Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafael Marius

Użytkownicy
  • Postów

    9 487
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Treść opublikowana przez Rafael Marius

  1. Owszem. Jak najbardziej.
  2. Ale z porównań to nie koniecznie musi zazdrość wynikać. Warto znać swoje miejsce w hierarchii. Dziś takie, a jutro inne. A jeśli chodzi o relacje damsko męskie to już zupełnie nie byłem i nie jestem zazdrosny. Dla wszystkich wolność.
  3. Czyli wychodzi na to że każdy motyl, by się nadawał. Chyba, żeby rozumieć alegorycznie, jako narzeczonego to wtedy wedle uznania panny.
  4. Owszem zgadza się też mam okna od wschodu. Ale jak wygląda rustykalny motylek to nie wiem.
  5. @Leszczym Musowo.
  6. Z niedźwiedziem mi się kojarzy. Tu chyba kogoś połknął i znikł. Misie wcale nie są takie miłe jak wszystkie dzieci małe i duże myślą. Szczególnie wtedy gdy mi sie chce lub nie chce. Grymasy mogą zniszczyć nie jedną miłość. Taka interpretacja ciut nietypowa.
  7. Dziękuję za miłe słowa. Teraz się tak przyjęło, ale kiedyś były rodziny wielopokoleniowe i ludzie zgodni, kolektywni, zadowoleni. Mój ojciec żył do 28 roku w czteropokoleniowej, a potem mama dołączyła i ja też przez moment byłem. Potem jeszcze w innych drabinkowych konfiguracjach przyszło mi przemierzać świat. Lepsze to od trójeczki, która z kolei lepsza od dwójeczki, gdzie synek pełni rolę męża. To choroba indywidualizmu rozkłada rodziny na łopatki, a nie mieszkanie razem, czy oddzielnie. Propaganda sącząca się z ekranów. Kup więcej. Wiadomo dwójeczki potrzebują mieć i urządzić każde mieszkanie oddzielnie. Na tym można dużo zarobić. A im wcześniej się usamodzielnią, tym szybszy zysk dla korporacji. A z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że dzieci czują się dużo bezpieczniej w wielopokoleniowych rodzinach, szczególnie jedynacy. Mnie dane było testować różne układy, również z partnerami, partnerkami rodziców zmieniającymi się jak w kalejdoskopie. Ciekawe życie przypadło mi w udziale i nie zamieniłbym go na żadne inne. W tradycyjnym dzieciństwie umarłbym z nudów. Urodziłem się ekstrawertykiem i potrzebowałem dużo bodźców. Teraz dla odmiany jestem introwertykiem i wystarcza mi niewiele. Mam o czym pisać wiersze, tylko jeszcze mało potrafię, choć niektórzy uważają inaczej. No cóż masz inną sytuację życiową, a może też wychowanie i tradycję. Ja nie mam dzieci nie muszę być dla nikogo wzorem, ani drogowskazem. Moi rodzice mówili swobodnie o wadach swoich rodziców, a dziadkowie o przywarach pradziadków. Również o zaletach. Była wolność słowa. Niczego się nie ukrywało. Panowały koleżeńskie stosunki. Ja też jestem dumny ze swojej rodziny i mam z czego. Mieli osiągnięcia. Ale zaszczyty, kariery i kamienice to jedno, a relacje to drugie. Ciemna strona za drzwiami, o której wszystkie wróble w Warszawie ćwierkały. Zresztą mówienie jest uwalniające dla wszystkich, a w cukrowane historie i tak nikt nie uwierzy.
  8. Zatem cicho sza.
  9. @Marek.zak1 A ja nie zazdroszczę, no chyba że tak grzecznościowo.
  10. @izabela799 I żyli długo i szczęśliwie.
  11. Nic innego nie pozostało. Choć jest też droga na skróty.
  12. @czkawka Obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Tym razem się przejadły.
  13. To zawsze warto. Może czasem pomóc, a na pewno nie zaszkodzi.
  14. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Opatrzność czuwa, a przypadek rządzi.
  15. @Waldemar_Talar_Talar Ja w przesądy nie wierzę. Zatem można.
  16. Pewnie. Ja też. Poznawanie siebie to projekt rozpisany na całe życie. Tak powinno być, ale życie pisze różne scenariusze. W niektórych rodzinach ma miejsce parentyfikacja, czyli odwrócenie ról, gdy dziecko staje się po części rodzicem, wsparciem emocjonalnym, a bywa że i materialnym. Szaloną młodość zastępują obowiązki, troski i odpowiedzialność. Ja jestem typowym jej przykładem. A potem, zazwyczaj gdzieś w wieku studenckim, takie dziecko zatrzymuje się w rozwoju, a czasem nawet cofa i koniec końców jest głupsze na starość niż w młodości, w skrajnym przypadku.
  17. Każdy to chyba przerabiał. Najlepsze są dziewczyny z sąsiedztwa. Mam na myśli typ osobowości, a nie miejsce zamieszkania. Choć i to jest nie bez znaczenia. Księżniczki, jak już każde dziecko wie, mieszkają w odległych krainach na wysokich wieżach, a to może stwarzać pewne problemy natury logistycznej.
  18. Ja tam nie wiem, ale tak czy siak nie ma jak droga złotego środka, ale bez złota, z pustym trzosem, po franciszkańsku, to grunt.
  19. Teraz to by się zgadzało, bo szanowanie to można różnie rozumieć.
  20. Czasem zawieje na lewo, a żeby wejść do nieba trzeba być prawym.
  21. Można się potknąć. A na serio przez trzy cnoty teologalne droga do nieba.
  22. Do samego nieba. Tam będzie lepiej.
  23. @bronmus45 Grunt to dobra samoocena. Biczownicy zeszli ze sceny wraz z końcem średniowiecza.
  24. Przeciwnika szanowali rycerze w średniowieczu. A współczesna wojna jest tego zaprzeczeniem niestety.
  25. @slow U mnie to nawet cienia tego nie było. Całkowity rozkład pożycia małżeńskiego odkąd pamiętam. Gdy się zrobiło niebezpiecznie zabrała mnie babcia. Z nią się można było dogadać, ale bez rewelacji. Była przynajmniej negocjacyjna. Mimo tego dzieciństwo wspominam dobrze. Miałem zawsze świetną grupę rówieśniczą. Powodzenie u dziewcząt od przedszkola. Wychodziłem z domu rano wracałem wieczorem i dobrze się żyło. Inni mieli gorzej. Robiłem co chciałem. Wolność, a tą kocham najbardziej. Tak, ale wtedy ja tego tak nie rozumiałem. Za mały byłem. Szedłem za miłym odczuciem i tyle. Tak spotykałem też takie dzieci. Jest zazdrosna o uczucia dorosłych, chciałaby wszystko dla siebie, zaborcza. Dokładnie moje przeciwieństwo. Chowaj się kto może. Najczęściej życie człowieka rozstrzyga się już w przedszkolu, na szczęście są wyjątki i można też i w dorosłym życiu wiele zmienić, jednak wymaga to tytanicznej pracy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...