Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka Charzyńska

Użytkownicy
  • Postów

    88
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Agnieszka Charzyńska

  1. Błyskawice błękitne, rude i różowe Niczym dzioby ogniste, żarłocznie spiczaste Albo wyroku słowa – twarde i surowe, Blaskiem zawisły groźby – nad uśpionym miastem. Nieprzeliczone igły – kłujących fotonów Istnienie z nieistnieniem – nicią śmierci zszyły, Wiarę ze strachem razem, dąb złamany z klonem, Sarkofag melancholii – z nadziei mogiłą. Szwem gęstym, mocnym, grubym i nierozerwalnym Z wagomiarem się winy - niewinność złączyła, Prozę z poezją razem i wielkość z małością Wspólna nagrobna płyta – na wieczność przykryła. Nad tym cmentarzem wielu – dziwnie nadrealnym Na chwilę gwiazda jedna – zabłysła litością…
  2. @Łukasz Jasiński j poligraf potrafi zauważyć drobne błędy, które mogłyby umknąć nawet poloniście. To cenna umiejętność. A miś niech już zostanie z urwanym noskiem.
  3. @Łukasz Jasiński trzeci wers ma 13 sylab (1+4+2+2+4), ale końcówkę tego wersu faktycznie mogę poprawić. Dziękuję. @Łukasz Jasiński urwałam misiowi nosek. Zresztą, tam i tak nie było czym oddychać.
  4. Niebo szkarłatnie spuchłe, szaro spopielałe Przegląda się w odłamkach szkła i porcelany, Spogląda na stłuczone filiżanki małe I pluszowego misia – uszko oderwane. Patrzy na strzęp sukienki - może to koronka? (Może fragment falbanki, nadgryziony żarem?) Na porzucone w pyle dwie spinki – biedronki Na malutkie lusterko, zdziwione koszmarem I spod chust chmurno - mgielnych błękitnych i sinych Żal spada ciemnych kropli masywnym łańcuchem Owija szorstkie kości strzaskanych budowli I pod nimi minione istnienia – zbyt kruche. Jeden okrywa całun zasługi i winy I wersy niewybrzmiałe nadaremnych modlitw…
  5. Na karcie czerni pustej – bez znaczeń Piszą się kwiaty amarantowe, Z pędzli złowróżbnych nieuchronności Kapią rozpryski złotoróżowe. Na pergaminie chmur obojętnym Wyrok skreślony słuszności ręką, Poniżej wielość bytów się kruszy W martwą skończoność suchych szkieletów. Śniegu niewinność miękko milczącą Plamią purpurą kleksy pożarów, Pod pięścią huku odchodzą w nicość Powieki okien, twarze zegarów. Między istotą burzy a ciszy Powiew piekielny - gasi istnienia, Spełnia się prawo dziejów w perkusji Gromów – bez skruchy i przebaczenia. Na strzępie ściany elegią imion Rozpacz w daremność liter zamknięta. W tym grobie miłość zbyt młoda leży Na wieczność dłońmi cegieł objęta…
  6. @corival ale robotę robią też te dzwony - trochę przerażające
  7. Na szklanych stos odłamków o kształcie upiornym, Na porzucony trzewik w kolorze bordowym, Na małego lusterka kawałki niesforne Porcelanowej lalki poranioną głowę, Na pokąsany żarem dziewczęcy pierścionek, I na spalonych haftów nieczytelne wzory, Rozerwaną serwetkę w objęciu koronek I z teatru dwie maski – komiczne nie w porę, Dzień hojną sypie ręką opiekuńczą białość I bandażem puszystym rany ziemi kryje, Otulając trwałości zmienione w nietrwałość, Pod gruzami minione warkocze i szyje. Przeszłość złotą i szarą, wstydliwą i dumną Łączy wspólna z marmurów i kryształów trumna…
  8. @Łukasz Jasiński w Polsce lubimy myśleć w kategoriach "naród dobry i zły", "wina i kara", "przecież określone narody same sobie zrobiły tę czy inną formę faszyzmu". Ja natomiast zgadzam się z Mackiewiczem, który pisze tak: Jest trochę przesady w tych tak zwanych cierpieniach narodów, cierpią zawsze tylko ludzie. A nie jest to oczywisty punkt widzenia w Polsce.
  9. @Łukasz Jasiński ładne to. Moja twórczość też jest niepoprawna politycznie.
  10. @Łukasz Jasiński i tak muszę dać do korekty, ale dziękuję
  11. Na nieba tablicy ciemnej Spiczasto błyszczące pióra, Poniżej tęczy stalówka Upiorne kreśli figury. Pomiędzy mrokiem a błyskiem Z metalu wykute słowa, Poniżej grozy melodię Gra fala uderzeniowa. W uścisku barwy i czerni Trzy są tysiące płomieni, Poniżej – w skargę daremną Ostatnie słowo się zmienia. Między płaszczyzną a kształtem Świecące kule słuszności, Poniżej drobnych lat siedem Przekracza bramę wieczności. Nad ziemią ranną, lecz cichą Żywiołem chmury rozdarte, Poniżej zamiast elegii Są ruin krypty otwarte. Nad miasta ciałem zbolałym Obłoki pokutne płyną, Poniżej na wieki wieków Skuteczność zmieszana z winą. Nad grobem tęsknot i pragnień Gwiazd jasne lampki żałobne, Poniżej maków bukietem Zgaszonych losów trzy krople.
  12. @Łukasz Jasiński dziękuję. przed zrobieniem ebooka i tak muszę dać do korekty.
  13. @Natuskaa słońce wysyła chmury, żeby mu serce nie pękło
  14. @Rafael Marius nie o tym jest książka - ale w zasadzie ten tekst (i kilka innych) można odnieść do każdej wojny. Pozdrawiam.
  15. @Stary_Kredens to jest krajobraz trudny do opisania, mogący przypominać jednemu fale - a innemu gołoborza. W sumie chodzi o wyzbycie się wszelkiej rozpoznawalnej formy - a forma nie przypominająca niczego może każdemu kojarzyć się z czymś innym. P.S. to nie jest saga - saga to inny gatunek. Jest to zbiór wierszy, poruszających podsobną tematykę - ale jednocześnie różne aspekty i punkty widzenia. Mamy np. punkt widzenia żołnierza (Nad tym miejscem), wpływ wojny na naturę (Drzewo złamane), pożar / wybuchy (Czerwień), zniszczenie wytworów człowieka (Filiżanka) itd. W książce podzieliłam to inaczej: Pomiędzy mrokiem a błyskiem - nalot i pożar; Drzewo złamane - krajobraz po oraz Pąk przebaczenia - kwestia przebaczenia, prawidła historii. Pozdrawiam.
  16. Jak gołoborza szare – wystrzępione gęsto Lub rzeźby abstrakcyjne – z mroku wyłonione, Na kształt krzewów wichurą letnią powalonych Albo tarcz połamanych – na świadectwo klęski. Jak fale wypiętrzone na kamiennym morzu - Bez celu i kierunku, krawędzi i formy, Jak pęk pierzastych liści wielkości potwornej Albo czarciej fantazji – odsłonięte złoże, Sterczą dachy wybuchów ciosami skruszone, Surowym dziejów prawem – o stalowej pięści W gorących barw mozaice – odwetu ciężarem W mnogość zmienione zbędną – ostrokształtnych części. Nad tym jak ogród kości – zniszczenia bezmiarem Grzmią dzwony ocalałe, wiatrem poruszone…
  17. @Dominika Moon kontrastuje z historycznym tłem opisywanych zdarzeń
  18. Przez chmury rubinowe, boleśnie spuchnięte I przez obłoki żalem spęczniałe daremnym, Przez welony szarości – nad miastem rozpięte I niby krwią przesiąkłe – sadzy haftem ciemnym Wejrzeniem zadziwionym patrzy słońce rude Na domów i pałaców – istnienia rozdarte, Złamane kości katedr – kiedy brakło cudu I krypty – łopatami wybuchów otwarte I kryje złote oczy za mglistą woalką, Wzrok odwraca od dzieła – ognia i zniszczenia, Od tej pod stosem cegieł– nadpalonej lalki, Zgubionej rękawiczki – w kolorze cierpienia. Zaś niebo na ten cmentarz – co dziełem żywiołu Gęsto roni łzy ciężkie – o barwie popiołu…
  19. Na rusztowaniach z cegieł – hukiem pokruszonych, Na powidokach dachów – brązowych i szarych, Z popiołów wyłonionych – niczym senne mary, Upału tchnieniem ciężkim – śmiertelnie zmęczonych, Na rumowisku w kształcie – podniesionej pięści I na zamkowej wieży – przygiętej do ziemi, Na szkielecie katedry – rozdartej na części, Na żer wczoraj wydanej – łakomych płomieni, Mgła rozpina swe szale z jedwabiu i tiulu W barwie fioletu, srebra, błękitu, siności, Nakłada opatrunki – na skupiska bólu, Na minionych budowli połamane kości. I na tę w kształt motyla złożoną kokardę, Która spadła z warkocza jasnego – umarłej…
  20. @Agnieszka Charzyńska powiedzmy, że akcja utworu - o ile można tak to nazwać - zaczyna się w lutym, a kończy na wiosnę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...