Dorastamy do siebie niespiesznie
porządku tego nic nie odmieni
po deszczu rośnie, w słońcu krzepnie
dojrzewa jabłoń, owoc się czerwieni
Pomyśleć czas o dumnych, wzniosłych szczytach
morzach rozkołysanych, rwących rzekach
gdy przez okno szaruga wnika w życie
nie czekajmy w domowych pieleszach
Tam przyczajona groza, blady strach
tutaj dręcząca dopada zmora
albo już czas, albo nie pora
Gorycz bezwiednie chowa szczęścia blask
namawia do tego co wczoraj
albo już czas, albo nie pora