zdrojek
Użytkownicy-
Postów
218 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez zdrojek
-
W obliczu takiego przepołowienia chyba nie czas na sen, lecz pisanie właśnie takich, zimnych i wołających o łaskę snu wierszy. Pozdrawiam.
-
PRL (nowomowa - przemowa)
zdrojek odpowiedział(a) na zdrojek utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Też tak sądzę stasiu ;D Pozdrawiam. -
PRL (nowomowa - przemowa)
zdrojek odpowiedział(a) na zdrojek utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jest to swojego rodzaju zabieg literacki. Pozdrawiam. -
PRL (nowomowa - przemowa)
zdrojek odpowiedział(a) na zdrojek utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Porzucenie moralności z uwagi na roje imigrantów daje początek wrogości Braterska jedność narodów będąca obiektem drwin sąsiadów prowadzi do ustania więzi Niewiara w moc społeczeństwa przez zmienne warunki pogodowe skutkuje brakiem akceptacji Uciążliwy bój o prawa uwzględniając mocarstwa ościenne spływa na szukaniu winnych -
Chyba nigdy nie można tego wypowiedzieć kolego Kikusie. Ciekawy temat ujęty w równie ciekawej formie. Jest dobrze. Pozdrawiam.
-
Może i niezbyt skomplikowany, ale w prostocie jest ciepło tego utworu. Osobiście przypomina mi jakąś piosenkę, ponieważ jest śpiewny i bardzo łatwo przez niego przebrnąć. Chociaż bywają też gorsze momenty, ale cóż. Trzeba ćwiczyć. Pozdrawiam.
-
Czy sugerujesz, że poeci odczuwający na ramionach wieczne potępienie zostaną skazani w "pokazowej sprawie" aby odrzucić innych od czynienia zła. W sumie wszyscy jesteśmy źli, więc pozostaje tylko kwestia poruszona w Twoim wierszu, mianowicie - komu zostanie wybaczone, a kto zasiądzie na ławie oskarżonych. Kwestia interpretacji. Przemawia do mnie. Pozdrawiam.
-
Nic tylko wziąć gitarę na opustoszały sad i pośpiewać kolędy. Szkoda w sumie, że zimą i już owoce nie chcą nas bombardować, ale przecież trzeba pogodzić się z teraźniejszością aby zrozumieć znaczenie przeszłości. Piękny, nastrojowy. Pozdrawiam.
-
Sądzisz, że młodość jest nastawiona na podziwianie i poznawanie świata, wówczas gdy starości już nic nie zdziwi, i leży na biurku oczekując jedynie żarcia. W sumie ciekawa ta starość skoro obojętny jej jest świat i wszelkie na nim cierpienie. Też chciałbym tak. Ale muszę dożyć najpierw. Ciekawy wiersz. Pozdrawiam.
-
Też uznaję wiersz za trochę niespójny. Według mnie wiersz jest jednak bardzo dobry, odnalazłem się nieco w nim, chociaż ostatnio aż tak nie łaknę (jakoś zrzekłem się tego) i nie uważam siebie za "księcia ciemności". A resztę wyżej koledzy napisali. Mi to się jednoznacznie kojarzy z jakimś mistrzem słowa, który poprzez mowę rozkochuje w sobie kolejne kobiety. Pozdrawiam.
-
Cóż to za szczęśliwcy skoro sprzedali wiersze, a nie mają czasu na jazz (który być może ich wcześniej bardzo inspirował) i melancholię? Wszystko przez ten cholerny świat i te rozstawione wszędzie latarnie, które nakazują nam "spowszednieć". Cóż. Piękny wiersz. Pozdrawiam.
-
Ależ trudne jest to przenoszenie ziarnka po ziarnku. To zadanie chyba jedynie dla Nadczłowieka, prawie niemożliwe dzisiaj do wykonania. Tak bynajmniej rozmyślam nad tym. Ale fakt - myśl jest, puenta też. Bardzo się podoba. Pozdrawiam.
-
Wywnioskował to, że jak poszukiwał odpowiedzi zakończonej stanowczym wykrzyknikiem to znalazł wielokropek na podbródku. Nie rozwiązał sprawy a raczej pozostawił siebie w jeszcze większej niepewności. Nie jest takie złe kolego. Pisać dalej! Pozdrawiam.
-
Według mnie też nie wyszło drogi kolego. Ten utwór daleki jest od wiersza. Zdecydowanie. Jest to jakby przekalkowanie naszych myśli w kwestii siedzącego w nas zła, żądzy zemsty, pokusy itd. Trochę za bardzo ubliżyłeś nie argumentując jak dla mnie bynajmniej wystarczająco trafnymi sformułowaniami. Pozdrawiam.
-
Ależ klimat. Tak tu zimno w twoim wierszu, sennie i obojętnie. A karp, jak widać, nikogo nie obchodzi, nawet ptaki mu nie śpiewają o śmierci (ale bynajmniej ty doceniłeś jego konanie). Cóż można powiedzieć? Nie cierpię rybiej zupy ani karpia. Pozdrawiam.
-
Na wstępie dziękuję za opinie i poświęcony czas. krzysztofie marku - cieszę się, że zaciekawiły Cię moje wypociny. Odchudzenie może i byłoby przydatne, w moim jednak mniemaniu - niekoniecznie. droga kasiu - dziękuję za dostrzeżenie "najciekawszych momentów". I oczywiście po sprawdzeniu poprawiłem - oczywiście, że należy pisać "w głąb" Pozdrawiam.
-
"Ale ty nie chowasz je przede mną" - czegoś tu nie rozumiem kompletnie. Wiersz jest (jak rozumiem) o tym, że jakiś kompan życia, za którym chodzisz wyrywa podmiot liryczny na przechadzkę w celu skonsumowania, ubarwienia życia. Podmiot liryczny jest jednak kompletnie oderwany od świata. Ma światłowstręt i wykazuje pragnienie własnej śmierci. Woła o zaprzestanie życia? Przesłanie nawet, nawet. Ujęte jednak w sposób pretensjonalny. Nie zrażaj się i pisz, czytaj dużo (czytałem gdzieś, że poeci powinni czytać prozę :)) i dalej pisz. Jak załapiesz to warsztat sam przyjdzie. Powodzenia i pozdrawiam.
-
Umarł król niech żyje król. Jedyna może być w tym nasza zasługa, aby tego bata władcom nie dostarczać. Chociaż może z drugiej strony, wedle Machiavelliego, lepiej aby władcy wszyscy się bali. Wtedy jest jakiś porządek i hierarchia. Różne są koncepcje. A i faktem jest, że przyjemnie się czyta. I coś się wynosi. Pozdrawiam.
-
Tak. Ale jako człowiek, który nie dostąpił zbyt silnej i pieczołowitej łaski wiary odebrałem to jako ironię i taki krańcowy akt rozpaczy człowieka, który nie wie co z problemami zrobić, i wówczas zwraca się do Boga i zaczyna ukazywać wiarę, którą uważa za "prawdziwą". Właśnie dlatego, że wiersz można odebrać różnie jest bardzo dobry. Pozdrawiam.
-
Drogie ognisko. zgasisz się, zmarzniesz, umrzesz gdy będę stał i wyciągał z Ciebie gwoździe, które ostatnio wypluwasz. Wrócę do Ciebie gdy dopadnie mnie migrena, lub gdy planety ustawią się we właściwym szeregu. myślisz że pojechałem za kobietą w głąb kariery, władzy, spieniężenia własnych wartości. pracowałem ciężko budując gmach ludzkości zmywałem naczynia i gasiłem świece. tak straciłem Wartości których mnie uczyłeś ludzie wybili mi z głowy rozważania nad Goethem, Proustem i Staffem Jestem kelnerem na wołania: "chleba i igrzysk" biję się w piersi i zapominam kim byłem.
-
Poranek po wyczerpującej imprezie w Paryżu? Niestety to co nas najbardziej i najskuteczniej niszczy to właśnie ta rzeczywistość, którą na jakiś czas, używając różnych środków staramy się zamieść pod dywan. Trafne. Pozdrawiam.
-
W kwestii dyskutowanej "prawdziwej wiary". Myślałem, że to ironia wskazująca na niewiarę podmiotu lirycznego mdląco powtarzającego: "rozwiązane, problemy są rozwiązane", jak czasem gdy chcemy sobie coś wmówić co nas udobrucha. "Przecież to prawdziwa wiara, chodzę do kościoła, jestem w każde święto, poszczę itd. Bóg pomoże mi, pomoże." Pozdrawiam.
-
Może i nie jest znakomicie, ale beznadziejnie chyba też nie. Pisz dalej, a jak pisał Pan Biały (słuchaj go zawsze) "jak zaskoczy to poleci samo". PS. Też uwielbiam Różewicza. Pozdrawiam.
-
Czyżby oczyszczenie było procesem trwającym w nieskończoność i mimo, że najczęściej w katharsis pomaga nam najbliższa osoba, jednak z naszym nowym człowieczeństwem (tym po oczyszczeniu duszy) zostajemy sami, skazani na "pastwę ...". Pozdrawiam.
-
Cóż, trzeba odminować wszystkie lasy, łąki i pastwiska. Śmierć w twoim wierszu mimo, że widoczna dosadnie, jest wolna od nienawiści. Przyczyną jest przecież mina, a nie człowiek, lecz tu zachodzi pytanie - czy aby na pewno? Pozdrawiam.