Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka Charzyńska

Użytkownicy
  • Postów

    292
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Agnieszka Charzyńska

  1. Modro – różowe wiązki świateł rozbieganych I pęki wstęgokształtłne niesfornych płomieni, Sinoblade, spuchnięte, rozedrgane cienie Karminem podświetlone – dwie zamkowe ściany, Dach fioletowy nieco, jakby zawstydzony, Siwobłękitne kłęby, dążące ku niebu, Dziewczęca dłoń zsiniała (trzyma kromkę chleba), Przemęczone upałem katedralne dzwony Spoglądają zbolałe, z goryczą i żalem W stłuczonego lusterka strzępiaste okruchy, Wokół snują się dymy – burej wełny szale, Na ścianach tańczą iskier złotorude duchy. Lecz lusterko, pod pyłem pogrzebane miękkim, Nie pokaże już dzwonów – ni bezwładnej ręki…
  2. @Bożena De-Tre wybiorę według schematów, (układ rymów), dalej tematów i słów kluczowych, a na koniec - ocen publiczności. A w kwestii skrótów myślowych - książka będzie miała wstęp, w którym objaśnię kontekst i przesłanie. Poza tym w trudnych wypadkach (jak z tymi znacznikami) są jeszcze przypisy (nie zakładam, że czytelnik zna choćby trochę tematykę lotniczą). Pozdrawiam.
  3. @Bożena De-Tre zaropiałe oczy słońca odnoszą się do tak prozaicznej rzeczy, jak skażenie atmosfery. Tak potężny pożar zawsze wywołuje takie skutki. W poprzednich wierszach mamy motyw czarnego deszczu / popiołu / pyłu. Pozdrawiam.
  4. @Wędrowiec.1984 cieszę się. Tylko jak tu wybrać te 13 tekstów do zestawu ;-). Może według szyków, a dopiero potem według tematów?
  5. ładne to
  6. Rubinowo żarłoczne, podstępnie zielone Na uśpione budowle spojrzały łakomie, Podświetliły rzęsiście pałace i domy, Twardym prawem historii na śmierć przeznaczone. W purpurę przyodziały cztery wieże smukłe, Urocze kamieniczki - w blask seledynowy, Różowością przybrały starych kaplic głowy, Barwą wiosennych liści – z piaskowca kopułę. Wtem gwiazdy te kolczaste, drapieżne, kłujące Wybuchły wielohukiem, pękły wielogrzmotem, W bezimienną bezkształtność prochów obróciły Miłość, wiarę, nadzieję, rzewność i tęsknotę. Rankiem na słów i znaczeń przepastne mogiły Patrzyło zaropiałe, opuchnięte słońce…
  7. @Sylwester_Lasota dziękuję i pozdrawiam @Bożena Tatara - Paszko również pozdrawiam
  8. @Máire w zasadzie powstaje pytanie, czy Maria od zaginionych woli, aby zostali odnalezieni - czy aby nikt nie zakłócał im spokoju tam, gdzie zostali...Pozdrawiam.
  9. Nad miastem stadem grzmotów Stubarwnych stratowanym, Przy brzozach obalonych, Dachówkach rozsypanych. Nad szkoły rumowiskiem (O kształcie gołoborza), Tam, gdzie szpital się zmienił W strzępiastych gruzów morze. Nad minionym osiedlem (O linii ekspresyjnej), Gdzie wielkość oraz małość We wspólnej śpią mogile. Tam, gdzie pod turnią murów Drobny ślad się urywa, A ceglana jaskinia Zgaszoną młodość skrywa. Tam, gdzie szkielet teatru W formie dziwnego wzgórza I niby bryłki lodu Wspomnienie po marmurze. Tam, gdzie wodospad iskier Z igieł szklanych potokiem Zjednoczył się świetliście (To historii wyroki) Tam, gdzie kamienic licznych Docześnie kruche szczątki W mgły szatę przyodziały Ciche niebiańskie prządki I tam, gdzie wiele losów Wielo – brakiem się stało, Gdzie kruchość się złączyła Piaskowca – z dłonią małą, Tam, gdzie przestrzeń na tysiąc Pękła fragmentów złotych, Została garść popiołu I okruszek tęsknoty, Gdzie w rubinowo – sine Upiorne nieistnienie Zmienił się wybuch rudy, Krew, ból – i przerażenie. I nad serc wielu grobem Pod kościołem zburzonym W żałobnej sukni czuwa Maria od zaginionych. Jej dłonie tulą zgasłe Życia miękko, troskliwie I opatrują ziemi Zranienia litościwie. Ten bandaż z chmur zesłany O barwie niewinności Okrywa srebrzystością Garść bezimiennych kości.
  10. @Wędrowiec.1984 ja też. Wrzuciłam wczoraj nową wersję wiersza Śnieg. Również polecam.
  11. @corival wrzuciłam nową wersję, chyba będzie lepsza
  12. Iskry bujnie szkarłatne, miedziane, różowe, W gorącej barwie - żółci, koralu, rubinu, Niczym promieni wiązki – słomiane i płowe Albo krople pękate – odblaskiem bursztynu, W kształcie motylich skrzydeł bujnie rozłożystych Lub pędzlami świetlnymi – kwiatów malowanych, W formie kłębków kłujących, choć nieco puszystych I kleksów piórem grubym - obficie rozlanych, Obsiadły drzew i domów, pałaców, kościołów Ciała gromadą głodną, drapieżną, zawziętą, By pod łapami złoto – rudymi żywiołów Wspólny stworzyły niebyt – harmonia i piękno. A gdy iskry te zgasły ostatnim westchnieniem, Została po nich pustka, popiół i milczenie…
  13. @Marek.zak1 @Jacek_Suchowicz to jest kolejna część cyklu. Wojna i pożar jednocześnie. Ale z opublikowanych tutaj nowych sonetów do książki wybiorę tylko 13 i zrobię z nich czwarty rozdział książki. Wybiorę teksty najlepiej oceniane, dbając o różnorodność tematów. Nie mam na razie tytułu rozdziału - ale będzie. Dodatkowo we wcześniejszych rozdziałach mam kilka sonetów ( Czerwień, Błyskawice, Chmury, Słońce, Krzew róży, Żal, Mgła, Dachy). Może usunę 1 lub 2. Pozdrawiam. @Marek.zak1 dziękuję i pozdrawiam
  14. Krople deszczu brzemienne pylistą szarością, Skaleczone odłamków szklanych wielo – cierniem, Ciężarem wspólnej winy obrzmiałe nadmiernie, Kapią z chmur poranionych bolesną mnogością. Niosą spalone rzeźby, obrazy i księgi, Rzeźb pokruszone skrzydła, ramiona i ciała, Zgaszoną rudym hukiem trwałość i nietrwałość, Potłuczone lusterko i włókna sukienki. Jedna z tych sinych kropli, opuchniętych żalem, (Pod złamanej topoli sczerniałym konarem), Rubinową spowija kropelkę cierpienia, Tak, jak cisza spowija – ostatnie westchnienia. Lecz wiosną z setek kropli w smutku zjednoczonych Modry wyrośnie kwiatek - wśród listków zielonych.
  15. @MIROSŁAW C. Również pozdrawiam.
  16. Wśród nocy haftowanej mozaiką kolorów - Bordo, oranżem, żółcią – rzeczna toń migocze, Mnogość w niej błyszczy dziwna - ażurowych wzorów Uplecionych z fotonów – przez diabelskie moce. Bujne wieńce, korony i girlandy iskier, Złotolite diademy – na smukłych wież głowach, Zwiewne szale, zasłony – z jedwabi świetlistych, Wokół zamkowych murów – poświata różowa. I katedra w płomienno pąsowym welonie W sukni z blasków błękitnych, rudych, lila tkanej W jej objęciach – zbyt liczne losy przemienione Tchnieniem piekła w garsteczkę kości rozsypanych. Rankiem niebo w pokutną chustę obłóczone Opłacze drobnym pyłem – warkocze i dłonie.
  17. Wrzucam wiersz, który mi blokuje przy normalnym publikowaniu Ogród Na płycie srebrnobiałej (choć nie marmurowej) Leżą bezwładne ciała powalonych dębów, Dym stroi je siwością puszyście gołębią, Przesłania brzóz strzaskanych potargane głowy. Smukłych jarzębin, topól, lip zgrabne istnienia Konają pośród iskier wielobarwnych syku, Upadają bez jęku, protestu i krzyku, Nie dadzą już nektaru, ochłody ni cienia. A gdy przybędzie wiosna na skrzydłach zieleni, Zamiast przyśpiewek ptasich, wieńców liści wonnych Zostanie zapach ostry – bo spalonej ziemi, Szare szkielety krzewów i pszczoły bezdomne. Lecz spod ciężkich kamieni omszałych krągłości, Wyjrzą kwiaty wyrosłe – z popiołów i kości… 
  18. @Łukasz Jasiński co kto lubi
  19. @Leszczym dokładnie 3 kT
  20. Zmęczone żarem kwiaty ze ślubnej wiązanki, Trzystuletnie mądrości małej biblioteki, Dziergane w drobne gwiazdki ozdobne firanki I cztery smukłe brzozy znad zakola rzeki. Sny zielone i modre, złocisto - różowym Podmuchem w nieistnienia przepaści zepchnięte, Pośród figlarnych wstążek warkoczyki płowe, Ze zburzonej kapliczki – dwie figury święte W jeden bezkształt, bezlinię, bezformę, bezbarwę Pętami ognistymi na wieczność złączone Spadają drobnym pyłem na mogiły, gruzy, Pieśni przerwane gromem – i niedokończone, I na strzaskaną lirę poranionej Muzy, Nazwanej nieśmiertelną – a jednak umarłej…
  21. Suknie modre, błękitne, zielone, pąsowe, Jedwabie i atłasy zwiewnie migotały, Na stołach stała jesień ujęta w kryształy, Błyski siejąc koralu i amarantowe. Wirowały warkocze, koafiury, loki, Szal koronkowy opadł – z ramienia smukłego, Uśmiechnęła się panna – do ukochanego, Nieuważna tancerka pomyliła kroki, Wtem melodia skonała w pół taktu, wśród gromów I czasoprzestrzeń pękła na tysiąc kolorów Z brzękiem szklanych odłamków mnogość się rozpadła Taktów, ukłonów, świateł, fasonów i wzorów. Pod bezkształtnością gruzów twarzyczka pobladła Splotła swe nieistnienie z kruchym ciałem domu...
  22. W miejscu strzelistej wieży i kolumn wysmukłych Stos połamanych cegieł tworzy wieloznaczność, Sterczą kolczaste drzazgi zwalonej kopuły, W niebyt odeszło piękno, proporcja i gładkość. Na potłuczonych okien błyszczące okruchy Skrwawione słońce zerka wejrzeniem zdziwionym, A po gruzach się snują – jak zbłąkane duchy Światłocienie wypełzłe, blade, umęczone. Ponad pustką zbolałą, o barwie granitu, Brzmi pogłos sześciu dzwonów głuchy i mosiężny. W szarosinej oprawie zranionego świtu Wciąż trwa szorstki, chropawy, złowrogi, potężny, Choć dzwonów tych urwanych poranione ciała Pokrył już alabaster błyszczący i biały…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...