Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafael Marius

Użytkownicy
  • Postów

    9 430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Treść opublikowana przez Rafael Marius

  1. To mnie cieszy, bo on właśnie z serca do serca pisany. Otóż to, nie ważne skąd przychodzą i czy mają modne zabawki. Wszyscy równi. Piasek jest ten sam dla wszystkich. A do dorosłych bez wachlarza zalet nie pochodź. Gdy nie masz na koncie modnej zabawki jesteś nikim. Szczęśliwie nie wszyscy tacy są. Spotyka się jeszcze i takich, którzy potrafią odnaleźć w sobie zgubione dziecko. I być zwyczajnie po prostu z innymi, którym też się udało. Dziękuję za ciekawy komentarz i obecność.
  2. Niektórzy długo młodo wyglądają i akurat trafiło na Ciebie. Też wiele zależy od tego jak kto żyje, co ma w głowie i jak się prowadzi. Na postawie wierszy to ja bym nie potrafił ocenić ile kto ma lat. Niektórzy mogą być metrykalnie na emeryturze, ale być młodymi duchem. Z drugiej strony nie jeden nastolatek tak pisze jakby 100 lat przeżył. Nie, sprzedawałem temu kto zapłacił. Lub robiłem coś na jednorazowe zlecenie. Jako dziecko grałem na pianinie jednej cioci lub fortepianie drugiej. Siostra mojej mamy jest zawodowym muzykiem, ma też uczniów. Mnie również uczyła od dziecka. Mieszkaliśmy razem. Wtedy sama jeszcze chodziła do szkoły i studiowała. Z kolei jej chłopak był perkusistą, też z nami pomieszkiwał. On mnie uczył swojego instrumentu. Mama też grała na pianinie. Ma skończoną podstawową szkołę muzyczną. Na tym instrumencie grały również obie babcie i prababcia. Ale ja wolałem jednak gitarę. Najpierw akustyczną, która była w domu, a potem kupiłem sobie basową. I na tym instrumencie grałem w zespołach. Co do gatunków. Jako dziecko grałem to co ciocia mnie nauczyła. Różne rzeczy. A jako nastolatek z własnego wyboru najpierw punk, a potem reggae, a na koniec jazz. Dalej było kilka lat przerwy i wróciłem do klawiszy. Muzyka elektroniczna. Własne kompozycje. Zresztą wcześniej też pisałem muzykę i teksty dla zespołów. Grałem również muzykę religijną na nabożeństwach. A także na zajęciach z arte terapii, które prowadziłem. Takie zespołowe granie i śpiewanie dla osób po psychozach. Sporo tego wyszło, ale to tak w telegraficznym skrócie. Można by długo bo muzyka była moim życiem.
  3. Dziękuję za pozytywne wrażenia. Temat jest dla mnie ważny od lat, zatem i pomysłów nie brakuje, aby przekazać te proste prawdy, niby oczywiste i tak bliskie, ale patrząc na ogół społeczeństwa coraz dalsze. Wciąż jednak w zasięgu ręki dla dzieci i tych dorosłych, którzy nie dali się złapać w pułapkę.
  4. No cóż widocznie widoczki, niebko, lub sekrety nie były u was znane To tak jak ja. Przed komputer to raczej by nas nikt nie zagonił. I mieliśmy więcej czasu. Ja raczej nie. Dużo obowiązków. Szybko stałem się dorosłym, a może zawsze taki byłem. Tak zwany stary malutki. Ale bawić, też się umiałem. Choć ostatni raz to było, gdy miałem 9 lat. Potem już nie potrafiłem. Przeszedłem na zawsze na dorosłą stronę życia. Dziękuję bardzo za miły i trafny odbiór. Mamy wakacje zatem i wierszyk dostosowany do okoliczności. Napisany prosto z serca.
  5. @Asia Rukmini To mamy zbliżone doświadczenia. Moi rodzice chorowali na depresję. Czyli zgodnie z nomenklaturą grup dwunastokrokowych byli anonimowymi depresentami. Ja mógłbym się nazwać DDD. Tak rozumiem. tak to już jest. Ja miałem o tyle dobrze, że w mojej rodzinie 4 osoby pracowały w psychobranży, a jeden wujek był terapeutą młodzieżowym i miał świetny kontakt z nastolatkami, ze mną również. Byłem też subkulturach skąd też płynęła akceptacja. A to mnie cieszy, że moje pisanie komuś się przydaje. Dla Ciebie też tam jest obszerny komentarz pod moim wierszem. Może nie zauważyłaś, jak zwykle wiele się dzieje. Owszem. Od siódmego roku fotografuję jak widać na zdjęciach wokół wierszy. Również zawodowo, byłem kiedyś fotoreporterem. Poza tym ładnych parę lat byłem muzykiem amatorem. Zacząłem w 7 klasie podstawówki. Miałem swoje zespoły, ale raczej bez sukcesów. Trochę też maluję na poziomie przedszkolnym. Artystyczna dusza jestem odkąd pamiętam. A nowe zdjęcie z awataru to z której klasy? Ślicznie wyglądasz. Tamto poprzednie też było super.
  6. @Jacek_Suchowicz Bardzo ładnie napisane i jak najbardziej oddaje sens wiersza. Ich tu jest zresztą wiele i można odczytywać na różne sposoby, co zresztą drodzy czytelnicy czynią. Ano właśnie ta samotność, choroba współczesnego świata, którą można uleczyć, tylko jakoś to się nie dzieje. Być może tak jest, że jeden samotny nie jest w stanie uleczyć drugiego samotnego?
  7. I jaki w niej powstał widoczek?
  8. @M_arianna_ Dziękuję za serduszko.
  9. Dziękuję za miły odbiór. Trzeba się starać, bo temat ważny i gdybyśmy mieli dla siebie taką otwartość jaką mają małe dzieci to żyłoby się nam znacznie lepiej. Czego Tobie i wszystkim innym życzę, wierząc, że choć trochę się spełni.
  10. Ale tylko tych, którzy w to wierzą.
  11. @Oliwia Niemiec Tyle, że takie miejsce nie istnieje, ale pomarzyć sobie można. Lepsze to niż nic.
  12. Dobry sposób rozeznawania, ale jedynie dla osób obdarzonych tego rodzaju intuicją.
  13. Można by to tak sobie wyobrazić.
  14. Dziękuję za uznanie. Staram się. Niby wierszyk o dzieciach, ale też o dorosłych. Głównie o problemie braku akceptacji, która to gdzieś w pewnym wieku znika z niewiadomych powodów. Dzieci nie mają z nią żadnych problemów. W naturalny sposób przyjmują każdego, nie stawiając na początek żadnych gór nie do zdobycia. Za to dorośli sami kryjąc się za wachlarzem własnych zalet zaczynają wymagać modnych zabawek, typu samochody czy ubrania. A natura wymagań jest taka, iż lubią poruszać się po spirali i na koniec dnia człowiek zostaje sam z marnymi widoczkami na przyszłość.
  15. Czyli u Ciebie to było sporo wcześniej niż u mnie. Ale to dla mnie jest zastanawiające, dlaczego przestało być atrakcyjne? U młodej dziewczyny to duży plus. Masz jakieś wyjaśnienie? U mnie w liceum klasa była podzielona na grupki. Z jakieś 6-7 ich było. Jedna wyłącznie damska dla tych najwrażliwszych. A ja miałem swoje towarzystwo poza klasą. Tacy odlotowcy z różnych szkół. Kolorowe ptaki. W większości artyści.
  16. Właśnie dlatego ten wiersz napisałem, aby pokazać iż kiedyś było inaczej. W obszarze relacji dużo cieplej. Oczywiście nie było sielanki. Nie brakowało codziennych konfliktów, ale zawsze godziliśmy się i zabawa trwała dalej. Każdy był na wagę złota. Im więcej dzieci tym większa frajda. Gdy grupy rówieśniczej brakuje człowiek staje się kaleką społecznym. Zaczyna myśleć w kategoriach korporacyjnych. Aby z kimś się zapoznać należy mu wysłać swoje CV, czyli pomachać przed oczami wachlarzem zalet, koniecznie ze zdjęciem. Gdy spełni się wymagania można liczyć na rozmowę kwalifikacyjną, czyli randkę. Gdy i ta wypadnie pozytywnie kandydat staje się stażystą i jest wnikliwie obserwowany i testowany. Gdy zostanie pozytywnie zweryfikowany może liczyć na związek, rzecz jasna po podpisaniu stosownych dokumentów. To nie żarty, tak to u niektórych wygląda. Dziękuję za pozytywny odbiór.
  17. Dzieci to na pewno, ale i dorośli również. Za komuny przede wszystkim liczyły się znajomości, wykształcenie znacznie mniej. A teraz, gdy ktoś ma poszukiwany zawód to nie musi szukać pracy po znajomości. Rekruterki same go znajdą i jeszcze będą o niego się starać konkurując ze sobą. Mam takiego kolegę, który żartuje sobie, że chciałby aby kobiety tak o niego zabiegały jak rekruterki o jego pracę. Niestety on nie ma powodzenia wśród dam, bo całe życie tylko siedział przed komputerem i nie posiada umiejętności społecznych. Na pewno. Wszystkie statystyki to potwierdzają. Moja jest dokładnie taka sama, choć wychowywałem się w centrum Warszawy. Blok był jak rodzina. Wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. I było pełno dzieci do zabawy. Wystarczyło wyjść na duży korytarz. Nadawał się do gry w piłkę, jeżdżenia na rowerku, gry w pink ponga, jeżdżenia na wrotkach itp. Zatem przez cały rok niezależnie od pogody można się było bawić. I bardzo dobrze. Tak trzymać. Na pewno im to dobrze zrobi. W sumie to zależy od osobowości. Są takie dzieci, które bardziej lubią siedzieć w domu, a inne biegać. Choć ja odnoszę wrażenie, że tych, co lubią siedzieć jest teraz znacznie więcej. Za moich czasów też tacy byli. Trzeba było ich wyciągać za kołnierz na podwórko. A ja zawsze preferowałem zabawy ruchowe, a potem sport i dziewczynki. I żaden film nie był w stanie mnie zatrzymać. Bawiłem się z każdym. Wystarczyło, że był, nie pytając w wachlarz zalet, czy modną zabawkę. I tak mi zostało do dziś.
  18. Pewnie, że tak a nawet pokochać. Tak jak opisałem w wierszu Szlak niepewności.
  19. To prawda. Jeszcze nie udają tak bardzo kogoś kim nie są. I takie normalne. Człowiek się czuje na luzie, jakby je od dawna znał. Po prostu dziewczyny z sąsiedztwa, takie jak z mojego wiersza. Wśród Polek to już ginący gatunek. Mam na myśli te młodsze, bo wśród starszych to się znajdzie jeszcze. Tak czytałem. Moja rodzina też była poszkodowana w Warszawie w czasie Powstania, ale nikt się nie domagał przeprosin i nie będzie. Było minęło.
  20. To jeszcze lepsze. Technika faktycznie zmienia ludzi. Ostatnio słyszałem kilka hipotez od neurologów, że smartfony powodują zmiany w mózgu. To nie jest jeszcze pewne 100%, Są one bardzo niekorzystne. Upośledzają funkcje postrzegania.
  21. To straszne. Zupełnie co innego, gdy się kogoś zna osobiście. To już wiem dlaczego tak dużo o wojnie piszesz. To nie to samo co w mediach. Bardzo wzruszające. Nie dziwie Ci się. Ja też bym płakał. Na mnie takie gesty bardzo działają. Ja też mam dobre wspomnienia o Ukrainkach, ale ze Lwowa jeszcze z PRLu. Jak do rany przyłóż. Może miałem szczęście, ale to raczej była reguła. Poznałem tam dobre kilkaset osób. Głównie kobiet.
  22. No tak całe pokolenia się tak bawiły i nie trzeba było drogich zabawek, czy ubrań. Wszyscy byli równi. Wystarczyło tylko znaleźć trawkę . Ja też zrobiłem kalejdoskop na ZPT w szkole. Byłem z niego bardzo dumny. Dziękuję za miłą opinię.
  23. To masz informacje z pierwszej ręki. Mnie to bardzo ciekawi, jak dzieci młodzież z Ukrainy sobie radzą. A która to klasa? A no właśnie i tutaj też są lepsze. Ja też bym tak nigdy nie zrobił. Ja również wiadomo.
  24. To chociaż raz się na coś przydałem
  25. Kiedyś widziałem parkę nastolatków, w parku na ławce, która zamiast patrzeć sobie czule w oczy, oglądała coś na smartfonach. Po jakimś czasie koleżanka bardziej zbliżona do nich wiekowo powiedziała mi, że oni tak się porozumiewają. I to jest prawda sprawdziłem w innych źródłach. Koniec świata.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...