Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Oczywiście, jest to piosnka "ludowa". Dlaczego "ni przypiął, ni wypiął"? Do czego? Za traumatyczne skojarzenia z dzieciństwa nie odpowiadam, choć współczuję i rozumiem. Dzięki za koment i spostrzeżenie dot. natury artystycznej wiersza. Pozdrawiam.
  2. Pewnie. Ale co z tego? Jasne, oczywiście. I co wynika z tego dla wiersza? O, widzę, że wchodzimy w dyskurs filozoficzny. Ach, nie miałam takich ambitnych zamiarów! To tylko "ludowa" piosenka o naturze starzenia się! Wszystko, co tylko zaistnieje i jest materialne (a nawet nie tylko materialne, bo i religijne, i w ogóle ideologiczne), natychmiast zaczyna się starzeć i deformować. Taka jest prawda, choć można to zjawisko różnie nazywać i określać. Ale na pewno nie jest to młodnienie. A jeśli chodzi o czas - owszem, w końcu (po przeżyciu pewnej dozy tragedii i chorób) czas zabija chęć do życia, i to także jest naturalne - człowiek bardzo stary (niezależnie od wieku) pragnie odpoczynku wiecznego, unicestwienia, całkowitego zapomnienia tego, co nosi w pamięci. I to dobrze, a nie źle, bo gdyby nie ta niechęć, to umieranie byłoby straszliwie smutne dla umierającego - a tak, jest smutne tylko dla jego bliskich (o ile ich naprawdę ma). Bardzo, bardzo chciałabym to usłyszeć. Proszę skomponować odpowiednią melodię (zgodną z Pana odczuciem tego wiersza) i być może kiedyś będę miała okazję usłyszeć to wszystko jako wspaniałą, śpiewaną przez Pana balladę. Byłabym naprawdę zachwycona i zaszczycona. (Wszystko mi jedno, po ilu litrach i w jakiej tonacji Pan może grać i śpiewać). Pozdrawiam ciepło. :-)
  3. Dzięki za przeczytanie i koment. Kiedyś, dawno temu, lubiłam Bertolda i czytywałam go często, ale od wielu lat jakoś zaprzestałam... Po prostu minęła mi młodzieńcza fascynacja i czytam teraz różnych innych autorów. Ale na pewno Brecht (bo rozumiem, że o nim tu mowa?) odcisnął pewne znamię na moim sposobie wyrażania siebie. Tylko że nie wyłącznie on. Jest wielu takich, którzy mnie fascynowali w młodości i których czytuję obecnie. A co tu widzisz z Bertolda? Bo to bardzo ciekawe dla mnie. A rym na przymus tworzony? Może i tak... Zwróć mi uwagę, gdzie. Dobrze? Pozdrówko i ukłoniki.
  4. Dzięki, cieszy mnie Twoje zdanie. Pewnie, że nic odkrywczego - jak większość wierszy, bo i co można odkryć po tylu tysiącach stuleci wierszowanych odkryć?... Fajnie, że Ci się to czyta jak piosenkę. O-ho-ho-ho, o to tylko szło... Pozdrówko.
  5. Dzięki za koment. Nie obrażam się, chyba wiem, co miałeś na myśli i możesz tego stylu nie lubić. Ale muszę powiedzieć, że wydaje mi się, iż nie rozumiesz słowa: "prostacki". Ten wyraz oznacza: chamski, prymitywny, bezczelny. Mój wiersz chyba taki nie jest, a w każdym razie nic takiego nie zamierzałam. Natomiast jest on PROSTY - jak ludowa piosenka, bo takie było moje założenie. Jest to też osobiste wyrażanie uczuć, oczywiście, jak każdy wiersz - ale nie prozaiczne, tylko poetyckie. A nawet żartobliwe (tzw. czarny humor) ;-) Pozdrowionko.
  6. Człowiek rodzi się bardzo młodo, bo w dziewiątym miesiącu już, i wraz z chwilą, gdy przestał być płodem, jest człowiekiem sędziwszym co rusz. Hej, hola, dolaż moja niedola! Jest człowiekiem sędziwszym co rusz. Mózg się coraz to wolniej powiększa, jeszcze roczek z rozpędu - i stop, i zostaje głupota - tym mniejsza, im doświadczeń więcej i trosk. Hej, hola, dolaż moja niedola! Im doświadczeń więcej i trosk. A te troski i wielkie tragedie, i ta mądrość, co płynie z nich, to jest ciężar, że człowiek aż blednie i wciąż mniej kolorowe ma sny. Hej, hola, dolaż moja niedola! I wciąż mniej kolorowe ma sny. Wreszcie świat go przestaje ciekawić, wreszcie go nie zadziwi już nic, już entuzjazm go własny nie bawi, już i zapał - to kłamstwo i pic. Hej, hola, dolaż moja niedola! Już i zapał - to kłamstwo i pic. Potem zdarza się kiedyś nad ranem, że się nie chce wyjść z łóżka i żyć, i udawać przed sobą barana, i przeżywać, i śmiać się, i wyć. Hej, hola, dolaż moja niedola! I przeżywać, i śmiać się, i wyć. A na końcu nadchodzą choroby, coraz więcej umiera w nas; nasze myśli - żałoby i groby, i wygoda, i woda, i gaz. Hej, hola, dolaż moja niedola! I wygoda, i woda, i gaz. Zauważcie, panowie i panie: każde z istnień, od żłobka po grób, to powolne, powolne konanie i wciąż bardziej zmartwiały trup. Hej, hola, dolaż moja niedola! I wciąż bardziej zmartwiały trup.
  7. Nie chcę być niemiła, ale jeśli mam być szczera, to po pierwsze: popraw ortografię i literówki, od których tu się roi jak od robactwa! A po drugie: trochę to chyba za długie? W każdym razie ja zgubiłam sens i wymowę tego utworu, przedzierając się z coraz większym wysiłkiem przez gąszcz spiętrzonych a niespójnych (wg mnie) metafor i przez rojowisko błędów. Nic z tego nie rozumiem. Pozdrawiam.
  8. Ładny wiersz i ciekawy metaforycznie, pełen rytmu i wyraźnej melodii. Dobrze się czyta. Ale czy nie byłoby jeszcze lepiej, gdyby był cały rymowany? Byłby wtedy jak piosenka, jak prawdziwa dumka, mażna by go było śpiewać. Pozdrawiam.
  9. Językowo niepowtarzalne, jak zwykle. Ale czy to nie błędy w dwóch miejscach? - "nie sądź, dopóty w czynie się okarze" - czy nie powinno być: "dopóki" oraz "okaże"? I w ostatnim wersie trochę łamie się rytm; czy nie lepiej byłoby: "nie uwierzył"? Pozdrawiam.
  10. Przeczytałam wszystkie trzy części powiastki. Fajne, śmieszne; dziewczyny mają tu męskie role i zachowania, w dodatku nie potrzebują do niczego facetów, którzy prawie w ogóle się nie pojawiają w utworze (poza Heroldem, bo Ziom to taki zniewieściały wymoczek). Jest to nowość w literaturze! Do tej pory bywało wyłącznie odwrotnie: to kobiety czasem nie występowały w utworze literackim lub występowały tylko w tle i bardzo niewyraźnie, pozbawione osobowości. Jak widać, rzeczywiście nadchodzi matriarchat (bo na równouprawnienie nie dano nam szans). Wyłapałam kilka błędów. Gdzieś tam jest napisane: "kilak" zamiast kilka; chyba że chodziło tu o wyprysk, spowodowany pewną "wstydliwą" chorobą... Jest też wyraz: "boby", który nie istnieje w języku polskim - po naszemu są to dwa wyrazy: bo by (bo by wtedy zdarzyło się coś tam); no, chyba że chodziło tu o kozie czy zajęcze odchody... A przymiotniki pochodzące od imion i nazw ludzi, jak: "Gosiowe" i "Gosielcowe", pisze się wielką literą, jeżeli są użyte w znaczeniu: własność lub wytwór Gosi (Gosielca), np.: Gosiowe wrzaski, Gosielcowe ubranie. Pozdrowienia.
  11. A co to jest "typowa poezja kobieca"? :-) Bardzo mi się podoba ten wiersz. Odbieram go podobnie jak Rhiannon. Metamorfozy to wszakże przemiany, przeradzanie się czegoś w coś... Każda kobieta przekazuje dalej geny szystkich kobiet (czy w ogóle istot), jakie żyły od początku świata. Każda kobieta uosabia też cechy jakiejś bogini lub wielu bogiń. A każda bogini jest ekstraktem jakiegoś aspektu życia. Czyż nie tak? Pozdrowienia.
  12. Bardzo dobre. Tatuaż na twoim - czym? - życiu? czy rzyci(u)?... ;-))) I cóż, że rys blednie, skoro w dotyku on ciągle ten sam? Jasne, że uroda nie najważniejsza! Ale teraz świat jakby o tym zapomina, więc dobrze, że przypominasz, Stefanie, i to w taki niebanalny, niekonwencjonalny sposób. :-))) Pozdrawiam.
  13. Tak, również według mnie wulgaryzmy są tu całkiem niepotrzebne i psują urok tego wiersza. Szkoda, bo byłby naprawdę niezły.
  14. Szczerze mówiąc, nic takiego w tym wierszu nie widzę... Ale ta metafora jest rzeczywiście dobra. Ja widzę w tym wierszu inne przesłanie: ciemne postacie są coraz cięższe - są coraz niżej - odwiedzają coraz więcej bliskich i znajomych na cmentarzu - starość jest coraz cięższa; ulica Cmentarna pnie się do góry - do nieba - czyli śmierć przynosi ulgę starym ludziom... Smutne, ale prawdziwe. Oprócz tytułu jest jeszcze jedna literówka: "swiatła" (4-ty wers od dołu). Pozdrawiam.
  15. Ładna piosenka. Pewnie, że nic wielkiego, ale po prostu ładne, melodyjne i nastrojowe. Wystarczy, sądzę. Pozdrawiam.
  16. Ładny język, metaforyka, melodia, nastrojowość, smutek (chyba)... Ale wiersz nie klei mi się w spójną całość. Nie rozumiem go. Co ma jesień do snów erotycznych o Bondzie, a Bond do sklepów i gazet? Nie kojarzę. Pozdrowienia.
  17. Hmmm... Prawdę powiedziawszy, nie zastanowiłam się nad tym dokładnie. Ale chodziło mi o to, żeby tytuł bardziej oddawał humorystyczny charakter wiersza, jego nastrój "przedwyjazdowego" rozgardiaszu i śmiesznej nerwowości, a także zawartą w nim grę słów... Ale to trudne. Nie wiem, może: "Sestyną za miasto"? Ale to też nie całkiem to. "Sestynowa turystyka Mokotowa"? (Nawiasem, ja z tej samej mafii, choć teraz przeniosłam się bliżej "Pałacu Kulturego", jak mówiła moja córeczka w wieku 3 lat). A może: "Sestyna, Sestynina, mokotowska mot-Anina"?... Nie, nie wychodzi. Sorry, wiem, że tytuły to często najtrudniejszy odcinek utworu. Oj tam, dobra jest, poddaję się. Najważniejsze, że wiersz fajowski i rozbawił mnie. Dobry na rozjaśnianie jesieni. Pozdrawiam. :-)
  18. No właśnie nie jest! Przecie napisałam, że to sztuka! :-)
  19. Znam to, znam! Ja też opiekuję się taką szatanicą nakrapianą, wzięłam ją z dworca, wyglądało to-to jak siedem nieszczęść, a teraz jest przekonana, że ja żyję na tym świecie specjalnie po to, żeby się nią opiekować. Eeech...
  20. O miłości? Czy o barierach, które ją uniemożliwiają? No bo to "zarzyganie", to chyba nie miłość, tylko niemożność jej spełnienia? Tak czy siak, wiersz dobry.
  21. Na pewno ciekawy wiersz. Metafora pociągu, szyn, wagonu - stara jak świat, to prawda, ale tu użyta jakby w nowym znaczeniu. Ludzie z tego pociągu stracili nadzieję na dotarcie do wymarzonego celu (do raju?), są zmęczeni podróżą, ale nie chcą wysiadać... To, co otacza ich wagonik (pędzące życie?), jest bardzo niepewne. Nie ma już starej, niezbitej wiary. Pomysł bardzo dobry i ciekawy. Tylko według mnie trochę brak wprawy wychodzi w samych sformułowaniach i wersyfikacji. Ale może to po prostu taki styl pisania, nie wiem, może nie mam racji. Pozdrawiam.
  22. Tak, tylko tytuł bym zmieniła i troszeczkę, troszeczkę rytm w niektórych miejscach. I nic poza tym. Kapitalne! Ubawiłam się! :-))) Pozdrawiam.
  23. Podoba mi się. Nasza zmysłowość i cielesność zaciera prawdę - tę ponadmaterialną, absolutną - powoduje, że żyjemy złudzeniami i sami siebie okłamujemy. I nawet nie jest możliwe "prawdziwsze" życie. Czy dobrze Cię rozumiem? W każdym razie tak to odebrałam i tak mi się podoba ten wiersz.
  24. Głębiny może i młodziuchne, ale sama woda jest starsza niż wszystkie lądy. A i kojarzenie wody z tym, co przed i po życiu - ze wspólną duszą, macierzą wszystkich istot i tworów - też bardzo stare, wielokulturowe, archetypiczne. Nawet wyrazy: morze (more=mare=mere), śmierć (mortis), martwy, mór, pomór, morzyć, mara itd. - mają wspólny rdzeń i ten sam źródłosłów; czyli w prajęzku śmierć, duch i morze były określane jednym i tym samym mianem. Niezły wiersz. Archetypiczny, że tak powiem.
  25. Proszę, oto przykład innego podobnie napisanego sonetu, gdzie JESTEM zwykłym wieśniakiem, wieśniaczką, dlatego w prosty sposób opisuję to co widzę: (...) Jest to obraz pewnej chwili. Prawdziwej ale przez swoją sielskość i prostotę stający się metaforą tego co odeszło, lub prawie odeszło. Pozdrawiam. no i ten wierszyk bardzo, a bardzo mi się podoba, bo jest i malarski, mięsny - by się rzekło, i ma humor w obrazie i sposobie widzenia obrazu; obraz przaśny - ale nie sentymentalny! czytałem urzeczony! masz takich więcej? J.S No właśnie. Otóż to. W pełni podzielam oba zdania Jacka Sojana. A sonet "chłopski" biorę sobie do mojego prywatnego foldera wierszy "mimochodnych" Sokratexa (to są te wiersze, które nie pojawiły się w tabeli debiutów za mojej "kadencji", a zapisane zostały w dyskusjach i komentarzach pod innymi wierszami, jakby mimochodem). I naprawdę nikomu nie chciałam zrobić przykrości tym niewczesnym, spontanicznym wyrażeniem własnych odczuć związanych z "portretowym" sonetem. Raz się pisze lepiej, raz gorzej; raz mnie poeta urzeka, raz mniej, a innym razem wcale (tak też jest i z wielkimi, znanymi, ulubionymi przeze mnie poetami - nie inaczej). Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...