Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    416
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. potłuczone szkiełka na krawędzi ulicy deszcz pada coraz bardziej w zimnie świata zabłąkana samochód odjechał wraz z nim ojcowskie ciepło przez pola na boso dążyła daleko za horyzont we mgle słychać tłuczenie butelek nocne kłótnie i znany płacz dziecka promień słońca przebił grubą błonę ospałych chmur chwila zapomnienia aby spłodzić nadzieję wylała ostatnie łzy w płaszcz swojego mistrza nadał jej imię podał serce na dłoni progres życiowy utkał na duszy i uśmiech się zrodził w drewnianej chatce ani śladu po stłuczonych szkiełkach na autostradzie zysku w pędzie chcenia zginął w zderzeniu z własnym ego neofita i dawca nasienia zakopany jak pies na bagnach przy lesie zapomniany na własne życzenie dziewczyna kochana kochać potrafi daleko od traumy jest już bezpieczna wśród tańca i śpiewu gdzie miłość jest celem gdzie miłość jest drogą KLAUDIA GASZTOLD
  2. Zimno zrobiło się na sercu Moja wieczna nostalgia budzi mnie nocą Bagaż mylnych złudzeń zakrywa twarz księżyca Na szczęście jesteś poza zasięgiem trosk świata Klaudia Gasztold
  3. Brak kontaktu ze światłem Izolacja poezji od własnych zmartwień Nadmierna litość względem siebie Niszczy lustrzane odbicie Brak kontaktu i pełnej świadomości Wokół puste kory drzew Niewyraźne echo w tle Lustro pęka na wskos Wydając z siebie błękitne iskry Jestem czyimś respiratorem Kiedy mdleję ktoś odzyskuje życie Pomimo a czasem wbrew poezji Klaudia Gasztold
  4. Uwielbiam to uczucie Zmywam makijaż Ubieram zwykłe czarne leginsy Pozbawione zbędnych etykietek Koszulę wkładam do szuflady Lekko wyrwanej z zawiasów Zwiewna biała koszulka idealnie na mnie leży Włosy czeszę w malutki kucyk na czubku głowy Wyglądam wtedy jak dziecko Lepiej mi w twarzy dziecka Jak każdej poetce Omijam bałagan panujący w salonie Pokój gościnny zamknięty od wczoraj Woda na herbatę daje o sobie znać Uwielbiam uczucie głębokiej prostoty Nic mnie tak nie cieszy Jak poranna bułka zamoczona w ciepłym mleku Te sielskie chwile są wyżej od palm i kokosów Od kamer i autografów Ja się nie zniżam do poziomu arystokracji Marmur porcelana złoto rzeźby pomniki No właśnie Najważniejszy jest ten ostatni kamienny pomnik On zamyka wszystkie bogactwa Pozostawiając ciszy swój czas Klaudia Gasztold
  5. Wszystko jest nietypowe Nawet moje bezbarwne życie Znajomość wersów porzuconych w lesie Rozmowa z Widmem każdej nocy Jestem tutaj bo jestem Powstałam z chaosu myśli poetyckich Ktoś inny powstał ze spokojnej morskiej fali Żyjemy bo żyjemy bez naszej zgody Nietypowo gdyż w jednym kosmosie Klaudia Gasztold
  6. Coś się burzy w niebie Coś się budzi w piekle Bujam się na węża ogonie Miewam sny dziwaczne Budzę się gdy wrona kracze Przytomność gubię Gdy ktoś w ciszy z okna skacze Uderzenie słychać ciężkich fal Ostatni wydech motyla Coś się burzy w niebie Coś się budzi w piekle Bujam się nadal przesuwając Topole Miewam sny prorocze Kiedyś Kiedyś szczęście zobaczę Klaudia Gasztold
  7. Kolejny niespokojny sen Kilka pobudek w trakcie brzmienia Postać mężczyzny i skąpy wątek nadziei Zaplątany sznurek przy nodze stalowej ławki Mój zmarły pies sam w pustym kościele Czyżby się modlił akurat za mnie? Klaudia Gasztold
  8. Ładny efekt :-) pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za poświęcony czas dla mojej poezji :-)
  9. była zbyt wrażliwa za młodu zbyt mocno kochała wierzyła w każde słowo człowieka była zbyt dobra teraz żyje bo tak wypada teraz jest inna może i lepiej teraz sama dba o swoją fryzurę ona oddycha dla siebie i tylko dla siebie ona będzie kimś dla drzew i wód będzie jaśniejszą chmurą na niebie ona będzie kwiatem lotosu brzegiem Gangesu Narcyz i lilia na jednej łodyżce ona a także inne jej bliskie Są porzuconym gwoździem na Jasnej Górze Są częścią Vrindavany Kradzionyn masłem Owocem zebranym Pawim piórkiem Streszczeniem pieśni wedyjskiej Klaudia Gasztold
  10. zawsze gdy kładę się na tory zatrzymujesz pociąg zawsze gdy idę do lasu ścinasz gałęzie zawsze gdy zamykam drzwi otwierasz okno bądź wybijasz w nim szybę zawsze gdy płaczę w mrocznej nocy rzucasz blask księżyca w moją stronę chodzisz po wodzie czasami falistej podnosisz wzgórza aby uchronić najsłabszych zatrzymujesz lawinę piasku zanim spadnie na moją głowę zawsze podmieniasz horoskopy kiedy trzeba kiedy milczę przemawiasz kiedy krzyczę trzymasz mnie za piersi zabraniając skoku w dół zawsze gdy mówię, że wszyscy są źli udawadniasz że przecież wszystkich nie znam nie każdy kot jest czarny nie każda noc jest ciszą kropkę przekształcasz w przecinek nawet w piekle znajdę anioła przecież tu jesteś KLAUDIA GASZTOLD
  11. BRAT Zakochana w swoim duchowym bracie We wszystkich wierszach dostrzega jego ślady Anielski wygląd dostojną postawę Potrafi on głosem zniżyć chmury ku ziemi Przy bezpośredniej rozmowie Dziewczyna trzyma rękę na pulsie Serce jak dziki mustang bije aż ściany pękają Brnie rozlewając krew po całej plaży Ciężko jej zachować dystans i dobre maniery Zakochana w swoim duchowym bracie Obserwuje uległość gwiazd Wiedza brata podniosła wiele wież Otworzyła wiele bram Zamknęła kilka czarnych dziur Prorok i pasterz W jej myślach kochanek Zabójczo podobny do ich ojca duchowego Na łaskę losu ta dziewczyna identyczna jak oni Trzy krople wody trzej muszkieterowie Trzy powody do kolejnego kroku Trzy dowody na istnienie dobroci Wiara Nadzieja Miłość Klaudia Gasztold
  12. Wiersze rozbiły się o ścianę Oblana zimnym potem siedzę w ciemności Czekałam na literackim peronie Żaden pociąg nie kursował Strumień strachu spływa po kręgosłupie Patrzę się na odłamki poezji W jednym z nich patrzysz na mnie Niepewnie z przymrużeniem oka Klaudia Gasztold
  13. jeśli przestanę kiedyś pisać wiersze nie płacz proszę jest wielu innych poetów nawet lepszych ode mnie jeśli kiedyś przestanę oddychać nie płacz proszę przeczytaj tylko kilka moich starych wierszy będzie dobrze śmierć jest przecinkiem a nie kropką wszystkie drogi prowadzą do celu jeśli nie wrócę kiedyś do domu nie opłakuj przyszłości szukaj mnie w zostawionych śladach i nimi podążaj nie bój się będzie dobrze tam też kwitnie szczęście KLAUDIA GASZTOLD
  14. ten kto kocha prawdziwie nie czuje zazdrości zapomina o ubieganiu się o wdzięczność miłość związana jest z limitowanym bytem kiedyś nadejdzie czas pożegnań póki co jest dobrze w pewnym sensie dojrzałam do pewnych spraw lżej mi gdy omijam ludzi bez uśmiechu dzieciom z czasem rozrywa się serca wypala się dziecięcą radość rzekomą ,,odpowiedzialnością,, miłość to chwiejne uczucie ktoś kiedyś powiedział ,,miłość widzi się w czynach, nie w wyszczekanych słowach,, w milczeniu odeszłam na chwilę do fabuły snu pamiętam tę kartkę zgniecioną trzymałaś ją w drżącej dłoni co do treści listu wszystko już jasne KLAUDIA GASZTOLD
  15. Emanuje dobra energia z wyzwolonych od zysku dusz Pokój pełen światła gości dwoje dzieci Dziewczynki piękne jak kwiat lotosu Przestrzeń szyta miłością Z kuchni dobiega aromantyczny zapach obiadu Na podwórku tata gra na złotym flecie Młoda mama w kwiatowej sukience Śpiewa cudowne pieśni Delikatnie kołysząc się na wietrze Emanuje dobra energia Klaudia Gasztold
  16. SEN przyszłaś do mnie we śnie dzisiejszej nocy jakaś niespokojna byłaś inna niż zwykle niema, trzęsły Ci się dłonie pamiętam, wokół nas było dużo gęstego śniegu szare blokowiska chyba pół wieku bez mieszkańców w oddali było słychać przejeżdżający tramwaj pewnie zgodnie z rutyną jechał w stronę fabryki kleju coś chciałaś mi powiedzieć ale płacz postawił barierę rozlały się łzy po chyba nowym płaszczu nie straciłaś uroku mimo rozpaczy chciałam pocieszająco objąć Cię ramionami dodać trochę ciepła i potrzebnej troski jednak z każdym zbliżeniem oddalałaś się ode mnie wyjęłaś z kieszeni zwiniętą kartkę chciałam odebrać wiadomość od Ciebie obraz lekko się zachwiał przed oderwaniem się od łóżka uderzyłam się w głowę później zobaczyłam różowe światło w moim pokoju nadal tkwiła pustka, cicha pustka ani śladu po zwiniętej kartce tylko niepokój oddalał się stopniowo to już drugi taki sen o Tobie KLAUDIA GASZTOLD
  17. Podarte kalendarze i daty naszych marzeń Co noc snuję coś pod nosem Wszyscy we śnie kąpani Ja wciąż rozpamiętuję co było między nami Przybądź chociaż we śnie Choćby tym ostatnim Przez życie ubłaganym W gąszczu moich smutków tylko suche liście Barw pozbawione oddaliły się od rzeki Dawniej zwanej spokojem Klaudia Gasztold
  18. profesjonalny podryw i irytujące pytania To początek zawodu miłosnego Jeszcze przed rozpoczęciem aktu przyjaźni Miewam odruchy wstrętu wobec ciekawskich Myszy kościelne zamiast się modlić Wolą spijać porzucone krople wina Tak samo kochankowie pozbawieni werwy Skrypty przykazań skreślone z aktu małżeństwa Jeszcze przed ostatnim zabiciem dzwonu Klaudia Gasztold
  19. myśli moje nieuczesane... czym są one dla nas wszystkich? zagadką wszechświata? być może.... kostką Rubika? prawdopodobnie..... albo gąszczem wiecznie zielonym...... sadem pełnym biedronek i świerszczy? czym są te małe cienie wśród gęstych traw? mogą być dla świata czymś bądź niczym... może kroplą nadziei.... namiastką litości.... pyłkiem dobroci.... wersem lirycznym.... zbawiennym spadochronem..... czymkolwiek są, zawsze składają liczne pokłony przy nagrobku gdzie spoczywa okiełzana miłość Klaudia Gasztold
  20. zabawa w gęstym śniegu tuż za domem zaraz po sporej dawce gorącej herbaty jest najlepszym sposobem na zobrazowanie świata dziecka tu nie ma drogowskazów radarów ani kontroli granicznej jedyne co nas może kontrolować to błękitne słońce biel wokół biel i tylko biel lekko ubrani jak motyle skaczemy po mlecznych wydmach czasem szukam czapki lub rękawiczki w kokosowym morzu brak zegarka i telefonu a jednak jest ten uśmiech na twarzy po powrocie do domu powtarzamy rutynowo zajęcia plastyczne łyk ciepłej herbaty w międzyczasie jest mile widziany u wejściowych bram przed snem czytam książkę kilka osób nieopodal mnie obserwuje gwiazdy moja mentorka stojąc przy drzewie pełnym kolorowych liści rozmawia z zachodzącym słońcem czasem się modląc wszystkie razem złączone prośby zostają spełnione jak płatki śniegu wysyłane przez zimę Klaudia Gasztold
  21. Gdyby nie wyjazd pewnej osoby sprzed lat Miałabym godniejsze nazwisko Spokojniejsze noce i jaśniejsze dni Szczęście częściej pukałoby do okna Deszcz padałby trochę dalej Spotkanie w parku było pisane Debaty w gwarze tajemnic Jednak bliższe spojrzenie okazało się zakazane Ostatni nocny dyżur był kwestią czasu Widuję często dziewczynę którą mogłam być Powierzchownie się znamy Ta dziewczyna w słonecznym blasku Posyłająca uśmiech w moją stronę Zawsze gdy ukradkiem ją mijam na targu To mogłam być ja Gdyby nie tamten wyjazd Przeklęty obowiązek powrotu do rodzinnych bagien Być może zbyt kolorowa wizja aby była realna Albo zbyt mroczna aby stała się fałszem Klaudia Gasztold
  22. Dopiero teraz widać owoce Soczyste kolorowe leżą na gęstej trawce Dziewczynka w niebieskiej sukience je zbiera Pojedynczo do dużego koszyka ze słomy Dopiero kiedy wyszłam z gwaru niepewności Dostrzegłam istnienie pięknej dziewczynki O orzechowych włosach i zielonych oczach Daleko mi do niej jej sadu i wdzięku jaki nosi w sobie Dotykam suchych liści śpiących pośród drzew Tutaj brakuje dorodnych owoców Uczuć czy barw Jakiegokolwiek znaku życia Klaudia Gasztold
  23. Ostatnie dni spędzone pod powierzchnią wody Były dla niej nauczką od życia Za szlachetne dłonie płaci się gradem kamieni Wysycha na brzegu ostatni anioł Gwiazdy patrzą dodając jasnych promieni To światło to jedyna jasność którą widzi na świecie Ostatni raz Kumulacja smutku powoduje erupcję serca Wypaliła się pamięć o dobrej nowinie Odcienie szarości błądzą wśród drzew Potykając się o blask księżyca Minione dni były ciężkie dla rozwoju Obecnie nie ma czegoś takiego Linia nadal jest pozioma Jakby odurzona patrzy wprost Nie słysząc że gwiazdy proszą o wzniesienie Pomstę sumienia Klaudia Gasztold
  24. podczas długiej jazdy samochodem zapodziałam gdzieś rozum kieruję swoim życiem nie mając prawa jazdy jak większość poetów zgłosiłam swoją zgubę do centrali wierszy okazało się że od lat jest nieczynna na własne pióro szukam śladu rozsądku w gęstym lesie dużo jest miłości pozbawionej rozumu piesi mają jednak lepiej od tych zakamuflowanych we własnej przestrzeni długo pada śnieg za oknem śliska powierzchnia zmyła ślady po nietrzeźwych śmiałkach hamulce łatwiej jest stracić niźli szare komórki pod zaspą niedaleko świątyni stoi samochód bez kierowcy świątynia jest zamknięta z powodu braku bezinteresownej dobroci wokół tylko biała pustynia ani śladu poety KLAUDIA GASZTOLD
  25. Ku pamięci ofiar pożaru w Koszalinie Nikt się tego nie spodziewał Urodziny jak każde dobrze wyprawione Smutno zabił dzwon kościelny Zrzucając świeczkę z tortu Ten sam wiek ta sama pasja ten sam pokój Ten sam cmentarz Ogień otworzył przestrzeń paranormalną Zabrał rodzinne szczęście Sens budzenia się o poranku Życie pięciorga dziewcząt Kryształy Cudu Nie pytam gdzie posłał Was los Ani jakiego Boga teraz widzicie Zbędne są komentarze i oceny Czas winien teraz ciszą być gładzony Kiedyś i ja tam dotrę Nikt się i tego nie będzie spodziewał Pragnę Waszego szczęścia i spokoju Pragnę aby otworzyła się do rajskich bram ostatnia kłódka Nie żegnam się z Wami Kiedyś się przywitamy Jeśli jest inaczej To jesteście wśród nas ponownie Więc nie na miejscu jest smutek Klaudia Gasztold
×
×
  • Dodaj nową pozycję...