-
Postów
459 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Manek
-
Tak. Tylko niestety trudno taki błysk złapać i utrwalić. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam
-
Wczesnym porankiem Wiotka idea sennie przemyślana W trakcie budzenia się czy śniadania Przelotny błysk rozumem człek łapie Wisząca kropla mgły na okapie Marudnie zrywa się z urwiska Na parapecie się rozpryska Marek Thomanek 26.07.2023
-
Rudyard Kipling - Pieśń przemytnika (Smuggler's song)
Manek odpowiedział(a) na Andrzej P. Zajączkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Eeetam. Ile razy mówimy o Mieszku, Zygmuncie czy Auguście bez dodawania majestatu? I nikt się tym nie przejmuje -
ładny wiersz. ale zgadzam się z wędrowcem. W drugiej zwrotce łamie się na końcu rytm
-
Rudyard Kipling - Pieśń przemytnika (Smuggler's song)
Manek odpowiedział(a) na Andrzej P. Zajączkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Spójrz, Jerzego mundury niebiesko-czerwone Zważ na to, co mówisz i co będzie mówione -
Ten nieznośny papier
Manek odpowiedział(a) na Wędrowiec.1984 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jestem raczej tradycjonalistą i kilka lat się opierałem trendowi. W końcu się przekonałem i kupiłem sobie e-czytnik. Ma to wiele zalet. Jedną z nich jest to, że jest wiele książek, które można przeczytać ale nie trzeba ich posiadać. Stoją bowiem tylko na regale i się kurzą. Najważniejszą zaletą wersji cyfrowych jest jednak zarobek samego autora. W wersji papierowej otrzymuje on około 10 % a w wersji cyfrowej może być nawet i 30%. Świat się toczy do przodu i nie należy się przed nim zamykać. Te najważniejsze książki jednak wolę mieć na papierze. -
ładne. proponuję małą poprawkę "kiedyś ją usprawiedliwie" zapomniałaś ogonka pod e. Pozdrawiam
-
lekko, zwiewnie i z przymrużeniem oka. A jednak melancholijnie
-
@W.M.J @Kwiatuszek Ha Ha..... Ależ oczywiście. Na pohybel tym co nie zrozumieli, że to nie chodzi o same rymy, ale o całokształt wiersza. @W.M.J dziękuję za uwagę. Naturalnie ma być "byłoby". Już poprawiam.
-
@Kwiatuszek Dzieło sztuki? Zawstydzasz mnie ;-) Jestem pewny, że niejeden będzie tutaj zgorszony rymami gramatycznymi. Moje najulubieńsze kawałki to: Dobrobyt niechaj cierpią ofiarnie dla narodu oraz Bo: „Taki piękny zamek!” Ach cóż tu wiele gadać, Dlaczego miewać jeden, gdy można dwa posiadać?
-
@Tectosmith Długie, bo ballada. A co do morału, to nie o to mi chodziło. Raczej jest to takie małe nawiązanie do wiersza Marii Konopnickiej: "A jak poszedł król na wojnę"
-
Dziękuję. Miło mi, że Ci się moje wiersze podobają. Ale dlaczego "nareszcie"? W ostatnią niedzielę także jeden opublikowałem. Przeoczyłaś????
-
W drodze Bujne życie, żwawe życie, Nie masz dla mnie kraju, Stoję pod tym zgiętym krzyżem, Tam na dróg rozstaju. Drogo kręta, drogo luba, dokąd stromo wiedziesz, co tam chowasz za zakrętem, chętnie chciałbym wiedzieć. Dal szeroka, dal nieznana, Mówią, gdzieś się kończysz, Tyle kurzu zostawiłaś Już na mej opończy. Kiju twardy, towarzyszu Wędrówki tułaczej, Kiedyż konno popędzimy – Promienni junacy. Domu dawny, domu cichy Może na mnie czekasz, Wypatrujesz, stęsknionego, Progiem swym, człowieka. Marek Thomanek 21.04.2023
-
Dwaj królowie Na niebosiężnej górze stał diamentowy zamek Przepięknie lśnił on w słońcu i złoty miał krużganek. Naprzeciw druga góra, podobny zamek stoi, Tam także król na tronie, i rządzić się nie boi. Z kryształów wycinane korony na ich skroni W lewicy srebrne jabłko a berło w prawej dłoni. Szkarłatne aksamity, klejnotem zdobne szaty, By dobrze móc królować, król musi być bogaty, By móc pokazać światu, jak wielka jest w nim siła, By mu się żadna inna moc przeciw nie stawiła. Patrzyli na kwitnący u podnóża góry kraj, Dumali nad tym, jakby na ziemi stworzyć raj, A jeśli nie dla wszystkich, przynajmniej coś dla siebie, Królować tutaj w dole, jak aniołowie w niebie. Puszyste poduszeczki, nocniczek pozłacany, Przy takim majestacie nie może być gliniany. W kielichu rubinowa, przedniego słodycz wina, Winiarz, by je wytłoczyć, w mozole grzbiet swój zgina. W umizgach i ukłonach co rano cała świta Swym nosem przy posadzce takiego króla wita, A on sobie hulaszczo popuszcza swego pasa – Dla chama miska ryżu, bo nie dla psa kiełbasa. Zaś w dole, tam w dolinie, tam prosty człowiek wierzy, Że tak już jest pisane, tym w górze się należy. „Dobrobyt niechaj cierpią ofiarnie dla narodu! Nam pajda chleba starczy aby nie upaść z głodu!” I byłoby tak dobrze, gdyby nie na widoku Jednemu zamek drugi był cierniem w jego oku. Bo: „Taki piękny zamek!” Ach cóż tu wiele gadać, Dlaczego miewać jeden, gdy można dwa posiadać? Że kraje swoje władcy do bólu wręcz kochali, Przykładnie i w szeregu do boju iść kazali. Zalśniły w słońcu pułki, toczyły się armaty, Bezpiecznie i z oddali dowodził pan bogaty, Wysyłał raz za razem do krwawej tej roboty, Widziałeś ciężkie czołgi, leciały samoloty. Zasobne żniwa zbiera kostucha i zatrata, Już matka nie ma syna, a brat już bije brata. Strzaskane, bezimienne się bielą w polu kości, Debaty na komnatach o zgodzie i miłości. Jak, kiedy, za co, czemu i ile kto dostanie, Apele, groźby, skargi, morały i bujanie. W dolinie wrze pożoga, łzy, gwałt, strach, śmierć, wybuchy, Do nieba i do piekła leciały zmarłych duchy. Leciały do nirwany, leciały do hadesu, Bo jeden pan drugiego nauczyć chciał moresu. Podkuty stalą twardą, tratował świat koń wojny, Za długo chyba był już bezpieczny i spokojny. Los zatrząsł ziemią, skałą u podstaw gór tych obu, Ściągając powolutku ważniejszych też do grobu. Skruszony głaz się sypie, się chylą zamków wieże, Szczerbate mury stoją, nikt więcej ich nie strzeże. I jeden król gdzieś uciekł, a drugi gdzieś się schował, Na trzeciej górze zamek król trzeci zaś budował. Marek Thomanek Lato 2022
-
@kwintesencja Dziękuję bardzo. debiutowałem tym wierszem w czasopiśmie Akant.
-
Drzewo Wewnątrz łupiny, bielma nasiona Zarodek kręci, wygina. Wilgocią, ciepłem w glebie zbudzona, Nowa się rodzi roślina. Ze wschodu na zachód, krążąc, liściasta Walczy ku światłu łodyga, Sama cień rzuca, się stale rozrasta. Z bieli rdzeń w twardziel zastyga. Filarem korzeń pełen zapału, Przeciwko burzom i suszy, Drąży, się wije, wzmacnia pomału, Czasem i skałę też kruszy. Jako za młodu, tak będzie stary Pień wystrzelisty, wysoki – Powykręcane sękiem konary Sięgają krzepko na boki. Tryb życia wrzący wije, świergocze, W korze wyryte dwa serca, Gorzkie i słodkie znajdziesz owoce, A także dojrzysz wisielca. Kiedy ząb czasu wyrwie, uziemi, Zwali to cielsko żałośnie, Grzybem przeżuje, w próchno przemieni, Nowe tam życie wyrośnie. Marek Thomanek 03.01.2023
-
No niestety mamy tutaj kilku takich kandydatów. Mój przepis na nich jest ich ignorowanie, ewentualnie także blokowanie. Im mniej się o nich i do nich mówi, tym mniej mają możliwości zwracania na siebie uwagi.
-
podoba mi się bardzo. Pozdrawiam
-
He he. Czyli to znczy że jestem tak samo ułomny jak kolega sowa??? Dziękuję za komplement. Nigdy bym sobie nie pomyślał, że jestem na równym stopniu z tak wielkim poetą... ;-)) A jeżeli chodzi o samego mistrza sowę, to zablokowałem go za bezczelność i brak kultury i niestety nie widzę co on tam sobie pisze. Jest to po prostu za wysokie przedszkole jak na moje nogi. Dziwne jest tylko, że akurat ten, który najgłośniej się o grafomanii wypowiada, tylko ten jeden jedyny prymitywny styl opanował.
-
@Kwiatuszek @Leszczym Bez obawy. Tego akurat przyjaciela już dawno nie widziałem ;-)))
-
@Kwiatuszek He he. Właśnie. A dobrych przyjaciół trzeba szanować ;-))) Im człowiek starszy, tym częściej ten właśnie przyjaciel nas odwiedza. Można więc na nim polegać. Aż kiedyś tam w przyszłości obudzisz się rano i nic Cię nie będzie bolało. Wtedy to będzie znaczyło, że nie żyjesz. Pozdrawiam serdecznie. I wesołych świąt
-
@Rafael Marius ano, czasem się nie ma innego. ;-)))
-
@corival @iwonaroma @Leszczym Męczę akurat dwa teksty na raz i idzie mi to jak krew z nosa. A ten utwór tutaj napisałem w międzyczasie z grubsza w ciągu dwóch godzin. Tak jakoś słowa się same posypały. Ja byłem przy tym tylko po to aby je zebrać i zapisać. Jacek Kaczmarski zainspirował mnie swoją melodią do tego wiersza.
-
Ból zęba W odwiedziny zaraz z rana przybiegł do mnie nagły ból, Rozpanoszył się po gnatach niby jaki ważny król, Bałamutnie się przytulił, przeszył nożem mnie na wskroś, Pieścił duszę, pieścił ciało, rzekł „ja rzeknę tobie coś: Ja cię lubię, tobie śpiewam, to dla ciebie ta piosneczka, Ciesz się ze mną ze spotkania, zatańcz ze mną mazureczka.” Siedzę w kącie na podłodze, przy mnie siedzi nowy druh, Zwijam się w takt jego śpiewu, skoczny palców drżących ruch, A on głaszcze mnie i grzeje, do mnie śmieje on się w głos „Jak przepiękne chwile razem nam zgotował dzisiaj los”. Ja mu mówię: „się nie gniewaj, nie mam czasu przyjacielu, Innym razem się spotkajmy i zatańczmy na weselu. Na sielankę idź daleko, nie wiem dokąd, nie wiem z kim, Bądź szczęśliwy tam beze mnie,” rzewnie żegnam ja się z nim. Się oddalił nieboraczek – znachor mi dopomógł w tym – Tylko pamięć pozostała, on się rozwiał tak jak dym. Na odchodnym mi zaśpiewał: „ty się nie martw drogi bracie, Jeszcze nie raz cię odwiedzę i zagoszczę w twojej chacie.” Jak wspaniała to opoka, serce aż mi kraje się – Każdy chce mieć przyjaciela, który nie zawiedzie cię, Słowa zawsze on dotrzyma, będzie towarzyszył ci Raz po raz, choć nie na co dzień, aż do kresu twoich dni. No bo cóż to w końcu znaczy, gdy ból cierpisz, z bólu wyjesz? Tylko tyle że coś czujesz, tylko to że jeszcze żyjesz. Marek Thomanek Wrzesień 2022
-
@corival @iwonaroma Dziękuję bardzo za uznanie. Pozdrawiam