Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafael Marius

Użytkownicy
  • Postów

    7 728
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    66

Treść opublikowana przez Rafael Marius

  1. Można by o kaczkach, ciekawe mają zwyczaje. Warto się znać na wielu tematach to zawsze się coś wspólnego znajdzie.
  2. @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję za czytanie i serduszko.
  3. @Jacek_Suchowicz Nie ma to jak lato, ale ciepłe. Nie takie jak dziś.
  4. @iwonaroma Nie ma to jak luzik, do niego trzeba dążyć.
  5. @M_arianna_ Poezja nie zginęła póki my żyjemy.
  6. Dziękuję za uznanie i serduszko. Nadawała by się do straszenie dziewczynek. Zdecydowanie inne. Mają podwórko w internecie. Widocznie im tam lepiej niż w "cudownym" świecie zbudowanym przez dorosłych.
  7. Tak oczywiście, jak pisałem powyżej, przemoc przeniosła się do internetu i realizowana jest innymi środkami. Nastolatki nie stały się aniołami, to tylko z pozoru tak dobrze wygląda. Na podwórku jest spokojnie, bo cała akcja dzieje się na komunikatorach i innych wynalazkach aktualnie modnych wśród młodzieży. A co oni tam robią tego dorośli nie wiedzą. To co jest ujawniane to tylko wierzchołek góry lodowej. Był mniejszy, ale za to kierowcy jeździli jak piraci, często gęsto pod wpływem alkoholu i znacznie przekraczając prędkość. Każdy milicjant brał łapówki i można się było za niewielkie pieniądze wykręcić. Ja jeździłem od 3 klasy podstawówki na rowerku po wszystkich ulicach w centrum Warszawy, zatem wiem jak było. Wiele razy zostałem potrącony, ale byłem chłopak bardzo sprawny. Potrafiłem przelecieć przez maskę samochodu i resztę na drugą stronę i inne wybicia wyczyniać. Kierowcy mieli trudne chwile. Posiadałem super refleks najlepszy w szkole. Ja to wszystko widziałem jakby w zwolnionym tempie i miałem czas zareagować. Badali mnie nawet pod tym kontem w instytucie, jako cud natury. A u nas w centrum stolicy kierowcy obecnie bardzo uważają, jeżdżą wolniutko i nie ma się czego bać. Pełna kultura na drodze jak nigdy dotąd. Tutaj z psychologicznego punktu widzenia obecne są dwa czynniki. Pierwszy to arteterapia wynikająca z pisania wierszy, publikowania i omawiania ich z innymi. Tego rodzaju metodę stosował mój wujek psychoterapeuta już w latach 70tych na grupach, które prowadził. Jest od lat praktykowana, sprawdzona i skuteczna. Wielu osobom pomogła. Ja też takie grupy prowadziłem z dobrymi rezultatami. Drugi czynnik to luźne rozmowy wokół wierszy, takie jakie my w tym momencie prowadzimy. I te mogą poprawić umiejętności społeczne, ale tylko w internecie. Na real to się nie przenosi. Jednak to jest prawda statystyczna, a tego rodzaju statystyki zawsze mają wyjątki choć, niezbyt liczne. Zapewne ten pierwszy czynnik jest tu decydujący, czyli arteterapia. Zresztą nie tylko Tobie pomogło. Słyszałem to samo od kilku innych tutejszych osób również. A ja też mógłbym się pod tym podpisać. Tak to właśnie jest w większości przypadków, że trening w internecie nie daje rezultatów w realu. Do tego są okna rozwojowe, które pozwalają na rozwinięcie pewnych umiejętności tylko w określonym wieku. Potem okno się zamyka i klamka zapada na wieki. Ale jednak pewne wyjście jest. Można się na pamięć nauczyć właściwych reakcji, na określone ludzkie zachowania i później w takiej samej sytuacji reagować prawidłowo. Wiele osób autystycznych tak właśnie robi i jeśli opanują takich schematów setki lub nawet tysiące radzą sobie całkiem nieźle. Niestety jest to dość męczące, bo cały czas trzeba się zastanawiać jak się właściwie zachować, podczas gdy inni potrafią to robić w naturalny i spontaniczny sposób bez żadnego wysiłku. Podstawowym kryterium rozróżnienia między intro i i ekstra jest, to że introwertycy tracą energię w sytuacjach towarzyskich natomiast ekstrawertycy zachowują ją bez zmian lub nawet zyskują dodatkową. Ekstrawertycy po prostu mają wyższe umiejętności społeczne, gdyż od małego dziecka je ćwiczą, tym samym stają się jeszcze bardziej swobodni. Taki samo wzmacniający się mechanizm. U introwertyków jest odwrotnie. Od dziecka mają skłonność do bycia samemu. Nie ćwiczą wystarczająco umiejętności społecznych przez co stają się co raz bardziej introwertyczni. Smutne to, ale trudno pomóc. Ja zawsze w młodości starałem się wyciągać introwertyków do ludzi, czasem nawet na siłę, ale co ja jeden mogłem. Reszty to nie obchodziło. Fakt, że jednak wielu osobom pomogłem. Możesz pisać ile chcesz. Ja chętnie przeczytam. Ja też taki jestem. Choćby nawet na tym forum można sobie poczytać setki zdarzeń z mojego życiorysu i mojej rodziny rozsianych pod wieloma wierszami. Ja też dbałem i dbam, choć u mnie to przede wszystkim wynika z wychowania w rodzinie, gdzie 4 osoby pracowały w psychobranży. Ja też, ale również mam to z wychowania. Oboje rodzice tacy byli, może aż za bardzo. Za to mają duży problem w nawiązywaniu głębszych relacji. Zupełnie tego tematu nie czują. Często widzę jak parki z tego pokolenia umawiają się na randkę do parku. Siedzą obok siebie na odległość 0,5 do 1 m i zamiast sobie w oczy, to patrzą w smartfon. Powinni się przytulać i całować tak jak my. Bez tego głębszej relacji w tym wieku nie będzie. Nastolatkom potrzebne są emocje i sensoryka.
  8. Najlepsza jest ta którą idziemy, innej możliwości nie ma. Wybór już się dokonał, a kolejny jeszcze nie nastąpił.
  9. Tak to zdecydowanie wygląda na zauroczenie. Patrzenie w oczy to bardzo miłe zajęcie. Często wymieniam przypadkowe spojrzenia z paniami w parku. Co dziwne nie wszystkie uciekają.
  10. @Andrzej_Wojnowski Ja to się nie nadaje do nocnego życia, nawet jak byłem młody to jednak wolałem sobie pospać, a zabawić się w dzień. Zresztą w nocy dzieje się wiele złych rzeczy.
  11. @violetta Smacznego. Ja też. U nas są małe łyski. w stawie. Nigdy wcześniej nie było
  12. Ty masz dzieci to wiesz najlepiej. W każdym razie na podwórku ich nie ma. Nawet po zakończeniu roku szkolnego od razu wszystkie poszły do domku. A myśmy imprezowali do wieczora. Dziękują za zajrzenie i serduszko.
  13. Gdy patrzy się przez okulary miłości świat wydaje się inny.
  14. Lekarz w takiej sytuacji może powiedzieć tylko, że medycyna nie zna wytłumaczenia takiego zjawiska. Reszta wykracza poza jego kompetencje. Co do cudów to KRK posiada procedury weryfikacyjne i tylko nieliczne je przechodzą. Znałem kiedyś człowieka, który przy tym pracował i mówił mi że 99,99% procent to są ludzkie fantazje. Ale owszem są takie oficjalnie zatwierdzone i w te rzeczywiście jestem w stanie uwierzyć. Oni to dobrze badają. A moim zdaniem to wiara w cuda wypacza tylko obraz Boga, czyniąc z niego przedmiot do spełniania modlitw. Boga trzeba kochać dla niego samego nawet jeśli nic w zamian za to nie daje. Miłość powinna być bezinteresowna.
  15. Byleby tylko nie stać się w jej rękach zabawką.
  16. @Jacek_Suchowicz Ja to bardzo rzadko miewam takie przeczucia, ale ze zmarłymi to już na pewno tego nie wiążę. Po prostu nie wierzę w takie kontakty. Parę ładnych lat pracowałem z pacjentami z psychotycznymi w związku z tym mam naukowe wytłumaczenia dla tych spraw. Na ogół znikają całkowicie po podaniu neuroleptyków w odpowiedniej dawce. Taka naukowa prawda o tych wszystkich nadzwyczajnych zjawiskach. Choć mogą też to być ludowe wierzenia, zabobony. Nie wiem po co to ludziom. Nigdy tego nie rozumiałem. Pochodzę z lewicowej od pokoleń rodziny, a poglądach racjonalnych.
  17. Dziękuję bardzo za miłe wrażenia i serduszko. Ja również. Szczególnie, że niezmiennie na nim mieszkam. Bardzo wypiękniało od tego czasu. Niestety bawią się na nim tylko maluszki, pod opieką dorosłych. Reszta siedzi w szkole, w domu lub na dodatkowych zajęciach. A podwórka przeniosły się do internetu.
  18. Tak rozumiem, dzieci z jednorodzinnych nie miały podwórek. Tak było wszędzie. Zupełnie inne życie, na pewno spokojniejsze. Jednak podwórka uczyły pewnych umiejętności społecznych, radzenia sobie w niebezpiecznych sytuacjach, wytrzymałości na stres i ból. Zdecydowanie blokowiskowy. U nas było 6 ogromnych bloków, każdy po około 2000 mieszkańców. W większości młode małżeństwa z małymi dziećmi. Wtedy było większe zagęszczenie. Dużo nas. Każdy funkcjonował w jakiejś swojej enklawie towarzyskiej. Nie sposób było wszystkich znać. To jest związane z neurologicznym potwierdzeniem hipotezy o oknach rozwoju, jakieś dwa lata temu. Są środowiska, które próbują reaktywacji podwórek dla dobra swoich dzieci. Sprawa dość świeża, ze 30 lat minie zanim przebije się do szerokiej opinii społecznej. Jeśli chodzi o moje osiedle to myślę że obiektywny stopień bezpieczeństwa wzrósł obecnie co najmniej stu krotnie. To co się zmieniło to informacja. Teraz media nagłaśniają to co złe i każdy przypadek przemocy wobec nieletnich rozdmuchiwany jest na całą okolicę. Wtedy było dokładnie na odwrót. Cenzura czuwała nad wszystkim. W socjalistycznym państwie dobrobytu musiało być idealnie, pod każdym względem, niestety tylko w środkach masowego przekazu. W rzeczywistości przemoc była czymś powszechnym, uważanym za normalne i nikt się tym nie przejmował. Młodzi załatwiali swoje sprawy między sobą, a dorośli nie mieli prawa o tym wiedzieć. W wierszu wspomniałem o tym tylko jednym słowem "bójki", bo nie ma potrzeby więcej. Z drugiej strony była też solidarność i samoobrona. Szkoła nie potrzebowała żadnej zewnętrznej ochrony, bo pilnowali jej uczniowie ze starszych klas. Nikt obcy nie miał prawa do niej wejść. Podobnie było na podwórku starsi pilnowali młodszych przed zewnętrznymi zagrożeniami. Zatem bezpieczeństwo zależało tylko od nas samych, na ile będziemy w stanie się zorganizować. Braterstwo broni. Obecnie jest obojętność, znieczulica i indywidualizm. Każdego obchodzi tylko czubek własnego nosa i dlatego nawet niewielkie zagrożenie może być niebezpieczne. Wtedy każdy chłopak z ferajny umiał się dobrze bić, używać noża. Ćwiczyliśmy to tysiące godzin od malucha. Nikt nam na naszym terenie nie podskoczył. Zgodnie z regułą. Chcesz mieć pokój, szykuj się do wojny. Ona mówi tak naprawdę o równowadze. Chodzi o to, by żadna ze stron nie uzyskała znaczącej przewagi. Niestety obecnie w naszym kraju ten balans jest zachwiany na korzyść przestępców. Młodzież nie potrafi się obronić, nie jest wyćwiczona w codziennych bojach podwórkowych, wydelikacona. Nie na darmo zwą ich pokoleniem płatków śniegu. Mam na osiedlu, szkołę, przedszkole i wielki plac zabaw. Obserwuje ich na co dzień. W porównaniu z nami to aniołki. Dzieje się tak dlatego, że ich agresja przeniosła się do internetu (są na to badania). Tam wyrównują swoje rachunki, oczywiście bez opieki dorosłych. To jest ich dzisiejsze podwórko, realizacja potrzeby samodzielnego decydowania o własnym życiu, zabawy bez kontroli. Niestety badania również pokazują, iż umiejętności społecznych nie można ćwiczyć w internecie. Zatem nasuwa się odwieczne pytanie.... Co z nich wyrośnie?
  19. Teraz też tak robię odkąd się cyfra pojawiła. Jak się ma aparat samodzielny, czy w smartfonie to można robić zdjęć ile się chce bez żadnych dodatkowych kosztów. Natomiast wtedy ludzie fotografowali tylko to co było niezwykłe, gdyż każde zdjęcie kosztowało. Otoczenie mało się zmieniało. Jak już wybudowali nowe osiedle na gruzach zburzonej Warszawy, to stało tak przez lata. Co najwyżej ząb czasu nadgryzł jakiś obiekt, a jak się coś przewróciło to leżało, nikt nie dbał by uprzątnąć. Drzewa, latarnie spoczywały na ziemi, a dzieci bawiły się na nich. Wszechobecna dekadencja przez całą moją młodość nie zachęcała do zapisu na kliszy. Ja też miałem smienkę po cioci, jako mój drugi aparat. Pierwszym był ami, średnioformatowy sprzęt dziecięcy z negatywem o wymiarach 6x6. Dzięki temu robił lepsze zdjęcia, ale znacznie droższe. Poza tym te szpulki były trudne do kupienia, stąd przesiadka na mały obrazek. Wzajemnie.
  20. @Jacek_Suchowicz Bardzo ładny wiersz z mojego obszaru emocji. Choć muszę przyznać iż kontaktów ze zmarłymi nie miałem Jestem protestantem i dla nas to jest zakazane. Nawet mi się żaden śnił. Widocznie moi zmarli też tych zasad przestrzegają. Natomiast znałem i znam kilkanaście osób, które takie kontakty miały, czy to na jawie, czy to we śnie i bardzo sobie chwalili. Kwestia wiary.
  21. @Leszczym Zabawnie napisane. A ładna ta grzechotka chociaż?
  22. @Waldemar_Talar_Talar Trudne pytania. Ja nie znam odpowiedzi. Jednak warto je sobie zadawać dla ćwiczenia umysłu, odskoczni od codziennego życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...