Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ja_wochen

Mecenasi
  • Postów

    647
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ja_wochen

  1. Jedne są oczy z nich dwie prawdy biją Słowem pochwała po grzbiecie kijem Gładkie wyrazy w kłamstwa ubiera Każdy kto w ekran zezem spoziera
  2. Zbyt długo trwa sekunda Czekam aż przerwie ciszę Kropla wody Na spierzchnięte serce Zeskoczy z chmur Zbyt długo trwa sekunda Zastyga między ustami Zimny podmuch Poderwie do tańca wiatr W zacienionych dolinach Zaćmieni się słońce Udźwignąć ciężar łatwiej Myśli poukładać Porządek w kosmosie Utrzymać dłużej niż sekundę
  3. Twoje oczy nie są niebieskie Kiedy spacerujemy po niebie Widać w nich ocean łagodny To znów wzburzony Z najeżonymi grzywami Twoje oczy nie są niebieskie Lazurowe wybrzeże gaśnie Sypie piaskiem Blednie w oknach strach Zamyka się na słońce Układa klucze ptakom Pozostawia wzrok za szybą W lustrzanych szponach Zapiera się dech Opuszcza powieki Twoje oczy nie są niebieskie Jak nigdy dotąd
  4. Szklane dłonie Głęboko w umyśle Szkicują każde słowo Solą sypią rany Póki biały puch Pierwiosnki dusi do ziemi Szklane oczy Zaglądają w głąb Wygasło pragnienie Czuć jeszcze wolno Jak zimne dłonie Głaszczą włosy Szklana odnowa Bierze w ramiona ślady Odrywa pióra od skrzydeł Boso spacerować szepcze W gęstej mgle Zabłądzić we własnym lesie
  5. Obco w tym lesie Drzewa Rosną tuż obok siebie Szum jest Nieharmonijny Chowa się w cieniu Wewnątrz głęboko Ścieżka biegnie W umówione miejsce Zdyszana przystanie czasem Jedyne czego pragnie Nie spóźnić się Przy lampie wieczornej Światłe myśli Nakryć
  6. Krawędzie są takie ostre Czuje je w dłoniach Dźwigam ich zapach Ten ciężar przytłacza Jest w myślach Obrazach Schował się w szafie Jestem bez winy Mogę rzucić Udźwignąć nie mam siły
  7. Układa dłonie do snu Kolor gaśnie Pastelowy dzień Zasłania okna Coraz wolniej Płyną myśli Grzęzną W bliskości nocy Z odwagą patrzy Głęboko W stronę słońca Już nie oślepia Jego krzesło Dalej będzie stać Przypominać Jak szybko umyka chwila
  8. Nie płyń łódką W meandry Krzywizna rzeki Otula gąszcz słów Niezrozumiałych W sieci Ryby plączą się Brak tlenu Nazbyt mocno Uderza w tętnice Puls serca Słabnie Człowiek zapomina Żyć Nie pamięta jak być
  9. Zgiełk wokół Wewnątrz pusto Smutno Miesza się ogół Oplata pajęczyna Pojedyncze chwile Gęstnieje tłum Słowa gubią swoje znaczenie Ślady stóp muszą biec Z prądem Niekoniecznie Zabiorę ze sobą telefon Bilet jednorazowy Zapasowe kanapki Na wszelki wypadek ładowarkę Banknoty i nadzieję Może dziś będę Zauważalny Na długość ramienia Zbliżę się Niepewność zarumieni się Pierwszym pocałunkiem
  10. Ostatnie słowo Rzucone Za siebie Czytane wspak Zmienia Układ gwiazd Bukiet słów W wazonie Dojrzewa Zbiera w sobie Samotne łzy Na wagę złota Chwytane w dłonie Oby nie uronić Złudzenia Z tego co brakuje Nie uszyją Złotej szaty króla
  11. W tej galerii nie ma refleksji Wszystko można dotykać Dopóki jest niczyje Po zatłoczonych alejkach Snują się stopy Teraz w parkach jest zimno Obco tak Przepraszam ja tu stałem Byłem pierwszy Dla wszystkich wystarczy Tego miedziorytu lub rzeźb Obrazy zostaną w pamięci Kultura szykuje się Do odlotu dziś były za grosze Skrzydła Ikara
  12. Chłodno wokolo, nie śpiewa skowronek Szepnęła cicho owocowa muszka To tylko jeden leniwy dzionek I nie wstała rankiem ze swojego łóżka Smutny los bywa takiego leniucha Tylko marudzi, narzeka, wciąż prycha Jest najmądrzejsza, nikogo nie słucha Natomiast wieczorem ledwo już dycha W pośpiechu szybko skosztować gruszkę Skubnąć śliweczkę, potoczyć jabłko Tańczyć, pląsać , przykucnąć na nóżkę Nie ma już czasu i sił też zabrakło Chociaż wiec chłodno i brak jest skowronka Nie marnuj minut, nie przesypiaj słońca Fruwaj szczęśliwie, zaglądaj po kątach Tak szybko dzień ten dobiega do końca
  13. Chleb przyniosę najpierw Powszedni Na każdy dzień Mocny chwyt ramion Otoczy ostrokołem Jednym ruchem dłoni Pokolorujemy kartki Z kalendarza Wyrwiemy Złe noce i smutne poranki Zamienimy milion słów Na jedno spojrzenie Głębiej wówczas serce Patrzy w oczy Dotkniemy gwiazd Delikatnie tak by nie upadły Kiedy już sen wygodnie Rozsiądzie się na powiekach Jeszcze nakarmię Twoje rybki Śwince morskiej wytłumaczę Że mieszkanie w bloku Ocean zdarzeń Jak nigdy kołysze Zmęczonych żeglarzy Posłucham jak oddychasz Twoje serce tak bardzo pragnie Przeskoczyć horyzont I wtedy opowiem Ci o miłości Jak tylko będę potrafił
  14. Szkicować Pilnie strzeżony Eden Z każdym uśmiechem słońca Pozwól mi Panie Zatracić się w rozmowie Nie dobierać słów Oddychać głęboko Pozwól mi Panie Spacerować boso Poczuć miętę rumianek Nie zdeptać dżdżownicy Pozwól mi Panie Policzyć ziarnka prochu Pozwól mi Panie Ułożyć puzzle Z tego co pozostanie
  15. Niewypowiedziane Ubarwione kolorem uczuć Słowo rani Ostra krawędź Kształtuje znamię Wyznacza granice Bawi się proporcją W chowanego Szkicuje niedostępność Wstrzymuje więzi jak powrozy Głębiej coraz ciemniej Odmierza drogę powrotną Zadeptać ciszę wówczas tak łatwo
  16. @Waldemar_Talar_Talar dziękuję@Waldemar_Talar_Talar
  17. Jutro Nie zapukam Nie spłoszę psa sąsiada Tyle jeszcze miałem do powiedzenia Niepotrzebnie Zamknąłem usta na klucz i serce Mogłem przyjść Przedwczoraj Słońce z tak wysoka spoglądało Ciepłe ramiona Przytuliłyby zmęczone myśli Codzienne słowa pożółkłe od sprzeczki Na fotelu dzisiaj była Twoja kolej Posiedzieć Oglądałbym jak przymrużasz oczy Opowiadasz swoją historię Nawet śmiałbym się Inaczej Przedwczoraj to był najlepszy moment
×
×
  • Dodaj nową pozycję...