Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz roman

Użytkownicy
  • Postów

    769
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tomasz roman

  1. już koniec, oceń wiersz, proszę...
  2. przestań z tym Salve(Lilianna się przypomina) jak gdzieś napisałem przepraszam za wszystko dzisjiaj, wszystko, mogę ci przysięgnąć że czytałem każdy twój wiersz i rozkochiwałem się w niektóryc(dzieło Ecce),ale chodziło mi o to że nie piszeż wierszy białych... Wtedy.... o nie kochany, ja pisałem to już pużniej, o tych różnorodnośći twego stylu, znaczy jednorodnośći...ok jestem zmęczony,...hhh)):
  3. stylów...kiedy ja tak napisałem?
  4. przestań z tym Salve(Lilianna się przypomina) jak gdzieś napisałem przepraszam za wszystko dzisjiaj, wszystko, mogę ci przysięgnąć że czytałem każdy twój wiersz i rozkochiwałem się w niektóryc(dzieło Ecce),ale chodziło mi o to że nie piszeż wierszy białych...
  5. a przecież ja taim zawsz pisałem,...? oceń treść...
  6. no właśnie, jezu, nie śmiej sie ze mnie, poprostu to 2 godzina 30 minut i moje iq= 130... już...
  7. Treść - wyzywająca, ale forma: "O Trwogo" albo jeszcze lepiej "Coś strasznego". Pozdrawiam. PS Skorzystaj z poprawek. jak teraz, oceń treść...
  8. kołysanka na dobranoc wybiegła z gotowanych czeżnic szepnęła mi słówko do zamkniętych żrenic tak rzeźba kształtem, jak sekundy rozpaliła pszenicę suchą, twarzy... wzniosła śmiały horyzont, w czynach lubieżnych tak nisko znów przystała, jak nisko prostota srebrne warkocze dotykały złota a powieki wulkaniczne, lawą płyneły do punktów zbieżnych szumem potarła szum cichej otchłani, bez końca królewskim ramieniem oplotła łańcuch słońca wiem że śmierci by się oparła prędzej śmierci z jej oblicza by umarła na pustej granicy losu, jeszcze machała tajnią brązu w trzecią stronę świata, w głębiny ptasich łodzi wędrując po pszenicy spalonej gwiazdą oka, oczopląsu schyliła się, gdy ostatni grom, gromem gwiazdy łowi a zarazem złowione gwiazdy sprzedała cyganom z Hadesu...
  9. ogólnie plus, ale nie wielbię ani Soxrates a ni tymbardziej Lillianny...
  10. chmury na niebie stoisz jak cisza przechodzą nieustannie chmury sklepienie próżni jest ogrodem. piękniejszy jest poranek, niżli wieczór... bo w poranku jest nowe życie ogrodu stoisz jak szelest liśći nieżywych klonów piękna, zielona mgła plecie twój wydech jak i wdech oplata taka sama, nędza. bo i w nędzy jest jakiś pokój...? i przechodzą modlitwy, obok wiernych tak jak i obok liśći, cienie liśći a stopy twoje scalone z ziemią odrywają się tylko na czas nowej epoki jesteś Bogiem epoki?
  11. początek świetny, potem gorzej...
  12. Tomasz roman

    Taniec

    Taniec kiczu, przepraszam...
  13. To jest lepsze. Brak tej chorej patetyki czyni utwór cudownie lekkim, w którym oczywiście znalazłem literówki. Warsztat masz, Tomku, obiecujący, ale narzędzia chyba zatępione? Pozdrawiam. PS Proszę o ocenę "Prochów oblicza". dziś się odrodzę!
  14. Tomasz roman

    Wiem

    popirema krzysztofa
  15. Imieniem kata", czyli złego człowieka...
  16. wieńce nad mogiłą wiatr szumiał bezlitośnie w krzyżyku dostrzegał brata imię wyryte, imieniem kata teraz szumiał już ukośnie... wiatr szalał nad mogiłą kochał grób, całą siłą imię wyryte, ból i męka teraz szaleja i wnet stęka... wiatr płakał na szarym grobem weselem pieśćil imię i nazwisko gdy dowiedział się że mu do piekła blisko postrzelił grób, gromem... O tej porze, gdy noc pruszyła mrokiem przybył wiatr, wraz z rodziną żywiołów Lilie, dzwoneczki, kwiaty pełne kwiatów płakały dzieląc los istot, z wyrokiem bo wiatr wiedział które... i wiał już tylko od wschodu gdzie wstaje nowe życie...
  17. jesteś... malinowo rzeczko, jesteś jak ślimak w wodzie płyniesz malionow rzeczko? popłynełaś? narzędzia malarza, jesteście jak palec u pijaka pędzlem narzędzia malarskie? malujecie pijaka? owoce sadu, jesteśćie jak spadające gwiazdy w mogiłę owoce sadu? tylko w koszyk spadajcie! urojenia, jesteśćie chorobą milionów miliardów urojenia? ludzi...? sam sobie odpowiedz...
  18. powrót w dom... piszę - z przed laty, gdy ustom brak wody wracam do domu, gdzie kominek z dymem toczy zgody chwalę senność, jak bezzsen chwali codzienność a jak noc chwali ranek, tak zmęczenie senność... było - choć nieduże, ucałowanie psa i rodziny jednym całusem, gestem, jak szum, w ciszy, godziny... było - jak za laty, pieszczota i deszcz z pieszczoty i wedle, trzeba powrócić do najzuchwalszej roboty listy i epopeje, pozostawiłem po sobie, jak samotnik wieszcze i dzieła, pod peleryną szawy, jak pod drzewem sromotnik... trzeba poruszać biodrami, we śnie i poza wszelkimi snami trzeba powiekę odmykać, jak odmyka ból usta w swymi ranami... niewola jest pracą? jak najmniej, powrót czyni silną wolę epoka pracy jest stratą? więc czym nazwać - niewolę? tęsknotą obierać myśli, tęsknotą obierać plany ażeby powrót,w powrocie do wnętrza, udany....
  19. ale powinieneś mnie bronić...
  20. Tomasz roman

    Neony...

    ok, a ską ta nagła odwaga?czy może tan wiersz cię tak skusił...?
  21. nikt nie musi umrzeć... Kto chce umrzeć?kto chce umrzeć??? jeśli słońce chce umrzeć nie może, bo by umarło życie kto chce umrzeć?kto chce umrzeć??? jeśli trwoga by umarła nie może, bo narodziłaby się nadzieja Kto chce umrzeć?kto chce umrzeć??? jeśli płomień chce umrzeć nie może, bo chłodu nikt by nie ogrzał Kto chce umrzeć?kto chce umrzeć??? jeśli woda chciałaby umrzeć nie może, bo zmarłoby stado ryb... kto chce umrzeć?kto chce umrzeć??? jeśli piosenka nie może, bo nastałby tumult smutku kto chce kresu?kto chce kresu??? ostatni człowiek na tym świecie nie może, gdyby ten świat na nowo powstał umarłby prędzej, gdyby Bóg chciał mieć - ŚWIAT... w ostatnim wersie mogą się pojawić kontrowersjie, wytłumaczę jeśli ktoś nie zrozumie...
  22. Neony... tajemnica, tajemnica, dochowana tajemnica jest miasto umarłe, tam gdzie - świetlica zgasły kotary, wówczas pomarłe ze strachu lice i niewiasty, nie dawały znaku... na próżno goniła godzina godzinę, mrokiem nasłuchiwała kroków, długich i falowych, prawym bokiem a ja niegdyś inny, giermek przy swej nodze, przy godzinie światła szukając, szukałem tego, co wnet przeminie... godzina godziną, płynie jak minuta minutą, w sekundy... szukam choć promyka, pochodni, runda do rundy gonię szalony, szaleństwo ciśnie usta szalństwem jak z ust przekleństwo - w samym sobie nie jest - przekleństwem... neony martwe, nic prócz labiryntu, w którym bezkresu jestem proszę i szukam, kształtem ucha, płomieniem, i gestem wkuty w stal zimnej wielkośći, jak tęskonota szuka osoby tak i ja szukam, niczego? na różne sposoby...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...