A czasem wręcz pragnę. Pragnę cię zepsuć. Zepsuć odpowiednio i jak najbardziej właściwie. Zepsuć ze szczegółami. Po to właśnie abyśmy mogli i mieli o czym ze sobą rozmawiać. Żebyśmy mieli co robić. Żebyśmy mieli o czym naszym dzieciom opowiadać. Żebyśmy mogli sobie kiedyś - oby w dalekiej przyszłości - wdzięcznie powspominać. Może przy kominku? Może przy herbatce z cytryną? I tylko czasem kryguję się i zadaje sobie pytanie - a co jeśli uczennica przerośnie niezdarnego kandydata na mistrza? Co wtedy? Wówczas widzę jak na dłoni ten nasz klops nadziewany niesmacznymi kłopotami. Widzę problemy. A czasem po prostu pomyślę, że jestem już za stary i za poważny na poważne brewerie, nawet na te poczynione przecież w całkiem dobrej, ba najlepszej, wierze. I wtedy idę na ławkę popodglądać imponujące mi gołębie.
Warszawa – Stegny, 29.05.2022r.