Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. To bardzo miłe, Jacku - lubię dostawać takie wierszyki. :-)
  2. Ponoć na speszenie i nieśmiałe jąkanie, zatykanie, zacinanie się przy pierwszym razie najlepsze jest wino - to czerwone, oczywista!- albo może też być i szampan. A niektórzy pono stosują tyż jabcoki (znane również pod nazwą: "patykiem pisane"), i to także dobrze im robi. ;-)) PS. Tylko nie mówmy Dormie, ćśśś... :-)
  3. Moniko, nie wiem, czy rzeczywiście będziesz wdzięczna za komentarze. Sądzę, że Cię "zjadą" do szpiku kości i bez litości. Niestety wiersz jest bardzo kiepski. Gdzie jeszt ta tytułowa fatamorgana? A gdzie on? Nigdzie takich rzeczy nie widzę, nawet metaforycznie. Są natomiast nieudolne opisy dnia i nocy, wyrażone oklepanymi metaforkami w stylu: "pełne złocistego blasku", "wypijam spragniona". Jakie tonie rozgarnia peel/ka? Jakie ziarna spija? Gwiazdy? Ale one nie migocą za dnia. I dlaczego ktoś spija je w nocy, skoro migocą za dnia? O co tu chodzi? Nie widzę logiki i spójności. Przykro mi. Pozdrawiam.
  4. Tak, ten wiersz bardzo mi się podoba. Jest świetny w sferze metaforyki, języka, spójności, logiki... Doskonałe jest to sformułowanie: "Od początku uczymy się żyć bez czegoś" - i na końcu, jak zamknięcie klamry: "na końcu uczymy się umierać bez czegoś". (Nie każdy może się tego nauczyć). Biorę do U. Pozdro.
  5. Fajny, jak zawsze. Ale... gdzie ten rzeczony Szulmierz? Pozdrówko.
  6. Bardzo dobry wiersz, głęboki, pełen uczucia. Bardzo mi bliski w wymowie. Często cierpię na bezsenność i wtedy tak mi się myśli i czuje, jako w tym wierszu... Tylko kilka uwag. Dużo jest wyświechtanych zwrotów, np. "nocy tonią", "myślami błądzę"... I dalej - czy nie lepiej byłoby tak: "realna rzeczywistość miejsca rozbija ciągłość losu tęsknotą ucieka wspomnień spokój" Przepraszam, ale "los życia" i "wspomnień czar" to straszliwie oklepane. Ale może to specjalnie? Może tak miało być? Tylko po co? I jeszcze to "żywe człowieka istnienie", to takie - wybacz - masło maślane. Może by zmienić na np. "żywym człowieka myśleniem" albo "żywym człowieka śnieniem"? Co o tym sądzisz? Acha, i jeszcze koniecznie trzeba poprawić to: "w pajęczyne" - bo nie wiadomo, czy "w pajęczynie", czy też "w pajęczynę". To tyle. Pozdrawiam.
  7. Według mnie wiersz jest niezły: pomysł metafory głównej bardzo dobry, choć język i obrazowanie niedopracowane. Rzeczywiście za dużo opisów, które swoją dosłownością przyćmiewają "podskórne" znaczenie: ten wrzask o promocji, to błoto na podłodze sklepu, te kolorowe opakowania - to się wdziera przed oczy jako dosłowny, bardzo realny obraz, zakrywający metaforyczność wiersza. Za dużo opisowości po prostu.
  8. Jacek Suchowicz: Ależ ja się wcale nie obraziłam! Odebrałam tylko dalszy ciąg wiersza jako prześmiewki (pewnie z przyzwyczajenia na tym Forum), więc zaczęłam bronić mojego "utworka". Ale jeśli to nie miało być zjadliwe i szydercze, to JA przepraszam - ot, uczulenie... Pozdrawiam również. Dorma: Już kiedyś przy okazji innego wiersza spotkałam się z podobnymi zarzutami. I podobnie na nie odpowiedziałam, a mianowicie: załamywanie rytmu nie jest moim błędem, ale zamierzoną formą. Mam naturalną tendencję do piosenkowatości i sylabotoniki, co mnie denerwuje u siebie, więc przez autoprzekorę oraz po to, żeby nie popadać w szablonowość, łamię identyczność wersów, starając się jednocześnie zachować rytm. I w moim odczuciu ten wiersz jest rytmiczny, ma melodię. Oczywiście może się to nie podobać, ale to już sprawa gustu. I może to racja, że akurat wiersz o budziku mógłby zachować piosenkowatość, sylabotoniczność, bo to by bardziej pasowało do monotonnego rytmu tykania zegara. Może i racja. Natomiast końcówka jest urwana dlatego, że budzikowi znowu przerwano "wypowiedź", zamilkł, trochę jeszcze podzwoniwszy urywanymi dźwiękami - jak te stare, mechaniczne budziki (może już mało kto je pamięta - one nie milkły natychmiast po walnięciu w łeb, ale jeszcze chwileczkę rzęziły przerywanymi głosami). Do tych starych budzików po prostu jestem przyzwyczajona i zapominam, że te nowe - elektroniczne - zachowują się nieco inaczej. W każdym razie to wszystko, o czym teraz rozmawiamy - to nie są moje błędy. To rzecz gustu i sposobu wyrażania pewnych uczuć. Łatwiej mi pisać sylabotonicznie, niż łamać regularność, zachowując przy tym rytm i melodię. PS. Czy my znowu jesteśmy na Pani, mimo "przynależności" do tego samego "koła zainteresowań" (tegoż Forum) oraz do tej samej grupy zawodowej? (Walczę z tym "paniowaniem" wszędzie, gdzie można, ale jeśli ktoś się upiera, bo mu tak wygodniej z jakichś względów, to trudno - wtedy w końcu przechodzę na "paniowanie"). Pozdrawiam serdecznie.
  9. Dzięki za przypomnienie. Rzeczywiście dziwnie zabrzmiało. Pan też usiłuje być dowcipny? Bo innego sensu w tym komencie nie dostrzegam.
  10. No właśnie, w dodatku jedno i drugie usiłuje wrzeszczeć rano. I pewnie dlatego kojarzy się z władzą... Dzięki za przeczytanie.
  11. Szczerze mówiąc, ten wierszyk (ten ciąg dalszy) znacznie bardziej mi się podoba niż dopisek Jacka Suchowicza. Uśmiałam się! Dzięki, Messalinie!
  12. Dzięki za pochwałę pomysłu i za ciąg dalszy wiersza. Które wykonanie gorsze? Bo ja nie widzę, żeby Twoje było lepsze niż moje ani nawet, żeby Twój pomysł był bardziej oryginalny niż mój. Pozdówko.
  13. O, to mi się podoba! Naprawdę robi na mnie wrażenie! Rzeczywiście bardzo to ludzkie, i wcale mi nieobce. Ale ja też czuję się obco między współplemieńcami... Pozdrawiam.
  14. Że spadło niebo? Znów potop? Powódź znowu? Apokalipsa? I to tak bez Arki? Może i dobrze - potopią się komary nareszcie! Zaś anioły się podźwigną zawsze, choćby na poranionych rękach, i zawsze wyjdą na swoje. Pozdrowionko.
  15. Cmentarze rosną nieuchronnie, a ciemności we wszechświecie więcej niż światłości... No tak, ale źródła też chyba rosną? Wiersz początkowo wydał mi się tragiczny, ale pocieszające jest to źródło (jeśli dobrze to wszystko rozumiem). W każdym razie na mnie zrobił wrażenie, wywołał silny nastrój, a przecież o to głównie chodzi w poezji. Pozdrawiam.
  16. A ja bym tak chciał się wydzwonić do reszty, wykrzyczeć do głębi i cichnąć bez tchu, ja bym tak pragnął wam wszystko wywrzeszczeć, do szpiku kości was wyrwać ze snu! Ja ryczeć muszę - jestem pobudliwy, a wy mnie sami na to nastrajacie co wieczór, kiedy senni i leniwi na dobre usypiacie. A ja wciąż chodzę. Czas ciągle ucieka... A wy wciąż we śnie - i w nocy, i w dzień; trzy czwarte drzemie w was człowieka, jesteście sami jak wasz cień! Tępaki - myślę - nie widzicie; bałwany - myślę - bez czucia, na wznak; kretyni - myślę - nie myślicie, bo o czym myśleć, gdy pobudek brak? A ja tak jestem strasznie pobudliwy, i łażę w kółko, i wściekam się, zżymam, liczę sekundy, by nie kląć zjadliwie, i tuż przed szóstą czuję: nie wytrzymam! I wtedy nagle rusza sprężyna, wyrywa mi się z serca ryk, i cała rozpacz jak maszyna, i cały jestem jak ten krzyk! Natychmiast senna, głupia ręka wali mnie w łeb. I milknę w mękach... A ja bym tak chciał... się wydzwonić... do reszty...
  17. No właśnie. Szczerze mówiąc, mnie też się nie udało nic zrozumieć poza tym, że znowu ktoś umarł.
  18. Ależ nigdy nie próbowałam skracać niczyich wierszy ni żadnych innych wypowiedzi! Bez względu na własne odczucia, które mam prawo mieć i je wyrażać. Doskonale wiem, jak to człeka denerwuje, kiedy bez przerwy ktoś mu każe się streszczać, ktoś mu przerywa, nikt go nie słucha, nikt nie rozumie do końca!... Wrrr!... (Na ten temat właśnie jest mój nowy wierszyk, który zaraz wgram na szczycie tabelki, jeno tylko przeczytam wszystko nowe na dzisiaj). I co, znowu jesteśmy na "Pan/Pani"? No dobra. A po co? Pozdrawiam.
  19. Dżinie: bardzo dziękuję za pozytywny komentarz. Tak, oczywiście, że na tym polega wszelkie "czystkarstwo", polityczne i niepolityczne, rasistowskie, narodowościowe, religijne, seksistowskie, każde - z zawiścią i lękiem w tle. Dlatego ten wierszyk można b. różnie interpretować, w zależności od tego, jaki rodzaj czystkarzy jest nam najbliższy lub najbardziej dał się nam we znaki. Roman Bezet: A co znaczy "tfu - tfa"? Bardzo ciekawy komantarz! ;-)
  20. "Oprócz błękitnego nieba nic mi więcej nie potrzeba"... "Rodzą się szajby małe i biedne, karmię się nimi i karmić się będę, bo ja jestem z miasta - to widać, słychać i czuć"... Ja też nie wytrzymuję tych korków, całej tej dusznej rzeczywistości miejskiej, tego cholernego wszystkiego, co ze wszech stron mnie dusi, gniecie i ogranicza! Lekarstwo? - łono natury! Długie, dłuuugie włóczęgi po lasach, polach, łąkach, brzegiem jezior, bagien, rzek, morza (byle naszego, bo dzikie i surowe!), po bezdrożach, uroczyskach, górach i dolinach!... Całymi dniami, nocami, tygodniami, miesiącami! - ech! żeby tak można było przez całe życie!... Naiwność i prostota, no właśnie, trzeba uważać, żeby nie zniszczyć ostrymi prześmiewkami tego, co szczere i co ma szansę naprawdę zakwitnąć... Pozdrawiam. PS. Acha, oczywiście wiersz mi się podoba.
  21. Wiersz na pewno pobudza moją wyobraźnię. Budzi moje wspomnienia (osób, które siedziały na krzesłach w moim domu), zamyślenie (na temat tego, czym krzesło było i dla kogo, zanim zaczęło być krzesłem; na temat przemian i przemijania), rafleksje (do którego momentu jest krzesło, a gdzie już go nie ma? gdzie jest granica między krzesłem - czyli także człowiekiem, któy na nim siedzi/siedział - a wiecznością, czasoprzestrzenią?). Ale rzeczywiście wiersz jest trochę jakby przegadany, chociaż sama nie wiem, w którym miejscu i co można by z niego wyciąć. A może nie wyciąć, ale jakoś uprościć, wygładzić, troszkę wyszlifować jeszcze? Pozdrawiam.
  22. Ojej! A coż to za list samobójcy?! Mam nadzieję, że "to nie jest prawdziwe samobójstwo, tylko wołanie o pomoc"?... Wiersz niezły językowo i oryginalne metafory, ale - na litość boską - dlaczego nie ma w nim ani troszeczkę nadziei, ani krzty światła? Przecie nie jest tak źle, a świat jest tylko taki, jakim go tworzymy i jakim go postrzegamy - wszelki sens nadajemy sami i zależy on tylko od nas. Smutek też może mieć sens i stać się pożyteczny. Może, a nawet powinien. :-) Pozdrawiam ze słonecznym dniem.
  23. Napisaliście wszystko - nic ująć, nic dodać. No i znów powraca przodownictwo pracy! I znów ta propaganda sukcesu! Nigdy nie zdołamy wyzwolić umysłowości naszej człowieczej od tego lepkiego, ciągnącego się g... świństwa.
  24. Byłoby chyba niezłe, gdyby nie te przerzutnie, które akurat tutaj nie dodają uroku ni tajemniczości, nie uwypuklają żadnych znaczeń, a tylko komplikują i utrudniają odbiór. Według mnie w ogóle nie należy nadużywać tego środka, jest on przydatny tylko w ściśle określonych, wyjątkowych wypadkach. Mnie też skojarzyło się to wszystko z porannym kacem alkoholika, który z rozpaczą wspomina jakieś nieszczęśliwe dzieciństwo pod opieką babci, wśród oklepanych bajek fałszujących dziecięcą rzeczywistość, pijaka, który od rozczarowania bajkami i światem uciekł w odurzanie się z kolei alkoholem. Wiem, że takie kacowe poranki są fatalne dla alkoholików i głównie dlatego z samego rana biegną znów do sklepu, aby jak najszybciej się odurzyć i na powrót przestać widzieć "ohydną" rzeczywistość - ponure pobojowisko swojej przegranej bitwy, "spadnięcia w nicość". Ale wiersz językowo i metaforycznie jest niezły.
  25. Podoba mi się ten wiersz. Wyraża w moim odczuciu rozczarowanie, świadomość przemijania, utracenia niektórych szans i - co za tym idzie - marzeń, koniec wielkich (młodzieńczych?) planów, uzmysłowienie sobie ograniczeń i bezradności - przy jednoczesnym nie malejącym pragnieniu ich spełnienia. To jest to, co mnie męczy i jest najczęstszym powodem bezsenności. Cóż? Nie całe życie jest smutne, ale to akurat jest, więc nie można chyba pisać o tym wesoło. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...