Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mea Liberta

Użytkownicy
  • Postów

    483
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mea Liberta

  1. tak, to teraz, skoro poszłaś za namową uczynienia z wiersza prozy - możesz to samo zrobić w drugą stronę;) Mam trochę obiekcji dotyczących stylistyki. Ale jeśli chciałabyś, żebym ci napisała, o co dokładne mi chodzi, zapraszam do korespondencji w prywatnych wiadomościach lub drogą maila:) (serio). Niektóre rzeczy warto zmienić, niektóre całkiem wymazać, coby uzyskało się lepszy efekt. na przykład (i na początek) sformułowania typu 'uff','ach' są beznadziejne, infantylne. te proponuję całkowicie wymazać. pozdr. życzliwa dusza
  2. "geneza - zespół warunków i przyczyn, które się złożyły ba powstanie, pojawienie się, rozwój czegoś, pochodzenie" Słownik Języka Polskiego wyd PWN 2002. słowa=nicość=bezmiar=nadzieja - tak mozna to oględnie odczytać. Nie podoba mi się. Poza tym kolor zielony przypisywany nadziei, to stereotyp, któregopełno wokół. w trzeciej zwrotce proponuję "w pajęczynie" przenieść do kolejnego wersu. Takie rozrywanie, jakie pani przedstawia nie sprzyja odczytaniu i nie jest atrakcyjne. W kolejnej strofie również przeniosłabym "odmierzył" do kolejnego wersu. Proponuję likwidację wielokropka, jeśli nie stosowała pani interpunkcji w reszcie utworu. Tyle ode mnie. To pierwszy pani utwór, który mimo w/w uwag, podoba mi się. pozdrawiam:)
  3. zbyt rozbiegana forma
  4. "Ja też napiszę wiersz ale tylko jeden Żeby nie męczyć czytających na tym skończę ten wiersz bo nie mam o czym pisać napisałam wiersz ale tylko jeden taki" ;) nie podoba mi się, krótko mówiąc. pozdr.
  5. w pierwszej zwrotce Zosia Samosia. w drugiej wyzwolona dziewczyna/kobieta. w trzeciej - ten łabędź jest górnolotny, nie podoba mi się. w ostatniej, bardziej niż 'rzeczywiście' podobałoby mi się 'istotnie', ale to przecież synonimy... (chociaż dla mnie 'istotnie' brzmiałolby tutaj lepiej). A tak poza tym, jest to kolejny wiersz o bulwarach włocławskich. Temat podobnie ujęty do poprzedniego utworu o nich ( Luthien_Alcarin: http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=20843 ). Z tego, co wnioskuję, ten również może być pisany na konkurs. Nie ma we Włocławku nic, prócz bulwarów, co jest godne uwagi młodego poety? Skoro już dwie osoby pisały na ten sam temat, można się spodziewać, że wiele innych osób poruszy go w swoich utworach. Może więc lepiej ująć coś innego w wersach, żeby wziąć udział w tej rywalizacji? (jeśli rzeczywiście jest on na konkurs, bo mogę się przecież mylić) pozdr.
  6. Bartku,wiersz coś nie w moim widzeniu. takiej poezji nie łykam, aczkolwiek ciekawie ujęty pomysł. panie oyey - 'coraz', a nie 'co raz', o ile dobrze odczytałam sens
  7. no i w tym twój błąd, że od razu zamieszczałeś w Z. Różnica nie polega na towarzystwie między Z a P, bo ludzie z tych działów komentują wiersze zarówno tu, jak i tu. Różnica polega na umiejętności tworzenia poezji, jej zaawansowaniu, na wypracowaniu własnej poetyki i na wrażliwości piszącego. A ta różnica między tworzącymi w P i Z bardzo często jest ogromna. Dlatego proponuję przenieść się i pisać w dziale dla Początkujących:] pozdr.
  8. to się da z czymś jeść?
  9. na to nie ma lekarstwa? tak to sie dzieje, kiedy po paru miesiącach sie idzie na Z:| w głowie sie przewraca - i nie tylko tam;)
  10. ja tego nie łykam:|
  11. aha - i tak na marginesie dodam, że w poprzednich bulwarach przestał mi się podobać ślimak:]
  12. nie no... super:) na początku bardzo mi sie nie podobały paznokcie:/ na początku - tzn zanim przeczytałam drugą zwrotkę:) teraz są bardzo ciekawe i wręcz pełne tragizmu w moim odczuciu. ale ta ostatnia strofa - dla mnie bleeeee:| stwierdzenie bardzo pasuje do twojego stylu, alejednocześniej jest dla mnie przesiąknięte patetyzmem:/ nie podoba mi się. a swoją drogą - fajny klub kajakowy jest we Włocławku;) pozdr. Mea
  13. pozwolę sobie na pewien zabieg: "Złością się upiłam - tak, jak człowiek poi się alkoholem, zapominając przy tym o świecie, będąc choć przez chwilę w świecie swojej fantazji - utopii. Tam, gdzie chce spędzić całe życie, z dala od problemów, błahostek, drobnych i ogromnych spraw. Gdybym była Eskimosem, zaszyłabym się w iglo. Niestety nim nie jestem... i upijam się złością..." No, to teraz możesz to umieścić w prozie po dodaniu czegoś jeszcze:] i się upić porządnie pozdr.:)
  14. ta, rzeczywiście - straszne:] pff
  15. dziękuję:) tytuł nie jest zagmatwany - przynajmniej tak mi się wydaje... Tytuł w nawiasie kwadratowym jest jako pewien 'dodatek' - nie mogłam się zdecydować na jeden, a że preferuje tytuły polskie, angielski dodałam w nawiasie. "czytelników" też raczej nie zmienie, ponieważ własnie chodzi o takich tanich obserwatorów:| Agatko, kursywą nie umiem chyba tutaj pisać, a cudzysłów -mam nadzieje- aż tak źle nie wygląda? pozdr. :)
  16. ładnie, tylko przecinek po "czasem" zbędny
  17. krzywy ruch zwierciadła obudził litość - z pobłażaniem ściągnął wielu czytelników chowając się w kącie kilkustronicowe listy pełne kropek i przecinków krzyczały jedno - "Brak Treści!" linie papilarne zwodzą, każdy ruch potrafi kłamać nutami - największa mapa, wciąż nienaruszona - gaśnie drży już tylko moje "ja" pogrążone w żałobie, nienawidzące
  18. w trzeciej? skoro tak uważasz... ja myślałam, że w ostatniej:P tzn tak jest;) ale of kors interpretacja własna:P to się ceni:] Dziękuję za komentarze:) pozdr.
  19. Panie Sanocki... bardzo lubię Pańskie utwory i czekam pełni;) pozdrawiam:)
  20. a nie myślisz przypadkiem, że jestes lekko zbyt podatna na uwagi innych? na każdą prawie propozycję przystajesz... utwór ma reprezentować tutaj Ciebie, a nie innych piszących. Poza tym utwór bardzo ciekawy i działa na wyobraźnię pozdr.
  21. ajjt, ja mam jak zwykle swoją głowę i swoje odebranie, które oczywiście jest niewspólmierne z tym, co ty chcesz przekazać;) ale co do dosłowności... czyżby podmiot cierpiał?;) miską soczewicy dostać - rzeczywiście nieprzyjemne:] literówka czy zamierzone?
  22. co dzień patrzyli w okno po przeciwnych stronach; miska była zawsze pełna wody, każdy krok przyjemnie łaskotał wojna nie miała rogów, trójzębu ani żółtych kłów pachniało wiosną, na białych skrzydłach unosił się potworny smród, a kwiat na balkonie zwiędnął smutek i radość, kochankowie opozycji - w kolejnej bitwie jedno poległo
  23. ciąg dalszy? nie wiem. nawet wątpię. nie mam pomysłu. Ale dziękuję pozdr.
  24. Wstał kolejny poranek. Na ziemi postawiła prawą nogę. „Tak… to będzie dobry dzień” – pomyślała. Obudziła Kaśkę i poszła do łazienki. Ubierając się, myślała, jak dobrze byłoby tu nie mieszkać. Na śniadaniu panował, jak zwykle, harmider – wielka krzątanina, każdy czegoś szukał. Ktoś chciał sięgnąć bułkę, komuś innemu plaster sera upadł na podłogę. Ciocia w końcu wstała i krzyknęła: „Czas do szkoły!”… Agnieszka zawsze cicho odchodziła od stołu i szła się przygotować. Ale tego dnia nie miała siły na nic. Dziwne uczucie nie pozwalało jej się na niczym skupić. Ciocia, tak naprawdę ciocią nie była, ale wszyscy nauczyli się ją tak nazywać. Przyzwyczajenie naprawdę znieczula człowieka na niektóre sprawy. Dziś przyszedł ojciec. Zawsze, kiedy przychodzi, wiadomo, że będzie awantura… Chciał ją zabrać… Ciocia nie pozwoliła. Wyrzuciła go za drzwi… Ona – jego córka, patrzyła na wszystko z piętra… Przecież jest jego… Dlaczego ojciec nie może przestać pić?!? Dlaczego nie zależy mu tak, jak zależy Cioci?!? I wszystkim innym tutaj… Nigdy nie zrobiła mu krzywdy. Nie rozumiała, dlaczego doszło do tego wszystkiego. Poszła do łazienki. Parę dziewczyn stało przy otwartym oknie i starało się ukryć na parapecie przypalonego papierosa. Dopiero, kiedy zobaczyły, że to Ona, uspokoiły się. Ona nigdy nie skarżyła – nie widziała w tym żadnych korzyści dla siebie, a szkodzenie innym też nie sprawiało jej przyjemności. Zdziwiły się, kiedy poprosiła o jedną ‘szlugę’. Tym razem chciała. Po raz kolejny dziwne uczucie nie pozwalało jej się na niczym skupić. Wywoływało jedynie ból, którego właściwie nigdy nie czuła. Dziewczyny nie zawsze były dla siebie miłe. Właściwie bardzo rzadko. Każda miała inny, konfliktowy charakter. Ona unikała większości z nich, ale nie daj Boże, żeby ktoś jej podpadł. Była jedyną osobą, która umiała namówić Ciocię do jakichkolwiek działań na rzecz dziewczyn. Ale dziś nie miała ochoty na nic. Nie odzywała się do nikogo. Siedziała w pokoju lub w łazience. Nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Wyszła na spacer wokół domu. Próbowała zebrać myśli. Nikt nie rozumiał – tylko Ciocia patrzyła ze zrozumieniem przez okno. A Ją nadal dręczył dziwny ból. Nigdy sobie na to nie pozwalała. Ale właśnie ten dzień był dla niej niezwykle ważny i bolesny. Tym razem nie starała się tego hamować. Łza spłynęła po policzku. Byle nie więcej. Przecież nigdy nie płakała. Ale właśnie tego dnia, rok temu umarła mama. Właśnie tego dnia, rok temu trafiła do domu dziecka…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...