Na szczęście są ludzie
dobrzy i źli
zmieszani jak drink
swoim byciem naraz
tylko połową
dobrą lub złą osobą
Ale Iga i one i oni
robią sobie krzywdę
niesamurajsko
niedorzecznie
od głowy do podłogi
płyną ich czerwone
szkarłatne i ciemne
wnioski
Zanoszę się płaczem
śmiechem
do domu
Tego tam domkniętego schronu
Zanoszę się łzami
krzykiem
skowytają mi struny
wąskich gardeł
karmionych siłą gęsi
do wsi do domu w 100 lat
powrócę
na dachówkę kładę dłoń
i cedzę zębami: Nie dziś!
czekaj wsi miła
nie umierajże pojedyńczo
W sąsiedzie
przepitym jedynaku
górskiej babie jak dąb
i tym starym plecaku
z kąta przekładanym w kąt
pomysł się urodził z zimna
nie przechodził oględzin
podrzucił jak twarda kukułka
swoje dźwięczne ciałko
cukiereczku cukiereczku
gdzie się zaczyna smak
nowych nie przemyślanych
skrzydeł przyrody?
Jak wyglądam
tak się czuję
zwykle czarno
z różowymi plamami
na twarzy mam popiół
posypał mnie zeszłorocznej środy
i jeszcze znajduję ziarna
owsa w kurtce
wyglądam na pełną kultu
pełna nadęta do przebicia czekam
ale nie ma śniegu tej zimy
Przepraszam nie mogłam się powstrzymać i zakończyłam sobie tak:
...a cała słona woda
popłynie nam w zatokach,
potem drzewa w plecakach
i sen odchodzących majaków
zastygłych w słup soli
-Podasz mi soli?
Tak, tak! Zamyśliłem się.
Pozdrawiam
My wielkie ludzie stopy mamy wielkie
większe niż świat mniejszego
w kółko koło kołeczek
etymologiczna pajęczynka
łączy was ludziki
My wielkie ludzie dobrze depczymy
wasze maleńkie różniczki różowe
jak wata i buzia cukrem napuchła
"Jest czas kiedy jesz lwy, jest czas kiedy lwy..." bla bla, czołem
Dziękuję za opinię, druga wersja jest uczesana i nie miałam do niej serca, pozdrawiam