
Wstrentny
Użytkownicy-
Postów
1 287 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Wstrentny
-
właśnie o to chodzi, żeby dzieci nie zapuszczały się bez opieki rodziców same poza wers: "Twoje święte oburzenie opiera się na sofizmacie!" - powtarzał Antoni ateista żonie swej Renacie"
-
szczerości i uniesienia. i żeby były piękne, takie jakie sami chcielibyśmy dostawać od swoich kobiet: "Twoje święte oburzenie opiera się na sofizmacie!" - powtarzał Antoni ateista żonie swej Renacie, kiedy ta rozpaczając, wznosiła w górę ręce: "Myślałam, że tym razem będzie trochę więcej?!" Tu Antoni jak zwykle, tyłem się do niej odwracał i choć go szturchała, jak gdyby nic chrapał. Kiedyś wraca do domu ciut wcześniej Antoni bo szef jeszcze przed przerwą go z roboty zwolnił, patrzy i okularom nie wierzy bo leży w łóżku Renata a Renatę listonosz bez spodni obraca! Wzburzony trzasnął drzwiami, pognał w dal po schodach i wrócił dopiero nad ranem po wielu przygodach. "Jak mogłaś mnie zdradzić tak podle, Renato?" - pyta a Renata wzrok młotkiem wbija w sufit i powiada na to: "Święte oburzenie oparłeś na sofizmacie! Lepiej pomyśl: i ty i listonosz macie żony? Więc jeśli sam ledwie swoją obrabiasz... czemu sądzisz u diabła, że listonosz miałby siły na cudzą? A teraz spełnij małżeński obowiązek bo już bardzo późno!"
-
już idę sobie, ta Pani znana jest z nabzdyczonych wypowiedzi i z tego, że i tak nic nie daje z nią żadna, czy to dyskusja, czy pyskówka. przepraszam Cię, Tosterze.
-
co to za sry? Tobie już nic nie pomoże, a wiesz dlaczego? zarozumiały człowiek niczego się nie nauczy. toteż jako jedyna znana mi nie tylko tutaj osoba, przez tyle lat nie zrobiłaś żadnych postępów.
-
jeśli nawet, zawsze to tylko i wyłącznie ...zasługa Muzy :) jeszcze raz dziękuję i życzę miłego dnia.
-
Twoje komentarze wyglądają za to jak wiersze - ani z jednych, ani z drugich niczego człowiek się nie nauczy. w sumie to i tak niczego nie komentujesz, a jeśli już, chyba tylko po to, żeby w drodze rewanżu postawić komuś minus.
-
Marku, czy przyjdziesz? ja niestety, nie dam rady.
-
Pathe kochana... ale tu jest kraina wyobraźni, tylko nie sprowadza się do dwóch, trzech złączonych ze sobą wyrazów, co jak widać, potrafi już nawet program komputerowy ;) powiedzmy "słowik" - jego śpiew nie może przebić się przez ściany hałasu i nie dociera do innych. dlatego słowik marzy o tym, żeby być gwoździem. wiele dobrych, nawet najlepszych wierszy pisane jest w taki sposób, a metafory a la komputerowy poeta to szkółka, wprawka, kiedy nie ma się tak naprawdę jeszcze wiele do powiedzenia.
-
pokaż na przykładzie swojego wiersza, jak ma wyglądać niebanalne porównanie i przenośnia. kliknąłem na profil i nic takiego nie znalazłem? za to znalazłem podobieństwo z internetowym poetą: *** to zamek zostałam sama płyń spalona nadzieja blasku będzie pogrzebana jak mętna świeca nieba wierzę że oddech wzywa jutrzenki ciche lustro świtu to skały gorzki grobowiec monotonne lustro otwarło się i tylko dąb śmierci chwali zbawienie *** cień tonie w piekle zmęczone zwątpienie śpi wierzę że mglista noc zniszczyła diabła purpurowy kruk chce cierpienia *** tutaj dąb nie wie o wodzie przegrany pożar kończy się nicość to monotonne zwątpienie zbiera płacz chleb był zwycięski już wiem więcej takich niebanalnych metafor i przerzutni można sobie wygenerować tutaj: bach.ipipan.waw.pl/~nathell/poeta/ przy okazji zacząłem zastanawiać się, czy większość wierszy na tym i nie tylko Portalu nie pochodzi z tego programu? ;)
-
kalosze i kalosze... może coś mojego byście poczytali?
-
Marianna przecież napisała, że trzeba napisać tyle postów co ona. myślę, że poniżej 1000 nie ma się co wychylać. najlepiej pisać przez tydzień pod każdym wierszem ok, w porządku, może być, a jak licznik skoczy na 5000 śmiało wklejać co popadnie do Zetki.
-
pokaż na przykładzie swojego wiersza, jak ma wyglądać niebanalne porównanie i przenośnia. kliknąłem na profil i nic takiego nie znalazłem?
-
dziękuję Ci pięknie za rozmowę i życzę dobrych, spokojnych snów. a to... na usprawiedliwienie, dlaczego tak się rozgadałem: ja, poeta Jestem słowikiem w wielkim mieście. Mój głos zagłusza łoskot wjeżdżających i wyjeżdżających z zajezdni tramwajów, huk rozgrzewanych w hangarach samolotowych silników i muzyka nie mieszcząca się w głośnikach, wypływająca wyżej i wyżej, aż pochłonie czubki głów wielodomowych melomanów. Ciężko słowikowi przebić się przez ściany hałasu i coraz częściej pyta: Panie, czemu nie stworzyłeś mnie gwoździem? A Bóg milczy: bo cię kocham.
-
ale musiała aż umrzeć, żebym zrozumiał... dobrąnoc Najpiękniejsza jesteś po śmierci. W całun czarny okryta, jak w welon nie starzejesz się już - mój piękny, doskonały, nie mój Kameleon. Co noc patrzę w jesienne gwiazdy - wiem, że w nich przed mną się chowasz: kocham jesień, ileż to razy wyszeptałaś mi w ucho te słowa? Patrzę, nigdzie nie mogę cię dostrzec: doskonały, nie mój Kameleon gdzieś w tej chwili patrzy mi w oczy w całun czarny okryty, jak w welon.
-
kiedy sam nie wiem. może trzeba aż śmierci aby rozwiązać zagadkę miłości? paAnna Życie po życiu zaczęliśmy razem, tuż nad głowami chirurgów. Zobacz - uniosła dłoń Anna - moje serce przeszyte jest osikowym kołkiem, ale ty możesz jeszcze wrócić. Nie wrócę, wiesz przecież, jak bardzo cię kocham - zaprotestowałem obserwując, jak poniżej nas piękna kobieta dotyka mojego ciała. Przyłożyć elektrody! - zawołał facet w masce a Anna przytuliła się do mnie i szepnęła: Musisz wrócić... zostały po nas małe Anny i trzeba będzie im pomóc jakoś pozbierać się w jedną. Popchnęła mnie w stronę stołu operacyjnego. Znów poczułem przeszywający ból, lecz zanim odzyskałem przytomność, widziałem jak Anna przykłada ucho do mojej piersi i szepcze ze łzami w oczach: O, moje ty kochane, dalekie pukAnie...
-
jednak po głębszym i zastanowieniu się... nic tak nie broni przed złem tego świata, jak właśnie miłość. choćby do kamienia, choćby nawet do... słupa soli: żona Lota Jesienna noc. Wariat Leon zwisa głową w dół z ostatniego piętra trzymany już tylko nikłym blaskiem księżyca, sąsiadka z boku znów zaczęła wychowywać dzieci, gdy jej mąż, Ludwik IV niedaleko stąd zakrada się od tyłu do panienki z Dobrego Domu. Tylko ja kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię jak zawsze normalnie, w przerwach marzę że rano weźmiemy się za ręce i wyjedziemy na dobre z Gomory nie obejrzawszy za siebie. Dnieje, księżyc przepadł za chmurami i wariat Leon przelatując koło naszego okna krzyczy: dzień dobry, sąsiedzie! Spuszczam żaluzje, powoli wracam do Ciebie i pocałowawszy w usta, jak co dzień powtarzam zdławionym głosem: - Boże, jaka ona jest słona?
-
albo nie... przemyślałem to sobie jeszcze raz i wyszło mi... że nie warto kochać! matematycy kocham cię - powiedziała kiedyś ona kocham cię - powiedział kiedyś on a potem mnożyli to przez taką samą ilość wiosen i lat, jesieni i zim siedzą teraz samotni w kokonach dwóch różnych iloczynów przestrzeni i przekłuwają szpilami czas
-
a nie mówiłem? rozkołysała, rozmarzyła i... wszystko takie jak dawniej. o, jeśli kiedyś znów Cię złowię w internetowej sieci, nie będę już taki głupi: Lubię jesiennym wieczorem, wspomniawszy kłosy traw zapatrzeć się błędnym wzrokiem w twój kolanowy staw, kiedy nogi przekładasz i skóra lśni na nim gibka. Widząc, jak w głębi śmiga, krzyczę: o, złota rybka! - Potem długo, nim zasnę w moich dłoniach się pluska i spełnia 3 życzenia. Lecz ja... jej nie wypuszczam.
-
baaaardzo serdecznie Cię witam, mój Dobry Duszku :))
-
uwodzisz a potem porzucasz, kiedy zadrżało mi serce? Założyła mi nogi na szyję. Kocham cię... - wyszeptałem - właśnie przez takie niedozwolone ale przyjemne chwyty.
-
Basia?!
-
każda tak mówi na gg a jak człowiek się zakocha, okazuje się, że mieszka za siedmioma górami, siedmioma morzami i nigdy jej nie było :))
-
jeśli niedaleko, chętnie :)
-
jak miło, że ciągle tu jesteś :)
-
przepadłem, ale czas inaczej biegnie w czarnej dziurce i okazało się, że dopiero przepadnę. witam po kilku wiekach tam :)