Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. O tak, teraz już wszystko jasne i jestem w pełni usatysfakcjonowana. ;-))) Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i za miłą wymianę zdań. Pozdrawiam serdecznie. :-)
  2. Szczotki robi się nie tylko z włosów, także z plastiku, z drutów metalowych... Ej, no nie bądź taki zasadniczy i dosłowny! Toż to tylko skojarzenie poetyckie, a nie dosłowne nazwanie przedmiotu (czyli ust)! Jasne, że usta nie są naprawdę szczotką! ;-)))
  3. Bardzo szczególny ten wiersz, gównie poprzez swoisty podział na wersy - krótkie, rytmiczne, niektóre jednosylabowe - i te właśnie się rymują, dając najwięcej melodyjności kołysance (bo jest to kołysanka, choć nie ludowa i nie dla dziecka). Oryginalne to. Peel to poeta - można tak wnosić na podstawie "palców czarnych od słów", tuszu, obrony słowami przed intruzem, który usiłuje wtargnąć do domu (w intymny świat peela i jego kobiety? - ten intruz jest dla mnie niejasny). Ciekawy utwór.
  4. Popraw literówkę. Niezły wiersz. Szkoda, że tak dokładnie go wyjaśniłaś w rozmowie z Włodzimierzem J., bo nie zostawiłaś nam już pola do przemyśleń. :-)
  5. jak też nie widzę związku pointy z łyżeczką - martwym ciągiem skojarzeń ani z kreatyną, ani z "białkowym" smakiem truskawek, ani z dwugłowym potworem niosącym uda do spienionego miksera, ani z pierwszą strofą, wewnątrz któej też logiki nie widzę, jak już zaznaczyłam. Jedyne logiczne (i humorystyczne przy tym) powiązanie widzę między podłączeniem kroplówki z fuck testolimfą a potworem i jego zmierzaniem ku mikserowi; ale tu także nie pojmuję jednej rzeczy: dlaczego ten potwór jest dwugłowy? ;-) Włodzimierzu, nie chcę być źle zrozumiana: nie mówię, że wiersz jest całkowicie zły - jest napisany ciekawie, jest w nim wiele skojarzeń, obrazów - masz wyobraźnię poetycką. Ale jest przegadany, przekombinowany, za bardzo naładowany tymi skojarzeniami i zawijasami językowymi - dlatego (dla mnie) jest niezrozumiały. Nie widzę jego logiki, choć wierzę, że Ty ją widzisz, a więc ona gdzieś tam jest - tylko zbyt dobrze ukryta.
  6. A właśnie że jest! A jest! A tak! A Ty nic nie wiesz i nic nie widzisz! ;-P Włosy mi się jeżą na głowie (czy stoją dęba) jak takie rzeczy czytam, to fakt. (oczywiście nie chodzi mi o wiersz ;) O, właśnie o to mi chodziło - cel został osiągnięty. ;-P
  7. Nader miły Kawalerze, owe obrazy są moimi obrazami - tymi, które budzą się w mej wyobraźni, kiedy czytam Twój wiersz. Nie tyle "tłumaczę je innym", ile samej sobie, raczej dzieląc się nimi z pozostałymi Czytelnikami, jak np. ludzie się dzielą wrażeniami po wyjściu z kina, teatru, koncertu, po przeczytaniu tej samej książki. Być może Ty nie myślisz wcale o śmierci, ani-ani. To chyba nie ma związku z wiekiem. Ja zawsze myślałam, jak daleko sięgam pamięcią. Jako przedszkolak zwierzyłam się nieopatrznie matce, że jestem bardzo ciekawa, co się dzieje z duszą po śmierci i jak jest tam, po drugiej stronie (może użyłam innych określeń, tego nie pamiętam). Zostałam tak ochrzaniona, że nigdy w życiu tego nie zapomnę! Matka bowiem wystraszyła się, żebym z ciekawości nie spróbowała przejść na tę drugą stronę! Więcej o tym nie mówiłam, ale myśleć nie przestałam. Do tej pory. :-) Twój wiersz obudził we mnie konkretne obrazy i treści, związane ze śmiercią - czy tego chcesz, czy nie. Jest tu "sarna nadchodzących zmierzchów" zestawiona z Bruegel'em, który malował wiele obrazów na temat przemijania (pisze o nich także Sokratex), jak również słynny obraz zatytułowany "Tryumf Śmierci", gdzie Śmierć niszczy nieuchronnie wszystko i wszystkich (wstrząsające jest to dzieło - znasz je?). Jest też w wierszu przyzwyczajanie się peela do astmy, pustych łóżkek (braku kochanej osoby), ścian (uwięzienia w domu chorego peela - tak to odczytałam) i czarnobiałych fotografii (blednących wspomnień z przeszłości, która nie wróci - tak odczytałam "czarnobiałość" fotografii). Jeśli nie ma tu nic o śmierci ani o przemijaniu, to pewnie chodziło Ci o chwilowe rozstania? Ja jednak odebrałam wiersz zgodnie z własną wyobraźnią i uczuciowością, ukształtowaną nie tylko genetycznie, ale także własnymi wspomnieniami i doświadczeniami. Bo wiersz - jego logika i związek znaczeń - pozwala na taki odbiór, dopuszcza go. I podoba mi się to, co odczytałam w Twoim wierszu - nawet jeśli Ty tego nie zamierzałeś napisać. To właśnie się nazywa "własnym życiem utworu". :-)
  8. A właśnie że jest! A jest! A tak! A Ty nic nie wiesz i nic nie widzisz! ;-P
  9. Bardzo dobry wiersz! Przepełniony subtelną, ale trafną i ciętą ironią - znakomite poczucie humoru! Takie opisy "baletów" (tu wesela) czytywałam tylko u najlepszych poetów! I konkluzja też świetna: człowiek uwięziony we własnej (i nie tylko) małości, ograniczoności, błyszczący refleksem, a nie mający czasu ni nastroju do głębszych refleksji. Tylko te niegrzeczne krasnoludki i przechodzone sierotki bym wywaliła, bo one tutaj sa takie pospolite, rzekłabym, takie oczywiste i grubą nicią szyte, leżące o półkę niżej niż cały wiersz.
  10. Bije z Ciebie szczęście, Romanie! Oby przyszłość wyglądała tak różowo, jak w Twoich entuzjastycznych piosenkach - życzę Ci tego z całej duszy!
  11. Dla mnie przekombinowany. Za dużo tu różności, wiersz traci spójność i logiczność.
  12. Nie widzę tu kaca. Za to widzę lenia, który siedzi na werandzie i popija sok, nie robiąc nic i nie myśląc, odstawiwszy nawet "ducha" na bok, na sznurek. No, tylko czasami maluje go w trawkę (daje duchowi popalić?). ;-)
  13. Bardzo ładny wiersz. "Łączenie rzeczy w rodziny" i dziwienie się zmysłów nad tym, co "widzą" - nad tymi nowymi, niecodziennymi skojarzeniami - czy tak? Jeśli dobrze to odczytałam, to znam takie chwile i bardzo mi brakuje tych samotności ( w przeciwieństwie do tej miejskiej, w tłumie, nieustającej, czarnej - koszmar).
  14. No Messa, usta mogą być szczotką, kiedy spierzchną - bo skóra na nich pęka, schnie, staje dęba i jest sztywna. Oczywiście tutaj ta szczotka jest przede wszystkim metaforyczna. I budzi raczej niesielankowe skojarzenia. Różnie można to sobie tłumaczyć: usta przeklinające, całujące ostro i niedelikatnie, zaborcze, mówiące językiem nastroszonym wulgaryzmami, pozbawionym czułości i łagodności (bo takie było życie peelów). Podoba mi się ten wiersz. Tak właśnie wygląda i tak się kończy "amerykański sen", w który Amerykanie już dawno przestali wierzyć, ale za to Polacy ciągle jeszcze się dają nim łudzić i nabijać w amerykańską butelkę.
  15. A ja nie będę chwalić, bo Paweł się boi moich komentarzy. ;-)
  16. A ja w wierszu zobaczyłam nie "opiekunkę domowego ogniska", tylko klasyczną "panią Dulską", a więc bardzo niesympatyczną postać, która bynajmniej nie przypomina mi Stanisławy (słyszysz, Stasiu?). Pełno widzę takich bab dookoła, takich hipokrytek, "świętoszek" pełnych żółci, nietolerancji, zgorzkniałych, władczych, narzucających wszystkim domownikom własne racje i zasady, "poświęcających się" i żądających w zamian bezgranicznego posłuszeństwa oraz hołdów, krzyczących "chórem" nie cierpiącym sprzeciwu - podpierając się sfałszowanymi na własne potrzeby autorytetami - "chórem janielskim". Dobrze je scharakteryzowałaś, Amanda.
  17. Piękny wiersz. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego tutaj. "Sarna nadchodzących zmierzchów" jest wzruszającą metaforą, z gatunku tych, których nie można przetłumaczyć na język potoczny, ponieważ ich funkcją jest tworzenie nastroju, wywołanie emocji, przypomnienie uczucia - nie zaś logicznego znaczenia. Można zresztą doczytywać się tu wielu znaczeń i w tym wypadku o to przecież chodziło, np.: kobieta-wspomnienie w czasie ciężkiej choroby w szpitalu, a więc w otoczeniu śmierci (zmierzchu); kobieta dzika i płochliwa, która najbliższa była peelowi wieczorami (bo śmielsza, bardziej oswojona, jak w pięknej opowieści Sokratexa; bo fizycznie bliżej peela - "posiadana" we wspólnym łóżku, jak dalej wyjaśniają słowa wiersza). Ale można też całkiem inaczej. Bardzo podoba mi się również zakończenie: nawiązanie do bruegel'owskiego świata jarmarku, tumultu, chaosu, tłoku, ruchu, pośpiechu, bałaganu, pieniędzy i rzeczy, a także - do "Tryumfu Śmierci", prawda? Wiersz jednocześnie bardzo smutny, przejmujący, ale i optymistyczny - o tym, że łatwo człowiekowi odebrać zdrowie, życie oraz tych, których kocha, ale nie sposób wyrwać mu tego, co jest w nim samym, czym po prostu ten człowiek jest (miłości, wspomnień, najważniejszych wartości). Oczywiście, ze poezja nie jest przekładalna na język potoczny - nie sposób wyrazić głębi uczuć, znaczeń i wielu niuansów, jakie wyrażone są w dobrym wierszu. Ale można przełożyć na mowę codzienną to, co w wierszu logiczne i ukryte pod warstwą metafor, a także to, co czytający "zobaczył" oczyma wyobraźni (pod warunkiem, że w zgodzie z logiką słów wiersza). I tu interpretacji może być kilka, można o tym dyskutować, każdy może coś dodać od siebie - na tym polega różnorodność odbioru dzieła literackiego, to, co się nazywa "własnym życiem utworu".
  18. Wcale Cię nie próbuję wciągnąć w dyskusję "na siłę". Byłam tylko ciekawa, dlaczego tak się od niej opędzasz. Teraz wiem. ;-))) Dzięki za odpowiedź. Chociaż na moje ostatnie pytania pod Butrymem nie odpowiedziałeś. Dlatego zapytałam, czy je czytałeś. Chyba nie. No, nieważne, trudno. :-)
  19. Stasiu, oczywiście, że i ja na tak! Podoba mi się Twoje połączenie liryzmu z subtelnym humorem. Rzadko teraz zdarza się takie poczucie humoru, na ogół dowcipy krążą grubą nicią szyte, toporne, ciężkie, wulgarne, nawet często chamskie - to ludzi bawi teraz, i to także w tzw. kulturze - w teatrze, kabarecie, filmie, piosence. Dobrze, że nie u Ciebie - za to wielki, wielki plus!
  20. Spójność, jasność myśli, bezpretensjonalność, brak silenia się na oryginalność za wszelką cenę - to są największe zalety tego wiersza (według mnie, oczywiście).
  21. A ja znalazłam versipellis w Internecie: [url]http://www.jezioro.com.pl/grzyby/okaz.html?id=791[/url] [url]http://grzyby.strefa.pl/Zgliszczak_pospolity.html[/url] I jeszcze cytat ze strony: [url]http://www.mrooczlandia.com/werewolf/index.php?wilkolak=6[/url] Prace Finceliusa [Fincelius de Mirabilibus lib. xi.] informują nas o smutnej historii rolnika z Pavia, który jako wilk, zdołał porwać wielu ludzi na terenie całego kraju i rozszarpać ich na kawałki. Po dokonaniu tych czynów, złapano maniaka, a on przekonywał osoby które go złapały, iż jedyną rzeczą odróżniającą go od prawdziwych wilków jest to iż u prawdziwych wilków futro rośnie na wierzchu, podczas gdy u niego, od wewnątrz [od spodu skóry]. Aby przekonać się o prawdziwości owego stwierdzenia, sędziowie, w najbardziej okrutny i krwawy sposób odcięli ręce i nogi owemu "wilkowi" ; nieszczęśnik umarł z powodu doznanych okaleczeń. Zdarzenie to miało miejsce w 1541 roku. Pomysł odwracania skóry jest zakorzeniony w starożytności: określenie versipellis odnajdujemy w dziełach Petroniusza, Luciliusa, oraz Plautusa, i wydaje się być ono zbieżne do Nordyckiego hamrammr. A więc jednak wilkołak! Pewnie ukrywał się pod korzeniem w charakterze grzyba? (Ta złocista, szorstka skóra). ;-) Ciekawy wiersz. Ale ta szczelina przez plecy i odwracanie się sierscią na wierszch... Brrr! Jakoś bardzo mocno podziałało mi to na wyobraźnię. I pewnie o to chodziło, no nie? A to gonienie przez zamarzniętą rzekę - o tym nidzie nie doczytałam. Czy to odniesienie do jakiejś legendy?
  22. Niestety podzielam zdanie poprzedników: kicz jakich mało. Nie ma za co pochwalić. Pozdrawiam i życzę lepszych wierszy.
  23. Wyślij. Czemu nie? Zawsze można. Ja także dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam. :-) PS. Czytałeś, co Ci odpowiedziałam pod wierszem Mirosława Butryma? A właściwie: o co Cię zapytałam?
  24. No i wracamy do punktu wyjścia: Powtarzam: ja nie mam nic przeciwko rymom dokładnym jeśli tylko nie są przy tym gramatycznymi. Dlaczego? Czy rym gramatyczny jest według Ciebie mniejszą sztuką niż wiersz bezrymowy? Rymy gramatyczne są czasem potrzebne i uzasadnione, tak samo jak każdy inny środek stylistyczny, trudniejszy czy łatwiejszy - wszystko jedno. No tak, ale w naszej rzeczywistości forumowej znakomitą większość twórców rym prowadzi i dlatego wolę białe. W naszej rzeczywistości forumowej znakomita większość "białych wierszy" to proza i łatwizna, dlatego wolę rymowane. I czy nie sądzisz, że to dobrze świadczy o autorach, którzy próbują stosować trudniejsze formy i nauczyć się ich, zamiast unikać rymów dla ułatwienia sobie pisania?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...