-
Postów
10 428 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
46
Treść opublikowana przez Leszczym
-
@Gosława bardzo ładny uśmiech tylko znów mi się kwadracik wyświetlił :) @Olgierd Jaksztas Znaczy udało się. Takie prościutkie mini w moim przekonaniu, nic specjalnego :)
-
Dzisiaj - o tej jakże ważnej godzinie z minutami - biorę ją, czyli biorę się za siebie. Świat mój lustrzany krzyczy we mnie żeby wziąć się w garść. A gdy ją w końcu zabiorę do domu opowiem jej kilka historii z życia wziętych. Ona natomiast weźmie mnie za mądrego i weźmie mnie na wysłuchanie. Tym samym dojdę do wniosku, aby wziąć ją za żonę, zwłaszcza wtedy gdy mówi mi zabierz mnie stąd. Tylko wówczas oboje będziemy mieli wzięcie. Znów będę tutaj zięciem. Dzisiaj sobie pomyślę, że jestem jednak zawzięty i stąd właśnie napisałem ten tekst. Jeszcze kiedyś uda mi się coś chwytliwego. Warszawa – Stegny, 03.06.2022r.
-
A jak wpadniesz to już nie wypadniesz. O wilku mowa; interpretacja dowolna. Warszawa - Stegny, 02.06.2022r.
-
@Zawierucha7 fajny tekst, bo optymistyczny ;))
-
@iwonaroma Bardzo fajna myśl ;)
-
Ocho, ocho, coś czuć kłopotami. Słuchać nieporozumienie, a ziemia drży pod stopami i zaczyna nami gardzić. Tak, tak to kwestia ziemi, a nie powietrza. Co zrobić? Na razie dzwonię do ciebie czymże by innym jak nie telefonem. I faktycznie jest protekcjonalnie, pretensjonalnie, a w tle naszej rozmowy aż trzęsie się od niedomówień i niedopowiedzeń. Ocho – myślę sobie – wizyta może ciężko zabrzmieć. Może wybrzmieć niepokojami. W końcu pada, że do zobaczenia, że dużo rzeczy musimy sobie powyjaśniać i że widzimy się we wtorek o siedemnastej. Ten wtorek wygląda mi na kiepski i trąci minami. Nietęgimi minami. Cóż mam wrażenie, że będzie się działo. To fakt, że ostatnio rzadko jest nudno między nami. We wtorek o piętnastej zakładam mundur US Army. Wciągam brzuch jak nigdy, a w lustrze pielęgnuję jak nigdy do tej pory ten mój niepoukładany wygląd. Znów jestem taki porządny. Po drodze do ciebie myślę tylko o tym co powiedzieć i które opowiedzieć. Myślę też – całkiem intensywnie – jak odpowiedzieć. Przydałaby się zresztą saperka, bo przecież myśli, rozmowy i wygląd to przecież wcale nie jest wszystko. Rzecz jasna, że to nie wszystko na co mnie stać. Zresztą oboje jesteśmy trudni, a każde z nas na swój wyszukany sposób. O siedemnastej z minutami, choć to nie ja się spóźniłem, witamy się powściągliwie ja dziś żołnierz US Army i ty wątpiąca zapewne w pojutrze. Rozmawiamy, a ja się zgadzam ze szczegółami i zaczynam dla odwrócenia uwagi wroga snuć dalekosiężne plany. Że tyle zrobiłem w tym tygodniu, a następny miesiąc będzie w końcu nasz. Tak, wybiegam w przyszłość, ale ostrożnie. Badam grunt sążeń po sążniu. Twoja minorowa mina mija niczym wskazówki zegara ustawione z diabelską precyzją równo na wpół do szóstej. Myślę sobie, ba zaczynam w to wierzyć, że pojutrze rzeczywiście może być nasze. W końcu przydarza nam się uśmiech, a ten potok trudnych zdarzeń bodajże z przedwczoraj przynajmniej na tę chwilę odeszły w niepamięć. A przynajmniej na pozór tak się dzieje. A skoro nasze razem dzisiaj nie wybuchło idąc w gniew jakiś, w złość niewyszukaną, w objawy tysiąca niespełnień, w ucieczki spojrzeń, w dystans rękoma i w przejawy niedogadania znaczy się pole zostało natenczas rozminowane. Wygląda nawet na to, że nawet tamta kolacja nam obojgu smakowała. Tak, teraz nie wątpię, że jednak jesteś ładną dziewczyną. Posądzam cię nawet o dobro i spokój i kilka innych pozytywnych cech zabranych z rzeczywistości całkiem nie na wyrost. Dziś nie odsądzam ciebie od czci i wiary. A jednak saperka okazała się całkiem bezużyteczna. Bowiem nie trzeba było nas zakopywać. Po wszystkim już mogę zdjąć mundur i przystąpić do hakowania systemu, ale o tym nie dzisiaj, bo później, bo teraz jestem już tylko zmęczony. Padłem w pościel snem ukończonej powodzeniem misji i z poduchą z nadziei, że jeszcze być może może być lepiej czyli dobrze między nami. Dzisiaj na pytanie, czy my się jeszcze kochamy mogę na szczęście z otwartym sercem odpowiedzieć twierdząco. A gdy przyjaciel mnie wprost zapyta mogę mu nawet przytaknąć. Ja to ja, bo skądinąd zupełnie nie wiem, co ty raczysz opowiadać swojej najbliższej koleżance. Gdy ją tu i tam czasem spotkam ta uśmiecha się i spogląda zupełnie wieloznacznie. Ona jakoś tak głębiej wwierca się w nasze sprawy. Może zresztą jest i dobrze, że nie jesteśmy całkiem odosobnieni? Zresztą od jakiegoś czasu otaczają nas same dociekliwe osoby. Zresztą czasy zrobiły się pytająco – dociekliwe. Dzisiaj pewnych rzeczy stety niestety się nie zostawia na potem. Zresztą dzisiaj to ich świat nam wybucha, a nie my. Dzisiaj jeszcze mogę się w siedemdziesięciu procentach cieszyć. Warszawa – Stegny, 31.05.2022r.
-
@Nefretete bardzo fajna interpretacja. Ekstra, że znów do mnie zajrzałeś ;))
-
@Kobra bardzo dojrzały wiersz, przemyślany, brawa ;))
-
@michal1975-a Panie Michał, a ja przewrotnie jednym z moich haseł z lasu - Pycha jest pycha :)
-
@Olgierd Jaksztas dzięki ;) Fajnie, że zajrzałeś ;)
-
@Marek.zak1 nie Marek nie odbieram tego jako nieporozumienie, a najróżniejsze płaszczyzny interpretacji ;)) Sorki jeśli mój komentarz nie wiem jakoś ostrzej zabrzmiał ;) @Leszczym a w ogóle nic nie zrozumiałem. Ten fragment jest prawdą w ścisłym tego słowa rozumieniu tylko częściowo. To bardziej metafora niż relacja ;)
-
A czasem wręcz pragnę. Pragnę cię zepsuć. Zepsuć odpowiednio i jak najbardziej właściwie. Zepsuć ze szczegółami. Po to właśnie abyśmy mogli i mieli o czym ze sobą rozmawiać. Żebyśmy mieli co robić. Żebyśmy mieli o czym naszym dzieciom opowiadać. Żebyśmy mogli sobie kiedyś - oby w dalekiej przyszłości - wdzięcznie powspominać. Może przy kominku? Może przy herbatce z cytryną? I tylko czasem kryguję się i zadaje sobie pytanie - a co jeśli uczennica przerośnie niezdarnego kandydata na mistrza? Co wtedy? Wówczas widzę jak na dłoni ten nasz klops nadziewany niesmacznymi kłopotami. Widzę problemy. A czasem po prostu pomyślę, że jestem już za stary i za poważny na poważne brewerie, nawet na te poczynione przecież w całkiem dobrej, ba najlepszej, wierze. I wtedy idę na ławkę popodglądać imponujące mi gołębie. Warszawa – Stegny, 29.05.2022r.
-
1
-
@Marek.zak1 o na przykład ;)) Ale tej osobie chodziło o działania, działania ;)
-
@iwonaroma Zgoda ;) Chciąłbym tylko dodać żebyśmy robiąc czy nie robiąc pomyśleli o pytaniach jaki i jak.
-
@Anna_Sendor ostatnio myśl mnie naszła, że kiedyś z chorą duszą szło się do kapłana, a ostatnio z tym samym - zwłaszcza w państwach cywilizowanych idzie się czasem do psychologa.
-
@violetta fajna historyjka :)
-
@violetta a co to niby miało znaczyć?
-
Co zrobić? Czasem ktoś ze świata zapyta - akcentując czasownik - co robię w życiu, a ja mam ochotę mu odpowiedzieć i opowiedzieć przymiotnikiem lub okolicznikiem czego nie zrobiłem, czego nie robię, a nawet czego z dużym prawdopodobieństwem raczej nie zrobię. Czyżby błąd rozumowania? A czasem nic. Nic bym nie odpowiedział. Warszawa - Stegny, 28.05.2022r.
-
@dach ten wiersz jest w moim przekonaniu świetny. I tak sobie na głos myślę, czy przypadkiem tytuł jest aby na pewno odpowiedni ;))
-
@Waldemar_Talar_Talar dziękuję, również pozdrawiam ;))
-
@Gosława dziękuję pięknie ;)
-
@Gosława wybacz Reni nie znam tej Baśni i nie do końca rozumiem związek ;))
-
@Nata_Kruk Dziękuję :) Znaczy udało się chyba :) Jedynie miałem zgryz, że napisałem ten tekst w Dzień Mamy i to z mamą się może kojarzyć, ale uwierz mi nie miałem takich intencji. Po prostu przypadek.
-
@Nata_Kruk O - w sumie o to chodziło :) Pięknie dziękuję za ładny komentarz :)
-
Rzewnie zawodzę, że mnie zwodzisz, bo zapewne ja poeta niezawodowy zawodzę na całej pięciolinii i niecierpliwie czekam aż w końcu opuścisz most zwodzony. Warszawa – Stegny, 27.05.2022r.