Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 253 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
władca pokoju
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jako wiersz wydal mi się w pierwszej chwili nieco zbyt podniosły. Ale to wrażenie, bowiem cały ten czas jest takim właśnie. Treściowo mam inne zdanie o posunięciach Władimira - jak już wiesz. Oczywiście, masz prawo do swojego patrzenia i swojego zdania. Ale czy nie wolisz wierzyć w to, co dobre? Zamiast przejmować strach siany w sterowanych przez rządy media? Podoba mi się jako utwór ? . -
Kolisty skrawek łąki, na której legioniści stali wraz z końmi, otaczał teraz złocistożółtoczerwony strumień lawy. Nie czuli wszak gorąca, a i dym dziwnym trafem omijał zajmowaną przez nich przestrzeń. Tylko jednemu z nich nie wydawało się to dziwne, podczas gdy dziesiętnik z bratem modlili się i klęli na przemian. - Scio, wiem: już napatrzyliście się. Zwłaszcza wy dwaj - pojawiający się znikąd i zewsząd zarazem Jezus uśmiechnął się do żołnierzy. - Veritas, prawda, że - tu zwrócił się do dowódcy - nie da się tego porównać z wrażeniami z żadnej bitwy, którą przeżyłeś? - Sic, veritas - przytaknął legionista. - Dawno tak się nie bałem - przyznał z niejakim wstydem. - Istotnie było czego - Wszechobecny przyznał mu rację. - Po udziale w tylu bitwach scis, wiesz, że ważniejsza od śmierci bywa jej qualitas, jakość. Czy umierasz szybko od jednego ciosu lub od strzały, czy długo po tym, jak... - Jezus przerwał sam sobie widząc, że w wyobraźni żołnierza przesuwa się ciąg obrazów śmierci wrogów. Przyjaciół z legionu. I podwładnych. - Czy... - jednoznacznym gestem wskazał strumień lawy. - No właśnie. - Co zatem teraz? - tym razem Wieczny zwrócił się do wpatrzonego w plujący płynnym ogniem szczyt Aetnae. - Wciąż nie masz dosyć widoku. Ale twoi towarzysze tak. No i oni też chcieliby coś videre, zobaczyć. I wasze konie też. - Konie? - zadał pytanie słuchający czasami mniej uważnie brat dowodcy. - Tak, one też - Jezus skinął głową, bynajmniej nie zdziwiony. - Przecież mówiłem wam wcześniej, że animae, dusze, mają wszystkie zwierzęta i wszystkie rośliny. Tylko na niższym stopniu rozwoju. Wasze wierzchowce są blisko pierwszej ludzkiej incarnationem. Też chciałyby zobaczyć to i owo. Głównie ze swojej przyszłości - Słyszący Wszystko chwilę wcześniej połączył się z ich podświadomościami. - Bądźcie spokojni: videbitis id, zobaczycie to, co chcecie zobaczyć. - Cóż więc teraz? - Stwórca Czasu skierował swoje pytanie do dziesiętnika. Żołnierz wahał się dobrych kilka chwil, zanim odpowiedział. - Chciałbym zobaczyć Marsa, Domine. Mówiłeś, że jest on istotą materialną z innego świata i że przyleciał tu... na swoim statku - dicens, mówiący, niepewnie dobierał słowa. Chociaż pewności w wypowiadaniu się - i pewności siebie - zazwyczaj mu nie brakowało. - Więc i ten statek chcę zobaczyć. Od wewnątrz. - Ze słowa na słowo jego zdecydowanie wracało. - Zobaczyć, jak żyje. Jak mieszka. Co robi. I... - tu znów się zawahał, dziwiąc się samemu sobie. - Świetnie, że akurat tu masz wątpliwość - Wszystkowidzący podjął wątek, uśmiechnąwszy się lekko. Tego spotkania nie przeżyłbyś. Creatura, istota, którą nazywasz Marsem, wśród swoich na swoim statku bywa mniej czujna. Sed, lecz i tak jest przeważnie uzbrojona. Czyli periculosa. Niebezpieczna. Twoja zbroja i miecze w walce z nim niewiele ci pomogą. Ani siła czy wyszkolenie. Zatem, jeśli chcesz dopełnić swych losów tak, jak wybrałeś - porzuć pomysł. Zrozumiałeś? - Jezus położył na pytaniu ostrzegawczy nacisk. - No dobrze - zgodził się dowódca. Nie do końca przekonany. - Wierzysz mi, ale nie do końca - Słyszący Myśli czuł energię jego umysłu. - Udamy się więc tam dłuższą drogą. Gdy zobaczysz, jakimi sposobami Mars walczy i jak zabija, zmienisz zdanie. - Ale przecież - zaoponował jego brat, zbliżony doń poziomem pewności siebie, a jeszcze bardziej lekkomyślności. - Przecież chroni nos, nas, circulum magicus, magiczny krąg. Jakże więc...? - Poruszamy się w osłonie, to prawda - zaczął wyjaśniać Jezus. - Ale to niewielka przestrzeń. Do walki zaś, która marzy się twojemu bratu, konieczna byłaby swoboda poruszania się. O ile potrwałaby ona dostatecznie długo - dodał wiedząc, że byłoby inaczej. - Ale twój brat to ryzykant. Doskonale wiesz. - Czas nam w drogę - Spełniający Życzenia przyzwał uwagę i myśli żołnierzy. - Pamiętajcie jednak - dodał z większym niż poprzednio ostrzegawczym naciskiem - uważajcie na swoje myśli.* Szczególnie negatywne. Mars i inne istoty, zwane przez was bogami, mogą je usłyszeć. Im bliżej nich jesteście, tym łatwiej. Raz jeszcze popatrzył po twarzach napomnianych. Bardziej świadom ryzyka niż oni sami. - Szczególnie ty uważaj! - ostrzegł dziesiętnika po raz ostatni. I po raz drugi spytał: - Gotowi? Cdn. Voorhout, 26.02.2022 ____ * Wyróżnione zdanie jest niewiele zmienionym upomnieniem, wypowiedzianym przez Obi Wana Kenobiego do Anakina Skywalkera.
-
Bardzo proszę ? . Domyślam się, że dużo. Ale wiesz: wszystko skończy się dobrze ?. Nie bez powodu przywódca Rosji ma na imię Władimir - Władający (albo zarządzający) pokojem. Gdyby naprawdę chciał wojny, nie zdążyłby jej zacząć.
-
Podoba mi się metafora "wyrzucisz w górę most". A całą ostatnią zwrotkę zabieram; "(...) konwoje mobilne krematoria" są przysłowiowym trafieniem "w punkt", zaś "rozgrywam świat/to moja karta" doskonałym oddaniem bieżącej sytuacji. BRAWO ? . Serdeczne pozdrowienia
-
Mam na myśli Władimira. Zwróciłaś uwagę na imię? Formalnie niezależne państwa są mu potrzebne, aby Rosja nie graniczyła bezpośrednio z Ukrainą. Zatem aby bezpośredni atak z Ukrainy właśnie nie był możliwy. I aby mieć dostęp do morskiej bazy na Krymie, gdzie stacjonują rosyjskie okręty z technologią uniemożliwiającą atak.
-
Ale większą zasługę - i przed ludźmi, i generalnie na polu energii - ma przywódca, który rozgrywa świat kartą pokoju. I uniemożliwia trzecią wojnę światową, która marzy się Joe Biddenowi i Elżbiecie II. Amerykański atak z Polski na Rosję przez Ukrainę raczej nie jest tym, czego pragniemy. Pomijając już fakt, że jest on z góry skazany na klęskę. Serdeczne pozdrowienia.
-
Moi Drodzy, a czy mogę tak dla uspokojenia myśli? Zanim powiecie, że Corleone się mądrzy, odpowiedzcie sobie na kilka pytań. Odpowiedzi na nie złożą się w całość. Dla wspomnianego pokoju w myślach właśnie. ? Przez zobaczenie, co naprawdę na tej scenie się dzieje. Znacie prawdę, że nie zawsze coś jest takie, na jakie wygląda? Pamiętacie, jak powstawały Stany Zjednoczone? Zwróciliście uwagę, jaką frakcję reprezentuje Joe Biden? I w jaki sposób przejął stanowisko? A którą frakcję reprezentował Donald Trump i co wtedy się działo? Bo z pewnością wiecie, że polityka jest grą, gdzie mówi się jedno, a robi drugie. Serdeczne weekendowe, bo ja już mam wolne. ???
-
@Somalija Bardzo Kobiecy Wiersz, cóż powiedzieć? . Z wyczuwalnymi delikatnością, zagubieniem i pożądaniem. Za Przyjemność zostawiam ??? . Serdeczne pozdrowienia.
-
Inne spojrzenie, część 14
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tak, otwieram. Ale Ty wracaj mi natychmiast kontynuować "Jaruę"! Bo się pogniewam! Płasko? Jednowymiarowo? Ależ... !!! Siadaj pisać, dziś chcę widzieć ciąg dalszy. Rrr! ??? -
*. *. * Trzej żołnierze stali na łące, rozciągającej się u podnóża Etny. A właściwie rozprawiali żywo, najbardziej zaś* emocjonował się dziesiętnik. Łatwo domyśleć się, dlaczego. - Ubi, gdzie on się podział? - zapytał gniewnie po raz kolejny. - Co teraz zrobimy?! Wszystko przez ciebie! - podniósł głos jeszcze bardziej, naskakując swoim zwyczajem na legionistę, któremu czasem musiał powtarzać rozkaz. - Po co to słuchanie złych emocji? - usłyszał w głowie vox Wszechobecnego. - I gadanie głupot? Bo przecież dobrze wiesz, że pleciesz. Powiedziałem, że jestem wszędzie. Zatem non possum, nie mogę "gdzieś się podziać", jak to określiłeś. Upomniany chciał odpowiedzieć, ale zawahał się. Nie był bowiem pewien, czy udzielić odpowiedzi winien w myślach, czy mówiąc normalnie. - Tu potes, możesz odpowiedzieć mi normalnie - Jezus zmaterializował się spośród atomów powietrza tuż obok niego. - Et ecce ego, i oto ja.** W samą porę, oczywiście - żartem pochwalił sam siebie dla rozładowania międzyżołnierskiej atmosfery. - Trzymaj konie, żołnierzu! - zwrócił się nieco głośniej do zachwyconego widokiem pasjonata wulkanów. - Co... - zapatrzony nie zrozumiał w pierwszej chwili. - Trzymaj konie, bo wam uciekną - powtórzył Mogący Domyśleć Się Wszystkiego, kładąc dłoń na ramieniu żołnierza, a gestem drugiej wskazując wulkan. - Zaczyna się. Dzierżący wodze pojął w ostatniej chwili zarówno, quod facere debet, co powinien uczynić, jak i to, że widzi - i jednocześnie słyszy i czuje - to, co ich wierzchowcom nie dawało spokoju od dobrych kilku chwil. Narastający pomruk, który dobiegał jakby zewsząd. I drżenie ziemi, na której stali. - Połóż każdemu z nich dłoń na szyi - Jezus wsparł polecenie klepnięciem żołnierza w ramię. - Szybko. - Domine... - legionista po raz następny zdawał się być zaskoczonym. - Jak to... zrobiłem? - Ano tak to - zagadnięty roześmiał się w odpowiedzi. - Przecież mówiłem wam wszystkim. Tobie też. Mówiłem i pokazałem - Jezus udał, że wzdycha z rozczarowaniem. - Habent aures, sed non audiunt. Habent oculi, sed non vident.*** Ponownie zaśmiał się. Równie swobodnie, jak przedtem. - To twoje marzenie. Syć oczy i ciesz się nim - dodał, odchodząc kilka kroków. - Do zobaczenia wkrótce. Zauroczony tym, co widzi i pewien o własne bezpieczeństwo legionista nawet nie zauważył, kiedy Jezus rozpłynął się w powietrzu... Cdn. Voorhout, 24.02.2022 _____ * Te dwa słowa są cytatem z "Bajki robotów" Stanisława Lema, zatytułowanej "Uranowe uszy". ** To zdanie jest przekładem słów Wolanda z "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa ("Wot i ja") oraz nawiązaniem w oczywisty sposób do wiadomej Sceny. *** "Mają uszy, lecz nie słyszą. Mają oczy, lecz nie widzą." - cytat z Księgi Psalmów tak zwanego Starego Testamentu, patrz Psalm 115, wersy 5b-6a.
-
- Tak, gotowi - przytaknęli kolejno legioniści. - A zatem najpierw przeszłość. Wybierz rok, który vis, chcesz zobaczyć - Jezus zwrócił się do nieco wolniej myślącego spośród nich. - Którykolwiek? - upewnił się zagadnięty. - Chociażby to było nie wiem jak dawno temu? - Sic - potwierdził Wszechobecny, uśmiechając się. - Chociażby id fuit, to było, nie wiesz jak dawno temu. - W takim razie... - żołnierz zaczął uśmiechać się do swojego pomysłu - na Sycylii, gdzie zatrzymaliśmy się in tempore viae, w czasie drogi, jest wulkan. Chciałem zobaczyć go czynnego. Tak dla wrażenia. - Ryzykant z ciebie - zaśmiał się Władca Czasu. - Ale in anno, o którym pomyślałeś, jest on nieczynny. Proponuję centum, sto lat wcześniej. - Nie, tyś zgłupiał jeszcze bardziej! - ze strachu dowódca momentalnie wyzbył się taktu i dowódczej powagi. - Narazisz nas wszystkich! Nie, Domine, Panie! Ja się nie zgadzam! Niech on... Jezus uśmiechnął się. Powściągliwie, ale na tyle wyraźnie, aby dziesiętnik dostrzegł uśmiech. I aby umilkł, zawahawszy się. - A krąg, który sam narysowałeś? I pytanie o sztukę magii? Może połączyłbyś w myślach jedno z drugim, zamiast się emocjonować? On już to zrobił - wskazał lubiącego wulkany. - Poza tym nie wspominaj o ryzyku. Narażasz vita, życie w każdej bitwie. Przypomnieć ci, ile razy miało to miejsce? I ile razy omal zginąłeś? Sam pomyśl. - Et ergo, a zatem, skoro już pomyślałeś - Jezus odczekał chwilę. - Sycylia, podnóże Etny. Tysiąc trzydzieści osiem annos, lat wcześniej od chwili obecnej - palcami prawej stopy nakreślił na piasku rok, do którego się udawali. - Trzymajcie się mocno za ręce - ponownie odczekał, aż żołnierze wykonają polecenie. I powtórzył: - Sycylia... Cdn. Voorhout, 22.02.2022
-
Inne spojrzenie, część 12
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ah ta kobieca domyślność... ??? -
rosyjska kolebka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Znajduję ten wiersz ciekawym ? . Umiejętnym zestawieniem różnych sytuacji i pokazaniem naturalnych, zrozumiałych obaw. Chociaż to nie na Kremlu krzeszą iskry, a w dwóch innych pałacach. A Hospodar w Moskwie jest o wiele bardziej pozytywny, niż go część mediów przedstawia. Czy chodziło Ci o "lechickie"? Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 12
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pozwolisz, że odpowiem publikując kolejny odcinek ? ? Wkrótce wszystko stanie się wiadomym ? ? -
- Ego scio, ja wiem - pośpieszył z odpowiedzią żołnierz, który myślał nieco wolniej. Pozostali dwaj spojrzeli na niego. Zdziwieni. - No wiem, ale częściowo. Czytałem co nieco o sztuce zielarskiej. Szukałem ziół, wiecie na co. Et na szybsze gojenie się ran. Pamiętacie, jak byliście zdziwieni... kilka razy? Że dochodziłem szybciej do zdrowia? - Sic, tak - pamiętamy - odparł za brata i siebie dowódca. - Chociaż niezupełnie o taką ars magica pytałem, masz wiele racji - Jezus włączył się do rozmowy. - Używanie ziół to swego rodzaju włączenie się w świat roślin. - Ergo, zatem jednoczenie się z naturą. To zaś właśnie jest magia - connectio cum natura, połączenie z naturą. Ogólnie pojętą. Czyli wykraczające poza naszą Ziemię. Universum, Wszechświat. Rozumiecie. - Ale dosyć słów - kontynuował Jezus. - Gotowi estis - jesteście - na podróż życia? - Zaraz, Domine - zebrał się na odwagę dowódca. - Podróż? Do niej potrzebne konie. Pieniądze. Niezależność. - Wyrzucał z siebie verba, nie zwracając uwagi na uśmiech Niezmiennego. W końcu zamilkł. - Konie? Pieniądze? Swoboda? - powtórzył za legionistą Jezus. - Nie tym razem. Przecież po coś kazałem ci narysować krąg. Wyobrażasz sobie, że zleciłbym zrobienie czegoś, co jest bez sensu? - Ale szkoda i temporem, czasu - Będący Tu I Wszędzie powrócił do swojego pytania. - Gotowi? Cdn. Voorhout, 20.02.2022
-
Inne spojrzenie, część 11
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Leszczym Będę wprowadzał tłumaczenia, ale za pewien czas. Proszę o nieco cierpliwości. Miło mi, że "Spojrzenie" znalazło Twoje uznanie. Miło też być porównanym z Philipem K. Dickiem. ? Dziękuję bardzo. -
- A skoro jesteśmy przy zmienianiu temporis - ciągnął Obecny Tu I Wszędzie - pokażę wam jeszcze coś. Ty - skinął na dowódcę - dobądź miecza. Tylko niech ci się nie zamarzy sam wiesz co - zajrzał mu do umysłu. - Przecież nie dałbyś rady i tym razem. - Następnie ty - przywołał drugiego z żołnierzy - chwyć brata za lewą rękę. I stańcie w linii prostej - dodał, gdy ów wykonał polecenie. - Teraz ty, chodź tutaj - poparł słowa gestem, by temu myślącemu nieco wolniej było łatwiej zrozumieć. - Chodź i uchwyć jego dłoń. Tak, dobrze - odpowiedział spojrzeniem na niepewność w oczach legionisty. - A teraz chwyć mnie za dextra manum. Świetnie. - Nunc znów ty - Będący Teraz l Zawsze zwrócił się do dziesiętnika - narysuj na piasku circulum. Rysuj, rysuj - wpadł myślą i słowem w tok niewypowiedzianych wątpliwości. - Za chwilę wyjaśnię vobis, po co to wszystko. Obracając się wokół własnej osi Jezus odczekał, aż dowódca skończy. Gdy brzegi kolistej linii zetknęły się i żołnierz wyprostował plecy, rzuconym myślą wezwaniem przywołał spojrzenia całej trójki. - Scite - zaczął zadawać pytanie, chociaż wiedział, że indagowani wiedzą - quid ars magica est? Cdn. Voorhout, 18.02.2022
-
Inne spojrzenie, część 10
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzień dobry, Ago-Sowo ? ? I owszem - robię to. Ale mając duchowe podstawy. Chcesz powiedzieć, że trzymasz się religii? -
- Jedną chwilę - zaciekawił się ten z żołnierzy, który do tej pory tylko słuchał - co dokładnie masz na myśli? Że Mars... mortalis est? - To, ale nie tylko - potaknął Uwszechświatowiony. - Etiam to, że gdyby odebrać mu jego broń i zdolność do wywoływania agresji, zwłaszcza ludzkiej - dla każdego z was stałby się on względnie równym przeciwnikiem. - Czyli, inaczej mówiąc - w tym momencie do dialogu powrócił dowódca - gladio meo dałbym mu radę? I... on też? - wskazał podwładnego, mającego czasem trudności w ćwiczeniach żołnierskich. - Tak, on też - potwierdził Jezus. - Chociaż akurat jemu mogłaby ta walka iść odrobinę trudniej. - Spojrzał w bok, chcąc ukryć, co naprawdę znaczą te słowa. - W każdym razie i on ma szansę vincere w tej walce. Zazdrosnemu o władzę dziesiętnikowi spodobała się ta wizja. Wyobraził sobie, że ze swoimi ludźmi, przy pomocy Niezabitego, zastawiają pułapkę na Marsa, pozbawiają go miecza, zbroi, hełmu i boskich mocy, po czym krępują wedle woli. I oczywiście dzielą się łupem. Zgodnie z obyczajem. Ale zanim jego myśli nabrały konkretnych kształtów i tempa, coś kazało mu spojrzeć na słońce. - Do... Domine - zawahał się, nie będąc pewnym, czy do osoby przynależnej do podbitego narodu akurat jemu wypada - czy właściwie nawet można - tak się zwracać. - Rozmawiamy i rozmawiamy, a przecież Sol... - Porzuć te myśli - Zjednoczony z Wszechświatem odpowiedział na niezadane pytanie. - Walki z kimkolwiek nie mam ani w zamiarach, ani w planach. Przynajmniej nie w najbliższych. I na pewno nie bezpośredniej. Ale tak, czas na religijną rewolucję przyjdzie. Za nieco ponad dwa tysiące lat, kiedy po vestrum imperium zostanie tylko część dróg, niektóre budynki i język. No i pamięć. - Co zaś tyczy się Solis - nadal nie pozwolił żołnierzowi dojść do głosu - tak, to moja zasługa. Czy też opus. Panuję bowiem także nad czasem. I nad wszystkim, co zawiera przestrzeń. Ze słońcem włącznie. Niektóre dzienne chwile - uśmiechnął się, zadowolony z wywołanego wrażenia - dobrze jest zachować nieco dłużej.* * Scena z panowaniem nad czasem stanowi celowe nawiązanie do opisu balu u Wolanda w "Mistrzu i Małgorzacie" Michaiła Bułhakowa. Cdn. Voorhout, 16.02.2022
-
??? To ja przepraszam. Alem jeszcze krzykać nie począł ? ? ???
-
@Somalija Bardzo Dobry Wiersz, gratuluję ? . W dwóch metaforach zamykasz opis - to pomysł genialny w prostocie. Plus tytułowa więź, którą można rozumieć i jako pozytywną i jako negatywną zarazem. Brawo ? . Serdeczne pozdrowienia. Nie wątpię ?. Ale "to nie uchodzi"... (M.Bułhakow, "Mistrz i Małgorzata" - scena na bagnach pod Moskwą) ???
-
Arsis, wstyd! Jak można proponować kobiecie wódkę? Tego nawet diabeł ? nie czyni... ??? (patrz M.Bulhakow "Mistrz i Małgorzata")
-
- Taka - jest - veritas - powtórzył. - Niezależnie od waszej wiary. Lub niewiary. Audite - tupnął psychologicznie, dla efektu, chociaż wszyscy trzej słuchali naprawdę uważnie. - Vestri dei to fizyczne istoty z innych, dalekich planet, mogące żyć nawet półtora tysiąca waszych lat. I dysponujące technologią - rozumiesz to słowo? - zwrócił się do żołnierza, który myślał i pojmował nieco wolniej. Ten zaprzeczył. - Dobrze, w takim razie posłużę się przykładem - kontynuował. - Pamiętasz statek, którym tu przypłynąłeś? Miał maszt z żaglem i wiosła, prawda? Pamiętasz aż za dobrze, bo sam wiosłowałeś wbrew falom. Jak widzę - dodał, zajrzawszy mu do umysłu. - I widzisz go we wspomnieniu? - zapytał czysto retorycznie wiedząc, że pytany widzi. - To nunc wyobraź sobie taki, ale bez masztu i żagla - tu zaczął mówić wolno - i bez wioseł. Za to z napędzającą go maszyną, umieszczoną z tyłu - celowo nie użył bardziej właściwego słowa, świadom, że wyraz "silnik" jest dlań zbyt trudny. - Widzisz go? - ponownie zadał nie wymagające odpowiedzi pytanie. - To jest przykład technologii. Używanej przez tych, których zwiesz bogami. - Ale jak to? - wiedziony ciekawością legionista zdobył się na odwagę. - Przecież taki statek płynie, a bogowie latają. I w naszej greckiej prowincji, na Mons Olympus, mają swą siedzibę... - Otóż to - Słuchający podchwycił tok myśli rozmówcy. - Właśnie. Ci, których masz za bogów, latają. I mają siedzibę in montem, ponieważ poruszają się statkiem w powietrzu. I wyżej po niebie. Między gwiazdami, z planety na planetę. Niezależnie od odległości, z wielką szybkością. - Ale jak to? - żołnierz odważył się zapytać po raz drugi, gdyż ciekawość nadal brała górę na wiarą in deis deabusque. - Latają takim statkiem pomiędzy gwiazdami? - spojrzał niedowierzająco. - Słusznie, że akurat w to ne credis - powiedział powoli Mówca, by prawda zaczęła zapadać w świadomość wszystkich trzech legionistów, dając początek wyzwalaniu ich z duchowych i umysłowych więzów, nałożonych przez religię. - Nie takim drewnianym otwartym. Ale całym metalowym. Tak, jakby wziąć zbroje wszystkich twoich towarzyszy z legia i przetopić je. - Jednak nie w kształt, który sobie wyobrażasz - dodał równie wolno. - A jakby złożonym z dwóch mis: jednej stojącej normalnie na stole i drugiej, położonej na niej dnem do góry. - A... ale to impossibile - zaoponował dowódca. - Bogowie są prawdziwi! Istnieją Jupiter, Junona i Mars! Zwłaszcza ten ostatni! - Pewnie, że są prawdziwi - Zawsze Uważny przyznał z uśmiechem. - Przyznałem to, jak pamiętasz. Tyle, że są istotami cielesnymi tak samo, jak ty. Twoją spatha - tu wskazał miecz dowódcy i chwilą ciszy pozwolił mu wrócić do niedawnego wspomnienia - dałbyś radę zabić tego, kogo zwiesz Marsem. Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej pozbawiony zostałby dostępu do technologii, która daje mu przewagę. Cdn. Voorhout, 14.02.2022
-
@Somalija Nooo ? . I - o - To - chodzi. Podoba mi się szczególnie fragment o przejmowaniu energii pod koniec opowiadania ? . Serdeczne pozdrowienia.
-
Wybacz, ale nie przeczytałem tej wiadomości. Dlatego ponowiłem pytanie. To wspaniale, że wraca do zdrowia ? .