Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lach Pustelnik

Użytkownicy
  • Postów

    1 021
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Lach Pustelnik

  1. Człowiek żabie może powiedzieć wszystko, ale nie kuma tego żabisko dlatego człowiek do żaby nie gada ale ze smakiem czasem żabę zjada:)
  2. Następny będzie cud Gdy licznie przeczyta to lud Wtedy mszyczki i ekspiacje - Będzie kasa na wakacje:))
  3. Włóczą się po tej ziemi Mniej lub bardziej, - POPIERDOLENI. Czasem chodzą całą zgrają Smutne miny, - Narzekają. Bywa, wiersze czasem piszą Rozpaczliwie, - Nienawidzą. Ojca, matki, siostry Joli, Bo im każdy coś - Spierdolił. Wszystkich w koło obwiniają Nawet Boga, - Przeklinają. Co takiego się zdarzyło Że ich tak - Popierdoliło?
  4. Jeśli o mnie chodzi, łatwowierny byłem, Dlatego mojej Kachnie - wszystko wybaczyłem.:) Inna rzecz, że w wierności też nie celowałem, i z Kachny na Kachnę - bywało - skakałem... (miało być z kwiatka... ale na jedną Kachnę wychodzi:) )
  5. @WarszawiAnka A sądziłem, że Kachna porządna jest z Ciebie I nie zostawiłaś braci, gdy byli w ... potrzebie! (bez urazy, proszę. To Kachna porządną nie była!:)) @Marek.zak1 Tak czy owak, nic złego się tam nie działo, bo w rodzinie wszystko przecie zostawało:)
  6. Pięknie. Niemniej ja wolę pod bosymi stopami czuć dotyk ziemi i krętymi chodzić ścieżkami. Co można zobaczyć ciekawego, prostymi chodząc drogami??
  7. Mnie, Waldku, już nie boli. Przebolałem. Teraz akceptuję, bo pogrążanie się w bólu do większego bólu się jeno przyczynia. Na faktach raczej się skupiam i to mnie fascynuje:)...
  8. Ubawiłeś mnie:))) . Jasne, żart pojmuję oczywiście. Gazeta też - w żartach - miała służyć do przykrycia buźki szpetnej.... Wszak co innego się liczy... Teraz mnie feministki zaszlachtują...:) Pozdro!
  9. ..." Brzydka jej odparła, nie mam buzi ładnej, lecz pupa i nogi wielce u mnie zgrabne,..." Gdybym był feministką, już byś nie żył! A tak, to tylko sięgnę po gazetę....:)
  10. Nauczał o miłości Wyrwali mu język. Słyszał ich bluźnierstwa Więc go ogłuszyli. Widział ich nikczemność Oczy mu wydłubali Wyrwali mu serce ukrzyżowali Motłochowi wściekłemu na pastwę rzucili A potem bogiem najwyższym Im go ogłosili. Następnie w Jego imię mordowali palili gwałcili rabowali
  11. Ciekawe... Bo mnie, za każdym razem, uderza Pustka. Trochę tak, jakby w obrazie życia ktoś wyciął dziurę tam, gdzie była osoba mi bliska. I masa wspomnień, czasem dręczących, ale nie Twoja "cisza". Prawdę mówiąc, wolę tę swoją Pustkę:). Cisza zabija. Zwłaszcza wspomnienia...
  12. Ładnie to ująłeś. I pomyśleć - niby każdemu taka możliwość postrzegania jest dana, ale jak niewielu z niej korzysta...:)
  13. Elegia o chłopcu Niezłomnym TRAGIKOMEDIA NARODOWA W WIELU ODSŁONACH Oparta na Faktach i Mitach (NIE) Autentycznych Występują: Figlarz: Osobnik w przebraniu kota. Szydercze spojrzenie, złośliwy uśmieszek, długi palec wskazujący. Stańczyk: Osobnik przypominający i upodobniony do błazna Stańczyka. Baby: 4 +1 kobiety wiejskie, ubrane na ludowo. Wymalowane, z brakującym uzębieniem, ale żywotne. Różańce i krzyżyki. Jedna ubrana współcześnie, najmniej się udziela. To żona Geodety. Księża katecheci: 4 księży, z wielkimi krzyżami na piersiach, w sutannach, w dłoniach różańce. Biskup : Mocno otyły, mięsiste usta, wygląd kościelnego arystokraty. Prezydent : Postać z „Ucha Prezesa”. Premier: przebrany za Pinokio, długi nos. Proboszcz : Proboszcz kościoła parafialnego, wieś Lipie. Ministranci: Kilku. Chłopcy kilkunastoletni, elegancko ubrani w garnitury, ładnie przystrzyżeni. Geodeta: Ojciec Chłopca. Żona Geodety. W Akcie II towarzyszy 4 babom. Gromadka dzieci w mundurkach szkolnych. Posłowie z prawej strony. Opozycja: nieobecna. Chłopiec: Syn Geodety Murzyn Zulu Inni….. AKT 2 Akt 2. Oczekiwanie na przyjazd Biskupa. Przed ołtarzem na zewnątrz plebanii zbierają się wierni. Najbliżej ołtarza po jednej stronie, lewej, zebrały się CZTERY Baby. Rozmawiają po cichu ze sobą. Posłowie, grupka. Po drugiej stronie stoją Księża Katecheci. Przyglądają się bacznie wszystkiemu naokoło. Dyskusja między Babami i Księżmi. Pojawia się Ojciec Dyrektor, Pani Premier. Akt 2 kończy Hymn Pochwalny na Cześć Wodza. Początek: Ksiądz 1 woła do Bab: Ksiadz 1: -Ejże, baby, ichnie macie O czym wy tam tak gadacie? Ksiądz 2: Baby, baby, miast tam gadać, Chodźcie tu się wyspowiadać! Nim się zjawi Eminencja Mąż wspaniały, Ekscelencja! Ksiądz 3: Najpierw jednak nam powiecie Co też o nas wy myślicie?: Chór bab: Naszych księży my kochamy I o wszystkim im gadamy! Na wszystkich im donosimy Zwłaszcza na tych, którzy drwiny Jawne sobie urządzają Ze sług bożych. Pomiatają Nimi w słowach i myślami Wszystko my wam wygadamy! Baba 1: Co kto we wsi na was mówi Kto was lubi, kto nie lubi! Baba 2: Co za płotem sąsiad knuje A sklepikarz wygaduje! Baba 3: Kto co kradnie, czym się trudni Kto na władzę klnie okrutnie! Baby, chórem: Z grzechów też się spowiadamy Przy okazji. Bo czekamy Na nasze wieczne zbawienie I dusz naszych wybawienie! Ksiądz 2: To już macie zapewnione Za zasługi poniesione Dla kościoła Powszechnego Dla Jezusa, Matki Jego, Za ofiary i za datki… Ksiądz 3 : …. I za to, że wasze dziatki Do nas chętnie przysyłacie I nauki pozwalacie Im odbierać najprawdziwsze Bo najświętsze! Ksiądz 3: I najczystsze! Księża chórem: - Bo my dziatki te kochamy Zawsze do nas zapraszamy! Baby chórem: - My to wiemy, my to znamy I za to też was kochamy! I dalej, zwracając się do widowni: Bo ci księża katecheci Uwielbiają POLSKIE dzieci! Nie francuskie, nie niemieckie Nie brytyjskie ani greckie Nie rumuńskie, nie chorwackie Ani ruskie, nie irackie Nie hiszpańskie, nie z Korsyki Ani nie te z ameryki Nie z Egiptu, nie z Panamy! Chyba, że… z Dominikany! Księża, zgodnie potakują głowami i odpowiadają: : Chór księży: Tak, my księ-ża ka-te-che-ci U-wiel-bia-my POLSKIE dzie-ci! Tylko polskie przytulamy Bo innymi pogardzamy! Francuskimi , niemieckimi Brytyjskimi i greckimi Rumuńskimi, chorwackimi I ruskimi, jemeńskimi Syryjskimi, i z Angoli, Lecz nie tymi, z POLSKIEJ ROLI! Ksiądz 1, zawodząco: No i te z Dominikany Też kochamy! Też kochamy!! Księża-katecheci, zwracając się w stronę dzieci w mundurkach szkolnych: Pójdźcie, pójdźcie tu dzieciny Wszystkiego was nauczymy! Kolejno śpiewają księża, każdy występuje o krok z szeregu by wyśpiewać swoją kwestię: - O Jezusie, co po wodzie! - Chodził sobie jak po lodzie! - O Maryi, o dziewicy! - I o lotach gołębicy! - Krzaku, który pięknie gadał! - I o Żydzie, który zdradzał! - Bogu, który jest zazdrosny! Wszyscy chórem, z naciskiem: - Nienawidzi pewnej Wiosny!!! Włączają się baby: - I my jej nienawidzimy! - Za jej słowa, za jej czyny! Baba 4, sepleniąco, z bezradnym uśmiechem: - A casem tak nienawidzimy Ze as psy tym se pocimy! Wkracza Stańczyk: - Jakie czyny? Jakie słowa? Figlarz, z boku: - I gotowa jest pieśń nowa! Patriotyczna! Narodowa! Dalej Baby, wyśpiewajcie Swoje żale wyłuszczajcie Niech się teraz każdy dowie Każdy, kto jest głupi człowiek Który nie rozumie jeszcze Że jest jak te w wodzie leszcze! Stańczyk: - Niech więc każda się wypowie Co ma rzec, niech tu nam powie! Baby(chórem) : - Boga oni za nic mają! 1 Baba( z odrazą): - I ze sobą się kochają!! 2 Baba:- Mówią nam też Katecheci Że podobno mamią dzieci! 3 Baba: - Oraz chcą je teraz kształcić W świeckiej szkole! Co za zdrajcy! 4 Baba( konfidencjonalnie, szeptem) :- Oraz, że tym się tam chlubią Że nie bardzo Wodza lubią!! Wszystkie baby chórem, histerycznie: - Za to ich nienawidzimy Bardziej już nie potrafimy! To nie ludzie, nie Polacy! Ksiądz 1, pojednawczo : Przecie Pan Bóg im wybaczy Baby chórem, udając zacięcie i wściekłość: Niech im Bóg wybaczy winy Ale my – nie wybaczymy!! I dalej, z naciskiem: Bo to banda, bo to zgraja Złapać wszystkich ich za jaja! I nie puszczać, mocno trzymać A potem je poobrzynać! Baba 1: - My ich mocno przytrzymamy! Bo technikę taką znamy Że gdy jedna ich zagaja Druga chwyta zaś za jaja! Baby i księża kilka razy: - Bo to banda, bo to zgraja Chwycić ich wszystkich za jaja! Trzymać mocno, nie popuszczać To lewaki są i tłuszcza! 1 Baba: - A kodziarze, zadymiarze Idą równo z nimi, w parze! 2 Baba: I nie tylko, bo cykliści Wszelkiej maści ateiści Herezją im dorównują Księży naszych nie szanują! Chór księży i bab powtarza kilka razy, pozując chwytanie za jaja: - A to banda, A to zgraja Złapmy wszystkich ich za jaja! Baba 1 zwraca się do Kobiety: - I to krótko, proszę pani Oni w dupę są jebani! 3 Baba: Ale my na szczęście mamy Tego, co z cycuszków mamy Wyssał wielkość i odwagę! 4 Baba: I męża stanu powagę! Zrodzony z łona boskiego Łona błogosławionego On murem za nami stoi Chór bab: - I niczego się nie boi! I w bój wielki nas prowadzi! Kobieta, żona Geodety (dotąd milczała, zwraca się do księży): -Dokąd? Wiedzieć…? nie zawadzi…? Księżą chórem: - O to Wodza zapytamy, My do tego nic nie mamy 3 Baba: - No to może tak Papieża? Z niego mądrość do nas zmierza I potężne Jego siły Co komunę obaliły! 1 Baba: - Czy wierzycie? Czy wy wiecie? Że najmędrszy On na świecie?! Wszyscy mędrcy Go słuchają I do Rzymu przyjeżdżają! Ksiądz 1: Tak. On często cuda sprawia Ludzi wielkie masy zbawia! Baba 1, z naciskiem: - Woda, którą on poświęci Ma moc taką, że najwięksi Naukowcy to badają! A doktorzy używają Do leczenia raka, oczu! Baba 2 - Lepsza jest od picia moczu! Baba 3: I skuteczna na zawały! Jeden z księży, śmiejąc się cicho, dłonią przesłaniając usta, rzuca w stronę widowni: - Oraz na stawianie pały… Baba 4: (kontynuuje): Lepsza niż wywar z pokrzywy Zięć nią robi lewatywy Hemoroidy nią wyleczył Co się długo z nimi męczył Już na dupie nie mógł siadać Co tu gadać! Co tu gadać! Baba 1: - Mój wziął umarł od wypicia Trzech butelek, ale widać Za mało do bimbru dolał Najpierw oślepł, potem umarł. Księża chórem: -To możliwe, to możliwe Jeśli użył niewłaściwie! 1 Baba: - Tego roku, co Go w lecie Przywieźli tu na lawecie Z Włoch dalekich, z Watykanu Ksiądz 2: - Gdzie żarliwie służył Panu! Baba 3, kontynuuje: - Różne były nawrócenia I cudowne umocnienia! Tak, na przykład, koleżanki Zmarłej nam niedawno Anki, Kiedyś mi opowiadały Ze jak na wsi się zebrały Pod kapliczką, śpiewać, błagać, Kajać, modlić się, spowiadać, Zanosić prośby do Niego Ksiądz wtrąca, podnosząc palec znacząco: - Chociaż jeszcze nie świętego! - Baba, ciągnie dalej: - Nagle zatrzęsła się gleba I coś skapło na nie z nieba! Coś je mocno pokropiło I bardzo lepkie to było. I że było toto głośne Dość chrapliwe, lecz radosne! I od tamtąd, tak twierdziły, Że się w Panu umocniły! Inna baba, dodaje: - Mówili złośliwi przecie We wsi, i całym powiecie Że to gęsi przeleciały I po drodze je obsrały! Ksiądz 1 : Fakt, że jak się spowiadały To mi trochę coś śmierdziały Mówiłem im jednak przecie Że jest mydło na tym świecie! Że gówno to nie powidła Że im trzeba wody, mydła! Ksiądz 2: - To fakt! Długo nam śmierdziały! Lecz to z bożej przyszło chwały Owo gęsi przelecenie Co przyniosło umocnienie! Ksiądz 2: - Przy okazji też: - ZBAWIENIE! Ksiądz 3: - Zwłaszcza, że majątek cały Potem dla nas przepisały! Za te cuda, gdy pijemy Krew Pańską - i ciało jemy, Dzięki Bogu zanosimy O więcej cudów prosimy! Baba 2, zastanawia się: - Gęsi nie są głupie ptaki Jedna taka u sąsiadki To pilnuje jej chałupę Jak kto wejdzie, szczypie w dupę! Baba 1 , też się zastanawia: Dziwi, że kapliczka sama Nie była wcale obsrana….? Baba 2: - Bo w tym ręka boska była! Komisja to ustaliła! Baba 1 : Tak! Komisja! Ta od wraka! Ksiądz 1(wyjaśniająco) : - Badała gdzie spadła sraka! Baba 2 , potakuje gorliwie: - Cztery lata to badali Wszystkich we wsi przesłuchali! Ksiądz 2, wtrąca: - Przy nich baby się przyznały Że w czas mszy popierdywały! Ksiądz 3: - Więc to mogła być też kara Podobna do tej z Ikara Bo dotyczy też latania I czegoś z góry spadania. Baba 4: Było tam uczonych paru! Ksiądz 1, mrugając okiem do widowni: Trzech przywieźli z Eskobaru! Baba 3, z rewerencją: - A jeden był z Ameryki Ekspert! Bada ptasie siki, Baba 4, z powagą: Profesorem nazywany! Ksiądz 1, kiwa z politowaniem głową, z kpiną: Bardzo w świecie szanowany! Ksiądz 2(wtrąca, poważnie) Czy wy wiecie, czy nie wiecie? Jeden taki jest na świecie!! Baba 1: Podobno, że jak był mały To kaczki na niego szczały! Figlarz: Kaczki szczały, czy kaczory Długo potem robił w pory! Ksiądz 1, drwiąco: - I z tej oto to przyczyny Bada teraz damskie…. Baba 1, szybko poprawia: Ptasie! Ksiądz kończy: – Szczyny! Figlarz, śmieje się radośnie: - Zwłaszcza takie spadające Na osoby się modlące! Baba 4: - Był też taki, z miasta Równa Ten wynalazł tester gówna! Badał organoleptycznie Potem zaś wyjaśniał ślicznie Skąd to gówno i gdzie spadło I z czyjej dupy wypadło! Baba 1, z dumą w głosie: Nieraz lizał moją dupę Jak wpuściłam go w chałupę Baba 2: Trzech biskupów z ameryki! Ksiądz 2: Tych znam. Z naszej byli kliki. Baba 3, rozmarzona: I żandarmi!. Baba 4, też rozmarzona: I policja! Piękni chłopcy, śliczne lica! Baba 1: Chłopy piękne, okazałe! Figlarz, wtrąca: Każdy z nich miał mocną pałę! Baba 1: W pięćdziesięciu tu zjechali Rok kapliczki pilnowali! Baba 2: Panny się w nich rozkochały! Baba 3: I podobno nic nie chciały Kiedy dupy im dawały Ksiądz 1, śmieje się: Patriotycznie je dawały W Bogu! I dla bożej chwały Ksiądz 3: A dawały tak jak leci Żeby rodzić POLSKIE dzieci! Chór księży i Bab: Nie francuskie, nie niemieckie, Nie hiszpańskie, ani greckie Ale POLSKIE, najprawdziwsze Katolickie! I najczystsze! I wszystkie sortu pierwszego! I z nasienia prawdziwego Polaka! I Katolika! Figlarz, wyskakuje z boku : Co pojawia się – i… znika! Baba 1: Chociaż niektóre mówiły Ze zwyczajnie się kurwiły! Baba 2: Stare tylko tak gadały! Baba 3, kiwa przytakująco: Chłopcom przy nich nie stawały! Więc z zazdrości to mówiły Figlarz : - Same też by się puściły Gdyby tylko młodsze były… Ksiądz 4, z naciskiem: Jednak te, co urodziły Wszystkie dziewicami były Ksiądz 2: A żeby nikt nic nie gadał Proboszcz wszystkie je przebadał I każda świadectwo miała Że się wcale nie puszczała Ksiądz 3, wyjaśniająco : Duch święty we wsi zagościł I On o to się zatroszczył! Baba 3, marszczy czoło: Ale szatan w nie wstępował I do zwierzeń prowokował Z których jasno wynikało Że dupsko w tym udział brało! Baba 4: Niemniej, gdy się wydawały Wianki wszystkie zakładały Czym dobitnie dowodziły Że się jednak nie kurwiły! Baba 1: Jednak przecie porodziły. Figlarz : Bo na 500 plus liczyły! Ksiądz 2, z naciskiem: Żadna nie abortowała! Baba 2, życzliwie, wyjaśniająco: Bo by pińcet nie dostała! Ksiądz, z naciskiem: Wszystkie potem się wydały! Figlarz, kpiąco potakuje głową: Na pińcet chłopów łapały! Chór bab: czy na pińcet, czy na tysiąc Każda z nas tu może przysiąc Że aborcji odmówiły! Księża: Patriotycznie więc rodziły! I grzechu przy tym nie miały! Figlarz, śmiejąc się: Bo wielebnym też dawały! Baba 2, ze znawstwem: - Potem, od samego rana, Rzecz w sejmie rozpatrywana Była z Wodza polecenia. Ksiądz 1, żartobliwie: I Komisję od Pierdzenia! Inny Ksiądz, kiwa głową potakująco, już poważnie: - Tam posłowie nasi byli I wnioski ważne wnosili! Figlarz: - Łby gorące, rozpalone I myśleniem nieskażone! Baba 2, ciągnie dalej: Potem było głosowanie I ustawy uzgadnianie. Baba 3: - Opozycję uciszono. Baba 4: Bo to małe w sumie grono! Baba 2: Konstytucją tam machała! Baba 1, chichocze drwiąco: A to książka taka mała! Baba 3: -W opozycji pełno gnoi! Tam się od nich aże roi! Baba 1: I totalna jest ci taka Że nie warta funtów kłaka! Baba 3: - I geny mają niemieckie! Baba 4: - I mordy brzydkie, zdradzieckie! Baba 1: - Naszym w głowach tak mieszali Że gdy ci przegłosowali Coś, czego nie było w planie, Nikt nie wiedział co jest grane! Baba 2: - Potem nocą jeden wysłał Żeby PePe to przeczytał Baba 3: - Ten przed Wodzem się popisał Wziął to i zaraz podpisał! Figlarz: Szybko! I to nie są żarty, Bo wybierał się na narty! Stąd Przez Wodza oraz w pisie Zwan jest „Szybkim Długopisem”. Ksiądz 1 : Fakt, że w tym on nam pasuje. Wszystko szybko podpisuje! Baba 2 (z podziwem) :- On, nawet jak gna po stoku A ty stoisz gdzieś na boku I wystawisz jakiś papier To on ci go w locie łapie I nim jakiś zrobi popis Już ci złoży na nim podpis! Figlarz :Struś Pędziwiatr to szczyl mały Przy nim! Gdy ten z góry wali! I wypiętym pupskiem kręci Że aż w oczach mi się kręci! Ksiądz 1: Prezes tak go wytresował Żeby mu rządów nie psował! Stańczyk, potakująco: Dobrze stara się chłopisko! Bo wybory są już blisko! A bez Wodza dupa będzie! Nie utrzyma się w urzędzie! Ksiądz 1, mrugając porozumiewawczo: Zwą go jednak też Miernotą. Ksiądz 3, wyjaśnia: - Ech, nie chodzi przecież o to By wśród mędrszych był przebywał! Ksiądz 3: Ale - żeby PODPISYWAŁ! Figlarz, z ironiczną przestrogą: Uważajcie, tej osobie, Trump pozwolił stać przy sobie! (Wszyscy się śmieją) Baba 1: - Nazajutrz z samego rana Znowu były głosowania Żeby szansy nie zmarnować I dzień Sraki przegłosować! Figlarz : - Bo wciąż PePe czekał snadnie Aż mu śniegu więcej spadnie! Co roztropne z jego strony Bo Wódz mógłby być wkurwiony! Baba 1: - W końcu nasi ustalili Że to będzie w dzień wigilii Baba 2: - Inny znowu proponował (i Wódz za tym też optował) By przed dniem Wniebowstąpienia Zrobić święto Przelecenia! Baba 3: - Inny zaś, z tej samej paki Żeby nazwać go Dniem Sraki! Baba 4: - Radzono, by w Zwiastowania Obchodzić też dzień Obsrania! Figlarz, podsuwa Babą nową myśl: - Wciąż i takie są twierdzenia Tej komisji od Pierdzenia Że te gęsi przeleciały Bo je ruskie tresowały Żeby tu, nad Polską, srały! Baba 4, zastanawiając się mocno: -Może to i wina Ruska?? Albo - kto wie - czy nie Tuska?! Baba 2: Pono, że się z Tuskiem śmiały Jak te gęsi na nie srały! Chór : - Wina ruska, wina Tuska Tuska wina, wina ruska! Oni gęsi te ćwiczyli Potem je naprowadzili! Raz jeszcze: - Wina Tuska, wina Ruska Wina Ruska, wina Tuska! Baba 4: Och, on brzydko się zachował Kiedy wodza nam mordował! Baba 2: To nie wodza! Jego brata Tego co tak nisko latał! Ksiądz 1, drwiąc: I odważne lądowanie Uskutecznił na polanie! Baba 1, ze znawstwem: Na plecach był wylądował! Baba 2: To się nie katapultował?? Ksiądz 1: No nie, bo za sterami Był małodiec, z nielotami, A Generał go prowadził Tak, że brzozę był zawadził. Ksiądz 2: Po czym poległ był ze świtą Sprawców dotąd nie wykryto! Baba 1, histerycznie: - Wina Tuska, niech ja skonam! Baba 2: - Niech ja sczeznę! I Biedronia!! Chór: - Wina Tuska! I Biedronia! Niech ja sczeznę! Niech ja skonam! Baba 3: - Co za franca, co za szuja Skąd wzięli takiego chuja? Jeden z księży, zastanawia się: Przydałyby się ekspiacje…? Drugi, potakuje energicznie i zaciera dłonie:- Będzie kasa na wakacje! Figlarz: - Jakież słuszne to i zdrowe! Nasze! POLSKIE!! NARODOWE!!! Baba 1: - Dorzuciła bym Urbana To na mym honorze plama! Raz przechodził tu, przeprosił, I o wodę mnie poprosił! Szedł z pielgrzymką i krzyż dźwigał Stękał i - trochę utykał Przystanął. O, tu! U płota! Żal mi się zrobiło chłopa, Wszyscy wtedy przystanęli Bo wyprzedzić ich nie śmieli. (Szedł na czele, przy kapłanie, Ten też nie był w dobrym stanie). Zaprosiłam do chałupy Myślałam, że zechce dupy. A on, miast się na mnie gapić Tylko wody chciał się napić! A bym mu nie odmówiła Bo żem wyposzczona była! Baba 2 (ze zdziwieniem) : - Po co pchał się do chałupy? Skoro nie chciał twojej dupy? Baba 3: - Tak mi troszkę się wydaje Że komusze to zwyczaje! Że wciąż chłopu dokuczają I normalnie żyć nie dają! Baba1 (kręci głową z niesmakiem) : - Drugi raz bym nie wpuściła! Lecz przy studni napoiła! Baba 2: - A paskuda ci, ten Urban! Lepiej by se włożył turban Baba 3: - Pono, że go kiedyś nosił Ale ktoś mu go zakosił! Baba 2: - O, naprawdę?? To TEN Urban??? Ksiądz 1, wyjaśniająco z potakiwaniem: - Jako papież. Nosił turban. Baba 4: - Żmija z niego jest ci straszna! Raz wystąpił na golasa! Baba 2: - On ci obraz jest zepsucia Raz uraził me uczucia Nie wiem jak i czym to zrobił Ale bardzo mi zaszkodził! Zgłosiłam to prokuratorom A on ci w ich oku solą Długo go tam maglowały Choć na niego nic nie miały! Baba 3: - Bo on ma układy wszędzie Z takim nie wygrasz w urzędzie! Baba 2: - A mnie pozostała trauma Po czym? Nie wiem tego sama..? I obraził me uczucia! Dał mi w gumce GO do żucia! Baba 4: - Fakt, że tak się z tego zbiesił Że się wziął i sam powiesił! I też tego nie zataja, Że powiesił się za jaja! Baba 1: Wiem. A zrobił to paskudnie Lewem jajem na południe! Baba 4: Pono zaczął od północy Lecz go obróciło w nocy! Baba 4, zastanawia się: Hmmm… Urban? Czy on był papieżem? Baba 1: Ja w to nigdy nie uwierzę! Mówią, że se drwi z papieża I panience nie zawierza! Baba 4, wciąż nieprzekonana: Chociaż kto wie, może cichcem Chodził dzieckiem pod kapliczkę?? Baba 1, z goryczą: To mam nocki nie przespane! Papież??!! Żeby był Urbanem??? 3 Baba: - Też nie wierzę! To dla draki. Papież nasz był z innej paki! Księża potakują twierdząco głowami. Zapada chwila milczenia. Zaczyna Baba2: Baba 2: - A wracając do papieża - gdyż od niego sprawa zmierza - Uratował także ciele Które było raz w kościele Pewnie wrota pomyliło Weszło - i się pomodliło!! Już je mieli na kiełbasę Przerobić, i na okrasę, Ale widać wybłagało I życie uratowało! Baba 1 - Z tego zaś cielęcia wyrósł Piękny byczek, wszystkie przerósł! A co więcej – to nie baje – Z cycka świeże mleko daje! 3 Baba: Zocha doi go codziennie I dziwuje się niezmiennie Że ma tyle mleka z niego Ile ze stada całego! Ksiądz 4: - Tak, to prawda! W Watykanie Rozpoczęto już badanie Bowiem wszystkie takie dane Muszą być tam potwierdzane! Ksiądz 2: - Wielkie mamy w tym zasługi - - Naród nasz, po Włochach drugi, – W umacnianiu naszej wiary W cuda, wianki, inne mary! Najtęższe polskie umysły Utną plotki i domysły! Ci, co wybuchy badali Również się kwalifikowali Do innych cudów badania I ich przyczyn wyjaśniania! Wpada kleryk, podaje jednemu z księży karteczkę. Ten czyta i ogłasza: Jest odpowiedź od Premiera - Bardzo zwięzła, bardzo szczera - Że już wkrótce się wybiera (by urzędu nie zmarnować) Zachód rechrystianizować! Że z tym nie możemy zwlekać! Z tyłu wypada znienacka Ojciec Dyrektor, staje na czele księży i woła, - Co tu czekać?!, co tu czekać?! Dużo trzeba wziąć krzyżyków ( u mnie w szkole to z patyków Najzdolniejsi wyrabiają Takie, co moc wielką mają!) Wód święconych i kropideł Hostii napiec! Ksiądz 2: - I kadzideł! Okadzić ich ateistów Ich kodziarzy! Ich cyklistów! Ksiądz 1, mruga porozumiewawczo do widowni : - Jako my tu okadzamy Nasze owce i barany! Szatan trzyma się z daleka I nam tak tu nie dopieka! Kleryk wpatruje się w pismo od Premiera, odwraca kartkę i kontynuuje: - Dalej pisze: Postawimy W szczerym polu suchej trzciny Cztery ogromne fabryki W których tylko koraliki Na zmiany będą strugane A w trzech innych: Nawijane! (wszyscy, ciesząc się, biją brawo na te słowa) Ojciec Dyrektor: - Zbudujemy biznes cały! W świecie znany! Doskonały! Inżynierów świetnych mamy Do roboty! Kreślmy plany! Rozwijajmy innowacje! Nowe szaty i kreacje! Dla biskupów, ministrantów Mamy świetnych projektantów! Oni stroje projektują W których wielebni gustują ! Księża chórem: Ludowi się pokazują! Ksiądz 1: Śliczne stringi! Nie ściskają! Ksiądz 2: I w dupę nie uwierają! Ksiądz 3: Zestawy do krzyżowania! Ksiądz 4: Medaliki do wieszania! Ojciec Dyrektor –kiwa z aprobatą głową i kontynuuje: - Zbudujemy przemysł cały Jaki oczy nie widziały Specjalistów zatrudnimy Fabryki im postawimy! Od różańców i klęczników, Najnowszych modlitewników, Które w laptopy wczytane Są w przedszkolach stosowane! Dozowników wód święconych Przez papieża pochwalonych! Ruszy transport po Europie I na każdym tirów stopie W cysternach woda święcona Z Watykanu przywożona Będzie do każdego kraju Świeża, jakby prosto z raju Polskimi ciężarówkami I z polskimi kierowcami Którzy są najlepsi w świecie! Co, nie wiecie? To już wiecie! Wyłania się Pani Premier: Spłyną wielkie zamówienia! Ach, jak cudnie kraj się zmienia Jakże dobrze tutaj nam żyć! Pić, jeść, modlić się… Figlarz, z boku: Chędożyć! Baba 1: zwraca się do Pani Premier z niskim ukłonem: Panią po to wybraliśmy! Baba 2: Na Panią głosowaliśmy! Baba 3, zwracając się do widowni : Bo jak lwica tam walczyła! Głos nam JEDEN wywalczyła!! Księża i Baby chórem: - Co tu gadać, co gaworzyć?! Poseł pijak wstaje, zatacza się: - Pić! Gruba posłanka zjadająca obiema dłońmi sałatkę: - Jeść! Poseł z modlitewnikiem w ręku, modlący się: - Modlić się! Poseł, wykonujący ruchy frykcyjne : - Chędożyć! Pijany poseł: I nie wyjdziem nigdy z baru! Figlarz, śmiejąc się, rzuca w stronę widowni: Chyba, że ktoś z Eskobaru Na ich plaże ich zaprosi! Murzyn: wtrąca się: - Tak, to polska dyplomacja Odkryła ta nowa nacja! Poseł wykonujący ruchy frykcyjne : Jadę w towarzystwie Zosi! Zośka zawsze wierna była Dla Wodza się zasłużyła! Wszyscy chórem: - Ach, jak cudnie nam się zmienia Ta ojczysta, nasza ziemia Ach , jak cudna jest to zmiana! Zmiana dobra! Dojna zmiana! Dalej, wszyscy chórem: - Rządzić, dzielić, i szpanować Unia musi pofolgować Kłamać! Kraść! I nie żałować! Unia musi pofolgować! Poseł: - Naszych wszędzie awansować! Unia musi akceptować! Premier: My wartości im wnosimy! Poseł: - A nie głupie słowa, czyny! Posłanka z prawej, rozdzierająco: - Mnie ta cała unia lata! Druga posłanka z prawej: - A ta flaga? Jakaś szmata! Baba 1: Po co nam są trybunały? Jakieś prawo? Ksiądz 4: To banały! Ksiądz 2 : dodaje: Dyrdymały i banały! Baby: Konstytucja?? Księża dwaj: Prostytucja! Baby chórem: -Jeśli czegoś nie kumamy To zaś księdzów się pytamy. Wszyscy chórem: - Pić! Jeść. Modlić się!! Chędożyć! Posłowie z prawej, chórem: I przed Unią się nie korzyć! Pić tu, jeść tu, i chędożyć Księża chórem, cienkimi, zawodzącymi głosami, charakterystycznie: - Dło-nie do paciorka złoooooożyć! Figlarz: I chędożyć! I chędożyć! Ksiądz 2: Walić w cipska! Ksiądz 4: I w kakao! Pani Premier: Jak się komu będzie chciało! Bo to też się nam należy Czy się stoi, czy się leży! Wszyscy chórem, posłowie z prawej i księża – oprócz jednego: Pić, jeść, bzykać, nie żałować Unia musi pofolgować! Pić, jeść, modlić się, chędożyć! Pani Premier, wysokim głosem, zaciągająco: Póki Unia na to łoży! Ale teraz wyśpiewacie Komu wy to zawdzięczacie: Wszyscy śpiewają HYMN NA CZEŚĆ WODZA: HYMN NA CZEŚĆ WODZA: (Na melodią „Ukochany Kraj”) refren CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! KSIĄDZ 1: Jego miłość obala szlabany! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! PANI PREMIER: On jest Partii i masom oddany! CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! CHÓR: Nasz jedyny, nasz polski i wielki CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: Przed nim drżą nasze ławy poselskie! Prawa Strona Za nim wszyscy pójdziemy na szaniec By odtańczyć nasz chocholi taniec Kiedy tylko z Unii wystąpimy Tu porządki nasze wprowadzimy!!! Wyrzucimy z Brukseli doradców Bo za bardzo nas oni dymają Wyrzucimy wszystkich imigrantów Co choroby straszne sprowadzają Chór: On Ci zastał kraj cały w ruinie Jego sława nigdy nie zaginie! On rozwalił całą opozycję Z lewa teraz nawet mysz nie piśnie! refren CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! Pani Premier: Dzięki niemu każdy w to wierzy! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! PANI PREMIER: Nam się kasa po prostu należy! CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: On odzyskał nam spółki i media! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: On ci krzywdy zrobić nam nie da! Prawa Strona On odzyskał dla nas trybunały Sądy, które nas źle skazywały! Dzięki niemu dobrze się tu mamy I misiaczków w spółkach urządzamy! Nasze w spółkach wszystkie są zarządy Nasz Trybunał, nam uległe sądy! Nowe lądy my z nim odkrywamy Z Eskobarem wkrótce się zbratamy! refren CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! Pani Premier: Dzięki niemu suweren nas kocha ! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! PANI PREMIER: Dzięki niemu pińcet ma Zocha! CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: My po wielkie nagrody sięgamy! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: Dzięki niemu władzy nie oddamy! Prawa Strona Nasi chłopcy, orły nad orłami Chociaż bez szkół, są już ministrami! Drżą przed nimi nasze generały A policja prezentuje pały! A jak który o parasol prosi To generał mu nad główką nosi! Wkrótce Unię schrystianizujemy Lub z honorem z niej się wyniesiemy! refren CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana! Pani Premier: Od tysięcy lat wyczekana ! CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana! PANI PREMIER: Nasza dojna, od suwerena dana! CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana! POSŁOWIE Z PRAWA: My po wielkie nagrody sięgamy! CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz! POSŁOWIE Z PRAWA: Dzięki niemu władzy nie oddamy! Prawa Strona Dzięki niemu powstaliśmy z kolan Dzięki niemu kwitnie plemię Polan Dla nas Słońcem, Gwiazdą jest i Drogą, Żadne siły z Wodzem nas nie zmogą! Za to go uwielbia nasza zmiana Nasza dojna, nasza wyczekana! I już teraz każdy kodziarz wierzy Że to wszystko nam się tu należy! Jest jak rozkaz Twój wysoki głos: Utrwalajcie Wasz szczęśliwy los! Dzięki tobie opozycja słabnie Wkrótce cała na mordy upadnie! Pani Premier solo: Utrwalajmy naszą Dobrą Zmianę bo jest nam od Pana Boga dana!
  14. Miło, że zwróciłaś mi uwagę, zatem jak najbardziej z serca dałem serducho:). Pozdrawiam również.
  15. Hmmm... bardzo ciekawe, poruszające skojarzenie. Inspiracją dla mnie było "oświecenie" w rozumieniu niektórych nauk buddyjskich. Ale Twój wpis sprawił, że i ja, teraz, dostrzegłem w tym co zamieściłem wręcz ponury opis spustoszenia po tamtej katastrofie. Dziękuję Ci za to Oświecenie. Pozdrawiam serdecznie:)
  16. Dzięki, zauważyłem, już za pierwszym razem, ale brakło czasu na poprawkę:). Już się za to biorę, pozdrawiam :)
  17. Oświecenie Właśnie przez okno wyjrzałem I nagle wszystko przejrzałem, Niby znam to na co patrzam Lecz inaczej to doświadczam: Wiatru nie ma ani słońca Ani zimna czy gorąca Nie ma drzewa ani krzewów Ani ptaków, żadnych zwierzów Dzika nie ma i jelenia Ani rogów, które zmienia Sarny, kota, też pies znika Nie ma domu, gołębnika Stawu, sauny i kamienia Wszystko w marę się przemienia Ściany znikły razem z drzwiami Futrynami, obrazkami Kibel, sedes i pierdzenie Wanna lustro i grzebienie Kuchnia zmywak i lodówka Robot, sztućce i wirówka Nie ma bogów ani bożków Nie ma żarcia, ni pierożków Ani nie ma prostytutki Nie ma matki, ni pieluszki Bohaterów i złodziei Ani wiary ni nadziei Znikli księża, katecheci (nikt nie rucha naszych dzieci) I doktorzy i docenci Wszyscy w chwale, bądź wyklęci ……. Co zostało? W miejsce stołu widzę stołość W miejsca ściany jej ścianowość Zamiast trawy trawowatość, Zamiast drzewa tylko drzewość, Drzwi to tylko otworatość, Woda to jest wodowatość, Jeleń – jego jeleniowość, W miejscu rogów – rogowatość, Ciepło – zimno – ruch cząsteczek Światło, ciemno, trochę cienia To już tylko urojenia Zamiast ptaków – ptakowatość, Miast pomników – widzę skały Które się uformowały Zamiast świętych zaś – świętuchów, Brzuchowatość zamiast brzuchów Okrywalność zamiast ciuchów Nie ma już naburmuszenia Ani min żadnych strojenia Czynów ważkich, czy wspaniałych Ani podłych, niskich, małych Waleczności, bohaterstwo Zmowy, zdrady, kumoterstwo Poświęcenia i kajania Wstrzemięźliwość i wzbraniania Szlachetności i zaprzaństwo ….. To nie są w celu działania To są tylko zachowania Pustka w ruchu, w wyobraźni Nie ma miejsca już dla jaźni Ani żadnej świadomości Nic w mej głowie już nie gości Kiedy wszystko się przemiele Co zostanie to: Piksele. Stała Plancka to granica Bo poniżej nie ma bycia.
  18. Lach Pustelnik

    upał

    Mistrzu, idzie się tego nauczyć?
  19. @jan_komułzykant Dzięk! Na Ciebie zawsze można liczyć:) Miłego i... cierpliwości:)
  20. Kucykowi, Kuśka Mała, Żadna klaczka stać nie chciała Biedak, gdy był napalony Szukał sobie stogu słomy. Aż raz, klaczka wyposzczona, Dopuściła go do łona I innemu już nie stała, Tylko Kuśce dawać chciała. To dziwiło inne klaczki Co z tej samej były paczki: Co ty widzisz w tym kucyku? Z nim się nie da... bzyku-bzyku! Odparsknęła, rechotając: Przecie większy jest niż zając! Większy też jest od robaka I – szalony rozrabiaka! Tu na morał nie czekajcie, Chcecie? Sami wyciągajcie! (kolegom - i nie tylko - ku pokrzepieniu serc. LP)
  21. Masz wyobraźnię, gratuluję! W Kamasutrze TAKIEJ pozycji nie opisano:))) Pozdro!
  22. Mnie także. Twoje:))
  23. Kiedy już odwalisz, to co miałeś zrobić, matole Zakopią cię głęboko. – Gdzie? W cmentarnym jakimś dole. Albo wrzucą najpierw twoje truchło do pudła drewnianego A potem wjedziesz do pieca. I znikniesz. - Skąd? Z Arki Noego. Pozwolą ci się może i trochę nacieszyć swoim istnieniem Albo od początku cię przywalą potwornym cierpieniem Zależnie od tego, co Twoim Bogom do łbów ich przylezie Żyć będziesz tą chwilą w dostatku i zdrowiu, albo w chorobie i biedzie. Czasem na przemian będą się z tobą zabawiali To cię trochę przyduszali, to znów obłaskawiali, Ale w końcu i tak się tobą znudzą, braknie im litości Spopielą twoje ciało, mózg, włosy i kości. Jakiekolwiek by nie było ludzkości przeznaczenie Jedno jest dla mnie pewne: to Oni winni ludzi błagać - o wybaczenie. I ja bym na to poszedł. I nawet bym Im wybaczył, Gdyby się ukorzyli. Przywdziali strój tułaczy I doznali wszelkich naszych udręk i niedoli, Ale osobiście. I z ich boskiej, wolnej, czy nie - woli. Najlepiej jednak będzie, gdy wszem ogłosimy: Spieprzajcie! Już was tutaj więcej nie czcimy! (swoją drogą, kiedyś, będąc na haju, śniłem o tym, że to Adam i Ewa wygnali Boga z Raju)
  24. Lach Pustelnik

    trzy koła

    i młynarza koło czasem kole na tym łez padole...
  25. Miał szczęście...? On pewnie inaczej by to nazwał:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...