Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

vacker_flickan

Użytkownicy
  • Postów

    2 538
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez vacker_flickan

  1. Pytanie: dokąd zmierzamy? jak najbardziej. Ale nie sądzę, aby ktokolwiek poważny próbował dokonywać wartościowania tej drogi. Choćby mając na uwadze prawdopodobieństwo błędu przewidywania następstw. Polecam książkę Asimova „Koniec wieczności” — fantastyka naukowa, ale ukazuje wiele analogii do człowieczych prób wpływania na świat i przewidywania. Nie wchodzę w dyskusję o „typach” ludzkich. Klasyfikacje, które wytworzyłem na własne potrzeby, nie są miarodajne dla nikogo poza mną, a do uogólniania nie mam kwalifikacji. Wydaje mi się natomiast, że każdy się czegoś trzyma — jakichś prawd, zasad. One tkwią w samym jądrze tożsamości człowieka i o nim stanowią. To wyklucza zbyt głębokie ich rozważanie. Na przestrzeni życia, oczywiście może dojść do zmian, ale bardziej płynnych i nie do końca świadomych. Człowiek raczej nie podcina gałęzi, na której siedzi i nie będzie przecież kwestionował podstaw swojego egzystowania. Nie Będzie kwestionował, kim jest. Może co najwyżej zapytać, co wynika z jakiegoś braku, po czym brak uzupełnić i ewentualnie pytać dalej. Ale tego, co powstało zanim zaczął pytać, zwykle nie rusza. Krótko mówiąc, trzymanie się takich prawd jest podyktowane dbałością o integralność własnego „ja”, a raczej nieuświadomionym lękiem przed rozpadem tożsamości.
  2. hehehe polecam poszukać materiałów na temat słynnego eksperymentu Zimbardo, który studentów uniwersytetu Stanford zamienił w więźniów i w klawiszy eksperyment ogólnie uznany później za wysoce nieetyczny kiedy się stawia barykadę jakąkolwiek, naturalne jest rodzenie się wrogości, nawet nienawiści pozdr
  3. To prawda. Lecz nie w sytuacjach, kiedy ktoś cytuje czyjąś wypowiedź, bo to oznacza, że ustosunkowuje się właśnie do niej i to ewentualnie z nią polemizuje, chyba że zaznaczy inaczej. A ja uwielbiam, kiedy ktoś polemizuje z moją wypowiedzią, a polemika jest nieistotna. Zwłaszcza, gdy mam do czynienia z ludźmi, którzy ponoć mają wyższe wykształcenie. Niestety, nawet w prasie dziś ciężko o dobrą polemikę.
  4. a ja bym chciał szermierza z ostrą szpadą
  5. psychologia to „nauka” marzycielska, poszukująca kluczy;) maslow jest obecny i nawet się o nim prace pisze, nurt humanistyczny też się trzyma, o ile wiem, wprawdzie stracił na popularności, ale jest z wielu założeń tego nurtu się korzysta, np w terapii, w psychologii ja itp co do tematu: oczywiście, że nie wystarcza, a ja np mógłbym polemizować, czy rozwija, ale to dyskusja na temat „rozwoju”, cywilizacja człowieka idzie takim torem, a nie innym i to determinuje sposób myślenia, nikt nie wie, czy tor jest dobry, nikt nawet nie próbuje tego wiedzieć, bo po co? każdy się nałyka kultury i przyjmuje za pewnik niektóre „prawdy” i dobrze, bo czegoś się trzeba trzymać, nawet jeśli to jest idiotyczne, bez sensu sztuka nadaje kolorytu, takie niewiadomoco, oderwanie dla tych, którzy mają siłę się oderwać;) podobnie jak sport — jaki jest sens w bieganiu za piłką?
  6. Nikt nie zauważył, że pytanie jest idiotyczne. Trudno. Odniosę się do tego, co pisali Coolt i MM. Powiedzmy, że kiedy się kogoś „kocha”, to oznacza, że się tego kogoś akceptuje, z wadami i niedostatkami, więc zanim to nie nastąpi, nie może być mowy o kochaniu kogoś. Można być zafascynowanym, zauroczonym, czy coś w tym guście. Jeśli po jakimkolwiek czasie ma się dosyć tej drugiej osoby (przez dłuższy czas, bo kryzysy się zdarzają zawsze i wszędzie) to znaczy, że jednak tego kogoś się nie kocha. Można bardzo różnie kochać. Też doświadczyłem. Tylko po co o tym pisać, skoro najprawdopodobniej każdy przeżywa to inaczej. Po co o tym pisać, skoro nie każdy ma taką samą definicję. Widzisz, Coolcie, ja nigdy nie wygadywałem takich „bzdur” w stylu: nie mogę bez ciebie żyć. Ale jednak kiedy przyszło co do czego, to faktycznie nie tyle nie mogłem, co nie umiałem. Było źle. Myśli się w ten sposób — zdobyć ukochanego/ukochaną, a potem będzie już tylko szczęście. Wieczna szczęśliwość. :) To oczywiście nieprawda. Spocząć na laurach nie wolno, bycie z kimś ułatwia wiele rzeczy, ale i utrudnia. Kwestia rachunku zysków i strat.
  7. wiesz, klaudiuszu, ja myślę, że tutaj chodzi o piramidę potrzeb maslowa potrzeby fizjologiczne są w niej niżej tyle że nie sądzę, aby maslowowi chodziło o wartościowanie potrzeb — on tylko starał się je uszeregować wedle kolejności zaspokajania, wiadomo, że człowiek głodny będzie miał sztukę w dupie, tak samo rozwój, a przynajmniej ten rozwój będzie pojmował zupełnie inaczej — np. rozwinę się, jeśli zjem dwa posiłki zamiast jednego:) dla każdego najważniejsze jest się nażreć (pomijając anorektyczki), bo każdy musi jeść, żeby żyć; nażreć, napić się, mieć bezpieczną kryjówkę;)
  8. przepraszam, ale ja się chyba wypowiedziałem wprost nie wiem, co jeszcze mam powiedzieć każda kobieta ma dupę itd o czym tu gadać a konkretnie o muzyce to ja się nie wypowiem, bo nie słucham
  9. dobra, to ja się przyznam nie znoszę jej stylu, bo kojarzy misie z tymi laskami, które mną pomiatały w latach nastych moich, gdy pchało mnie libido jeno
  10. dżizys, chcecie powiedzieć, że doda jest pozytywna??
  11. ten temat jest już naprawdę głupi, tak jak większość, tyle że zwykle przynajmniej śmiechu trochę jest a autora postu zapytam wprost, czy nie ma większych problemów
  12. Aż za dużo. Typowo kobieca przesada — dopisujesz znaczenia. Nie chce mi się powtarzać po raz dziesiąty, czego dotyczył mój punkt widzenia w tej dyskusji. Zwłaszcza, że przynajmniej raz napisałem to wprost, drukowanymi już nie zamierzam. Pozwól, że użyję przykładu: bardzo lubię rozmawiać ze swoją matką. To mądra kobieta i można się od niej wiele nauczyć. Ale ma taką dziwną przypadłość, że w dyskusji, tudzież rozmowie, nie trzyma się tematu; skacze z jednego na drugi, przywołuje nowe wątki nie zakończywszy poprzedniego, zmienia skalę rozpatrywanych zjawisk z makro na mikro i odwrotnie, przechodzi w niezwiązane detale. Itp itd. Wiele tutejszych dyskusji przypomina mi właśnie tego rodzaju rozmowy. Tylko poziom niższy. Pozdrawiam
  13. jaki skromny :P
  14. vesti la giubba e la faccia infarina la gente paga e rider vuole qua (...) ridi pagliaccio :P
  15. bo taki wiersz aha tako rzecze tali maciej?
  16. sorry music polska mam
  17. żenujący przykład?
  18. nie jestem wymagającym słuchaczem, rozróżniam kwestie gustu od doceniania umiejętności o zornie słyszałem, jednak więcej nic nie mogę o nim powiedzieć gdybym miał sprawdzać wszystkich wykonawców i twórców, o których cokolwiek słyszałem, zapewne skończyłbym jak leszczyński nawet nie chodzi o to, jak ten człowiek wygląda, ale jakie głupoty opowiada:P
  19. to już jest kwestia definicji, zresztą wątpie zeby powyższy wątek spełniał kryteria "dyskusji" to raczej taka właśnie interakcja :) - a piekny dowód na "wystawie" - można dyskutować o poezji i jej użyteczności a można o kalesonach - kwestia tylko dobrej woli (i konwenansów :) ) że nikt jeszcze nie zaczął używać filozoficznych argumentów na rzecz użyteczności, bądź nie, bokserek :D - a wszystko z potrzeby afiliacji :)) mogę powiedzieć tylko to, co zwykle: starałem się
  20. :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D ps. może „zmaleńdziła” — od maleńczuka:P
  21. ściankę znam, nie rusza mnie, tak samo jak santana i hendrix — na gitarze są świetni, ale na emocjach gorzej im idzie z zepellinami lepiej, ale wkurza mnie wokal planta i nie mogę tego słuchać z takich klimatów wolę queen, may też na gitarze świetny, wokal fredka bezkonkurencyjny, brzmienia różne, bo chłopak eksperymentował, czasem operowy przepych ze szczyptą kiczu — czyli orgazm dla moich zmysłów mnie też tato katował pink floyd swego czasu — aż do momentu gdy dowiodłem mu wprost, że podstawy jego zachwytu są wynikiem jego całkowitej ignorancji muzycznej aczkolwiek motywy rozumiem — największy błąd mojego życia polegał na tym, że poszedłem w przeciwnym kierunku niż mój ojciec, powinienem po maturze iść na politechnikę
  22. z ciemnej strony lepsze od „money” są chociażby „on the run” i „the great gig in the sky” „money” to taki prosty, rockandrollowy kawałek, nic specjalnego niedawno rozmawiałem z Patrykiem o ścianie właśnie — doszliśmy do wniosku, że jest muzycznie bardzo prosta, tyle że... chyba taka właśnie powinna być, zważywszy na film ale patrząc na takie np „hey you” — wydaje mi się, że niewielu potrafi zrobić taką aranżację poza tym ściana ma jeszcze walor tekstowy, trzeba rozumieć, o czym tam śpiewają i mieć przed oczami film argument ostateczny — niewiele jest rzeczy na tym świecie, które ruszają vackera pod względem emocjonalnym pink floyd rusza ps. radzę naprawdę się wsłuchać w tę muzykę i zastanowić, czy jest taka prosta, najlepiej spróbować samemu zagrać, wtedy zaraz się okazuje, co jest proste, a co nie no i może wymień tych lepszych, może nirvana?:D
  23. hahaha to wszystko, co znasz Pink Floyd? a co do ściany, to filmik się widziało, czy rodzice nie pozwolili?:D
  24. te słowa raczej są potwierdzeniem tego analfabetyzmu przykro mi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...