-
Postów
393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Koziorowska
-
Słowa są z piasku
Koziorowska odpowiedział(a) na Marsjanin utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marsjanin Widzę, że lubisz "enter", ale w tym przypadku jest on zaletą. :) Pozdrawiam serdecznie. -
Spieszmy się kochać ludzi
Koziorowska odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@error_erros Ciekawie piszesz. Na pewno masz wielu oddanych czytelników. Ja jednak szukam w poezji czegoś innego. :) Pozdrawiam i życzę dużo twórczej weny.- 23 odpowiedzi
-
Plaster księżyca
Koziorowska odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Lidia Maria Concertina Genialne! Nic dodać, nic ująć. Życzę nieskończonej weny twórczej. Pozdrawiam! -
Tanio skóry nie sprzedam
Koziorowska odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym Wiersz trudny, zdecydowanie mnie przerasta. :) Nie oznacza to, że jest zły, nie! Po prostu nie moja bajka. Pozdrawiam! -
spłonęłam u wezgłowia kolejnej kartki zmieniłam w proch nowomowy w który nikt się tutaj nie obróci zatrzaśnij na czas określony wieko języka obudź się u progu obok butelki mleka przepełniona niewyremontowanym ciałem prowadzonym na smyczy przez ciężarne dźwięki syren szukam siebie w almanachu wybitnych nekrologów wciąż wierzę w obolałe żyły gwiazdozbiorów ohydnie wykorzystane nieba których pod dostatek jak świeca zgaszona listopadowym westchnieniem Lucyfera jak ciało ukryte by oszukać przesądzoną dojrzałość kłębię się na wierzchołkach słupów telegraficznych rozcinam na drobinki czuły popyt jesiennych przemówień
-
@Natalka16 To dobrze, że pozwoliłaś swojemu wierszowi ujrzeć światło dzienne. Hm... Jak to się mówi - trening czyni mistrza. A więc - do dzieła! Może być ciekawie. :) Pozdrawiam.
-
@LeopardM Bardzo ciekawy start. W interesujący sposób poruszasz problematykę doby portali społecznościowych. Jeszcze tu do Ciebie wrócę. Pozdrawiam!
-
@Somalija Twój tekst jest dowodem na to, że można jednak napisać intrygujący erotyk. Pozdrawiam słonecznie.
-
Metalowe Kwiaty
Koziorowska odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dekaos Dondi Dobry wiersz. Spodobało mi się Twoje pióro. Chętnie poznam bliżej Twój warsztat. Pozdrawiam słonecznie. -
Buntowniczka
Koziorowska odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Waldemar_Talar_Talar Przyznaję, że Twój wiersz to nie moja bajka, ale mimo to przypadł mi do gustu. :) Pozdrawiam słonecznie. -
ostatni prędki haust modlitwy i wszyscy możemy rozkosznie gasnąć ostatni odbębniony paciorek i jesteśmy w stanie pochylać naznaczone piętnem gaje nie nadążam za porozrzucanymi falami przyboju owijam się w całun skazanych na niedostatek pielgrzymów zatraconych w dachach upadnij na głowę przed następnym błogosławieństwem nadstaw duszę w stronę gór lodowych nie chcę więcej przełykać śliny na złość zmarłym w potrzebie łamię tekturowy bochen popijam sztucznym mlekiem krwią w proszku
-
Cześć! Chciałabym zaprosić Was do polubienia nowej strony poświęconej mojej twórczości: https://www.facebook.com/TrzyGroszeKoziorowskiej :)
-
pękate gwiazdy czekają w kolejce po miód odklejają się od wilgotnej powierzchni sklepień krystalicznie czyste kłamstwa nie powrócą według minionej przyszłości czarna wypatroszona kość staje pięścią w gardle sypią się lamenty straconych archaniołów obietnice wżynają w ciasto tańczmy jak rozkazuje Bóg mimo że nie mamy poczucia rytmu nie zapewniaj mnie o swojej pokucie lubię delektować się twoim krzykiem wypatroszony dotyk służy za krzywoprzysięstwo prosto z twoich wegetujących płuc
-
dlaczego odwracasz twarz ósmy cud miód gdy słyszysz spazm mojego oddechu? chowasz spojrzenie które od dawna jest jedyną krynicą mojej pasji zmierzasz ku odwiecznej teraźniejszości przywiódł mnie twój serdeczny ból unikasz dłoni usiłujących dogonić sekundnik jesteś człowiekiem który rozumie czym naprawdę jest przewlekła cisza jesteś człowiekiem który wie dlaczego tutejsze życie nigdy się nie kończy tak jesteś tym kimś kogo chciałabym spotkać po śmierci
-
pławię się w religijności pobliskich słów roztrząsam ciszę wypełniającą bańkę mojego bólu modlę się do ciała leżącego w bezdennej kałuży serca i mięsa brakuje mi twoich słonych spojrzeń przerysowanych słów poczuj dogłębnie przekaz mojego oddechu zapoznaj się z milczeniem wypełniającym zbyt ciasne skronie nasze dopasowane wersety płoną w ogniu kolejnej apokalipsy błąkam się między sercami którym ktoś przetrącił miłość pozwól poznać smak twoich niebieskich nadgarstków
-
wróciłam zbyt wcześnie żeby marzyć bez wyrzutów sumienia porzuciłam niezdrowy cień rozbolał mnie żołądek wyzwól z objęć pozbaw jeszcze jednego serca niech kwitnie w nas wolna wola gotowa dać śmierć w imię proroków przymierz nowy uśmiech szyty na miarę potrzebuję spójności w czasach wilk zazdrości człowiekowi pora zmartwychwstawać jest sezon na dusze
-
Nie umiesz angielskiego w tych czasach? ;) Pozdrawiam.
-
Witam! Chciałabym bardzo przedstawić Wam mój najnowszy tomik. Jest zatytułowany "The Beautiful Melancholy" i jest w języku angielskim. To mój debiut, jeśli chodzi o poezję anglojęzyczną. Serdecznie zapraszam do zakupu: https://ridero.eu/pl/books/the_beautiful_melancholy/. Pozdrawiam. :)
-
bezpańskie stada metropolii skupione na modłach wieżyce czyśćca od tysiącleci zażegnane nie proszę o rozkołysany podest nie walczę o zaginioną równonoc za firankami warg schował się pocałunek każdy się wstydzi paciorki gwiazd wpełzły pod spadziste czoło raju teraz wszyscy będą rokrocznie święci rozkochasz w sobie nawet śnieżnobiałe anioły o niegrzecznie zielonych oczach
-
nikt nie pomyli się w oddychaniu nie wzejdzie przed śmiercią księżyca jątrzę pod lewym skrzydłem święty ochłap konstelacji nie zdoła ujarzmić roztrzepanych naczyń krwionośnych zdrap z policzków opatrzności odciski słów nie ubrudź się posoką zmarłych ptaków w locie zanim zmyślę rozwiązanie dla niewiadomego rozrachunku uczcijmy nieuniknioną śmierć Stwórcy epoką ciszy
-
chciałabym czasem zobaczyć wiatr ubrany w twoją flanelową koszulę doświadczyć nocy której do twarzy z gwiazdami natrętnymi kometami zasmakować odległości dźwiga jeszcze jeden zaplanowany przypadek zanurzyć się w następnym śnie błagając o chwilę bólu skrawek nostalgii ocknąć pomiędzy zdaniami jakich nikt już nie podlewa nie pielęgnuje zobaczyć w twoim uśmiechu moją starość porzucone pojutrze chciałabym czasem ujrzeć cię w twarzy Stwórcy nad granicą między bólem a miłością u stóp nieba do którego zgubiono ostatnią parę kluczy
-
ktoś ukradł mi zeszłoroczne ciało nie zaczekawszy na duszę pozbawił strachu ubogiego jak wczorajsza nieskończoność choć błagałam o minutę ciszy wzniósł za mnie toast ale pośpieszył się z pytaniami na odpowiedzi ktoś rozpostarł za mnie skrzydła chcąc wzlecieć z nieznanej ziemi prosto w ramiona Lucyfera zrodził pamięć by odnaleźć zamierzchłą przyszłość mlecznobiałe gwiazdozbiory ktoś umarł na nowo tak na wszelki wypadek nie zapeszyć nie odwrócić uwagi
-
prześladuje mnie twój czas z oczu podobny do ojca a z serca do matki zgaśnie nadaremno gwiazda pękata od nadprodukcji modlitw upadnie na stromiznę czoła zanurz się w halucynogennym świetle błędnych ogników z okazji pierwszego roku dojrzałości wywieś na słupie ogłoszenie oddam życie w lepsze ręce chcesz się urodzić? gratulujemy odwagi i cierpliwości
-
pozbierałam skórki po bananach posprzątałam po sobie niedojedzone pigułki chciałabym nakarmić cię pacierzem ale noc przemija zbyt intensywnie wiesz chyba lubię tego Boga zbierać po nim puste butelki znoszone kapcie łakomie wykorzystane ciała przejrzyj się w moich dłoniach jak krew płynie w twoim kierunku jak kwaśnieje powietrze a nie warto tłuc szyby
-
odsączam od przewlekłego życia ostatnie drobinki światło zacne w komicznym istnieniu bawię się w noc którą porzucił ranek zakochany w obojętności zdany na siebie odporna na szczęście podnoszę pokłady człowieczeństwa zwichnięty język bardzo ludzki powłoka wiatru zagubiła się w lewym przedsionku pomiędzy rozpustą a zwykłym nieszczęściem podłączona do krwiobiegu powracam na brzeg gdzie można odnaleźć płaskowyże utkane z sieci linii papilarnych pociągnięte uśmiechem rubasznym kantem odnajduję w sobie białe róże przekonuję Boga o drzazgach czule pomiętych u krawędzi gwiazdy polarnej