Krystyna Nawrocka
Użytkownicy-
Postów
247 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Krystyna Nawrocka
-
jeśli to wszystko co obiecałeś kradnie upiór rzeczywistości to po co weszliśmy rozebrani w ten dzień kiedy wężem oplotłam twoją wierność dziś dotyk za przyzwoleniem jutro jęczy tęsknota kochamy winą w oddechu wybaczenia
-
rozkołysane niepewnością jak ocalić rzucane spojrzenia na wiatr łapane obietnice nieproszonych słów szukane czułości w krużgankach spełnienia jak ocalić spopielały czas jak odrodzić wiarę w życie kiedy płacz wielki modli się o koniec świata
-
ciało jest moje moje są kości miękko do ziemi spływam kawałkami życia w proch się obrócę kamień jest kamieniem ziemia jest ziemią ciało jest duszą jestem smiertelna
-
dziekuje za komentarze /reszte pomijam milczeniem /przecież nie będziemy robić meczu pozdrowienia
-
ładny ale może popracujesz na ta końcówką pozdrowienia krystyna
-
ktoś bliski przysiadł w kąciku ust przycupnął w komorze serca ubywało mnie z każdym - kocham - tęsknię - pragnę powracającym dotykiem opływałam ciało roztrącam żagle niepewności patrzę czy jesteś wiem Ty tylko przycupnąłeś
-
nie widzę żadnej zmiany to że podzieliłeś na strofy/ cóż może ciekawiej /ale to nadal według ciebie rozmowa o czołgach pozdrowienia z Zielonej Góry krystyna
-
nie mam nic przeciwko temu proszę tworzyć jeśli pan stworzy będę pana fanką pozdrowienia
-
zdziwiła bym się jakby pan o czym innym rozmawiał z synem pozdrowienia krystyna
-
patrzę w szarość okna tam wszyscy już są nieważni krzyczę zapachem krwi że kochałam w kleistej kałuży falują gwiazdy księżyc przeczołgał się po szybie rozpaczą słyszę szept czy żyję objęłam ramionami ciszę
-
na początku było dobrze oczy chichotały beztrosko dłonie uderzały na oślep kremem potykałaś się o pięć własnych zmysłów nabijałaś sobie na lustrze moja twarz krążyłaś wkoło odbicia dwie dziesiątki lecia biegłaś i mówiłaś to nie moja twarz czujesz już tylko cztery własne zmysły chciałaś zrywać pakt z Bogiem protestowałaś w szatańskich miksturach przez nie domknięte drzwi lustra wieje czasem zrywasz pakty wpadając sobie w twarz ktoś zabiera twoje własne zmysły zatykasz uszy żeby nie słyszeć błędnego kukania jednak nadal to... twoja twarz
-
dać wiarę słowom gdy twoje oczy pytają będziesz moją czy znajdę te same usta dziś i jutro w twoich oczach moje odbicie czy znów łzami zaznaczę wspomnienie a modlitwa na mych wargach znów się upokorzy
-
[czyli skończona podróż] obojętność zajęła wszystkie wolne miejsca spełnienie usiadło w kąciku nienawiść ugniata nadzieje obawa ułożyła się tak by radości zaglądać w oczy drżacy niepokój wypełzł z kufra związał się węzłem z rozczarowaniem a mogło potoczyc się tak [żyli długo i szczęśliwie]
-
mocarne jest twoje uczucie - kochanku kiedy wrzynasz się ze zgrzytem we mnie zanurzasz w tryskającym pożądaniu wspaniały jesteś kiedy pod ciosem twojego młota otwieram się mocarna jak twoja rzeźba wykuta z żelaza potem stygne w kamień w rękach oczekiwania
-
oki /podzieliłam na strofy dzięki za komentarze krystyna
-
szymonie chodzi o to że mamy czasami tak zwane [głupie] myśli co do życia /dlatego im[tzn myślą] jest chlodno /nie jest im do śmiechu spisane są w moich wierszach[pokłady]ilość wierszy cytuje"w odniesieniu do sfery psychicznej,uczuciowej:duża ilość czegość ,zasoby czegość" jeśli jeszcze nie wyjaśniłam pytaj a otrzymasz odpowiedź krystyna
-
niebo było blisko słowem niechcianym spłoszyłam żądze serce pragnące spłoszyło oczy duszę w ciemność wbiłam *** wrócę
-
może powinam dać tytuł /bezdomni kochankowie/może zrozumiał byś dllaczego opuszczją domy i są bezdomni pozdrowienia krystyna
-
ależ autorka słyszała ale autorka ma prawo wyboru bo to jej wiersz pozdrowienia z ZG krystyna
-
odrodzenie
Krystyna Nawrocka odpowiedział(a) na Krystyna Nawrocka utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
miłość nam gaśnie na otwartym sercu w palących oczach upojnego lata poszliśmy na wyludnioną plażę aby ją odrodzić tuż przed końcem lata -
oddalony bo tak daleki świat kłamstwa to nasza pustynia bez granic nie możesz mnie porzucić ani chwiolwej przystani zatrzymać opuszczamy domy bezdomni brodzimy by kłamać raz jeszcze gdy nadchodzi jesień
-
warstwa po warstwie odkłada się moje życie pochyla się nad światem wędruje ku słońcu jeszcze nie milczy szuka wszechmocy słowa warstwa po warstwie odkurzam mgłę tam legła pamięć chłodno myślom nie wyrytym w uśmiechu tkwią w pokładach moich wierszy
-
długo stoję w oknie aż tęsknota krzyczy przeraźliwie zgaszonym Księżycem dopiero wtedy gubię swoją twarz z oddali wpatruje się w nią pytam się dlaczego? podzieliła mnie na kawałki istnienia
-
można przejść przez życie cicho -niezauważalnie można mieć bujne życie czego nie rozumiesz życia? dzien po dniu.................................... rok po roku i już starość pozdrowienia z Z G krystyna
-
miesiąc po miesiącu ciche życie oznacza sobie teren od dnia do dnia wierci studnię tygodnia pięknie zaczyna od dzieciństwa nie wiesz kiedy wypłynie woda młodości w obawie w oczekiwaniu w strachu żyłę starości znajdujesz poczujesz źródło co się rozlewa rośnie miesiąc po miesiącu rok po roku Już