Marzenie
przez szparę w zasłonie
przedziera się słońce
to samo które przed laty
schodziło do morza
oddając poruszonym falom
głęboką purpurę
w zepsutej spłuczce słychać szelest
czas zaczyna coraz bardziej przeciekać
kiedy cały upłynę
chciałbym zostać
małym promykiem
dającym odrobinę światła
istotom nieważkim
****
to dziecko na fotografii
właśnie umarło ze starości
lustro uderzone w twarz
zakrzywia spojrzenie
dodając formie trochę obłędu
wbija się we mnie
coraz ostrzejszym obrazem
przemawia jakimś niezrozumiałym
drżeniem ciszy
jej wyraz zastygł
to dziecko na fotografii
stało się fotografią
Jesień
starsza pani przy stoliku
sączy kawę w rytmie
opadających liści
zbliża filiżankę do ust
upłynniając czas
wstaje nie dopijając reszty
nie teraz jeszcze nie teraz
@Paweł Artomiuk Zastanowię się, to wers, który był podstawą do tego wiersza, od niego się wszystko zaczęło, ale po Twojej uwadze widzę, że można się bez tego obejść zarówno na początku i końcu.
Lęk
to było małe zadrapanie
poczułem czyjeś spojrzenie
plecy zaczęły mrowić
niewidzialny wzrok dotknął twarzy
przyspieszyłem kroku
kamyk w bucie wszedł do głowy
ślepa ulica
zabrzmiała kamienną ciszą
z zaciśniętymi kratami
to było małe zadrapanie…
@Paweł Artomiuk Tak, to chyba będzie dobre:nie będziesz miał oczu obojętnych przed nami...
@Lily Hamon Hm... kamiennych? No jakoś niby mocne, ale nie o to mi chodzi.
Dzięki za odwiedziny.
Nie wiem czy się domyślasz, pewnie tak, to przykazanie do Boga. Odn. się do: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Rozumiem, że wtedy możesz na mnie liczyć, niestety okazało się, że nie do końca. Więc przynajmniej nie będziesz miał obojętnych przed nami.
@Paweł Artomiuk No ciekawe, ale obojętność ma chyba większą wymowę, nie wiem, poczekam, bo Twoja sugestia jestnaprawdę niezła.
@iwonaroma Dzięki za komentarz.
@Lach Pustelnik Ok. może lepiej.
Auschwitz
ograniczony obszar
kolczastym dźwiękiem
rozdzierający ciszę
nieograniczoną skalą
wypalonych gardeł
wydobywa z siebie
wciąż żywą tkankę
z wyrytym na skórze
pierwszym ludzkim przykazaniem
nie będziesz miał oczu obojętnych przed nami