
Marek Hipnotyzer
Użytkownicy-
Postów
780 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Marek Hipnotyzer
-
Schizofremat dla dorosłych
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kalecząc dłonie wyrwałem kwiaty pustynne gdy nawet łzami nie mogłem zrosić niezieskiej krainy martwy suchy jałowy w swej pustej bezbożnej kreatywności wokół obrazy załamane w krzywych lustrach fatamorgan mówiły mi że karmię bestie: "do tego, by zło po tobie przyszło wystarczy szydło, by z ciebie wyszło podpowiem tobie skończy się w grobie jeżeli wierzysz w piekło po tobie gdy szyjesz grubo by psząść swą miłość wciąż milczy niebo nie licz na litość" bum-bum-bum bum-bubi du-bi du-bi du-bi du! Bóg-bun-tu nie-lubi głupi-hołd swój złóż mu! gwałt na mojej duszy skończy się wymiotem ciała zamoczone w moczu nerwy przeżarte wódką i aniołom podobne kurwy zapieją z zachwytu nad zburzonymi niebiosami - przebranymi za anioły matkami polkami wyborcami ligi tutaj wyżyć nie można z tego że ktoś chce się intelektualnie wyżyć piękno jest ukryte miga czasem oku, wywołując bolesny skurcz serca, nie zaś pęcznienie w kroku -
Proszę o pomoc
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Regina Misztela utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Może nie jest to wielka podpowiedź, ale w "Polityce" z 11 czerwca 2005 roku jest artykuł Sławka Sierakowskiego pt."Połknąć język i puścić pawia". Ponadto polecam najnowszy numer tegoż tygodnika, ze względu na "Niezbędnik inteligenta" - gdzie mowa jest o niszowej poezji ( innej już nie ma ). Polecam dwa tomiki poetyckie: "Anima" Różyckiego i "Tomagothi w pustym mieszkaniu" Olszańskiego. Twórczość Broniewskiego będzie wartościowa do momentu przejęcia władzy w Polsce przez komunistów - dalej jest to chłam. "Czerwona msza albo usmiech Stalina" L. Zebrowskiego - lektura niezbędna, jeśli chodzi o socrealizm. Zobacz też w jaki sposób Broniewski wpisał się w gatunek ballady. -
Wiersz nowoprofesorski
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jeśli już musisz coś ściągać na moich oczach, idiotko, to ściągaj majtki, a nie odpowiedzi jasne? -
fkonjec
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Być może wszystko co chcę Ci dziś powiedzieć to ten oddech przechodzący powoli oczekiwania wykrzyczę dziś dzień szeptem do ziemi a gdy nadstawi ucho swoich korzeni powoli drzewo zamieni się w ptaka Być może wszystko cokolwiek pomyślę być może potop być może zniszczenie słowa zrazu zmienione w gadulstwo. Powoli przechodzą- ce we mnie nieistnienie znowu narodziny i zgon być może konam we wszechłonach z dżojsowskiego potoku słów. W relikwie grobową przeistoczę się znów w oksymoron wtórny rym bylejaki. W "BOGA jakiegoś" - w motyla w mrófke smerfa koniec koniec konie w koniec wiersza -
tytuł
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
łapię wątek niechętnie jak wirusa. cała ta długa przerwa była mało komercyjna chciałbym dotrwać do końca i może zamienić - śmiech we własne emocje dokonać zwrotu akcji chociaż raz widocznie łzy ujrzeć na dłoniach innych -
Wszysko co chcielibyście wiedzieć o mizoginii
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bywa, zdarza się taki niewątpliwie bolesny moment, że prócz zwykłej, prozaicznej pustki wypełniać zaczyna człowieka pewien niepokój, wyraźnie zmieszany z charakterystyczną wonią. To zefirek, pachnący wiaterek Twoich marzeń o przyszłości zaczyna się trupio rozkładać w woń dorosłego szamba. Zamiast zapachu ziemi kojarzącego się z wakacjami, dostajesz codzienne znojne gówno psa na chodniku. Szambo miast Szampana, kał zamiast kawioru. Ziemia jałowa w miejsce ziemi obiecanej. Masz wtedy na przykład 16 lat i nazywasz się dajmy na to Rysiu. Rysiu Kaboński dostrzegł pewnego dnia, że jego ojciec Kaboński Leszek nie został w życiu milionerem. Pracuje wprawdzie w hucie i codziennie ogląda wielki piec podczas wielkopiecowego procesu, ale jest to pierwsza i ostatnia wielka rzecz i wielkie wydarzenie w życiu Leszka. Pozdrowienia od Leszka, co w rozporku mieszka. Patrząc na macochę, żonę Leszka, przekonujesz się także, że nawet druga, kontrowersyjna wśród sąsiadów próba znalezienia szczęścia w pożyciu małżeńskim, nie koniecznie szczęśliwa być musi. Tak też oceniasz swoje plany podboju płci pięknej. Gdy ruszysz na polowanie, niekonieczne trafisz na sarenkę lub łanie, może być to równie dobrze inna dzicz, w dużo mniej przyjemny sposób włochata. Na szczęście z pomocą od zachodnich sąsiadów przychodzi wtedy pornografia. Na początku kulawa i jakby niedomyta, lekko zacinająca się i zapętlona, jak powtarzające się w słuchawce „Ruf mich Ann”. Fabularnie i dialogowo ograniczona, ale na szczęście są też wersje, które można wziąć ze sobą dosłownie wszędzie. Papierowy Olimp fetyszyzmu daje wyobraźni tę oczekiwana od dawna wzniosłość. Bramy Raju rozwierają się przed Tobą jak nogi większości tych Niemek, szepcząc czule „Chodź, byłeś przecież takim dobrym dzieckiem…” O tak , byłem, tak długo czekałem i ta chwila jest tylko dla nas. Rysiu spakował „Sunde und sex” do tornistra i mimo jego grubości, czuł blask bijący od gazetki, tę moc czuł przez całą nudną drogę do szkoły autobusem i tramwajem. Unikał wzroku kobiet w średnim wieku, a już najbardziej nie chciał spotkać staruszki lub księdza – nie chciał, zanim nie pokaże kolegom tego niemieckiego cudu z importu, który dostał w losowej promocji, w ślepym dnie paczki z bananami i słodyczami oraz używanymi ciuchami od wujka Michaela z Dortmundu. W końcu. Był w szkole, spóźnił się jednak na warsztaty i ani Michała, ani Daniela nie mógł zabrać na papieroska. Trzeba czekać do matematyki, gdy „ta ślepa kurwa da nam trochę spokoju” i wtedy będzie można się pochwalić, zostać bożkiem towarzystwa, zaistnieć, zaszaleć w klasie, w której nie ma żadnych lasek, w szkole, w której jedyna w miarę atrakcyjna kobieta, to Swietłana z ruskiego, głupia baba. Mata. Po twierdzeniach Talesa i rutynowym losowaniu do pytania, następuje wyczekiwana chwila. Jeszcze tylko te stare, sześćdziesięcioletnie, grybe, obrzydliwe próchno zada ćwiczenia i można złapać oddech. 12, 13, 14 sobie zróbcie tylko część b) i c) bo chyba nie dacie sobie rady… - E, Daniel! Ryży, zostawcie to chujstwo i zobaczcie co tu mam… Patrzcie jakie dupy… Sztefi, niezła…Się rozwiera… - Cyc jak trza… - Balooony.. - Kurwa, kiedy coś u nas takiego wyprodukują, nie? Ciiiszej, bo się Leska obudzi…patrz na nią, już zasnęła, hehe…Ale cicho, nie każdy se poużywa…moim kosztem…nie każdy ma prawo dostępu do źródła Michaela..hehe Tak też gryfnie i męsko gadali, wymieniając się przy tym iście odkrywczymi teoriami ginekologicznymi, gdy Leska poczuła przez swój półsen, że coś się święci. Zerwała się nagle z krzesła swoim wielkim, nieforemnym cielskiem, by zobaczyć cóż to za „nazbyt kolorowy podręcznik” mignął jej w oddali… - Co to jest??!! – zawołała, czerwieniąc się jak burak nad drgającymi nagle jak sejsmografy karkami chłopców – Pornografia? ….PO- RNO- GRA FIA????!!!!! Plugastwa z Niemców… Wyrwała im gazetkę z ręki i podarła w ułamku sekundy. Nagle stanęła w rozkroku, trzymając się za boki i runęła jak proboszcz z ambony. - Chcecie pornografię, gówniarze, chcecie pornografię? TO MACIE! Chwyciła z całych sił swą grubą, wełnianą w szkocką kratę spódnicę i zadarła ją do góry aż po czoło. Nie miała bielizmy. Oczom ich ukazała się stara, zmarszczona, wyliniała i dyskretnie posiwiała C I…………o tym cicho sza. -
człowiek - mały ułomek ( do życi, jak mówią na śląsku, gdzie zamykają kopalnie, jak ja ten nawias ) dziwny - chop czy kobita żeby się dzielić z drugim musi wszystko sprowadzić do swojego mianownika wiele razy wspólnie szukaliśmy najmniejszej wspólnej wielokrotności wtedy odejmowałaś sobie od ust i dodawałaś sporo czułości spotęgowane moje pragnienia rosły w tempie silni więc rozmnożyłaś się z innym a mnie wypchnęłaś poza nawias kwadratowy czuja się do życi jak pochodna życia jak ułomek niewłaściwy ( jerona!)
-
Dogasam. Stygnę i wylewa się ze mnie wielkie czarne wrzące życie. Pamiętam tylko czas, wystarczający by zabić, zbyt krótki na naukę chodzenia Czy właśnie tak jest tutaj? Samotnie przebudzeni wśród drżenia i nadziei formujemy nasze modlitwy Skomlenia do pękniętego kamienia pielgrzymują ze zdradliwych ust wśród rozzuchwalonych jęków A może TEN chleb wystarczyłby do życia? Czy TEN taniec się nigdy nie kończy? Nie mam już tej dawnej chęci do buszowania w zbożu i ratowania chochołów przed pożarem
-
co za kur... dyskusje dygresyjne pod moim wysokoartystycznym tekstem?
-
( pamflet ) Nie każcie mi dziś słuchać już Maćka Maleńczuka Jego częstochowskich rymów i moralnych pseudo-dymów Wulkan, który nie wybucha już nikogo nie oszuka kiedy hippis szuka fuchy to zakłada stare ciuchy potem na ulicy stanie staromodne ma ubranie szukające w nim artyzmu uśmiechają się doń panie lecz mniej w tobie autentyzmu niż w napisach tych na ścianie "Maleńczuk is dead" Maleńczuk umarł na "Idola" gdzie zarabiał na chleb i nie wskrzesi go już rola dobrego Szatana słabo zagrana w Teatrze w Chorzowie z aktorami co się zowie :P
-
Końcówka
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wersja pesymistyczna mówi, że młodzieńcze zaburzenie emocjonalne, zwane zakochaniem, to nasza jedyna szansa na miłość. Jest to wersja, której w gorszych chwilach ulegam. Nie walę ogólnikami, opisany jest tu raczej indywidualny przypadek... niemniej jednak niektóre doświadczenia nas zmieniają, co niewątpliwie jest istotniejsze niż tzw. miłość, uzależniona zwykle jednak od popędów i potrzeb. Pamiętaj, że młodzieńcze zakochanie nie jest równe innemu młodzieńczemu zakochaniu... -
Końcówka
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
( 1999 - 2005 ) Miłość umiera po cichu podczas bezsennej nocy Żaden złodziej nie wchodzi tak subtelnie do domu jak kres miłości Byłaś dla mnie kiedyś oczekiwanym zaskoczeniem Wyobraź sobie że jesteś gwiazdą filmową piękną kobietą która w internecie znajduje stronę poświęconą sobie ogarniało mnie takie ciepło gdy myślałem Teraz Twój obraz gaśnie blaknie powszednieje niknie jak pojedynczy motyw na tapecie można z nim żyć nie skupiając się zbytnio patrząc z daleka To co było całym światem na powrót stało się atomem -
Z genealogii ateizmu 2
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
głowę swą popiołem posypuję łaski pozbawiony zbyt wcześnie wyrwany ząb wiary spróchniały czarny bolący bardzo łatwo nie wierzyć na początku było słowo skradzione wstawione jak proteza złamane wersami hasło reklamowe ułożone w psalm poemat zamknięte w kazaniu dla ludzi migotliwych w stroboskopie codziennych uczynków już żaden święty rytm dzwonu nie zakłóci martwego spokoju bardzo źle nie wierzyć w słowo -
Którą ręką wycieracie pupę...?
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Adam_Szadkowski utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Pewnie będę oryginalny, ale ja jednak nie ręką, tylko papierem. -
jazda, jazda
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tak. Grzebał w porach swej twarzy, rozdętych i zropiałych boleśnie. "Coś, co przybywa z pustyni, otwartymi rękami, nie może być Bogiem" - pełzało mu w głowie. Gdzieś tam upadł jego syn, gdy on, nieświadomy niczego, zdmuchiwał ziarenka pustyni ze swego maleńkiego modelu Wszechświata. Ona wchodziła co parę godzin z posilkiem. "Zanim przestaliśmy rozmawiać, jadałeś chociaż kolację" - mówiła. To prawda, jadał duże kolacje pod koniec dnia, zanim zdarzył się ten wypadek. Brzuchostęki napełniały jego popołudniowe lęki obowiązkową suchością w ustach. Nic z tego nie rozumiem - odparł redaktor naczelny. Toż to jakieś schizofreniczne bzdury - dorzuciła z boku sprzątaczka. Nie no, miodzio - odparł mlody krytyk jazzowy. Źle go wszyscy oceniacie. Co z tego, że facet pieprzy bzdury i brednie wymyśla, skoro sam w tym swoim nierealnym świecie wierzy w swoje przesłanie bardzo. Brał amfetaminę, i co? Teraz ma żone, prawie dziecko tez, bo psa sobie kupił...czego tu jeszcze chcieć do wałka chrabąszcza? Eeeee...pan stosunkowo przesadza! - dodała pani z mopem i ściągając szmatę ze szczoty, już miała ździelić tego fandzolonego neokatechumena po głowie. Neokatechumena? Neokatechumena? Może kurka wodna supermena? Co Ci stary wali do łepetyny, żeby takie bzdury, bez fabuły, bez punktu odniesienia, bez zasranych problemów egzystencjalnych pisać? No właśnie, co? Toż to fekał jakiś, a nie opowiadanie :P -
Z genealogii ateizmu
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie czerpałem -
Z genealogii ateizmu
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Albo idziesz kochana do lekarza a on Ci takim tekstem rzuca: "No, ten nowotwór to wprawdzie niezaładny i przerzuty mogą być, ale modlę się za panią" I co wtedy? Dlatego niedowierzam wątpię pokątnie gdy inni padają krzyżem jak muchy nawet ex-komuchy Od święta to nawet pośpiewam omaryjo czy inne pieśni o tym żem winna przybicia do krzyża Pana Jezusa ale poważnie tego nie biorę ale poważną mam minę w niedzielę ale Boże Ciało to dla mnie jednak jest Parada Równości wszyscy równie poje... w sensie udają że kochają a to grzech przecież Mi osobiście ciężko jest kochać faceta z którym nie mogę przejść na Ty nie mogę zdrobnić jego imienia ani pogadać o zmianie płci lecz ateizm nie jest dla mnie jestem przecież... -
Przedgarda - interludium
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
o dokładnej korekcie pomyślę później... ech, asher... -
Przedgarda - interludium
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Z najprawdziwszego zapamiętnika Gro wyjątki: Przyzwyczaiłem się do tego syfu, jak wesz się przyzwyczaja do nieumytych włosów. Sprząciol pierdolony, wołała matka na ojca, który chciał w zakurzonym chaosie domu wprowadzić złudzenie kontroli, wymachując zmoczoną ledwie szmatką nad meblami, wykrzykując przy tym hasła kontrrewolucyjne wobec bakterii, równocześnie śmierdząc jednak niemiłosiernie. Wylądował w końcu za karę na swoim fotelu św. Heleny, z gazetką w ręku. Wczoraj w nocy słyszałem krzyki sąsiadki, coś między głuchą dźwięcznością agonii a intensywnością orgazmu - nie wzywałem policji, tak właśnie jęczą kobiety w średnim wieku. Od razu przypomniełem sobie o Marcie. W życiu proza zaczyna mi się mylić z poezją. Odnajdując poezję w zejściu do sklepu - równocześnie miłość stala się dla mnie bardzo prozaiczna. Wyżej już cenię ambicje i honor niż jakiekolwiek porywy serca, które i tak zwykle się kończą zmienianiem pieluch. Proza to, czy wiersz? Bez ciebie czuję się jak zdychające na brak uwagi tamagotchi. Malejąca stale częstotliwość odświeżania miłości, przesuwa odbierany przeze mnie obraz w kierunku wiary i nadziei - uczuć dużo mniej precyzyjnych, o czym wiedział już Jezus, którego mój fizyk uważał za kosmitę. Szatanek mu było, temu fizykowi, co rozwodzić się potrafił nad strukturą pomnika Lenina przez godzinę, nie wchodząc przy tym na temat przelanej przez rewolucję krwi, która bynajmniej nie miała nic wspólnego z winem, i zwłok, nie będących w żadnym stopniu pochodnymi pracy piekarza. Bez ciebie czuję się jak komputer, pełen wirusów ( a czasem porno-dialerów ) A to? Dawno, dawno temu...ucichli wszyscy i twarze obrócili bacznie, więc z górnego Mokotowa Leszek tak zacznie: - Niewysłowione, każesz mi, prezesowo, odnawiać rany, gdy moje szpanerskie mieszkanie i samochód opłakany - ukradli złodzieje - ja widziałem ich mrowię... Lecz któż wyrazić to zdołałby w słowie? - Mów prozą, rzekła królowa. Więc Leszek do kieszeni ambicje swe chowa i zaczyna: - Gang Spidfajera wystawał pod mym domem już dni dwadzieścia. W końcu wsparci siłą pewnego speca od reklamy, postanowili zbudować billboard reklamujący stadninę odległą o nie więcej niż 5 kilometrów - wielki billboard zaiste, z wielkim koniem rasy arabskiej, podobnym do Karino. Wyszedłem więc za ogrodzenie i wraz z rodziną badam to stworzenie...przepraszam...oglądam billboard, bo interesuję się koniami. Syn mówi, bym go spalił, pocioł piła mechaniczną, zaś moje córki, mówią bym go wstawił za domowe murki... Nie wiem, czy były ze Spidfajerem w zmowie, czy koń zmusił je do tak głupiej podniety, wiadomo, wszystko zwykle sypie się przez kobiety...podwójnie przepraszam... W końcu dojrzeliśmy Edka, z bandy Spidfajera, co z dala przez żywopłot na nas był spozierał. To Edek, krzyczy córka, ja kocham go mocno... zdębiałem. Kazałem pojmać go chłopcom. On mówi, że miał być zamachowcem samobójcą, co wejdzie do mego domu w przebraniu świadka Jehowy, tak wybrał Spidfajer, nim pomysł przyszedł nowy, by wystawić billboard z koniem i mnie przebłagać..by wojna gangow się skończyła...by nasza piękna Warszawa spokojna znów była. Lecz jeśli się zagniewam i konia nie przyjmę, lub spalę, lub potnę, wtedy na nowo się zacznie - krwawa łaźnia. Wtedy syn mój, co palić chciał lub pociąć konia, pierworodny mój co było mu Kamil, swą bosą stopą na kawałek szkła natrafił i zawył był srodzę, kawałem grubego szkła znajdując w swej nodze...Uznałem to za wróżbę i cieszę się na pokój i w końcu wakacje od gangsterskiego życia... Dzielić mury!, krzyczę do służby, bynajmniej nie ponury... Masyw konia rozbudowany do ogródka ledwo wchodzi. Zajmuje pół trawnika, lecz nie przyjąć się nie godzi dziś prezentu od Spidfajera, byłego wroga mego. Byłoby to równe strzeleniu mu w oko z procy ( gangsterzy to wszak ludzie honorowi ) Nie pytaj mnie, o pani, co było dalej tej nocy...to wszystko był opisał Wergiliusz lub Homer...ale ja wtedy nawet dzieciom nie czytałem, ja czasu nie miałem...Klasyków była wszak pełna więzienna biblioteka, więc proszę cię, o pani, podejdź jak do człowieka, do mężczyzny, który wie, że się pomylił...teraz ty rządzisz Wołominem, więc proszę, wyprostuj swą minę i przyjmij starego cepa z powrotem na służbę... :) -
Szkoda
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Autor wiersza to PeeL nikt nawet nie udaje że to człowiek, bo to nawet nie jest towar z filmu porno... w hipermarkecie po ujemnej cenie powinno się sprzedawać poezję ale na taką misję brak pieniędzy język to dzisiaj pryszcz nie taki łatwy, lecz taki brzydki i bolesny w każdym cżłowieku defekt, którego nie chcę postrzegać Nasze zmysły stępione to one sprawiają że nie przecinają się już drogi naszych dusz Doda Elektroda - tyle ma z poezją wspólnego, że się rymuje ale właśnie ona choć umrze cała ze swoimi cyckami umrze jednak później niż mój znajomy poeta non omnis moriar Horacy Wergiliusz i Doda szkoda -
Teraz pełne Katowice wieści, że Jaś za granicę samiutki jak zając wyjeżdżał, wracając przywiezie za to gruźlicę
-
Raz w klinice w Ameryce złapać raczył Jaś gruźlicę lecz niezbyt ofiarnie opuściwszy marnie swą przyłbicę i kotwicę
-
Zasady rozgrywania Bitew Limerykowych
Marek Hipnotyzer odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Limeryki
zaprawdę, ciekawe zasady. budują napięcie :) -
Ja mogę grać rolę idioty! zapewnicie mi dostęp do waszych kont na www.poezja.org, a ja wam będę w każdym wierszu dopisywał "KOPYTKO". Może być?