Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dotyk

Użytkownicy
  • Postów

    955
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dotyk

  1. dla mnie akurat z tekstu wynika tęsknota nie tylko za trzy razy w tygodniu. W związku z tym puenta brzmi fałszywie moim zdaniem, bo absolutnie w tonie tego wszystkiegoo, co wyżej - nie ma sygnału o czymś "jeszcze", "kimś". Więc, gdyby w zakończeniu było "akceptować twoje pośladki" byłaby spójność. To nie wszystko: sam zwrot "akceptować Twoje pośladki" jest dość chropowate językowo. W kontekście tak ponętnej (i niedocenianej) części męskiego ciała - chęć nazwana akceptowaniem nie brzmi "cieleśnie". Dla mnie trochę za malo na dobry wiersz :) pozdrawiam
  2. w poniedziałek w teatrze Arka o 18 jest spotkanie z Romanem Kaźmierskim, świetnym poetą. Ja tam będę. Organizuje to Paweł Ivo Kaczorowski , ktory robi w RUrze super imprezy poetyckie. Możecie przyjść:)
  3. ja jestem spod wrocławia. mam ochotę pomieszać w tym tekście. Jesli się zgodzisz.
  4. Nie tylko na tym portalu tekst nie zdobył uznania. Bo - za co niby? Kolejny przykład zabierania się za temat, ktory przerasta piszących. Podparci wiedzą ksiązkowa, medialną - zabierają się do oceny postaw i faktów, które zainteresowały ich tylko na potrzebę napisania tekstu. Na wywołanie wrażenia. Jak wiersz jest dobry, to się zanurzam w nim jak w morzu. To jest kaluża.
  5. gra słów. znaczeniowo - pompatycznie nierozsądna. nie ma wiersza po prostu. Moim skromnym zdaniem
  6. Dziękuję Państwu za wizytę. Fanaberko - mp3 z moimi nagraniami są na NS. Z wierszami tak mam, że je publikuję i nie dyskutuję na ich temat. Nie bronię - wystawione na linii strzału - niech walczą. Albo wyjdą cało albo polegną. Jedną tylko mam uwagę: NIGDY nie napisałabym, że komuś się kara śmierci albo dożywocie należy za napisanie jakiegoś tekstu. Nawet wtedy, gdyby to był kicz. Może nawet - szczególnie w takim przypadku.
  7. Nie wiadomo, dokąd uciec, - wszędzie grasują seryjne ofiary, wychodzą z bram pochylone, uległe jak biedne kurwiątka, których się nie posuwa, tylko za wygląd daje piątkę i odchodzi. Gonią cię jak szczura po kanałach znają każdy zakręt, dopadną cię - to pewne. Ale za którymś razem coś pęknie i już nie będzie zgody z naturą, urodzi się w tobie gorszy z braci, chwyci za gardło i powie, że waszą matką jest zaciśnięta pięść. I tak, jak planowali, zaatakujesz pierwszy. Spodoba ci się ta drapieżność. Dopiero wtedy zaczniesz płakać.
  8. Gładka próżnia, ustają na krótko drgania w przyciśniętej do muru sprężynie. Rozlega się sygnał i zawiadowca daje znak. Głowa - torowisko, w wydrążonych tunelach pociąg za pociągiem, słyszę jak ból dudni i uderza o ścianę czoła. Nagle hałas słabnie niczym przemęczona symfonia - dotknięty palcem od niechcenia klawisz fortepianu. W takim stanie nie umiem mowić o tym bez uniesień. Po zderzeniu wylewa się ulga, bo na jej skraju odnajduję ważne daty, słowa, których nie używam od dawna. Kiedy wraca ból, ja też powracam. Nie będzie spocznij, nie będzie spoczywaj.
  9. Gładka próżnia, ustają na krótko drgania w przyciśniętej do muru sprężynie. Rozlega się sygnał i zawiadowca daje znak. Głowa - torowisko, w wydrążonych tunelach pociąg za pociągiem, słyszę jak ból dudni i uderza o ścianę czoła. Nagle hałas słabnie niczym przemęczona symfonia - dotknięty palcem od niechcenia klawisz fortepianu. W takim stanie nie umiem mowić o tym bez uniesień. Po zderzeniu wylewa się ulga, bo na jej skraju odnajduję ważne daty, słowa, których nie używam od dawna. Kiedy wraca ból, ja też powracam. Nie będzie spocznij, nie będzie spoczywaj.
  10. To, co nie zdążyło schować się pod ziemią, zwęglone i martwe klei się do rąk. Kto poczuł aż taki wstręt, że podpalił, widząc, jak to się rozpędza, otwiera oczy, chce żyć? To już nie moja ziemia, tylko jakiś dom z zapadającą się podłogą. Niebo osiwiało, słyszę, jak krztusi się od dymu. Albo oszalałam. Gdzie ta woda, której kiedyś było po brzegi, a ty - gdzie ty jesteś? To co widzę musi być prawdziwe, samo się nie wymyśliło, nie spaliło. Czy ktoś zna jakieś miejsce, pominięte w spisach, gdzie ogień po prostu grzeje? To nie musi być ziemia. Jest mi wszystko jedno. Nic mnie tu nie trzyma.
  11. Już nie dzikie koty, schodzą coraz niżej oswajać się Słońce kaleczy zaśnieżone wzgórza, złazi im skóra. Z rozmiękłych szczelin wyszła do światła – zbiegnie kamiennym zboczem, górskie rzeki uwolni, niech płyną i będzie koncert spuszczony z łańcucha - górne partie nie rozsadzą szczytów, a ty z dala od krawędzi – zsuniesz się do niej i będziesz jak prąd, jak ogień palący, może nawet popłynie krew – kiedy jej dotkniesz. Nie musisz pokochać od razu. To się zdarza, tylko nic nie mów, tylko patrz, jak się toczy.
  12. Zamglenie przyszło nagle, pozwoliło w siebie wniknąć, wtopić się. Ile miałam ciała, tyle ubyło. Jeszcze tylko oczy czekają na lepszą widoczność. A Hubert umierał z otwartymi i już nigdy ich nie zamknął – ledwo zdążył zacisnąć usta. Nie da się zaplanować estetycznych narodzin, ładnego umierania. Jedno i drugie jest tak kurewsko niehigieniczne: pot i krew, mocz i smród, ale to nie wzbudza obrzydzenia. Więc kiedy przyszła mgła, a może chciałam, żeby to była właśnie ona - pomyślałam, że teraz nie ucieknę, nie będę się bać. Jest nam razem lekko, choć niełatwo. Ile potrwa ta niewidoczność i oddalenie, jaki potem zastaniesz widok? Co cię dotknie?
  13. Usunęło się, odpłynęło morze, zostawiło na dnie Jeszcze wszystko wilgotne, bujne. Ciała wielorybów falują jak ogromne, srebrne wydmy, zdążyły tu przypłynąć wszystkie. Oddychają rozrzutnie - nie chcą się bać. Wróci do nas, bo nigdzie się nie zmieści. Słońce już nie jest mokre, nie zanurza się, żeby dotknąć - wtedy grzało, dzisiaj pali. Szkielety ludzkie jaśnieją pośród kamieni, dno przypomina splądrowany grób. Jak oni mogli tutaj umrzeć? Tu się wszystko rodzi. Zobaczył ich leżących na dnie, ciągnącym się po horyzont - drgająca, wypełniona po brzegi pustynia. Niedawno chciał umrzeć, wejść do morza na zawsze. Wybacz mi - byłem słaby i weź w opiekę – muszę do nich zejść, dokopać się do wody.
  14. Ściany zaczynają pękać. Nic z tym teraz nie zrobię - są pilniejsze dziury, większe przeciągi, ileś spraw rozgrzebanych. W domowym kinie idą moje filmy, portrety na zamówienie - serial urwanych końcówek. Puszczam po kolei, bo już zapomniałam, jak, co - się kończyło, i gdzie coś zaczęło. W ogrodzie cmentarzyki dla lalek i kotów, złomowisko huśtawek, piłek bez powietrza. Odcinek pilotażowy; potem będzie przerwa. *** Najnowsze produkcje: ja na pierwszym planie, jak szafa dwudrzwiowa - szeroko otwarta. Ktoś kręcił to na dziko, nic tu nie kojarzę, i pewnie z ukrycia, bo nie zamawiałam. W szafie kostnica pełna dziwnych wcieleń, piętro niżej - prosektorium bez wyposażenia. Każdy robi sekcję we własnym zakresie, handlują organami. Muszę na to patrzeć? *** Co się tutaj dzieje, co jest we mnie grane? Nic się nie wyłącza, trudno mi się zamknąć, ktoś zaklinował szafę, śmiech i pisk zawiasów. Kino ma lewe łącze, zasuwa bez prądu, samo się robi głośniej i już się nie mieszczę na ścianach, na ekranie. Jestem wszędzie: pełne półki, gadające ze sobą wieszaki. Szczepienia ochronne mózgu i języka tylko dla małych dzieci. Reszta niech się wali.
  15. Wpadła:) dzięki za literówkę
  16. wiadomo, że zrzutka na chandrę oznacza spełnienie toastu kwachem, więc chyba nie ma potrzeby dopowiadać. Lepiej chyba na tacę, za duszę Marianka dopisać kwestię:)
  17. ja mam żulię pod bokiem i widzą ją tak, jak opisałam:) Koleguję się ze znaczną jej częścią, chociaż często mnie wpieniają. żulia nie wszędzie jednaka. bardziej swojska w malych aglomeracjach, mniej obca.
  18. Znowu żulia zbiera na kolejne wino, szarpią za rękaw i to już nie jest prośba. To miasto traci oddech, domom pęka skóra. Co tu jeszcze może się zdarzyć, gdy nawet zegar na ratuszu stracił poczucie czasu? A bohaterowie nigdy nie zmęczeni, śledzą skwery, wygrzebują pety. Mała eldoradość. Początek i koniec – zdobywany zygzakiem. Umierają szybko, wcześnie i nietrzeźwo. Właśnie ksiądz na pożegnianie skropił jednego czystą, kumple się przeżegnali, któryś nawet załkał. Prowadzimy go razem na ostatnią w życiu metę. Zrzucę się na ich chandrę, coś położę na tacę.
  19. Przydałaby się państwu kolejna płeć. Średnio zainteresowana docieraniem w głąb. Taka gosposia biegnąca na ratunek zrujnowanej kuchni. Państwo by się skraplali nie na wyścigi, akty rozpaczy nabrałyby rumieńców. Teraz między państwem dzieją się wyłącznie incydenty - wojna hormonów, kłucie na oślep - poharatać, ale nie zabić. Jedna śmierć to i tak dwa groby. I nic do uratowania ani do stracenia. Trzecia płeć lęgłaby się w głowie, jak guz. Bezpłodna z natury, łagodna w objawach. Bez ambicji, drugi plan. Martwa natura z widokiem na łóżko. Państwo mieliby wtedy wybór i szansę na pęd. A tak - to jest zwykłe pierdolenie i przestaje być ważne, które z was jest które.
  20. Tadziu - właściwie to nawet nie nerwy, ale się w końcu zebrałam w sobie, patrząc na dział P i Z i na bezzasadne ruchy Pana Sanockiego. Albo ich brak. Pomogły mi w tym komenty tego Pana pod słabymi wierszami. Coś do mnie dotarło. Tak naprawdę - przesunięcie "Wyprzedaży" było już tylko "zapięciem" tej decyzji. Bez histerii, nerwów. Użytkownicy działu dla Początkujących nie mają na tym portalu szans na rozwój, jeśli ciągle będą tkwić tam, gdzie nie doczekają się opinii (nawet surowej). A uwierz mi, znalazłam tam sporo tekstów o niebo lepszych, niż w dziale Z. pozdrawiam Cię ciepło:)
  21. Panie Michale - wątek pojawił się z prostych powodów: to się zdarza nie po raz pierwszy, po drugie - to nie jest słaby wiersz. Nie mówię, ze genialny, nigdzie tak nie napisałam. Ale z pewnością nie słaby. Powodów jeszcze kilka - wyłuszczyłam na początku: sprawa przesuwania i nieprzesuwania. Dotyczące innych Autorów. I się wpieniłam, co zdarza mi się rzadko:)
  22. przejmuję się bardzo. Pan poczyta co napisalam wyżej - nie jestem wielką poetką. Nie o to chodzi. "wie pani, to że nieszuflada jest gówniana wiemy nie od dzisiaj, więc jakieś komentarze na niej zamieszczone o niczym nie świadczą." Ciekawe - a kto jeszcze oprócz Pana o tym wie?:))). Miała Pan widac jakieś niemiłe przeżycia na Nieszufladzie - ja też, ale nigdy bym się nie ośmieliła tak nazwać tego portalu. Niedojrzałe to, dziecinne, śmieszne. Płacz??? To chyba jakiś żart. :)) Pan chyba nie zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi. No, na pewno nie o Nieszufladę, nie rozumiem skąd zatem ten wtręt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...