Rozumiem.
Bo są też takie większe ogrodowe.
Moja znajoma uprawiała je pod folią i sprzedawała na komunię dla dzieci.
Wtedy była taka tradycja. Można było na tym dobrze zarobić.
To miałaś domowe przedszkole i to jeszcze w męskim wydaniu.
Reszta była niepotrzebna.
Jedynaki nie mają innego wyjścia jak szukać uczuć samemu w trudnym terenie narażając się na odrzucenie.
Tak jak ten ptaszek z wiersza.
Myślałem, że tylko chłopcy tak mają. Też zależy jaki ten tatuś jest. Często bywa nie najlepszy, zatem wiele dziewczynek pozostanie bez pary i wtedy trzeba szukać miłości w przedszkolu.
To fajnie. Ja w sumie podobnie na tyle na ile zdrowie pozwala.
Dzisiaj to przede wszystkim słońce mnie interesowało, choć jakieś słabe takie.
W marcu było lepsze.