Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    1 883
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. Zastanawiałam się z młodym, jak tu zrobić liczbę mnogą... w końcu machnęliśmy na to ręką i stworzyliśmy słowo spolszczone (z lekkim uśmiechem, jednogłośnie przyjęte). Dzięki za wsparcie techniczne :) Pozdrawiam
  2. Ten czarny kot ma białe znaczniki, cztery pionowe pasy na grzbiecie, cztery poziome na ogonie i trzy na nogach, pięć dolnych zębów, nos i obwódkę zbyt dużego oka, w środku czerwonego. Jeden wibrys z prawej, dwa z lewej. Oto całe jego białe wnętrze. Dla widoku ludzkiego jest płaski. Ma dwie łapy: przednią i tylną. Wygląda tak, jakby kota ktoś sprasował wielkim, metrowym żelazkiem. Nad jego postacią wisi żółty księżyc, który jest w pierwszej kwadrze, ale możliwe też, że jest sierpem przybywającym. Ów kot, dla księżyca do towarzystwa dostał jeszcze kilka rozmazanych gwiazd, które się świecą tylko z barwy, bo z kształtu wyglądają na spadające komety. Ale zaraz, zaraz.. kto powiedział, że to jest kot? Może to kotka, która w niebo, jak w sukienkę się ubiera, żeby się nie zamykać w czerni, bieli i czerwieni. Tak, kotka wampirzyca, która pożarła cztery istnienia ludzkie, czaszki ich jak trofea leżą obok niej i pod nią. Jest na cmentarzu, albo duchy przeszłości z nią wraz pozują. Chyba, że to obraz namalowany z inną myślą. Zwiastujący święto zmarłych. Kocie drogi zaprowadziły ją tam, gdzie nikt nie odważy się pójść ciemną nocą, nawet błękitną, bo to jednak noc, choć w błękitach... A może to kotka, która lata w kosmosie w towarzystwie Griwiusów - bolesnych generałów w ilości sztuk czterech? Tajemniczy, a przecież taki prosty obrazek. Jakby go nazwać? Ktoś powiedział - bohomaz. Tym kimś byłam ja. Treść chciałam zmieścić w jednym słowie, ale nie dałam rady, wylała na boki. Teraz spod szafy spogląda, z kubka, z Internetu wypełza, z pamięci telefonu. Przeglądam raz jeszcze malowidło z galerii, zapisane pod nic nie wnoszącym numerem, bez nazwy, zupełnie nie rozumiejąc dlaczego owo słowo „bohomaz” zażyczyło sobie wyjaśnień. Nakrzywiłam się na te oczekiwania, naburmuszyłam, grzbiet wygięłam, ogon podniosłam, napuszyłam... A czemu nie skorzystać z etymologii? – pomyślałam nagle. Bohomazami zwano ikony, które malował bogorysownik. Czy ten pan z dredami, który przesiaduje czasami na drewnianym krzesełku pod odrapanymi murami swojego małego królestwa farb i sztalug zwanym galerią, nim jest? A może ktoś inny zamyka obraz energii w kocim, marcowym klimacie głośnych nocy, a potem nakłada na niego listopadowe zdobniki wiecznej ciszy umarłych. Jakby nie patrzeć wyszła z tego lipcowa ciepła noc. Noc z bohomazem.
  3. Jesień potrafi człowieka tak pięknie rozebrać z myśli:) Pozdrawiam
  4. Dwa dni temu (ten wierszyk ma więcej dni) weszłam z rana do sklepu (do którego zwykle nie wchodzę, ale coś mnie tknęło), weszłam w środek rozmowy. Jakaś klientka miała problem, ale nie bardzo mogłam zrozumieć o co chodzi, czy coś z bieżącymi cenami czy reklamacja... kobieta tak niewyraźnie i cicho mówiła, a przestać nie chciała i chyba mówiła o czymś w kółko, bo druga kobieta jej odpowiadała kilka razy pod rząd wciąż w taki sam sposób. Ta druga, jak sytuacja wskazywała to była kierowniczka, która mówiła płynnie, ładnie, wyraźnie i słychać ją było w całym sklepie. Słaba jest rola deptanego, bo nawet jeśli zbierze siły i chęci i uderzy w jakiegoś depczącego z zamiarem nadepnięcia go, to ma z tym duży problem. Dzięki za podzielenie się odczuciami. Pozdrawiam :)
  5. Tak sobie myślę, że skoro cień idzie za tobą, a nie przed tobą, to znaczy, że idziesz w stronę źródła światła... Pozdrawiam :)
  6. Jak to u ludzi. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :) Znaczy się bunty, rewolucje i przewroty... pewnie tak, bo w końcu ta prawda w środku nie wytrzyma. Dziękuję za wizytę. Pozdrawiam :) Co za babajagi z tych przedszkolanek... takie "mądre" były, bo miały siłę i plaster... Przytulam współczująco. Dzięki za podzielenie się wspomnieniem. Pozdrawiam :)
  7. ktoś zasznurował „jej” usta nitki napięte na osi tną ją gdy tylko próbuje usta zaledwie otworzyć więc stara się je zawrzeć nawet jeśli tam w środku okrągłe pełne prawdy są silne i w temacie wypuszcza tylko chude które się szparą przecisną bo cóż zaszkodzą oprawcy biedoty z głodu padające a takich jak „ona” są tysiące po cichu płodzą istnienia które już bez ingerencji rodzą się zasznurowane
  8. Nie będzie tak samo, bo narzędzia (zabawki) mamy wciąż nowe, wymyślniejsze i straszliwsze. To się nazywa rozwój w ludzkim wydaniu, humanitarność kuleje... waleń staje się szpiegiem... to taki czas, kiedy zdrowie psychiczne ma egzaminy. Bardzo przystępnie piszesz. Tekst jest długi, ale z przyjemnością (czynności czytania) przeczytałam dwa razy. Pozdrawiam :)
  9. Ludzie nie rozumieją się z "umiarem", więc popadają w skrajności... rozpędzeni (w tłumie) tracą hamulce i rozeznanie, a odzyskują je dopiero w samotności. Tacy jesteśmy. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  10. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  11. Napisz. Chętnie przeczytam. Podejrzewam, że nie tylko ja. :) Gdyby babcia miała wąsy, to by dziadkiem była. Również miłego :)
  12. Takie wiersze się bierze jak poduszkę na noc. A co się przyśni? Czasami rzeczy i sytuacje o jakie byśmy sami siebie nie podejrzewali :) Pozdrawiam.
  13. Rok to szmat czasu, zapewne to był trudny powrót. Pamiętam - na studiach miałam w grupie jednego chłopaka pochodzącego z Kazachstanu. To była końcówka lat dziewięćdziesiątych, a on opowiadał, że do domu nie jedzie na święta i w ogóle, bo musiałby tam jechać przez tydzień. Ja wtedy nie za bardzo chciałam w to uwierzć no ale, nie spierałam się i sprawdzić nie sprawdziłam. Nie sądzę jednak, żeby żartował, bo to był bardzo specyficzny chłopak... raczej nie skory do żartów, poważny jakby miał ze sto lat. A Ty piszesz, że rok wracała... to bardzo długo. Coś widocznie czuwało nad Twoją prababcią. Zapewne miała tu jakąś misję, tu nie tam. Dostała towarzystwo wielu osób, które miały wysłuchać jej opowieści, bo przecież oba te zawody generują dużą ilość kontaktów międzyludzkich. A wiadomo ludzie mówią i mówią... i dobrze, niech mówią, jak jest o czym. Z tego co piszesz, jesteś z niej dumny, czyli ona wciąż żyje w Tobie, a nawet zawitała tu, pod wiersz. Dziękuję za tą opowieść. Ja żadnej swojej prababci nie zdążyłam poznać, a przynajmniej nie mam takiej świadomości. Miłego wieczoru :)
  14. Śmierć nie wydrze tego, co mamy w sercu. Na szczęście. Piękne imię Konstancja. Ono jest też trochę moje, z bierzmowania :) Dawno nie widziałam u siebie komentarza od Ciebie. Miło, że zajrzałeś. Pozdrawiam :) No tak babcie zwykle dają wnukom dużo radości. A kiedy odchodzą, kiedy już ich nie ma... to czegoś w tym życiu brakuje. Cieszmy się tym, co nam zostawiły po sobie (wspomnieniami). Nie każdy może wspominać babcie dobrze. Dziękuję za te kilka słów pod wierszem. Pozdrawiam :)
  15. Pomysły :) Oj te moje pomysły. Skąd to wszystko się bierze? Nie wiem. Ale lubię. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  16. Dobrze, że o tym napisałeś. Dajesz nadzieję, że można mimo wszystko... można mieć inną jakość życia nawet w podeszłym wieku. A nie fotel, talerz i telenowele. ... i w pewnym momencie prababcia najprawdopodobniej musiała zrezygnować ze swoich rówieśników, bo ją ściągali w dół... no i poodchodzili - takie mi się nasunęły przemyślenia na gorąco. W takim razie dobrze, że miałeś babcię, która Cię poprowadziła.
  17. Musiałeś być bardzo grzecznym dzieckiem, skoro prababcia dała radę :) Wiadomo, każdy człowiek ma inny świat i takie życie trochę u tego, trochę u tamtego, może być inspirujące, pod warunkiem, że relacje są zdrowe i dziecko nie czuje się balastem.
  18. Żeby doświadczyć takiego działania, w naszych zabieganych czasach... warto przystanąć. Pozdrawiam :)
  19. To rzeczywiście musiała być inna relacja. Nie byłeś w tym osamotniony. Znam jedną osobę, która również była wychowana przez babcię, póki nie dorosła do wieku szkolnego, wtedy rodzice ją znowu przygarnęli... jak dla mnie, to była dośc dziwna sytuacja. No ale... Dzięki za podzielenie się innym widzeniem tematu babci. Pozdrawiam :)
  20. Babć... słusznie. Moje obie były od siebie tak różne, że aż mnie zastanawia o czym mogły rozmawiać, gdy siłą rzeczy musiały... nigdy ich razem w rozmowie nie widziałam, albo nie pamiętam. Jednakowoż każda z nich obdarowywała mnie po swojemu/inaczej. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  21. Bo babcia wie jak rozpieścić :) Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam. Kiedyś były w takim czajniczku zaparzane, potem się rozcieńczało z wodą. Dzięki temu można było mieć przestudzoną herbatę. Jak byłam dzieckiem, to mi to pasowało. Dzięki za wizytę. Pozdrawiam :) Nie mylisz się. Jakoś tak mnie naszło... babcia czuwa. Dzięki za te kilka słów. Pozdrawiam :) Czasami trzeba... Dzięki za pozostawienie śladu obecności. Pozdrawiam :)
  22. Koniecznie trzeba tu przewietrzyć. A babcia, dlaczego tak zbladła? Że dziś jest festiwal kolorów? Czy to znaczy, że babcia zacznie? Kolejny list napisany. Czarna stoi buteleczka - - to kałamarz ogólny. Do tego każdy ma pióro. Gęsie, bo przecież nie kacze. Można też myszką kierować, byle się nie zacinała, a ładnie objeżdżała ronda, i wiozła prosto do babci. Ona przytuli, ukocha... poczęstuje dynią z makiem.
  23. W każdym życiu są jakieś wady. Jeżeli wykryjemy je we własnym życiu, to już jest dobrze, bo domyślamy się co wypadałoby zmienić. Pozdrawiam :)
  24. Może za dużo wymagamy od życia. Ktoś nam sugeruje, że mamy tylko jedno życie, tylko... więc wypada pędzić, żeby wszędzie zdążyć... a to nie jest możliwe, stąd potem te smuteczki. Pozdrawiam :)
  25. Ciekawe podejście, załza proza :)) Hmm... kilka dni temu też mi się przyplątał ten temat, ale u mnie było trochę inaczej. Może jeszcze wrzucę, ale to w prozę, bo jakby proza u mnie teraz jakoś częściej się pcha by żyć. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...