Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lach Pustelnik

Użytkownicy
  • Postów

    1 018
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Lach Pustelnik

  1. I wiadomo, że w realu mogą nawet stać na palu by się dziewce przypodobać i - w nadziei - po-spółkować.
  2. no to dalej, psiaczku: - Jakiż śliczny, gładki brzuszek… Pod nim skrył się … mój kwiatuszek… Taki szczelny, i zamknięty Niczym małża… Wciąż nietknięty, Patrz, rozchylę go ząbkami, Pobawię się płateczkami, Różowymi, nabrzmiałymi Tak prześlicznie złożonymi… Pyszne zwilżę ci usteczka, Aż popłynie… soczków rzeczka…
  3. Niezłe, ale rwie się rytm. Przynajmniej mnie, a nie powinien, bo wypiłem dopiero jedno piwo:). Nie cierpię doradzać, ale osobiście popracowałbym nad tym jeszcze parę minut. Dla Ciebie to pestka...
  4. Trochę się nacierpiałem czytając te wszystkie wypowiedzi o cierpieniu i cierpiętnictwie. To pierwsze jest doznaniem bardzo osobistym i - według mnie - nie podlega jakimkolwiek obiektywnym ocenom. To drugie zaś jest pięknym przykładem... No właśnie. Cierpiętnictwa:)
  5. Rozumiem, że zabiera tylko wiernych? Jeśli tak, to tylko mi się radować:)
  6. Prawdę powiedziawszy, różnie to bywa. Jednych uszlachetnia, innych upodla... Dałem serducho za tych pierwszych:)
  7. @Jan Paweł D. (Krakelura) Jasio rwał się do wojenki bo uwierzył, że panienki wojakom za darmo dają i o kasę nie pytają.
  8. @Lahaj A jakże! Duchowa strawa syci nie mniej niż ta agrarna:)). Brak którejkolwiek prowadzi do wyniszczenia gatunku. Zatem uprawiajmy te nasze poetyckie poletka dla publico bono!
  9. @Konrad Koper Dzięki. Mogło być gorzej. Mogło być lepiej:) Pozdrawiam!
  10. @Dekaos Dondi Generalnie "gdybanie" ma przyszłość. Miało przeszłość, ma teraźniejszość, z gdybania powstawały wielkie dobre teorie. I nie przejmuj się fizykami. Oni, tak naprawdę, nie wiedzą o wiele więcej niż Ty czy ja. Wrzucaj:) Może być ciekawie:)
  11. @Krakelura Zrozumiałem, że "nie nadymaj się" było propozycją tego, co mógłbyś powiedzieć żabie. Bardzo trafne i uważam, że pożyteczne, bo szybko kończy dyskusję z żabą, która, jak sądzę, niewiele ma do powiedzenia. Chociaż może się mylę. Jednak ja wolę słownie potykać się z Tobą niźli z żabą. Po prostu z obawy, że sprowadziła by mnie do swojego, żabiego poziomy w myśl przysłowia: z kim się zadajesz....:)
  12. Fakt. Trochę przynudziłeś. Wyjaśnię dlaczego tak uważam. Stawiasz fundamentalne pytania z kilku co najmniej dziedzin naraz: filozofii, fizyki kwantowej, ogólnej teorii względności... i jeszcze kilka innych można by tu dołączyć. Sprawa pierwsza, jeśli chcesz dochodzić prawdy naukowej, nie można wysnuwać wniosków z założeń typu " załóżmy, że istnieje bóg". Albo, że " światem rządzi 12 słoni zamieszkujących w środku Słońca". To, z naukowego punktu widzenia, są równoważne założenia, oba nie do udowodnienia i pozbawione nawet możliwości ich udowodnienia na bazie jakiejkolwiek naukowej teorii. Druga sprawa, powstawania czegoś z niczego nie jest wcale - na gruncie fizyki kwantowej - czymś niewykonalnym, ale wręcz jest procesem koniecznym, jeśli ta teoria jest poprawna. A akurat teoria kwantowa jest najlepiej i najbardziej rygorystycznie przetestowaną teorią naukową wszechczasów. Nie istnieje doświadczenie, którego rezultatów nie byłaby w stanie przewidzieć. Sprawa trzecia: Jeśli te pytania są dla Ciebie ważne, proponuję przeczytać choćby jedną popularnonaukową książkę z zakresu fizyki kwantowej. Proponuję dwie: Fizyka Kwantowa oraz Pożegnanie z Rzeczywistością - obie Jima Baggotta, a na dodatek, jeśli to Cię zainteresuje, Zagadkę Teorii Kwantów Bruca Rosenbluma i Freda Kuttnera. Na niektóre z postawionych pytań znajdziesz tam odpowiedzi, na większość jednak nie. Ale dowiesz się jak działa dochodzenie do prawdy naukowej, czymkolwiek by ona nie była. Pozdrawiam i życzę - mam nadzieję - fascynującej lektury. :)
  13. O, to błąd popełniasz Mój łaskawy Panie Bowiem na rykowisku walczysz Rogami o bzykanie. Tak już mają jelenie Od zawsze - przechlapane Muszą rogami Potykać się o łanie. Biorąc to pod uwagę Na dziwaczność losu wskazuję Otóż nie zawsze jest źle Jeśli żona z innym, czasem, dokazuje Bo wówczas, nasze wewnętrzne cierpienie Ma na wielkość naszych rogów bezpośrednie przełożenie A im większe rogi nam, z czasem, wyrastają Wtedy chętniej inne łanie się z nami bzykają! Inna rzecz, i tu masz rację, Że czasem jeden róg wystarczy za całą populację:)
  14. @Henryk_Jakowiec Obawiam się, że popełnił Błąd. I to niemały Bowiem te rogi Bardzo by mu się przydały Albowiem taki bezrożny Jeleń na rykowisku Jest bezbronny niczym Krowa na pastwisku I nawet chłyst małoletni Rogiem może go zawadzić A on musi zwiewać, Bez rogów nie poradzi A co więcej, jaka łania By takiego chciała? Który nie dość, że bez rogów To jeszcze dał ciała? @Sylwester_Lasota Dla pewności: serducho za wiersz, nie za potrącenie:)
  15. @Marek.zak1 Dzięk:) Cenię bardzo Twoje uznanie:)
  16. @Lahaj Jeśli uznać chorobę za poważne odstępstwo od normy, to racjonalizm jak najbardziej spełnia ten warunek. To raz. Dwa: Uogólniasz - i to z wielką przesadą - owo rozwijanie i wykorzystanie owego najbardziej złożonego organu. Z całą pewnością odnosi się to do Ciebie, poety, ale też z całą pewnością nie do mas:). Z resztą się całkowicie zgadzam i pozdrawiam twórczo:)
  17. @Lahaj ..... Wjazd Biskupa Figlarz – narrator: Wszyscy przyszli parafianie Na biskupa powitanie! Wielkie było podniecenie Modlitewne poruszenie! Śpiewy niosły się szeroko Jak sięgało ludzkie oko! Baby w rękawy szlochały Łzy chustami ocierały Przy tym, płacząc, także wyły Pod niebiosa zawodziły Piękne, powitalne tony Które słyszały z ambony. W karecie biskup przybywa Zdaje się, że z niebios spływa Cztery konie zaprzężone! Grzywy pięknie przystrzyżone Wszystko w złocie! Oczy mami! Pobłyskuje kolorami Naprzeciw biskupa siedzi Wójt. Po świętej jest spowiedzi! I komendant posterunku Zasłużony dla ratunku Wielebnego, gdy pijany Wjechał w chłopa. I tak mamy Wyjaśnienie faktu tego Że naprzeciw wielebnego On, tak nisko postawiony W karocy był posadzony! Zatrzymuje się kareta Stoi w żarze, a lud czeka, Upał leje się od rana - Czekają na gest plebana. Temu pot już z czoła spływa Do woźnicy się odzywa: - Zatnij po piździe ogiera Bo upał mi zbyt doskwiera Niech się towarzystwo rusza Coś za wolna jest ta tłuszcza! Lubię, kiedy lud się stara I przede mną zapierdala! Biskup: pogoń że im trochę kota Niechaj pomknie ta hołota Niechaj pozna kto tu władza Niech Duch Święty ich rozsadza! Nawet starzy niechaj gnają Jeśli Boga w sercach mają! Ruszają pierwsi klerycy Każdy na probostwo liczy, Kuszą swymi dupeczkami Każdy chce biskupa zmamić! Tuż za nimi zakonnice Zdrowe, młode, krasnolice, Od rana są rozmodlone Dłonie na piersiach złożone Kiece na nich powiewają, Choć z upału się sklejają. Wzdłuż karocy brać myśliwska W kapeluszach, broń ich błyska Biskupowi podśpiewują Bowiem w kniejach z nim kłusują. Przed karocą biegną dzieci Potem chłopcy, jak atleci! Tuż za nimi policjanci Oficery! Aplikanci! Zadyszani. Bo nie ćwiczą Się w bieganiu, ale liczą! Liczą ile zarabiają, Ile z tego teraz mają, Jak wyszli na dobrej zmianie Której od lat służą karnie. Następnie strażacy gnają I sztandarem powiewają Choć się w rytmie pogubili Bowiem przed mszą się opili! Dalej sadzą naczelnicy Sądów. Działów. I leśnicy Którzy lasów doglądają A jak trzeba – wycinają W pień te lasy, puszcze, knieje Za to dobrze im się dzieje! Biegną też nauczyciele Choć ich mało. Bo niewiele Dobra zmiana im przyniosła. Może kadra nie dorosła? Do zmian szybkich, postępowych A szczególnie – ideowych? Może tylko katecheci Tam tak gnają? Którzy dzieci Uczą jak rodzą dziewice Jak latają gołębice? Już nikt tego nie policzy Bo i tak to się nie liczy. W końcu nasza dobra zmiana, Uczyniła z chama pana I panisko już nie płacze By bez pracy mieć kołacze. Tak czy owak, długa wstęga Przed karocą się rozciąga Wszyscy płatki kwiatów sypią Czy radośni? Przecież łypią Na boki oczami wkoło Czy ich nie nagrywa Bolo? Stańczyk : - Bolo to ministrant były! Figlarz : - Osłania karocy tyły! Ze stolicy tu przysłany Przez Wodza został wybrany Do pełnienia obowiązków Przy pomnikach. Więc z nawiązką Nie chce zawieść Naczelnika! Stańczyk: - Za karocą się przemyka Mając na wszystko baczenie Figlarz – narrator: - Nagrywa to wydarzenie. Kiedyś jeździł kolejami I rozrabiał z kolegami Kradli buty… Stańczyk, kiwając głową: - Sprzedawali… Nieźle na tym zarabiali. Stańczyk: - Teraz na salonach bawi Prezydent go ułaskawił Czym zadziwił wszystkie sądy Wszystkich sędziów praworządnych I prawników, i ławników I sądowych urzędników Dla nich: Łamał konstytucję A dla innych: prostytucję! Figlarz - narrator - Po tym krótkim wprowadzeniu I rzeczy wytłumaczeniu Chyba jasne jest i prawe I, być może, że ciekawe Iż nie wadzi tu nikomu Sojusz ołtarza i tronu.
  18. @Henryk_Jakowiec ...... "Czy on poszedł tego nie wiem był bogaty, był przy kasie a on słyszał czy nie słyszał tak do żony rzekł - głuptasie przecież po to ciebie brałem abyś była mą własnością więc się teraz nie wymiguj i służ swoją powinnością." Na co ona mu odrzekła Ach, ty drogi mój fagasie, Jam cię przecie tak urzekła Boś jest frajer - i przy kasie. To dlatego nosisz rogi Chociaż jesteś nieubogi, Bo choć futra mi kupujesz, To ja z innym se spółkuję.
  19. Byłaś ze mną na basenie Cień twój w wodzie był obecny I podpływał jak wspomnienie I był mokry …. ….I był niecny…. wkgn, 2002-10-23
  20. @Gosława Domyśliłem się, że przerośnie:)) Stąd tylko tytuł ujawniłem. Do Maryi też blisko, rzecz o zakonnicy jest...
  21. v." W kraju Apaczów": "W nocy byłam niewolnicą odgrywałam bladą skórę a ty dziki wódz Apaczów nadziewałeś mnie na rurę. Może to nie była rura, może mi się tak zdawało w każdym razie coś twardego wciąż wpychałeś w moje ciało." v. W kraju Nad Wisłą": "W nocy byłam niewolnicą odgrywałam żonę męża a Ty, lichy mąż znad Wisły upychałeś we mnie węża Wężem tym zaś była żmija, co się łatwo w klusek zwija w każdym razie coś miękkiego wtłaczałeś do ciała mego"
  22. Jeśli tak, mam w zanadrzu coś specjalnie dla Ciebie. Chociaż długaśne... to przecie "się dzieje"!:)). Problem widzę wszelako w cenzurze. Nie wiem, jak wielkie są jej oka...?? Ujawnię, w ramach specjalności, tytuł : Elegia o Dziewce Nietkniętej. Z cyklu WPNO Oparta na Faktach i Mitach (NIE) Autentycznych. Pozdrawiam:)
  23. Dla Pana Doktora. Część V Doktorze, to proste, krótkie założenie Ma tutaj największe dla sprawy znaczenie; To z niego wszystko inne wynika, Jeśli chcesz człeka psychikę rozwikłać. Jeśli zrozumiesz to jedno twierdzenie, I wniosków z niego wyprowadzenie, Zakończysz jałowe swe dociekania Odsłonisz zasłonę, co oczy przysłania. Spojrzysz na wszystko jakby na nowo, I wtedy pojmiesz. Daję ci słowo. Lecz jeśli uparcie tkwił będziesz w złudzeniu I prawił o moim niezrozumieniu, I o tym, że książek zbyt mało czytałem, To wtedy się przyznam. Z Tobą – przegrałem. Trudno. Choć wcale mi nie zależy Byś w to, co tu twierdzę, na słowo uwierzył. Poza tym, po co to oczu mydlenie? I tak nie mam wpływu na Twoje myślenie. Zmierzam więc tutaj do wyprowadzenia Twierdzeń logicznych, z tego założenia, Które wydaje mi się tak oczywiste, Jak gwiazdy na niebie. Gdy niebo jest czyste. Porzuć myślenie o Wolnej Woli! Bo to jest przyczyna wszelkiej niedoli. I zniewolenia, co ludzi gnębi, Oraz zabrania im prawdę zgłębić. Możesz więc myśleć, człowieku marny, Że w sensie moralnym – Jesteś Bezkarny! Daję Ci tutaj Wieczne Rozgrzeszenie, I niech się, w tym względzie, skończy twe zwątpienie! Wolna Wola. Tyczy się ja ludzkiego, O którym Pan prawi, że nie ma takiego; Lecz jeśli to ja w żadnym sensie nie istnieje, To niech Pan wyjaśni, jak to się dzieje, Że wciąż Pan używa zaimka tego, I to w stosunku do siebie samego? Kiedyś Pan mówił: Mam to, bo chciałem! A nad tym także tak pracowałem, Żem się dorobił wielu zaszczytów, Tytułów, medali, statui z granitu, Więc jeśli Pańskie ja nie istnieje, To kto opowiada te wszystkie dzieje? Dlatego wyłuszczyć tu sobie pozwolę Że inne spojrzenie na sprawę wolę: Człowiek istnieje. I trudno zaprzeczyć Że, bardzo podobnie jak inne rzeczy, Z materii się składa, nieożywionej, I na tablicy tej wyłożonej, Która się zowie Mendelejewa. Zawiera ona wszystko co trzeba By złożyć do kupy każdą osobę Na modłę Boga - i Jego ozdobę. Lecz przecie, i tu się Pan chyba zgodzi, Że ową osobę coś jeszcze obchodzi, Poza strukturą swojego bytu, Poza relacją ust – do - odbytu, Zawiera w sobie coś tak dziwnego Że dotąd nikt jeszcze słowa takiego Ani wymyślił, ani nie spłodził By każdy pojął, o co tu chodzi. Jedni, pełni bożej bojaźni, Prawią o Duszy. Inni o Jaźni. Inni o Ego, lub o Psychice, O Wnętrzu, Istocie, o Świadomości, O czymś istotnym… W sercu nicości! A jeszcze inni, nie bez przyczyny Mówią po prostu: To Dupa Maryny! I wszyscy zapewne rację swą mają, I w racji tej stale się utwierdzają. I, chociaż jam robot, też chciałbym w tej kwestii Wyłożyć kilka swoich sugestii. Wszak człowiek niczego sam nie wymyśla, Ale go z nagła oświeca myśl czysta, Zrodzona głęboko w podświadomości W której sam umysł nigdy nie gości. Tam też emocje wszelkie powstają, Co nasze działania tu napędzają, Które nam każą myśleć - i – czynić, I nie ma człowieka tu za co winić, Gdyż wykonuje tylko rozkazy Które pochodzą od wyższej władzy. Czy jest się w stanie tej władzy postawić? O tym później będziemy prawić. Człek nie wymyśla, rzeczy nie tworzy Nie jest on władcą ziemi, przestworzy, Bo na świat przychodzi bez swego chcenia, I nic nie wybiera przed dniem urodzenia, Wszystko ma dane. A potem zabrane. Jak goły się rodzi, tak goły odchodzi. I wszystko zostawia w Rzeczywistości, W której tak krótko za życia gości. W owej krainie iluzji, złudzenia, W której nic nie ma do powiedzenia, Ani o niczym nie decyduje, A wszystko co czyni, to tylko czuje. Doświadcza zmysłami sobie danymi, Co go - po prostu - Robotem czyni, Z programem wpisanym w mózgowe zwoje, Które uważa błędnie - za swoje. A przecież nie ma on w sobie niczego, Co by powstało za życia jego. Wszystko to było, wszystkie atomy Z których został on wytworzony, Wszystkie wibracje, które w nim drgają, I napęd myślom, emocją dają, To wszystko już było, przed nim istniało, Wszystko! - Co tworzy to ludzkie ciało. I nawet ów umysł, co tak nim włada Też nie jest jego, gdyż tak się składa, Że tworzą go owe subtelne struktury Według przepisu danego z góry, Przez wielkie Tao, albo przez bogów Których jest więcej, niż u trzody rogów, Tworzących największe na świecie stada; (O których, tu mówić, raczej… nie wypada). Bowiem, Doktorze, w rzeczywistości Nie ma jasności - i nie ma ciemności Ni nieba, piekła, nie ma zbawienia To tylko są nasze, ludzkie rojenia Nie ma żadnej żołnierskiej odwagi, Czy jakiej innej. Ani powagi, Ani tchórzostwa, ani kajania, To wszystko bowiem są ZACHOWANIA. Interpretacje. Omamy. Zjawiska. I niech nam kitu tutaj nie wciska, Zgraja facetów w sukienkach, pazernych, Co boga zjadają na oczach wiernych Krwią zapijając ochłapy ciała Boga żywego! (Na trzody to działa!) Chociaż, tu wyznać uczciwie trzeba, Z nie swojej woli to czynią, lecz- Nieba, Bo oni też wpływu żadnego nie mają, Na to, czym się od wieków parają. Do tego, o co w tym wszystkim chodzi, Będę w następnej Części dochodził. Koniec części V
  24. @jan_komułzykant Nie będę się popisywał, ale zacytuję: "Pustka, w ujęciu takim, w jakim pojawiła się w buddyźmie, a potem także w zen, jest rozumiana po prostu jako brak niezależności istnienia wszelkich rzeczy i zjawisk. Pustka, albo przymiotnik „pusty, pusta” można więc traktować jako „niczym nieograniczoną przestrzeń” dla pojawienia się wszystkich cech, które tworzą potem w naszym umyśle „coś”." Dla bardziej dociekliwych umysłów: Siunjata Pozdrawiam. LP
  25. @Henryk_Jakowiec Ryzykant. Gratuluję, świetnie się czyta:)) @Henryk_Jakowiec Zastanowiłem się i postanowiłem Ci dać radę: Uważaj o co prosisz. Bo co się stanie, może się już nie odstać. I zostaniesz tym yorkiem - w schronisku. Jeśli Pani zapragnie większego....:))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...