
Agnieszka Charzyńska
Użytkownicy-
Postów
214 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Agnieszka Charzyńska
-
Przez lata trudnił się lichwą Z oszustwem grubym – na przemian Trzy działki sobie przywłaszczył (W końcu bogactwem jest ziemia) Hejterem bywał na co dzień, Oszczercą od święta – bywał, Rankiem wyśmiewał się z rudych, Wieczorem obrażał siwych. Za stos dolarów kradzionych Lub przywłaszczonych po prostu Trzy działki kupił z łatwością (Bez trawy, chabrów i ostów). Raz na partyjnym zebraniu Wpadł pod stół – po wódki szklance, Rasz zaś – małżonkę sołtysa Podstępnie zwabił na tańce. Tak żył ten karzeł moralny Przez lat pięćdziesiąt bez mała, A zawsze garnitur na nim Kosztowny, koszula biała. A kiedy przyszły wybory, Kampanię szybko rozkręcił, Licząc, że polscy wyborcy Zaniki mają – pamięci. Gdy zebrał głosów furmankę (Około pięciu tysięcy), Cieszył się z nowej możności Robienia – grubych pieniędzy. W duchu pomyślał też sobie: Wyborcy głupsi od kozy, Na piękne słówka łakomi, Ataki mają sklerozy. Jeśli są ciemni i tępi, Równie wieczorem jak rano, Na co gorliwie głosują, To też – niebawem dostaną. Wybory to wszak nie market, Nie targi – myśli i racji, Głosujesz – a płacisz potem, Bez prawa – do reklamacji…
-
Po autostradzie dwusetką pędzi (Mandatu przecież płacić nie będzie), Choć mieszkań czterech jest właścicielem, Z ryczałtu zgarnia – złotówek wiele. Krewnych zatrudnia od lat z rozkoszą (Kolejne ciotki – o etat proszą), Mimo że żadna nie jest magistrem, Pracę dostaje – to oczywiste. Co miesiąc nowe dwa garnitury I buty z czystej wężowej skóry Na kartę musi kupić służbową, By prezentować się - odlotowo. Raz proboszczowi swojej parafii Sześciocyfrowy czek dać potrafi, Raz biskupowi – przelew dość tłusty, To na Wielkanoc, to na zapusty. W restauracji co tydzień włoskiej Setki zostawia – na Marszałkowskiej, W kawiarni znanej – setki kolejne, Aby osłodzić – życie nielekkie. Rankiem niedzielnym zaś na mównicy Grzmi – aż usłyszą w całej stolicy: Niech wiedzą wszyscy z lewa i z prawa Skromność to naszych rządów – podstawa…
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas poniżej. Poza tym, "zły pieniądz wypiera dobry pieniądz", jak mawiał Kopernik- 12 odpowiedzi
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas czy "sprzęt podobny do trumny" to proroctwo zmierzchu kultury wysokiej i porządnej muzyki?- 12 odpowiedzi
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/fortepian-chopina.html- 12 odpowiedzi
-
1
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz niestety prawda- 12 odpowiedzi
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym polecam też w podobnym klimacie Wioska i Prowadź Pozdrawiam- 12 odpowiedzi
-
Smutna prawda
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Mitylene trafne spostrzeżenie, pozdrawiam.- 12 odpowiedzi
-
W pieśniach białe są orły W piór srebrnym majestacie, A w życiu – kac potężny Nazajutrz po wypłacie. W kronikach dzielność złota Jak diadem drogocenny, A w życiu – jest tchórzostwo I zdrada i niewierność. W historii patriotyzmu Wielka i krwawa cena, Na co dzień motywacji By kupić bilet – nie ma. Na akademiach lista Osób – wciąż docenianych, A na rogu tabliczka Z nazwiskiem - połamana. W książkach błyszczące słowa, Elipsy, metafory, W życiu przekleństw są salwy I absurdalne spory. W powieściach są nieśmiałe Uśmiechy – w dłoniach okien, W życiu dekolt zbyt duży I szpilki zbyt wysokie. W eposach są rycerze, Rosłe i dzielne zuchy, W życiu wymoczki blade, Które boją się muchy. W muzeach i galeriach Przez S pisana Sztuka, W telewizji koncerty Są Zenka Martyniuka. Gdy łączy się symfonia Z kaskadą wrzasku, huku, Ideał wśród łoskotu Brutalnie – sięga bruku...
- 12 odpowiedzi
-
7
-
@Alicja_Wysocka można wypróbować, dziękuję @Alicja_Wysocka O zmianach (o czym?) nie o zmiany.
-
@JWF to może "śladów błota pozbawiona"
-
Świnia z błota wyskoczyła, Frak odświętny założyła, A do niego buty zgrabne, I poszetkę – adekwatną. Wystrojona, wypachniona, Woni gnoju pozbawiona, Przystąpiła wnet do dzieła I kampanię rozpoczęła. O czystości obyczajów, Porzuceniu złych zwyczajów, O zmianach w sztuce, kulturze, O teatrze – w każdej dziurze Wygłosiła sto przemówień, Pozbierała – stos polubień, Obiecanek pęk złożyła, Do dzwonnicy - dołożyła. Tłum zaś słuchał urzeczony, Jej charyzmą – ogłupiony I słów potok słysząc bujny, Stracił całkiem – zwykłą czujność. Kiedy nastał dzień wyborów, Wśród jesiennych liści wzorów, Dzięki głosom z wiosek sześciu, Żon, kuzynów oraz teściów Świnia zwykła polska biała Posłem łatwo dość została, Stos zebrawszy gratulacji (Takie prawo demokracji). Bardzo się zdumiało wielu, Gdy w zielonym tym fotelu, Gdzie siedziała Korzeniowska, Siadła – wielka biała polska. Tak się dzieje od stuleci, Wiedzą o tym nawet dzieci, Gdy wyborcy grubo błądzą, Świnie krajem zwykle – rządzą. A chłop każdy wam to powie, Pod Koninem – czy Krakowem: Gdy uczynisz świnię posłem, Jedno wiedz – że jesteś osłem. Osły zaś – z Gdańska, Konina, Kielc, Krakowa, Koszalina, Zasługują – w tej godzinie, By rządziły nimi – świnie…
-
Nienawiść
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@aff Co do wyrzucania - polecam wiersz Brak. Pozdrawiam -
Gdy wróciła z pola walki W swej sukni czerwonej, Posilona jadem złości I zemsty spełnionej, Utuczona setką porcji Tłustych – okrucieństwa, Zdrady, gniewu i podłości I garncem – przekleństwa, Bardzo wciąż zadowolona Z haniebnych uczynków, Ze zburzonych chat i zamków, Szkół, kościołów, rynków, Z chmur purpurą oraz kirem Groźnie napuchniętych, Z życiorysów nożem śmierci Zbyt wcześnie przeciętych, Wnet poczuła się zmęczona Zbyt aktywnym życiem, Podpalaniem i strzelaniem, Kopaniem i biciem. I stwierdziła - Od dziś fach swój Całkowicie zmieniam I tryb życia spokojniejszy Świadomie obieram. Biuro jasne wnet wynajmę Gdzieś na Nowogrodzkiej I o wystrój dość upiorny Sama się zatroszczę, Czarne ściany w białe czaszki (Lubię te klimaty) I z wampirem oraz strzygą Dwa wielkie plakaty. Znad mej nowej klawiatury Gorycz będę sączyć, Tu podjudzać, tam oskarżać, Dzielić, a nie łączyć. Stworzę linię produkcyjną Plotek i pomówień, Rozprowadzę proszek gniewu Do stępienia sumień, Słów wulgarnych stos dowiozę Do każdej chałupy, I w promocji wyzwisk skrzynię (Twardych – niczym krupy). W przedwyborczych dniach gorących Kłamstw dostarczę worek, Butlę fejków przepełnioną (Aż wyskoczy korek), Haków zestaw na rywali (Rozmiar do wyboru), Skrzynie trzy stereotypów (Różnego koloru), Dziwacznych insynuacji Słoików dwadzieścia, Fotomontaż skandaliczny (Z imprezy u teścia). Gdy zasieję nowe ziarno O zielonej wiośnie, Krwawo gorzki plon mi wkrótce Sam bujnie wyrośnie. Będzie on dla spełnieniem dla mnie, Szczęściem i korzyścią, Wszak od wieków mnie Polacy Zowią – Nienawiścią…
-
Czapkę ma z folii aluminiowej Myje się tylko – w wodzie brzozowej W szkodliwość szczepień gorliwie wierzy Gębę w tępawym uśmiechu szczerzy Smugi chemiczne śledzi na niebie Boi się chipów – ukrytych w chlebie Wolnomularskie tropi układy Przed upiorami – chronić chce sady Żydów masonów szuka gorliwie Na sensacyjne jest wieści chciwy Choć wiedzy żadnej nie ma o zdrowiu Mówi – nie znam się, więc się wypowiem O Wielkiej Lechii chętnie wspomina Kiedy grad spadnie – Tuska to wina Aby komunizm zniszczyć żelazem Szedłby z Niemcami ochoczo razem Twierdzi że Unia gejów nam tworzy A mróz lub susza – dopust to boży Przeciw mądrości wciąż staje murem, Nie bez kozery – zowie się szurem…
-
Kiedy w południe zasiadł do stołu, Gar zjadł bigosu – i gar rosołu, Potem poprawił – drożdżowym ciastem, Hojnie przybranym – świeżutkim masłem. Wieczorem spożył pęto kiełbasy Razem z cebulą (jest na nią łasy) Na deser zjadł zaś dziesięć wafelków, Torbę pękatą – słodkich karmelków. To wszystko popił kieliszkiem wódki, A potem drugim – choć dzień to krótki, Wieczór zaś spędził – kuzyna wzorem Przed wielkim siedząc telewizorem. A następnego dnia o poranku, Po kawy czarnej dwóch dużych szklankach, Mówił jak ważne jest zdrowe życie, A niebezpieczny zaś – tłuszcz i picie…
-
@Nata_Kruk niestety tak to wygląda. Pozdrawiam.
- 3 odpowiedzi
-
Zenek się z Jerzym ostro pokłócił, Jerzy Zenkowi – chamstwo zarzucił, Zenek powiedział – Puknij się młotkiem! Jerzy zaś – Panie, jesteś pan kmiotkiem! Zenek Jerzemu – wypomniał dziadka, Jerzy Zenkowi – kuzyna matki, Zenek rzekł – Jesteś pan tłustym wieprzem! Jerzy zakrzyknął – A tyś nie lepszy! Po uprzejmości takich wymianie, Po gębach sobie spuścili lanie, Potem na zgodę wódkę wypili, Boczkiem smażonym zaś zakąsili. A po kolacji (na lnianej bieli) Przed lustrem dużym w zgodzie stanęli. Czy to są cuda, czy raczej czary, Czy senny majak lub dziwne mary? Bo w lustrze dużym na białej ścianie Dziwy się dzieją wręcz niesłychane: Miast panów strojnych niczym w kasynie Wszyscy ujrzeli – dwie spore…świnie
-
Wioska
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas również pozdrawiam -
Jeden drugiemu w garnki zagląda, Plotek się wieńce – codziennie plotą, Łączy się złoto z miedzią i błotem, Elita zwykle – przegra z hołotą. Małość nad wielkość bujnie wyrasta Liściem upartym - ostrym i twardym, A sąsiad sprawdzi z jakiego ciasta Pieczesz podpłomyk – wśród nocy czarnej. Tym że spaliła pieczeń Kwiatkowska Lub że Wiśniewska meble ma nowe Na drugim końcu wioski Piórkowska Zaprząta swoją – pustawą głowę. W czterech tu ścianach bić i pić można, Kłamać lub płakać, kląć lub wyklinać, Byle sąsiadka nie usłyszała, Rózgami można – wciąż łoić syna. Stare przesądy, mity, obsesje, Lęki, uprzedzeń pnącza kłujące Plenią się bujnie za chaty węgłem, Gdzie nie dochodzi – rozsądku słońce. Wspólne są baśnie, wspólne legendy, Przed pokolenia – wspólna nieufność, Wspólna brutalność – z pięścią lub kosą I wspólna bywa także – bezduszność. A kiedy sąsiad dziecko zarąbał Siekierą w chacie – czasem tak bywa, Tylko nie proście tu reporterów! Rzekła Kowalska – mądra i siwa. Wszak to wieś nasza polska pobożna, W której się brudów można spodziewać We wspólnej kadzi – lecz o to chodzi, Aby na zewnątrz ich – nie wylewać…
-
Choć zmieni się rząd oraz premier I skarbu otyły – minister, I nowych stu VIP ów przybędzie, Zostaną nam – sprawy nieczyste. Zostaną szkielety i trupy W dębowych wciąż szafach zamknięte, Jak dotąd – intencje niegodne I duchy jak zwykle – nieświęte. Na wiejskiej drodze – kolein Głębokich – pazury zdradliwe, W urzędach – te same pociotki, W kościołach zaś buta – i chciwość. Zostaną trzy garnki goryczy I sprawy – przegrane bezwstydnie, I wyzwisk – kolejne sagany, Cholery, matoły i bydło. Pustota, ciemnota, nieuctwo, Wciąż ostrzyć złe szpony swe będą, To samo bez końca – do mdłości, Aż braknie – i kminku i mięty. Od wieków zmarszczonych – mądrością Ludową to zdanie wszak było, Że wszystko powinno się zmienić By wszystko zostało – jak było…
- 3 odpowiedzi
-
2
-
Siedzi sroka na żerdzi I twierdzi Że Unia zsyła nam stonkę Że chipy są w szczepionkach Że czasem zarodki płaczą Że Polska jest rzeczą kaczą Że smog nikomu nie szkodzi Że marzą o niebie młodzi Że państwo ma pieniądze Że księżom wolno mieć żądze Że ważne jest życie wieczne Że lasy nie są konieczne Że groźne nie jest pijaństwo Że Wołyń to ruskie kłamstwo Że Niemcy to wciąż Krzyżacy Że są kołacze bez pracy I wielu wciąż tych kłamstw słucha Choć wiedzą, że sroka - kłamczucha
-
Prowadź
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Waldemar_Talar_Talar również pozdrawiam @Nata_Kruk miłego dnia Zagadka: kto zauważył nawiązanie do wcześniejszych tekstów? -
Prowadź
Agnieszka Charzyńska odpowiedział(a) na Agnieszka Charzyńska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas cieszę się, że się podoba i pozdrawiam. -
Prowadź mnie ulico w piątek trzynastego, Od świętego Jana do Rocha świętego, Od kaplicy Zofii do kaplicy Anny, W ten śnieżek srebrzysty, zimowo poranny. Gdzie świętych obrazków w oknach jest tak wiele, Od ronda z pomnikiem do bramy z burdelem, Od tej z alabastru – święconej figury, Do sklepu gdzie zawsze – kradzione są skóry. Od tego plakatu, co krzyczy poczęciem, Aż do nekrologu – z zabitym dziewczęciem. Od ust uśmiechniętych i serduszek czterech, Po graffiti nowe – z wąsatym Hitlerem. Prowadź mnie ulico w ten lutowy dzionek, Choć nie miewasz kwiatów, motyli, biedronek, Zamiast śpiewu ptaków – przygarść miewasz szumu, I próżno u ciebie – jest szukać rozumu…