maluj mnie
mocuj na płótnie
plamą chłodnego różu
podbitego bielą
albo lepiej znacz
węglem na surowym gruncie
szyb kreski w rozlane
pokłady maziste brunatności
a może falliście
w wygięciach mglistych nokturnów
ciche odpowiedzi chmur
jutro zwyczajnie
obrus jabłka na stole
Witaj, Kosie :-)
Niepokojący wiersz.
Początek otwiera, a potem przestrzeń się zacieśnia, burzy, rwie, aż do pozornego końcowego kolapsu. Nadzieja w puencie skromna, niepewna, transparentna, ale czytelna.
Pozdrawiam ciepło.
Fanaberka
Stefanie, protestuję przeciwko tej strofie! Wolałabym coś w tym rodzaju:
mówisz
kuśtykaj sobie
a jak chcesz to lataj
jeszcze
tyle miejsca na regale
Naoliwić rower i do przodu! :-)
Pozdrawiam.
Fanaberka.
"takie to nasze law endy
niezapominajkami do końca"
Ten fragment bardzo mi się podoba. Peelka uwalnia się na chwilę, jest tu równocześnie dystans, czułość i akceptacja.
Pozdrawiam ciepło
Fanaberka
:-)
Sygnaturka?
Pomyślałam, że wyjęta z kontekstu wiersza brzmi trochę zaborczo, władczo. To raczej nie dla fanaberek.
Ale dziękuję.
Również pozdrawiam.
Fanaberka.
zgęstniała pod nieprzejrzystym
nocą
pękam od naprężeń
a gdyby tak w pełni
rozpiąć siebie po horyzont
opuścić zatęchłe wylać ocet
niedojrzałych win
mimo lat powrócić
śmiało wejść
w wiekową skałę tak pewną
jak bruzdy kłosy i chleb
biały motyl
z krwi i słowa
nie spłoszyć
wyśpiewać głód
po ciało
Cudo, Michale!!
:-DDD
Nie uśmiałam się tak od czasu, kiedy przyszły mi od Bezeta "Niech żyje Miłość. Wiersze najgorże".
Brawo!
Pozdrawiam
Fanaberka
:-DDDDD