Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Włodzimierz_Janusiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    601
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Włodzimierz_Janusiewicz

  1. Oxyvio - kłaniam się. Jimmy - czyli wyszedł ze wszystkimi ;-)
  2. No właśnie. Ciężko się przez to wszystko przebić; nie ma gwarancji, że wbijając nóż dotrzemy do innej, choćby, maski, bo może jednak jesteśmy zwykłymi 1 powłokowymi ludźmi, i co wtedy? Krew, flaki, w najlepszym wypadku szpital. Bo ani u Lema, ani w moim skromnym wierszyku nie chodzi o roboty czy gwiazdy, ale właśnie o próbę dotknięcia formy świadomości (czy coś w tym rodzaju).
  3. Widzisz... peel jest peelką i to każdą z nich. A wyszedł z nią... ups, za dużo gadam. ps cd. nie chodzi o wiersze Lema (pisał, i owszem), ale o jego opowiadanie pt. Maska z '70 zdaje się lat - ono było inspiracją.
  4. Wielkie dzięki, trochę bałem się umieszczać coś o takiej staroświeckiej formie (sylabotonicznej?) i treści, Wasza reakcja sprawiła mi wiele przyjemności. ps. azali Lema znacie?
  5. łby metalowe ciemność i zimne płomienie nagość bezdźwięczna iskry przeskoki rozkosznej stałom wiedziałom weszłom i pęka cieniutka struna nadobnej płci napływanie otwarcia szybrów i zasuw słów człowieczeństwo jak maska jestem na balu biel na koletach pasiasta ponad klombami wiszą maszkarony białawe pal cisibeju pal cygarillo banktnotem! jasność osoby nobilituje głupotę interlokutor mój przejedzony ma oczy niczym ostatek brudnej owodni w miednicy i grenadierzy lokaj trup żywy woskowy logika moja jak blekotliwe wspomnienia jak romansowej ciasnej dziwaczki dystrakta ja: jestem Quenna wieża i płyt granitowych most uwiedziony krew na miedzianym półmisku lustro półślepe między wezgłowiem rzeźbionym a ramą mętnego okna gdzie śniegów pełzania z fosy po blankach i po przyporach ja Quenna ja Angelita: w spiece południa wapienne mury bielone palmy i kosze daktyli psów sparszywiałych mocz rozpieniony bezdenny dzieci wydęte brzuchy półropne powieki płacz na kolanach chudych zakwefionych matek ja Angelita twarz moja w dzbanie srebrzonym jestem Mignonne: wielkie ogrody strzyżone chłodne i sfory chartów na stopniach do tronu kształtu kotaryj barwy niekrotek Mignonne jestem na balu piękna przeglądam się w kobiet złotych zazdrościach w panów prawdziwym podziwie moja kąśliwość język jak ostrze jak klinga w ręku rycerza bezklejnotowej zbójniczej on prawie wpadam on purpurowym brokatem w koronowane lwy zarzucony niedbale on jemu szepcę strzeż się strzeż się ja jestem ja jestem owoc w bursztynie omnubilatio lucida omnubilatio lucida owoc w bursztynie strzeż się! niezmęczonych starań ostrogą ja jestem ciemność i zimne płomienie łby metalowe iskry rozkosznej przeskoki nagość bezdźwięczna
  6. A tak? co poecie ma poecie ma sprzyjać każda pora roku fronty tyły niże kawa z cukrem bez obiad i głód wojna i pokój zbrodnia kara każdy tytuł nieutytułowanie wszystkie rodzaje papieru długopisów ołów w sercu cera ze śrutem trzeźwość i przeciwnie poecie ma sprzyjać samotność żona brak dziecka dziecko wyprowadzanie psa uśpienie kota myszy pod boazerią poecie nie wolno popuścić paska ani w spodnie poecie ma stać od rana do wieczora
  7. Oxyvio - Twój komentarz jest w troszkę innej klamrze :-)
  8. poeta ma trzymać się z dala od publicystyki tam: zabił, ukradł, wygrał wybory szkoda lasów poeta ma się odsunąć od człowieka: kocha, nie kocha, szanuje urodziło mu się dziecko poeta ma być z boku nie przyjmować świecidełek za połacie ziemi nie grzebać w zębach od sławy odgrodzić grobową deską
  9. A mnie rusza ten patosik. Boję się.
  10. Chodzi o słowo "chrzanisz". Ale na tym poziomie dyskusja rzeczywiście nie ma celu.
  11. A jednak! Robisz od 2 do 10 km! Szkoda tylko, że nie masz wystarczająco dużo zapału do kulturalnego wyrażania się. Tak prowadzę ciemną, wstrętną i mięśniakowatą kronikę. Zamierzam jej użyć w najbliższej przyszłości. ps. kondycja sensu lato.
  12. We Wroc na ulicy w okolicach Zodiaka, na terenie domu opieki prowadzonego przez zakonnice jest rzeźba św. Franciszka, którego obsiadły drewniane gołębie. Widać go z okien siłowni.
  13. Proszę pisać po polsku, Messalinie. To nie miejsce na wiersze, tylko poważna dyskusja o kondycji poetów. No, ale ile mają poetki?
  14. Podobno Mickiewicz miał 44i4 cm w bicepsie, ile mają współcześni poeci?
  15. To prawda, Witoldzie. Niestety ten od Dziadów to słabiuchny był i podniecał się głupim 44i4. Oxyvio: Autoironia. Ale w sumie św. Franciszek też miał niezłą rzeźbę, co?
  16. Puenta poważna, aberracyjna i surrealistyczna. Ale wiem o co idzie
  17. Och dyplomatko! Motyle to mięśnie motylkowe. Kaloryfer to tarka. Kabel to obwód w bicepsie – związek między Franciszkiem a Mickiewiczem na poziomie pakera, w sumie chodzi o tworzenie mitu wokół swojego ciała, podnoszenie go do któregokolwiek symbolu. Dwugłowy bo na udach jest mięsień dwugłowy, a że rozbudowany potwornie... Smak się nie liczy, liczy się białko w wiaderku. Popularne jest o smaku czekolady, ale może się znudzić. Teraz nawet jedząc truskawki prawdziwe autor myśli, że białko je. Acha, jak si je royrabia, to strasynie si pieni pod mikserem. Potem tryeba wypic 9)kurcye klawiatura siada== Prawidłowe jest wygięcie dolnej części kręgosłupa w łyżeczkę, ćwiczenie zwane martwym ciągiem wpływa min. na to. Można stawać się równocześnie i łyżeczką (fakt i ciało) i zmieniać w ciąg rozkojarzeń (umysł i dusza i pokiełbasienie) Ps. dla mnie cały wiersz jest zabawny, szkoda, że HAYQ ma inne poczucie humoru.
  18. Wy to w Jastrzębiu macie... jak nie Falon i pieski, to Wegetacja.
  19. skrycie jest dziecinne, wegetują jest punkowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...