Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. A właśnie że jest! A jest! A tak! A Ty nic nie wiesz i nic nie widzisz! ;-P Włosy mi się jeżą na głowie (czy stoją dęba) jak takie rzeczy czytam, to fakt. (oczywiście nie chodzi mi o wiersz ;) O, właśnie o to mi chodziło - cel został osiągnięty. ;-P
  2. Nader miły Kawalerze, owe obrazy są moimi obrazami - tymi, które budzą się w mej wyobraźni, kiedy czytam Twój wiersz. Nie tyle "tłumaczę je innym", ile samej sobie, raczej dzieląc się nimi z pozostałymi Czytelnikami, jak np. ludzie się dzielą wrażeniami po wyjściu z kina, teatru, koncertu, po przeczytaniu tej samej książki. Być może Ty nie myślisz wcale o śmierci, ani-ani. To chyba nie ma związku z wiekiem. Ja zawsze myślałam, jak daleko sięgam pamięcią. Jako przedszkolak zwierzyłam się nieopatrznie matce, że jestem bardzo ciekawa, co się dzieje z duszą po śmierci i jak jest tam, po drugiej stronie (może użyłam innych określeń, tego nie pamiętam). Zostałam tak ochrzaniona, że nigdy w życiu tego nie zapomnę! Matka bowiem wystraszyła się, żebym z ciekawości nie spróbowała przejść na tę drugą stronę! Więcej o tym nie mówiłam, ale myśleć nie przestałam. Do tej pory. :-) Twój wiersz obudził we mnie konkretne obrazy i treści, związane ze śmiercią - czy tego chcesz, czy nie. Jest tu "sarna nadchodzących zmierzchów" zestawiona z Bruegel'em, który malował wiele obrazów na temat przemijania (pisze o nich także Sokratex), jak również słynny obraz zatytułowany "Tryumf Śmierci", gdzie Śmierć niszczy nieuchronnie wszystko i wszystkich (wstrząsające jest to dzieło - znasz je?). Jest też w wierszu przyzwyczajanie się peela do astmy, pustych łóżkek (braku kochanej osoby), ścian (uwięzienia w domu chorego peela - tak to odczytałam) i czarnobiałych fotografii (blednących wspomnień z przeszłości, która nie wróci - tak odczytałam "czarnobiałość" fotografii). Jeśli nie ma tu nic o śmierci ani o przemijaniu, to pewnie chodziło Ci o chwilowe rozstania? Ja jednak odebrałam wiersz zgodnie z własną wyobraźnią i uczuciowością, ukształtowaną nie tylko genetycznie, ale także własnymi wspomnieniami i doświadczeniami. Bo wiersz - jego logika i związek znaczeń - pozwala na taki odbiór, dopuszcza go. I podoba mi się to, co odczytałam w Twoim wierszu - nawet jeśli Ty tego nie zamierzałeś napisać. To właśnie się nazywa "własnym życiem utworu". :-)
  3. A właśnie że jest! A jest! A tak! A Ty nic nie wiesz i nic nie widzisz! ;-P
  4. Bardzo dobry wiersz! Przepełniony subtelną, ale trafną i ciętą ironią - znakomite poczucie humoru! Takie opisy "baletów" (tu wesela) czytywałam tylko u najlepszych poetów! I konkluzja też świetna: człowiek uwięziony we własnej (i nie tylko) małości, ograniczoności, błyszczący refleksem, a nie mający czasu ni nastroju do głębszych refleksji. Tylko te niegrzeczne krasnoludki i przechodzone sierotki bym wywaliła, bo one tutaj sa takie pospolite, rzekłabym, takie oczywiste i grubą nicią szyte, leżące o półkę niżej niż cały wiersz.
  5. Bije z Ciebie szczęście, Romanie! Oby przyszłość wyglądała tak różowo, jak w Twoich entuzjastycznych piosenkach - życzę Ci tego z całej duszy!
  6. Dla mnie przekombinowany. Za dużo tu różności, wiersz traci spójność i logiczność.
  7. Nie widzę tu kaca. Za to widzę lenia, który siedzi na werandzie i popija sok, nie robiąc nic i nie myśląc, odstawiwszy nawet "ducha" na bok, na sznurek. No, tylko czasami maluje go w trawkę (daje duchowi popalić?). ;-)
  8. Bardzo ładny wiersz. "Łączenie rzeczy w rodziny" i dziwienie się zmysłów nad tym, co "widzą" - nad tymi nowymi, niecodziennymi skojarzeniami - czy tak? Jeśli dobrze to odczytałam, to znam takie chwile i bardzo mi brakuje tych samotności ( w przeciwieństwie do tej miejskiej, w tłumie, nieustającej, czarnej - koszmar).
  9. No Messa, usta mogą być szczotką, kiedy spierzchną - bo skóra na nich pęka, schnie, staje dęba i jest sztywna. Oczywiście tutaj ta szczotka jest przede wszystkim metaforyczna. I budzi raczej niesielankowe skojarzenia. Różnie można to sobie tłumaczyć: usta przeklinające, całujące ostro i niedelikatnie, zaborcze, mówiące językiem nastroszonym wulgaryzmami, pozbawionym czułości i łagodności (bo takie było życie peelów). Podoba mi się ten wiersz. Tak właśnie wygląda i tak się kończy "amerykański sen", w który Amerykanie już dawno przestali wierzyć, ale za to Polacy ciągle jeszcze się dają nim łudzić i nabijać w amerykańską butelkę.
  10. A ja nie będę chwalić, bo Paweł się boi moich komentarzy. ;-)
  11. A ja w wierszu zobaczyłam nie "opiekunkę domowego ogniska", tylko klasyczną "panią Dulską", a więc bardzo niesympatyczną postać, która bynajmniej nie przypomina mi Stanisławy (słyszysz, Stasiu?). Pełno widzę takich bab dookoła, takich hipokrytek, "świętoszek" pełnych żółci, nietolerancji, zgorzkniałych, władczych, narzucających wszystkim domownikom własne racje i zasady, "poświęcających się" i żądających w zamian bezgranicznego posłuszeństwa oraz hołdów, krzyczących "chórem" nie cierpiącym sprzeciwu - podpierając się sfałszowanymi na własne potrzeby autorytetami - "chórem janielskim". Dobrze je scharakteryzowałaś, Amanda.
  12. Piękny wiersz. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego tutaj. "Sarna nadchodzących zmierzchów" jest wzruszającą metaforą, z gatunku tych, których nie można przetłumaczyć na język potoczny, ponieważ ich funkcją jest tworzenie nastroju, wywołanie emocji, przypomnienie uczucia - nie zaś logicznego znaczenia. Można zresztą doczytywać się tu wielu znaczeń i w tym wypadku o to przecież chodziło, np.: kobieta-wspomnienie w czasie ciężkiej choroby w szpitalu, a więc w otoczeniu śmierci (zmierzchu); kobieta dzika i płochliwa, która najbliższa była peelowi wieczorami (bo śmielsza, bardziej oswojona, jak w pięknej opowieści Sokratexa; bo fizycznie bliżej peela - "posiadana" we wspólnym łóżku, jak dalej wyjaśniają słowa wiersza). Ale można też całkiem inaczej. Bardzo podoba mi się również zakończenie: nawiązanie do bruegel'owskiego świata jarmarku, tumultu, chaosu, tłoku, ruchu, pośpiechu, bałaganu, pieniędzy i rzeczy, a także - do "Tryumfu Śmierci", prawda? Wiersz jednocześnie bardzo smutny, przejmujący, ale i optymistyczny - o tym, że łatwo człowiekowi odebrać zdrowie, życie oraz tych, których kocha, ale nie sposób wyrwać mu tego, co jest w nim samym, czym po prostu ten człowiek jest (miłości, wspomnień, najważniejszych wartości). Oczywiście, ze poezja nie jest przekładalna na język potoczny - nie sposób wyrazić głębi uczuć, znaczeń i wielu niuansów, jakie wyrażone są w dobrym wierszu. Ale można przełożyć na mowę codzienną to, co w wierszu logiczne i ukryte pod warstwą metafor, a także to, co czytający "zobaczył" oczyma wyobraźni (pod warunkiem, że w zgodzie z logiką słów wiersza). I tu interpretacji może być kilka, można o tym dyskutować, każdy może coś dodać od siebie - na tym polega różnorodność odbioru dzieła literackiego, to, co się nazywa "własnym życiem utworu".
  13. Wcale Cię nie próbuję wciągnąć w dyskusję "na siłę". Byłam tylko ciekawa, dlaczego tak się od niej opędzasz. Teraz wiem. ;-))) Dzięki za odpowiedź. Chociaż na moje ostatnie pytania pod Butrymem nie odpowiedziałeś. Dlatego zapytałam, czy je czytałeś. Chyba nie. No, nieważne, trudno. :-)
  14. Stasiu, oczywiście, że i ja na tak! Podoba mi się Twoje połączenie liryzmu z subtelnym humorem. Rzadko teraz zdarza się takie poczucie humoru, na ogół dowcipy krążą grubą nicią szyte, toporne, ciężkie, wulgarne, nawet często chamskie - to ludzi bawi teraz, i to także w tzw. kulturze - w teatrze, kabarecie, filmie, piosence. Dobrze, że nie u Ciebie - za to wielki, wielki plus!
  15. Spójność, jasność myśli, bezpretensjonalność, brak silenia się na oryginalność za wszelką cenę - to są największe zalety tego wiersza (według mnie, oczywiście).
  16. A ja znalazłam versipellis w Internecie: [url]http://www.jezioro.com.pl/grzyby/okaz.html?id=791[/url] [url]http://grzyby.strefa.pl/Zgliszczak_pospolity.html[/url] I jeszcze cytat ze strony: [url]http://www.mrooczlandia.com/werewolf/index.php?wilkolak=6[/url] Prace Finceliusa [Fincelius de Mirabilibus lib. xi.] informują nas o smutnej historii rolnika z Pavia, który jako wilk, zdołał porwać wielu ludzi na terenie całego kraju i rozszarpać ich na kawałki. Po dokonaniu tych czynów, złapano maniaka, a on przekonywał osoby które go złapały, iż jedyną rzeczą odróżniającą go od prawdziwych wilków jest to iż u prawdziwych wilków futro rośnie na wierzchu, podczas gdy u niego, od wewnątrz [od spodu skóry]. Aby przekonać się o prawdziwości owego stwierdzenia, sędziowie, w najbardziej okrutny i krwawy sposób odcięli ręce i nogi owemu "wilkowi" ; nieszczęśnik umarł z powodu doznanych okaleczeń. Zdarzenie to miało miejsce w 1541 roku. Pomysł odwracania skóry jest zakorzeniony w starożytności: określenie versipellis odnajdujemy w dziełach Petroniusza, Luciliusa, oraz Plautusa, i wydaje się być ono zbieżne do Nordyckiego hamrammr. A więc jednak wilkołak! Pewnie ukrywał się pod korzeniem w charakterze grzyba? (Ta złocista, szorstka skóra). ;-) Ciekawy wiersz. Ale ta szczelina przez plecy i odwracanie się sierscią na wierszch... Brrr! Jakoś bardzo mocno podziałało mi to na wyobraźnię. I pewnie o to chodziło, no nie? A to gonienie przez zamarzniętą rzekę - o tym nidzie nie doczytałam. Czy to odniesienie do jakiejś legendy?
  17. Niestety podzielam zdanie poprzedników: kicz jakich mało. Nie ma za co pochwalić. Pozdrawiam i życzę lepszych wierszy.
  18. Wyślij. Czemu nie? Zawsze można. Ja także dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam. :-) PS. Czytałeś, co Ci odpowiedziałam pod wierszem Mirosława Butryma? A właściwie: o co Cię zapytałam?
  19. No i wracamy do punktu wyjścia: Powtarzam: ja nie mam nic przeciwko rymom dokładnym jeśli tylko nie są przy tym gramatycznymi. Dlaczego? Czy rym gramatyczny jest według Ciebie mniejszą sztuką niż wiersz bezrymowy? Rymy gramatyczne są czasem potrzebne i uzasadnione, tak samo jak każdy inny środek stylistyczny, trudniejszy czy łatwiejszy - wszystko jedno. No tak, ale w naszej rzeczywistości forumowej znakomitą większość twórców rym prowadzi i dlatego wolę białe. W naszej rzeczywistości forumowej znakomita większość "białych wierszy" to proza i łatwizna, dlatego wolę rymowane. I czy nie sądzisz, że to dobrze świadczy o autorach, którzy próbują stosować trudniejsze formy i nauczyć się ich, zamiast unikać rymów dla ułatwienia sobie pisania?
  20. A ja nie twierdzę, że nie można, tylko twierdzę, że rymy gramatyczne dokładne to każdy Butrym potrafi klecić i wymagają minimum wysiłku, przez co nie są dla mnie atrakcyjne. Większość autorów białych wierszy idzie na łatwiznę, pisząc te wiersze jak prozę, nie stosując rymów tylko dla ułatwienia sobie zadania. Takie wiersze wymagają minimum wysiłku i dlatego nie są dla mnie atrakcyjne. A w każdym razie są znacznie mniej artystyczne niż wiersze z rymami dokładnymi. Oczywiście. To truizm. Dla mnie też. A jednak [u]ustawicznie[/u] spotykam się z takim poglądem "fachowców", jaki przytoczyłam wyżej w cudzysłowiu. No ale w tym trochę jest prawdy, bo wiersze białe bardziej są skondensowane, gdyż mniej naginane do rymów etc. Ale jak przeczytam poważny wiersz rymowany, to na pewno docenię "powagę sytuacji lirycznej:). O, jeszcze jeden mit! Jeśli jakiś wiersz jest "naginany do rymów", to jest to bardzo zły wiersz. Mówi się, że "słabego poetę rym prowadzi". Spróbuj napisać skondensowany wiersz, w którym to Ty poprowadzisz rymy i będziesz "naginał" je odpowiednio do tego, co chcesz wyrazić. Życzę powodzenia. PS. Sokratex napisał powyżej wiersz dla Ciebie - rymowany, w którym to Autor panuje nad rymami i dostosowuje je do treści, a nie treść do rymów; skondensowany, krótki, głęboki, poważny. Przyjrzyj się temu utworowi. Jest gorszy niż jakikolwiek biały wiersz?
  21. Niezły. Zabawny, dość niekonwencjonalny, zaskakujący (dla mnie) - świetna pointa. Bardzo wieloznaczny, co osobiście poczytuję za zaletę.
  22. "Kropka kropce nierówna" - no właśnie. Trzeba trochę poczekać, nie spieszyć się z osądami, nie "kropkować" ani nie "krzyżykować" z byle powodu. Też tak uważam. :-) Napisałam trochę na temat kropki pod wierszem Jerzego Rybaka, więc nie będę tu powtarzać.
  23. Ja też tutaj kibicuję Sokratexowi, i to nie tylko z przyczyn "snobistycznych", ale i dlatego, że po prostu mity zubożają współczesną poezję, aż żal na to patrzeć. A mity widzę w tej chwili co najmniej 3 i pozwolę sobie je przytoczyć, ponieważ trafia mi się tu okazja ku temu: 1. "nie wolno stosować rymów gramatycznych pod żadnym pozorem!" - ależ dlaczego?; nie można ich nadużywać - to na pewno - jak nie można przesadzać z niczym na świecie; 2. "wiersz rymowany musi być regularny i składać się z tak samo skonstruowanych segmentów" - w jakim celu?; znam mnóstwo wierszy najlepszych polskich (i nie tylko) poetów z różnych epok, którzy pisywali wiersze [u]rymowane, a nieregularne[/u]; 3. "bardziej nowoczesny i poważniejszy (dojrzalszy) jest wiersz biały, zaś rymowany jest pospolitszy i bardziej tadycyjny (epigoński), a przy tym niepoważny"; skąd się wziął ten mit? - toż wiersz biały wprowadził do naszej literatury ojciec całej poezji polskojęzycznej, także tej rymowanej: Jan Kochanowski (w "Odprawie posłów greckich" mianowicie); kiedy to było? - acha, w XVI wieku; od tej pory poezja poskojęzyczna rozwija się w sposób ciągły w tych dwóch kierunkach: białym i rymowanym - dlaczego biały wiersz miałby być nowocześniejszy i poważniejszy??? Sądzę, że podobnych mitów znalazłoby się więcej wśród poetów i krytyków. Zawsze tak było, zawsze ludzie myśleli w sposób mitologiczny i stereotypowy, w każdej epoce i w każdej dziedzinie życia.
  24. Niestety, wiersz, który coś nakazuje czytelnikom albo im zabrania czegoś - który cokolwiek narzuca - tym samym nie pozostawia żadnego pola do dyskusji ani przemyśleń. Taki niestety jest każdy utwór moralizatorski. Napisałeś, że dobry wiersz to taki, o którym się dyskutuje - a sam odmawiasz dyskusji na temat tegoż wiersza, pisząc jednoczdeśnie, że uważasz go za dobry. I nawet nie chcesz wyjaśnić, dlaczego tak uważasz. Bije??? Ja tylko prosiłam o wyjaśnienie, ponieważ zawsze może się zdarzyć, że nie dostrzegę w wierszu jakichś ukrytych wartości. Poza tym nigdy bym nie nazwała kulturalnej dyskusji bijatyką. Dla mnie dyskusje są zawsze bardzo cenne i pouczające (o ile są grzeczne i zbudowane na wzajemnym szacunku, a wydawało mi się, że tak właśnie nam się rozmawia?). Acha. To świetnie, bo już się wystraszyłam. Na pewno nie chcę być dla nikogo niemiła i na pewno nie wydaje mi się, żebym wszystkie rozumy zjadła. :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...