Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Chyba chodzi o SalOmona? Robisz błędy w imieniu swojego poprzedniego wcielenia? ;-)))
  2. Ivonne, masz już trzecią stronę komentarzy; czy dostałaś choćby jedną dobrą opinię o wierszu? (Nie chce mi się wszystkiego czytać, bo bardzo dużo tego). Nie spotkałam się jeszcze z wierszem, który by dostał aż tyle nieprzychylnych krytyk. Nie możesz uwierzyć, że on się nikomu nie podoba? A skoro nikomu się nie podoba (przynajmniej na tym forum), to po co wmawiać ludziom na siłę, że jest świetny? Jaki masz w tym cel?
  3. O tak, popieram, w każdym słowie! Alem się ubawiła! Pozdrawiam obydwu AUTORÓW i oczekuję dalszego sympatycznego pojedynku z niecierpliwością! Wiersz też bardzo mi się podoba, nawet bardzo-bardzo, jeszcze tu wrócę, na pewno, niedługo!...
  4. Tak... Irak i inne kraje, w których można ukryć amerykańskie interesy pod płaszczykiem wprowadzania demokracji i jakichś tam wartości... Można strzelać, bo nie ma świadków, bo nikt nie osądzi strzelających. Tylko ci, co widzieli to bezpośrednio, w czyich źrenicach odbiły się światła "fajerwerków"... No, a oni przecież robią to samo. To straszne, ale prawdziwe. Bardzo mi się podoba. Byłam na kilku manifestacjach przeciwko wojnie w Iraku. Ale nic nie pomogło... A manifestujących jest coraz mniej... Pozdrawiam.
  5. Rozumiem. No, teraz mam przed oczami dokładny obraz porcjowanego obiadu w stołowym.
  6. No właśnie, mnie to samo ciekawi. A ponad to: kto to był Salmon? I gdzie występował?
  7. Cały czas konsekwentnie trzymam się swojego zdania: można czytać "romacero" i dawać komenty o tych wierszach w dyskusji, a można tego nie robić, jeśli kogoś zdecydowanie ten gatuneczek nie interesuje i wręcz denerwuje. Ale każdy ma prawo pisać wierszyki w tej konwencji. Dlaczego nie? Bo ktoś inny tej konwencji ma dosyć? Poza tym zgadzam się z tym, że omawiany przez nas wiersz ma pewne niedociągnięcia warsztatowe, i sama o niektórych napisałam. Natomiast nie czuję akurat tego "złego" zestawienia słów i "bezsensowności" zdrobnienia. Akurat to pasuje mi do treści. No i tyle. Czy słucham muzyki pop? Hmmm... Tak, czasami słucham - na spotkaniach towarzyskich, jako tła do rozmów i wygłupów. Nie jest to gatunek muzyki, który by mnie fascynował. Chociaż niektóre piosenki - trzeba przyznać - bardzo mi się podobają. Ale nawet w nich nie widzę specjalnych rewelacji muzycznych. Nie mniej uważam, że pop (music czy inny) jest bardzo potrzebny w życiu. Do zabawy. Bez której nie idzie żyć po prostu. A dlaczego o to pytasz, miły Michale? Czy to tak a'propos tego gatuneczku, który nazwałam za Gałczyńskim "romacero"? ;-D Świetnie mi się z Tobą dyskutuje. Pozdrawiam. :-))) Oxy
  8. Ojejejejejejejej, ale ja nie chciałam nikogo urazić! Można czytać, a można nie czytać. Można komentować, można nie komentować. Można pisać i można nie pisać. Można płakać, śmiać się i złościć w wierszach. Można lubić i nie lubić jakiegoś stylu. Wszystko można. Forum temu właśnie służy. I dyskusji także. I bardzo dobrze. I w tym cała zabawa.
  9. Z pewnością masz zdolności językowe, to widać. Ale myślę, że wiersz jest bardzo przegadany, że masz słowotok i nie nadążasz z selekcją słów i treści, bo szybciej wymyślasz nowe sformułowania, niż je filtrujesz przez sensy i cele wypowiedzi. Takie odnoszę wrażenie. Pozdrawiam.
  10. O matko, to jest straszniejsze niż "Pierwszy dzień w rzeźni"! ;-) A tak poważnie, to tamten bardziej mi się podobał. Chociaż ten naprawdę jest straszniejszy. Rozumiem, że to opis 54 porcji flaczków na obiad? Brrr... Pozdrawiam.
  11. Rany gościa, obyś się mylił! Nikomu nie życzę, a Jaro jest w ogóle bardzo sympatyczny i ładnie pisze! :-O
  12. Przykro mi, ale nie mogę Cię zostawić w mylnym przeświadczeniu. Nie, nie podoba mi się. To były żarty z mojej strony. Dlatego zamieściłam w nich wyrazy: "w pigułce" (czyli da się to czytać tylko w streszczeniu autorstwa Cecorki) oraz: "tasiemiec" (czyli długi, nudny utwór o niczym). Nie ma tam żadnej akcji ani perypetii Oblubieńców, które by mnie wciągnęły, nie ma nowatorskich, ciekawych metafor, nie ma oryginalnego odczuwania miłości i erotyki. Wszystko jest przestarzałe, banalne i "ściągnięte" od artystów z dawnych epok. Niestety. Przykro mi, że muszę Cię rozczarować, ale jestem szczera i nie chcę, żebyś wyciągał błędne wnioski z moich komentarzy. Pozdrawiam.
  13. Rozumiem, że wiersz po prostu nie przypadł Panu do gustu z powodu oklepanej treści i różowo-słodkiej poetyki. Tu już dyskusja nie ma racji bytu, bo gusta nie podlegają dyskusji. Ale myślę, że każdy ma prawo pisać na ten temat w nieskończoność, bo ile jest i było romansów na świecie, tyle wspomnień po nich i tyle mniej lub bardziej poetyckich zwierzeń o nich. Takie wierszyki to rodzaj zwierzeń, jeśli nie z romansu samego poety, to w każdym razie ze zrozumiałych dla niego uczuć peela. Każdy taki wierszyk jest jednak nieco inny, jak inny jest odcień światła w każdym punkcie tęczy albo zorzy polarnej. A jeśli kogoś ta tematyka znudzi, no to może ją sobie odpuścić i nie czytać. Ot, po prostu. Takie są moje refleksje na temat gatunku "romancero". A brak polskich znaków jest pewnie skutkiem nieposiadania ich przez Autora w "zagramanicznym" komputerze. Siła wyższa.
  14. Nic to, nic to, ale za to mam dla Ciebie ogromny szacunek za poczucie humoru i dystans do siebie samego oraz do nas. Pozdrawiam. Nietylkodruzgocąca krytykantka. ;-)
  15. A, wiem, kupowałam takie suszone rozwielitki, kiedy hodowałam rybki akwariowe! Strasznie to chrzęści, kiedy się je sypie na wodę. To my (kobiety) przypominamy te rozwielitki? Rany Julek!... ;-/ ;-D Coś mi się w tym wierszu podoba, ale jeszcze nie wiem, co. Jeszcze go nie do końca rozumiem. Właśnie ta rozwielitka mi przeszkadza... Jeszcze wrócę. Pozdrowienia.
  16. Właśnie się staram. Dla mnie wierszyk ma sens następujący: kończy się piękny dzień, pełen czystych, kryształowych, drogich jak klejnoty uczuć i doznań (miłości; zresztą sam dzień może być metaforą gasnącego uczucia). Nadchodzi wieczór, bo ktoś powiedział pierwsze niemiłe słówka, wilgotne jak rosa, ale nie ta piękna, kryształowa i z tęczą, tylko ta smutna jak łzy, nieprzyjemna jak wilgotny osad, "zbawiona" od tęczy - pozbawiona złudzeń, wolna od nich. Nadchodzi noc - płacz, chlipanie po utraconej miłości (romansie). Dlaczego "słówka", a nie słowa? Myślę, że w tym wypadku jest to zdrobnienie eufemistyczne, zgryźliwe, mające podobną wymowę, co np. sformułowania: "gnojek", "złodziejaszek", "watażka", "kłamstewka polityczne", "Warszawka", "śmietanka towarzyska", "elitka", "światek", "półświatek" itd. Żadne z tych określeń nie oznacza niczego dobrego, nie wyraża życzliwych uczuć dla desygnatów, wprost przeciwnie. To tak, jakbyśmy komuś, kto nas obraził, rzucili przez zęby: "Dzięki za ciepłe słówka!"
  17. Lobo, wiesz, o ile ogólnie uwielbiam Twoje wiersze, to teraz muszę szczerze wyznać, iż tego też nie rozumiem, podobnie jak Messa. Nie wiem, może faktycznie koniec umyka, a może to ja mam atak sklerozy czy twardej mgły... Ale jeszcze tu wrócę. A może dasz mi jaką wskazówkę? (Ale bez irytacji, proszę). :-) Pozdrawiam.
  18. Bardzo ładne. Piękne. I znowu smutne, jak wszystkie tutaj wiersze o skojarzeniach z jesienią... Zabieram do ulubionych. Tak. Jest tylko błąd - a nawet dwa - w wyrazie: szepcząca (1-szy wers 2-giego segmentu). Pozdrawiam.
  19. Bardzo ciekawy ten Hindusek. Tak się tworzy legendy i religie. Myślę, że on jest potrzebny jakiejś sekcie lub odłamowi kościoła, albo władzom jakiejś prowincji hinduskiej dla osiągnięcia określonego celu - wymuszenia czegoś na ludności. A co Tobie się przydarzyło, Cecorko? Bardzo jestem tego ciekawa... Tylko mi nie mów, że przez pół roku nie jadłaś i nie piłaś, a potem zniknęłaś na 6 lat! W takie rzeczy to ja nie... A'propos, przypomniał mi się jeden z moich wierszyków z lat 80-tych, kiedy to nic nie było w sklepach i bardo by się wtedy przydawały zdolności do tego typu medytacji: ANAMNEZIS Czasami przysypiam, zamknięta w sobie jak w przeciwpancernym schronie nic mnie nie obchodzicie ruch i zegarek, oczy, uszy i dłonie jestem we własnej czasoprzestrzeni świadomość jej nie wypowie (tak naprawdę mnie nie ma na Ziemi i nie zna mnie żaden człowiek) czasami powracam spokojnie do siebie - na swoje miejsce - i nagle się zrywam jak żołnierz na wojnie: już czas stać po mięso w kolejce!
  20. "Wilgotny osad / słówek niewdzięcznych" kojarzy się rzeczywiście z czymś nieprzyjemnym, niekoniecznie ze smogiem, ale czymś mokrym, zimnym, "nietęczowym", a więc brudnym... I tak pewnie miało być. Niewdzięczne słówka psują człowiekowi urok całego dnia, choćby był najpiękniejszy, choćby przepłynął w czystych i kryształowych doznaniach jak perły lub szmaragdy. Jedno złe słówko na pożegnanie - i wszystko pstryk! - szlag trafia. "Zbawiony z tęczy"... Może chodzi o to, że już wolny od złudzeń? Że klapki spadły z oczu?
  21. Sądzę, że to odpowiedź na "żal" za wycofanymi z produkcji żołnierzykami ołowianymi. ;-D Chyba nie ma się o co obrażać. :-)
  22. Dzięki, Cecorko, dobrze, iż jesteś rzeczniczką Sokratexa, co ja bym bez Ciebie zrobiła? No, teaz to się da czytać w tej pigułce, teraz wreszcie rozumiem, o co w tym tasiemcu chodzi, no tak, jestem wzruszona i poruszona, i przeżywam te miłosne perypetie Oblubieńców, są jakże fascynujące, oryginalne i pełne napięć!...
  23. Ależ jasne, nie ma sprawy! Dziękuję za wszystkie komenty. Ode mnie też taka :-) Pzdr.
  24. No, nareszcie ktoś to odebrał zdrowo i zgodnie z charakterem (wiersza, Odbiorcy oraz autorki)! Dzięki! Pozdrawiam.
  25. Dziękuję serdecznie, bardzo mi miło. E tam, piękny, raczej z gatunku wisielczych. E tam, absolutny słuch muzyczny - to nie ja będę śpiewać, bo nie umiem, to pan Michał się zaoferował uprzejmie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...