
vice
Użytkownicy-
Postów
202 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez vice
-
wbić się w twarz kiedy nie można zrobić jej zdjęcia? zostanę cynikiem.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nożeby nie było że o to mi chodziło wcale tak nie chciałęm ale jak już to dzięki :) -
wbić się w twarz kiedy nie można zrobić jej zdjęcia? zostanę cynikiem.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
z tym jury to nie wiem czy chcieliby w ogóle określać coś takiego :)) miło że tak dużo miłych słów acz czuję się bardzo dumny. co z tego ma się kiedyś uzewnętrznić to wciąż mam nadzieję że to co tam wyżej to nie do końca taka kupa :)) ale nie dajmy się określić. nie dajmy się... ejjj - nie pomyśl, ze "kupa" - absolutnie, nie tak chciałem przekazać co myślę - poprostu - opowiedziałeś kawał drogi - i drobną sugestię wciąłem, że Jury lubi w takim czymś pobalansować i socjologowie - hihihi - a "nie dajmy się ..." - to ode mnie z szacunkiem dla autora i jego wiersza MN eh! dopiero teraz zajarzyłem ze ten komentarz to nie do końca taaakiii pochlebny :)) pozdrawiam -
wbić się w twarz kiedy nie można zrobić jej zdjęcia? zostanę cynikiem.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
z tym jury to nie wiem czy chcieliby w ogóle określać coś takiego :)) miło że tak dużo miłych słów acz czuję się bardzo dumny. co z tego ma się kiedyś uzewnętrznić to wciąż mam nadzieję że to co tam wyżej to nie do końca taka kupa :)) ale nie dajmy się określić. nie dajmy się... -
wbić się w twarz kiedy nie można zrobić jej zdjęcia? zostanę cynikiem.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
odjeżdżam. pani wystukuje rytm prawa noga prawa lewa znów prawa. jej uśmiech przenika pasją nieliczny tłum. tłum nie może być liczny. przynajmniej w miejscu gdzie; odjeżdżam. w sferach cienia mija się rynek dębnicki wcześńiej miasteczko później jubilat. stopiony w starym budownictwie tracę coś z oczu. tutaj jakby nie ten kraków. widać upadające telefoniczne budki; już głuche. głuchnące wraz z ludźmi schowanymi we mnie; światła dawno straciły na znaczeniu a orientacja? wbiła się w kamienie rzucane na przestrzał oczekiwań. pod koła. widnieje wielka plandeka z brakiem oznaczeń dla nas kierowców i dla siedzącego w pierwszym rzędzie. to nie jest to światło. nie da się uniknąć. nawet zabawy milkną i świadomość że jestem za szybą. już. przejechałem. straciłem z oczu zachód ostatni oddech na skrajach mojego małego miasta; w rytmie coraz cichszych prawych i lewych stóp schodzę na rozdartą własność -
czy mógłbyś rozwinąć swoją opinię? nie bardzo przemawia do mnie to co wyżej. szkoda. czy prośba o wyjasnienie w celu wyniesienia się na wyższy poziom bo mniemam że wskazówki doprowadzają do lepszego wygląda jak tłumaczenie? dziwny twój tok myślenia. a jeśli nie! to po cholere w ogole komentujesz moje teksty?
-
czy mógłbyś rozwinąć swoją opinię? nie bardzo przemawia do mnie to co wyżej.
-
dziś świeca zbyt jaskrawo naruszyła jej wydumanie. jesteś zosia i i mówisz o apokalipsie. archaicznie. zgadzasz sie ze mna panie? mów mi swój od dziś. lubię udawać bo wiem kiedy ostatnim razem moczyłem ręce w piasku i rozniecałem niewinność to nie pamiętam co. nie-pamięć bywa taka wyluzowana. a może zawieruszyłem się po-między po i między. że kiedyś się potknę (?) o jakiś klucz. być moze w końcu do własnych drzwi. potrę nogą o własną wycieraczkę i schowam się ponad siebie. w środku byłem od zawsze. przerzucałem ziarna piasku z jednej do drugiej ręki próbując je skupić rozchylając palce. bawiłem się? nie skaczmy. zacznijmy wszystko od początku
-
spacer z moralnością. pod rękę;
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
oparty o scianę po omacku potrzebne okulary siła postanowień wola maluje się zamazany obraz siły siły. dokonuje się wybór. jasiek mruczy przeciąga że od dziś bedzie bazował jedynie na pierwotnych myślach. niweczymy dalsze analizy. zatrzymujemy możliwości wykorzystania inteligencji. kiedyś nie widziało się tego. człowiek miał dziesięć złotych dwa wydał a osiem inteligentnie wyłuskał obdzierając sumienie ze znaczenia. mamo. pan postąpił źle. wziął dychę za nic. świat jest niesprawiedliwy. jasiek! czy nie czas jeszcze na trochę luzu? lizanie sobie tyłka na poczet lepszego siedziska. obicia stłumione brakiem koloru czy chęć łatwego poradzenia sobie? spotkamy się jeszcze -
ładna proza. ale czy bzdura? nie. pozdrawiam
-
wonnie. płynąć sobie. aż do bezdechu.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a jak brzmi ostatni odcinek? pewnie to co niebawem napiszę? już zaczynam :) te. między dosłowne beznqadziejne a kiczowate chyba nie powinien być znajk równości. to taki wyznacznik twojego beznadziejnego dosłownego kiczowatego a przy tym zbyt szybko nachalnego sposobu myślenia. proponuję "-" albo ";" i będzie ok . pozdrawiam -
wonnie. płynąć sobie. aż do bezdechu.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
hm. to "sam" ma swoje rytmiczne znaczenie dla mnie. nie chcę surowość w tym tekście. bardzo dobre spostrzeżenia. niemniej jednak nie liczyłem na formalną tajemnicę i surowość. co do drugoiego zgodzę się. za oba dziękuję bo ma to swój urok na przyszłość. :) pozdrawiam -
wonnie. płynąć sobie. aż do bezdechu.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
końce nie mogą być tak wyraźne. wiem. nie da się rozliczyć ze świadomością. sam postawiłem odpowiedzialność i sam wszystko przegrałem. na ten czas. chwilkę; tam gdzie nieokreśloność była wyznacznikiem przystosowania a odruchy warunkowe miały znaczenie słuch nie wchodził w grę. skomlenie dało się usłyszeć tylko przez pryzmat marzeń. koniec tworzy początek? na chybił trafił wpycham się w granicę. postanowiłem być przymusowym nonkonformistą. zostaję tam. bez sprawunków rachunków i recept. -
ktoś sprawdza. morela smakuje wyśmienicie. od oddechu po ziarno.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
moreli zaśnij we mnie. choćby szczutym nastrojem; śnij; o starych zegarach które lubią się psuć. wpatrzyć się. wejść. wpatrzyć wpatrzyć. pamiętam takie rysunki - żeby zobaczyć - trzeba było się w nie gapić. gapisz się i gapisz aż rzucasz niechybioną trudność. od tamtej pory skupiam się na tym co przed wtedy widzi się wszystko. ukryty gwóźdź ukryte pragnienie niedostrzeżoną nadzieję zwieszasz wzrok z punktu widzenia(?) ja stosuję tę taktykę na tobie. nie szukam się w oczach tylko powietrzu. zwiewam się powiewam obchodzę kręcę jak na życzenie. nie-ludzko. umieram sobie. wtapiam aż ktoś kupi mi nowy zegar i zacznę się szukać. marzę wtedy o śmierci cielesnej. na życie -
zaśnij mnie. po raz ostatni. choćby papierosem.
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pan oparł sie. rytm wygrywa krótkowzroczność szarość dworcowego muru i spływający ciurkiem deszcz po czołach oczekiwań. to nas łączyło. jego plecy wypełniały całą chropowatość; nad nim rozświetlała się papierosowa aura. dostojny pan. pan. zwisał głową w dół. schody nie mogą być wygodne. nie mówiąc o przepracowanych paznokciach - ich czerń wchodząca pod skórę byłem czarny. biłem się za to - ale byłem jeszcze czarniejszy. poprosił o papierosa. pan spojrzał przed i wokół siebie. zmarszczył brew i zarzucił punkt skupienia wzroku - za siebie. widział postacie zdezorientowane jeszcze bez odbicia i jeszcze bez gestów. była mimika. - wstał sobie pijak o brudnych paznokciach chwiejący się z niedospania po rocznej niepamięci że o siebie trzeba dbać. chwiał się. drgał nieumyślnie jakby nadszedł czas dla ciała. kończy się. podnosi i siada jakby kolana weszły już zbyt głęboko w zwątpione mięśnie. bezdomny wrozk bezdomne ruchy i bezdomna pogoń za resztą sił. spójrz. nie należę do nich. uwierz w moje oczy. następnie podszedł do mnie. rozkołysał się w czerwoności żaru jakby nadzieja mogła sie jeszcze spalać. odwrócił się i wrócił na schody cięższy o przelot finezyjnej przeszłości rzut okiem na barierę zbyt wysokich sześciu stopni z których schodził i finezyjnego obrazu życia. powrót. próba snu. -
tort urodzinowy dla degeneratów
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
cholera a ten vat tutaj taki dla mnie istotny :) asher. jesteś na studiach ekonomicznych? :) Hanna: dlaczego ten vat tak a nie inaczej? dzięki i pozdrawiam -
tort urodzinowy dla degeneratów
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dżosef mówił o spalonych świecach na ganku jego przesłania życiowego i trwałości. jego uśmiech lubi ironię. zajada się nią tak samo jak woskiem. kiedy spalam przeszłość czuć słodki zapach. unosi się między wszystkimi jakby każdy miał z nią coś wspólnego. szura tajemniczo. świszczy natchnionym zyskiem bez vatu. wracajac do dłoni to lepi jeszcze figurki. do tej czynności lubi noce szukając po omacku cienia. jakby światło miało tytlko zniechęcić. myślisz że wszystko co robię to tylko dlatego że mam potencjał? dżosef zaskakuje. ma charyzmę bo jest swój łapie się w dłonie rzuca w godzinę zerową i wybija na nowo. zero ma w sobie coś z rośliny. ma korzeń ziarno jeśli się dobrze przyjrzeć i to właśnie od niego zaczyna się cała reszta. lubię kiedy mówią że jestem zerem. nie gubię się gdy muszę od czegoś zacząć nawet wśród dwudziestu jeden spalonych świec; systemem człowieka niepodpartego o płomień. -
wyśniony obraz za śniegiem usypanym na marzeniach
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
to pogrubienie to zbyt nachalne. chyba musze zmienic. chodzi o to ze to chlopiec mowi. i jak to oddzielic? kursywa była babci a prostota narratora to chlopiec mhmm. moze zostawić domysłom? no na razie tak. zobaczymy -
wyśniony obraz za śniegiem usypanym na marzeniach
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
babcia szturcha młodego. wygląda jakby wpisywała wszystkie wskazówki podejścia do życia. w jego oczach. źrenice spęczniały starodawnym malowidłem pomarszczonym od przestępstw na cudzej prywatności. nikt tego nie przewidział. nawet laska którą podpiera się mimowolnie. nakazuje wiek i lekarz zaparty w ścianę jakby bolały go krzyża. krzyż krzyż krzyż. dziecko. krucyfiks nie jest do machania. nawet jeśli ja robiłam tak w przeszłości. w starości takie rzeczy porównuje się do nietykalnych kwiatów o których dziewczęta śnią w młodości. a te gesty pozostają nawet jeśli znikną. nikt nie uchował niczego specjalnie - tego co spija wodę i wysusza senne marzenia. babcia zwiesiła wzrok z siatki wyobrażeń. zniknęła wraz z nim gdzieś pomiędzy sobą a niepewnym słyszeniem własnych słów. z góry sączy się wzrok. przeszywa. wyszywa wzory na starowiejskim malunku. w krzyże nie wierzę bo widzę. -
przetrwaj badanie a dosięgniesz celu. cel - jak pisałem - świeci
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czy jest pan teraz ukontentowany? hih -
anielska debata o kwiatach różach i kolcach
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czekam. macham swoją osobistą chorągwią - o czym mowię: wewnętrzna waluta niekomercyjna; odbierzesz to jak chcesz i może właśnie o to chodzi. ogólny jej zarys nie różni się niczym jeśli mówić o przesłaniu. o kreskach dzięki którym nazwy nabierają znaczenia. czekam z nią pod pachą. już - ( ostatnio nuda przybiera królewskie odzienie i kurewskie ). tak samo pewnie nie stać mnie na wysiłek. na kilka drobnych szczegółów dzięki którym wziąłbym odpowiedzialność za ciebie. a w kieszeniach udawał siebie bez swojego. kiedyś przypnę to do kwiatów i napisze na tym pewność. kiedyś położą mi chorągwię na trumnie. na obliczu życia które i tak jest niewinnie tajemnicze. może chcą żeby się nią podetrzeć i żebym miał braki w rozmyślaniach na poczet zapracowania? a moze to kurewstwo jest naturalne? po zaskoczenie -
przetrwaj badanie a dosięgniesz celu. cel - jak pisałem - świeci
vice odpowiedział(a) na vice utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
mury są śliskie. owalnie przystojne aż chce się wspinać wiedząc że upadek nastąpi a ból pleców; ich natrętność zaświeci przyjaznym cieniem. dla mnie. straceńców jak wspomniałby mózg innego pokolenia. czy ja widzę dna? znam taki kabaret. wiem że uciekam. celowo nie myślę. wysyłam smsa do siebie choć wiem że nie dojdzie. to dla młodych ( choć sam młody jestem) właśnie o tym. o podłożu które oczekuje. o ziemi pulsującej. o ciężkości w rytm przechadzek po możliwych drogach; asfaltach zbuntowanych czyjąś próbą odwrócenia ( mnie ). jestem u szczytu. widzę to. jest jasno. minie bo czuję siłę wyrzutów sumienia. czy dla siebie? kamienie dosięgają też mnie. rzucają się w cień jakbym miał powiedzieć - nie - rzeczom dzięki którym żyję. -
cóż. nie da się gustom zaprzeczyć. pozdrawiam i dzięki za komentarz. :)
-
tor się zawęża. bieżnia która milknie przede mną traci na podłożu odpowiedniej miękkości i blasku. być może to prawda że większość (nie)rzeczy zależy od butów w jakich się chodzi albo od kształtu po którego przyswojeniu unika się zimnego powietrza. i bieg na szybkie myślenie. szkoda dnia szkoda dnia przelane cudzym potem; jak na ironie - czytaj więcej książek a będziesz miał więcej do wyboru. jasne są tylko kropki. nie wersy. więc wchodzę w nie i choruję na klaustrofobię. czy szkoda opływowych ciuchów płaszczy jak zbyt zimno czapek - czepków trampek czy glanów skoro i tak stąd wyjdę nagi? nikt mi nie mówi. tor się zawęża a ja poudaje głupiego. zobaczymy.
-
obiegnica
vice odpowiedział(a) na agnieszka puczynska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
no i jakby tak skupić się tylko nd dopracowaną puentą to faktycznie jest dopracowana. ale ma się wrażenie że autorka tylko na to patrzyła. chiała stworzyć coś takiego i stworzyłą. nic poza tym. formalnie dobrze i wiersz jakby takim pstryczkiem jest. włącza się włącznik i jest światło wyłącza i go nie ma. tyle. pozdrawiam. -
obiegnica
vice odpowiedział(a) na agnieszka puczynska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"jeste" ?