Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antoni Slawbicki

Użytkownicy
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antoni Slawbicki

  1. widziałem łzę i coś jeszcze ewolucję uczuć razem, przytuleni siedzieliśmy obok siebie zamknięci przed światem egoistyczni dla innych dłonie nasz splecione lekko drżały absorbując wzajemne ciepło egzaltacyjnie liczyliśmy na idyllę
  2. nie myślę o tobie ale o twoich włosach czule głaskanych które pierwszym widokiem będą po nocy wspólnej nie myślę o tobie ale o kawie czarnej gorącej słodzonej pocałunkiem na dzień dobry nie myślę o tobie ale o zdarzeniach których nic nawet wiersz nie przepowie
  3. my, bez imion własnych potrzebni tylko czasami bo Milda ma swoje zwyczaje krąg wybrańców i chór szczęśliwców a kogo dotknie komu w oczy popatrzy ten już bezwolny ten słowa błagalne w obłędzie wypowie o pozwól najdroższa do serca ucho przyłożyć niech skroń moja piersi twej dotknie rytm duszy pragnę usłyszeć sekret twojego jestestwa zrozumieć i poznać pozwól we włosy dłoń drżącą wplątać palce na szyi zagubić gdzie kciuk, gdzie serdeczny zapomnieć pozwól zatracić się w sobie zabłądzić poplątać nogi, ramiona powietrze oddechem wymieszać ustami usta skneblować rytm serc w rezonans wprowadzić rotację krwi poodwracać świadomość zatracić noc długa pośpiech zbyteczny niech usta ust twoich sięgną by dreszcz przeszył członki byś zapragnęła przeniknąć ciałem w twe ciało lecz wiem, złudzenia nie są najzdrowsze oczy tak trudno dosuszyć lecz Milda ma swoje zwyczaje krąg wybrańców i chór szczęśliwców a kogo dotknie ...
  4. nocą, koty łażą po niebie mruczki i kacpry i jak im tam inaczej siadają na wielkim dyszlu lub marcują na pasie Oriona prężą grzbiety siadają w kręgu i toczą ważne pomruki a jeśli maja ochotę polują na małe, białe myszki rano do głów wracają
  5. my, bez imion własnych potrzebni tylko czasami bo Milda ma swoje zwyczaje krąg wybrańców i chór szczęśliwców a kogo dotknie komu w oczy popatrzy ten już bezwolny ten słowa błagalne w obłędzie wypowie o pozwól najdroższa do serca ucho przyłożyć niech skroń moja piersi twej dotknie rytm duszy pragnę usłyszeć sekret twojego jestestwa zrozumieć i poznać pozwól we włosy dłoń drżącą wplątać palce na szyi zagubić gdzie kciuk, gdzie serdeczny zapomnieć pozwól zatracić się w sobie zabłądzić poplątać nogi, ramiona powietrze oddechem wymieszać ustami usta skneblować rytm serc w rezonans wprowadzić rotację krwi poodwracać świadomość zatracić noc długa pośpiech zbyteczny niech usta ust twoich sięgną by dreszcz przeszył członki byś zapragnęła przeniknąć ciałem w twe ciało lecz wiem, złudzenia nie są najzdrowsze oczy tak trudno dosuszyć lecz Milda ma swoje zwyczaje krąg wybrańców i chór szczęśliwców a kogo dotknie ...
  6. Przepraszam, ale to jest kompletny bezsens pisać coś, gdzie każdy akapit wymaga interpretacji autora. To tak jakby ułożyć własny język i liczyć, że ktoś to wpadnie. W dodatku ta głębia, która powinna pojawiać się po zrozumieniu jest troszeczkę banalna. Przepraszam takie mam zdanie. Jednakże dziękuję za analizę mojego wierszyka, była ona dość pouczająca. Po wprowadzeniu kilku poprawek umieściłem go ponownie, ale w "poezji współczesnej"
  7. sam nie bardzo jeszcze wiem o czym to ma być, to znaczy wiem, ale nie powiem, muszę jeszcze dporacować
  8. przetrwalniki, bez imion własnych stworki, potrzebne chwilami bo Milda ma swoje zwyczaje i krąg wybrańców i chór szczęśliwców lecz kogo dotknie komu raz w oczy spojrzy ten powie, straciwszy rozum o pozwól do serca ucho przyłożyć niech skroń moja piersi tej dotknie rytm duszy pragnę usłyszeć sekret twojego jestestwa zrozumieć i poznać muszę więc pozwól we włosy dłoń drżącą wplątać palce na szyi zagubić gdzie kciuk, gdzie serdeczny nikt nie wie pozwól zatracić się w sobie zabłądzić poplątać nogi, ramiona powietrze oddechem wymieszać ustami usta skneblować rytm serc w rezonans niech wpadnie rotacja krwi niech się zmieni świadomość niech pryśnie zapomnieć o wszystkim noc długa niech usta ust twoich sięgną by dreszcz przeszył nam członki przeniknąć ciałem w twe ciało oddech poczuć z najbliższa odlecieć i zbudzić się oczy po śnie obmyć łzawe poznać, to jest stół a tam krzesło a Milda, sny są czasem urocze
  9. no i zmieniłem "głupie spojrtzenia " na "dyskretne wejrzenia", a niech i tak będzie
  10. jej letnia sukienka ech banał a jednak jednak coś skrywa odkrywa ten banał ów banał widzę nie widzę moje złudzenia dyskretne wejrzenie świat się nie zmienia marzenia
  11. on ją całym sobą ją to bawiło było im miło dla niej pokochał kwiaty a ona mu uśmiech dała nie serce przecież, bo zwariowała
  12. może i patetyczne, może i banalne, ale miło się czyta i jest pewien klmat
  13. ale pustyna sama ze swej natury jest lądem, nie mówiąc o górach, które same ze swej natury sa róznież lądem, a więc po co ląd na lądzie
  14. wiem, żartowałem
  15. chodzi o roboty drogowe, o wspólne oglądanie meczu, czy o kopniki w pupę? pozdrawiam
  16. jak bardzo nie chciałem jak bardzo się bałem na klamce dłoń położyć jak na włosach dziewczyny nacisnąć i wejść zobaczyć poznać wszystko nic nie mieć do zarzucenia nikomu tylko tej mgiełce co wszystko skrywała
  17. chciałbym w czasoprzestrzeni prawo boskie ciut przeinaczyć przeszłość zobaczyć mieć lat znów ileś szczęścia też tyle na ławce móc wyciąć serce i głupiej podpisać
  18. a gdy kamienie krzyczeć będą to ja wraz z nimi będzie raźniej wykrzyczę wszystkie swoje bóle szczerze i od serca tak, aby wszyscy usłyszeli a gdy kamienie płakać będą dołączę się siła nas będzie wypłaczę wszystkie swoje zmartwienia dogłębnie i bez reszty tak, aby wszyscy zobaczyli a gdy będą zbierać kamienie takie sprzątanie ziemi ...
  19. upojony niezwykłością twoją modliłem się błagałem o śmierć lub o ciebie nie były słowa niewinnie szeptane bo sen przerywany, bezsenność nad ranem ogień palący się w głowie bezsilność czy znasz ten stan ducha gdy serca cierpienie niepokój wprowadza świadomość, że klamka zapadła że nic się nie zmieni że raj utracony że ust twoich nigdy prosiłem Bóg był daleko ja też daleko odszedłem bezwładnie, bezwolnie nicość nastała nicość - modlitwy owocem
  20. szczególnie że jesień deszcz tylko chłód niesie żadnych wieści z oddali nawet wódka przestała smakować a tam gdzieś wiatr twoje policzki pieści całuje, dotyka Boga się nie boi jemu to wolno on pan a ja słowa ważę i mieszam niczym aptekarz miksturę przeciwbólową
  21. jeśli spotkałeś ją jak głos możesz rozumieć możesz wybaczać, płakać i czekać chcąc być przy niej blisko oddalam się tak boli że ma ją tylko do spółki a słowo mam oznacza marzenia już wiem, co ów głos, co przez krzew, co oznaczał dlaczego ja jestem i cudzych nie będziesz już wiem, jak boli
  22. przepraszam za to "pomórz" już poprawiłem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...