Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

koralinek

Użytkownicy
  • Postów

    249
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez koralinek

  1. Ale to już było i nie wróci więcej. Dzień pierwszy. Dziś napisałem polski. przekonałem się, że turyści to idioci – rozprawy o motywach składałem skrupulatnie i spełnionokryteryjnie, a z Naborowskim po raz enty odkryłem vanitas i śpiewałem fraszki o kontekstach (oczywiście, co najmniej dwóch). Dzień drugi. Dziś napisałem angielski. Odmieniłem "być" na wszystkie możliwe sposoby i okresy warunkowe. Mark zachwycił mnie swoją historią o pracy archeologa, a Bryan Anderson napawał mnie nadzieją na to, że są jeszcze dobrzy ludzie na świecie. Dzień trzeci. Dziś napisałem matmę. z Pitagorasem – muzą moją – wykazywałem podzielności zawiłe i obliczałem tajemne ostrosłupów objętości. W tym czasie ciągi liczb kombinowały, jak tu ugrać największą liczbę klientów w aptece. Dzień ostatni. Dziś już po wszystkim. Apteka stoi już pusta, Bryan odjechał w siną dal, a Naborowski poszedł po mleko. Teraz czekać na wykaz punkcików – liche cyferki decydujące o mojej bujnej przyszłości. W głowie powiewa chorągiewka zwycięstwa nad uschłą formą bez treści. Ach, jak słodko, że matura już napisana. 9 V 2023
  2. @iwonaroma I nadal nie wiedzieć co z tego wychodzi :)
  3. @Giorgio Alani dzięki B))))))
  4. Wiem, że nic nie wiem. Ale skoro tak jest, to skąd wiedza o tym? To chyba dowodzi, że nie wiem nic. A jednak, skąd mimo wszystko wiem, że obiad jest dobry; że pogoda jest brzydka; że jestem smutny przez zmarłego psa; że jestem? Skąd niepewność, która upewnia? Skąd pewność zasiewająca niepewność? To jedno wiem, że nie wiem. 8 V 2023
  5. @Antypoeta To całkiem paradoksalny wiersz w moim odczuciu, zwłaszcza że podmiot, chcąc wygarnąć poetom, sam "zniża się" do ich poziomu poprzez kreślenie słów w takiej, a nie innej formie. Niemniej jest poruszający, szczególnie że niejako rewiduje środki i konsekwencje poezji, która wydawać by się mogła jedynie paplaniną ludzi, których wcielenie myśli w czyn przerasta. Przemówił do mnie.
  6. @Giorgio Alani dokładnie.
  7. tym ludziom. siedzę przy biurku tak jak dziesiątki a co tam setki razy siedziałem czekając na sen rozpięty od przyjścia do domu do pójścia na przystanek następnego dnia ale dziś jest jakoś inaczej zdecydowanie siedzę przy biurku w tej zawieszonej w czasie chwili a rozpiętość odeszła czy wróci? czy porządek jutro albo w najbliższym czasie przywróci? "kamień z serca" – tako swobodnie uczucie rzecze i oddech wyzwala z więzów żelaznego rutyną okucia a oddech? oby się nie zachłysnął z tej swobody na razie pozostanę na westchnieniu dobrze? 3 lata 8 miesięcy 3 przyjaciół parę załamań nerwowych (nie zliczę) 2 kwarantanny (oczywiście tylko te wielkie) tona niezrozumienia i autorefleksji i ten jeden płomyk nadziei na ludzi i dużo dużo myśli uczuć zajść wydarzeń wspomnień dużo siedzę przy biurku tak jak jutro będę siedział a kolejne westchnienia zliczają wszystkie te życiowe spełnione gorsze i lepsze marzenia 29 IV 2023
  8. @Dared też tak sądzę zważywszy na to, że bez takiego kąciku ciężko wytrzymać
  9. Oprócz kąciku w świecie mam jeszcze swój własny kącik. Mój kwadrat marzenia. Kącik to niewielki i panuje w nim półmrok, bo nie potrzeba mi dużo światła, wrzasku. Wystarczy mi, że przymknę zmęczone oczy i już, w barwy stonowane wzrok przystraja ten mój świat. Mój mały świat. Pełen wspomnień, które się wydarzyły albo tych, które jeszcze nie, bądź w ogóle. Nie ma tu nikogo innego – ale to dobrze. Ale to dobrze. Tu jestem sobą, nie nie-sobą; i uczucie, i dźwięk, i szept – wyznania i przeżycia – w mój własny kosmos, choć może i trochę samotny, przeobrażają się oczarowując zmysły. Przeistaczając ciszę w słodki powiew westchnięcia duszy. Jeśli chcesz, co jakiś czas możesz wpaść z wizytą. 25 IV 2023
  10. w czterech ścianach skóry zamknięta wzrokiem i myślą ograniczona od podeszwy po wzniesione ku górze ramiona wzdycha duszyczka w dzień zeszły pominięty przez postęp nieugięty wdycha wzdycha... od wyobraźni rzucającej gdzieś tam hen – nie wiadomo gdzie – spojrzenia pełne rozmarzonych tchnień po codzienność czynsz podatki skargi umęczonej matki na kolanach trzymającej ciało syna odeszłego w dorosłość sukin... eh... celo pełna smętnych ech wrzucanych przez ludzi aż im się oceniać rozkazywać komentować nie znudzi... dotrzymaj towarzystwa tej która gubi się ściska w tumanach tych kniej przytul... a duszyczka jak wzdycha tak wzdycha a ciałeczko ze stali takiej żeby się go despoci tygodnia bali rdzewieje a w celi nudą wieje i wieje a gdy po raz ostatni wzdycha nabiera powietrza głowę przechyla oddaje ducha 13 IV 2023
  11. @Leszczym a dzięki B)
  12. @Rafael Marius na taką puentę naszło mnie właściwie już podczas wpisywania wiersza na forum, co imo było dobrym pomysłem. Taka nieopisywalność miłości w moim przekonaniu jest na przeciw spłycaniu jej w kulturze współczesnej, czy też, masowej, traktującej ją jako jedynie powód do zaśpiewania za pomocą autotune'a "baby baby". Także tak ;)
  13. miłość jest jak... Hmm. ...jak róża... Nie, to wazelina. ...jak ptak... Co? ...gdy kc... To bez serca. ...jak rosół... O, lepiej. Głodny się robię na jej myśl. Chociaż, przecież nie każdy lubi rosół. ...to nie pluszowy miś... W takim razie co? ...jest jak okręt... Mdli mnie od choroby morskiej. ...miłość – rzecz nie do opisania. 5 IV 2023
  14. Witam, też zdarza mi się spać, pozdrawiam
  15. @Sylwester_Lasota dla nieznajomych to aż czasem żal być otwarcie wrogim ;)
  16. @Natuskaa niezły pomysł z rodziną, dzięki za inspirację B)
  17. Wstaję rzucam budzik o ścianę ze wściekłością wcinam płatki po czym trzaskam drzwiami a poza tym to częstuję grzecznościami tu proszę szanownego pana tam a może coś jeszcze dla pani zrobić konwenanse uprzejmości lanse szanowne naturalnie kurtuazyjne oczywiście a na deser tort o smaku dwunastu wziętych na siebie odpowiedzialności i z godnością przyjętych frustracji innych jak potoki górskie piętrzące się na kaskadach mojej wytrzymałości psychicznej trzaskam drzwiami bratu szanownie rzucam w twarz półsłówkiem siostrze wgryzam się w aortę kurtuazyjną drwiną zaparzam meliskę nastawiam budzik rzucam się na łóżko na 6,5 godziny zapominam. Wstaję...
  18. @Leszczym dzięki za ocenę, miło mi zresztą B))) W sumie diagnoza to całkiem niejednoznaczna, na miarę niejednoznaczności tego świata ;)
  19. @Giorgio Alani świetnie to ująłeś. Taki zalew płytkości to też jakby postawienie na ilość, a nie jakość, przez co już trudno się połapać co jest dziełem udanym, a co nie szczególnie, gdy przecież każdy może być dziś twórcą. W pewnym sensie postmodernizm na całego, jeśli chodzi o koncepcję wyczerpania się sztuki.
  20. obiecują mi tak żywo samorozwój perspektywy jednak w całym tym dostatku wszechdecyzji pewnych – rzadko gubię się gdzieś ja "leniwy" który słowa ciągle myli miesza w świecie co go wciąż pośpiesza mówią że krwią potem łzami doszli do sukcesu sami za to mała ma udręka – zapał zakasany rękaw ginie gdzieś pomiędzy snami które prosto tak z nadzieją wprost zrównuję z świata knieją prawią bym przestrzegał normy obyczajów dobrej formy ale moja postać płynna nieokreśloności winna wrze w naturze swej – ofermy która marząc o kształtności wpada w modę na zmienności więc coś średnio mi się żyje myślą o przyszłości tyję ona mi pewności wzbrania za to przeszłość tylko mnie pogania 18 III 2023
  21. @Somalija sprawdzę jak to jest za x lat przy swoich B) i też pozdrawiam
  22. żyje nam się niemiłosiernie dobrze pełne półki zatrważają kolorem i dostatkiem dotyka nas plaga dobrobytu upadamy pod ciężarem sukcesu wokół panoszy się wolność słowa (z zastrzeżeniem do własnego zdania) następuje postęp totalny w tył i w przód zależy jak spojrzeć taka to nasza mała tragedia gdzie my – aktorzy spod swobodnego pióra a siły wyższe – demiurdzy co machnęli swobodnie ręką naszym teatrzykiem niewola piaskownicy miliarda swobodnych decyzji w której to nawet po całym dniu zabawy nie ma oczyszczenia znaleźliśmy się u progu okropnie światłej przyszłości z nadzieją spoglądamy w beznadzieję i vice versa 17 III 2023
  23. odkręciliśmy wodę zatkaliśmy odpływ czekamy czterdzieści wdechów i czterdzieści wydechów wielkie dzieła duże i małe niby posągi z marmuru albo chociaż figurki gipsu toną z drugiej strony dłuta odjęte "postuj" wciśnięte i apiat' – od nowa do skutku wodę lać sensy trać wzniesiono sztandary – eklektyczne tabliczki drą się i szaty dawno (albo dopiero co) uszyte liberté! egalité! każda w swoim jednolitym języku spadła ostatnia kropla wszystkim rozdano korony i pogratulowano udziału w odkupieniu naszego kosmicznego zlewu Syjonu miliarda sklonowanych Muz doczekaliśmy się a woda nie opada okrzepła i to wszystko sztuka – wszystko sztuka – nic 14 III 2023
  24. pewnego razu przychodzi do mnie czarna damulka budzę się i spoglądam z żywym zainteresowaniem w jej martwe cudne oczodoły milczę myślę że to sen a ona łypie tylko na mnie spod rzucającego cień kaptura to na pewno nie sen? pytam w duszy ona nadal wpatrzona we mnie jak w obrazek z motywem vanitas pamiętam że kiedyś ceniono taką dramaturgię czy ja się cofnąłem w czasie? mówili mi żeby o niej pamiętać nawet to sobie zapisałem w harmonogramie zapytuję anorektyczki otwarcie czy ja śnię? a ona nic coś małomówna za to wiecznie z wyszczerzonym perłowym uśmiechem budzę się w końcu a może to na drugim brzegu łóżka w sen zapadam? 10 III 2023
  25. padłam ofiarą własnych myśli przez to jak każda mnie ciągnie po wymagających wyobrażeniach padłam ofiarą własnych słów bo złożone obietnice mnie − wolnego motyla przykuwają do twardej ziemi padłam ofiarą własnych czynów gdy rękę podniosłam na nie ten wybór co trzeba z więzienia mojej istoty wołam ja przecież niewinna duszyczka która z chciwymi fantazjami ciężkimi słowami pobrudzonymi dłońmi nie miała w końcu nic wspólnego nic a nic absolutnie 8 III 2023
×
×
  • Dodaj nową pozycję...