Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sylwester_Lasota

Użytkownicy
  • Postów

    12 715
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Sylwester_Lasota

  1. Jak zwykle bardzo dobrze kombinujesz :). Dzięki za podzielenie się tymi "kombinacjami"... i za pochwałę wiersza :) Również pozdrawiam P.S.: Mi też się tak kojarzy, ale to zupełnie inna bajka :)
  2. Dzięki. Wzajemnie :)
  3. Tak, myślę, że to mogłaby być najlepsza, jeśli można tak w tym przypadku powiedzieć, interpretacja. I wtedy wszystko się zgadza. I tytuł i ta nieszczęsna strofa, którą cytowałem powyżej. Myślę, że w niej mogłoby być "słowo niechciane", wtedy w następnej można napisać "wciąż moim sercu jest zachowane". Myślowo podążałem w tym kierunku, ale jakoś mocno broniłem się przed myślą o samobójstwie matki. Dzięki Jacku za podpowiedź Pozdrawiam
  4. No, ale to już chyba praktyka. :)))))). Prawda?
  5. Nie rozumiem powyższej strofy, tzn. nijak nie mogę sobie jej zinterpretować. Ten tytuł, w stosunku do treści, wydaje się być trochę niesmacznym żartem, bo, prawdopodobnie jak u innych, wywołał u mnie konkretne skojarzenie, ale, w sumie, myślę, że jest do przyjęcia. Poza tym okey. Pozdrawiam
  6. A ja nigdy nie byłem w Albanii, a chciałbym. Dzięki za wiersz :) Pozdrawiam :)
  7. Waldku, uczucie 'spadania' czesto pojawia się w początkowej fazie snu, tzn. kiedy zaczynamy zasypiać. Jego efektem rzeczywiście bywa gwałtowne przebudzenie. To jest dość powszechne i naturalne zjawisko. Zdarzało mi się dosyć często w dzieciństwie :). Całkiem ciekawy wiersz. Pozdrawiam
  8. Ten ostatni wers, to aż zabolał. To się chyba nazywa niespodziewany zwrot akcji :) Pozdrawiam
  9. Bardzo dużo obrazów zawarłaś w tym, w sumie, niedługim tekście. Z większością się gdzieś w swoim życiu albo je jakoś tam kojarzę. To przeładowanie tworzy taki trochę miszmasz, ale nie nazwałbym tego przesytem. Ogólnie uważam tekst za ciekawy i jeszcze do niego wrócę. Jeśli przyjdzie mi coś więcej do głowy, to niezwłocznie dam znać ;). Pozdrawiam :)
  10. z pośpiechu i zgiełku wracam do ciebie już jestem za progiem witasz mnie ciszą gdy pada przypadkiem wyrwane słowo zupełnie bez sensu rozpływa się obok wnet pokój zawładną drgania membrany co czasem udają czyjąś obecność na chwilę o tobie dają zapomnieć lecz przecież wciąż jesteś zbliżasz się do mnie przez oczy wpełzają cudze obrazy co mózgi kaleczą jak ostre noże po ścianach się ścielą feerią kolorów i znów jakbyś wyszła na chwilę z domu czy ty mnie wybrałaś czy też ja ciebie jak kundla uczyłaś sztuczek przez lata lecz pytam sam siebie patrząc przez okno czy można pokochać taką samotność co wkrada się cichcem pomiędzy myśli jak dziki drapieżnik choć oswojony to kąsa czasami oplata wężem i sama o sobie wymyśla wiersze
  11. Pewnie to znasz, ale wrzucę, bo mi przypomniałeś tym wpisem :)
  12. Uprzedziłeś mnie :))))
  13. No jak to bez rymowania? Też tak myślałem, jak czytałem na telefonie, ale okazuje się, że to jest utwór rymowany.
  14. Pierwszy nieco drętwy, drugi, powiedziałbym całkiem niezły. Dałbym mu tytuł "Serce matki", ale niczego nie sugeruję :). Opowiadanie trochę kojarzy mi się ze słynnym Salomonowym sądem nakazującym przecięcie dziecka mieczem i zwrócenie po połowie roszczących do niego prawa rodzicielskie kobiet. Oczywiście za prawdziwą matkę uznana została ta, która odstąpiła swych roszczeń. Liczba słów chyba się zgadza, chociaż edytor w pierwszym przypadku policzył mi 102 słowa, a w drugim 106, ale wydaje mi się, że policzył myślniki jako słowa z jakiegoś powodu i to by się zgadzało. Pozdrawiam :)
  15. Muszę się przyznać, że poprzednimi razami czytałem na telefonie, teraz widzę tekst zupełnie inaczej :). No cóż, serduszko już zakliknąłem, więcej nic nie mogę zrobić :) Załączam wiewiórkę dla Joli, chociaż, jeśli dobrze zrozumiałem, już jej nie zobaczy, albo może... kto to wie. Pozdrawiam
  16. Znam, pamiętam, ale dzięki za przypomnienie... no i za uśmieszek ;) Pozdrawiam
  17. Dziękuję za wizytę Nato :) Pozdrawiam :)
  18. A mówią, że nie chodzi o to, aby złapać króliczka, a tu... a jednak :) Bardzo dobry wiersz. Wbrew pozornej lekkości, refleksyjny i smutny, a przy tym bardzo prawdziwy. Kłaniam się i pozdrawiam :)
  19. Doskonale wczuwam się w ten wiersz :) ... ale o złotej trumnie zapomnij. Pisałem już tu gdzieś o tym, miałem kolegę, którego żona pracowała w drukarni, w której m.in drukowali... trumny. Do wyboru, do koloru, z czym chcesz. Trumny oczywiście szły do pieca. W efekcie końcowym różnicy nie widać, więc... po co przepłacać. Taka nam się, nomen omen, rysuje przyszłość, niestety. Następuje dewaluacja wszelkich tzw. tradycyjnych, a moim zdaniem czysto ludzkich, wartości. Pozdrawiam serdecznie :)
  20. I taka bywa ciekawa, chociaż to rzadkość. Wzajem
  21. Trochę wiersz, trochę opowiadanie, ale dosyć ciekawie się czyta i za to +. Jeszcze wrócę. Pozdrawiam
  22. Fajny wierszyk, chociaż bez Ali wiersza trochę wydaje mi się wyrwany z kontekstu. Zaczyna się tak jakby był kontynuacją czegoś i zapewne, zgaduję, jest :). Chociaż może raczej nawiązaniem niż kontunuacją :) Pozdrawiam serdecznie :)
  23. To ja dziękuję :) Pozdrawiam :)
  24. Myślę, że jednak bardzo dobrze sobie radził. Na poparcie, przytoczę krótki cytat z Wikipedii: "O dużej sprawności jako organizatora świadczą zasługi dla trupy lorda szambelana Henry’ego Careya (Lord Chamberlain’s Men)[27]. Potrafił zdobyć dla niej możnego mecenasa, jakim był król Jakub I. Znalazł także źródło finansowania dla własnych prac, którym było wsparcie zamożnego hrabiego, Henry’ego Wriothesleya. Oprócz tego, że współfinansował budowę Globe Theatre, działał także w Blackfriars Theatre (zbudowanym w 1596 roku), którego publiczność była bardziej elitarna. Po przeprowadzce do Londynu (Anne Hathaway została w Stratfordzie), w 1604 roku był swatem córki swojego kamienicznika. Dokumenty sądowe z 1612 roku dają dowód na to, że Shakespeare był lokatorem Christophera Mountjoya[28], zamożnego mieszkańca Londynu. Jeden z uczniów szlachcica, Stephen Belott, chciał poślubić jego córkę. Rola Shakespeare’a polegała na tym, że był pośrednikiem, ustalającym warunki posagu. Doszło do małżeństwa; osiem lat później Belott pozwał do sądu swojego teścia[29], gdyż ten nie dostarczył wszystkich pieniędzy. Shakespeare został wezwany jako świadek, niewiele jednak pamiętał z tamtego czasu. Liczne zachowane z tego okresu dokumenty związane z finansami pozwalają stwierdzić, że majątek Shakespeare’a rósł w szybkim tempie, co pozwoliło mu na zakup domu w dzielnicy Blackfriars w Londynie, a także drugiej co do wielkości posiadłości w Stratford, New Place. W 1596 roku dzięki staraniom pisarza został nadany przez heroldię herb jego ojcu. John Shakespeare chciał otrzymać go już w 1576 roku, jednak musiał przerwać odpowiednie procedury wskutek pogarszania się jego sytuacji finansowej[30]. Dewiza herbowa brzmiała: Non Sanz Droict (pl. Nie bez prawa)" A to dom rodzinny, w którym urodził się William Shakespeare (zdjęcie własne): Też nie wygląda ubogo jak na XVI w. Prawda?
  25. Ok. Dzięki. Pomyślę co z tym zrobić. Wzajemnie Załatwione. W krytycznym miejscu z trzech zostało jedno :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...