Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Koziorowska

Użytkownicy
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Koziorowska

  1. @Waldemar_Talar_TalarOjej, bardzo mi miło, że mój tekst przypadł Ci do gustu. :) Pozdrawiam słonecznie.
  2. Pięknie. Bez zbędnych słów, bez przegadania. W niewielkiej liczbie słów zawarłaś tyle treści... Chciałabym tak pisać. ;) Pozdrowienia!
  3. Jejku, rewelacyjny wiersz. Chylę czoła nisko, bardzo nisko. Pozdrawiam. :)
  4. Mało słów, a dużo treści. Twój wiersz przypadł mi do gustu. Pozdrawiam serdecznie!
  5. Dobry tekst. Nie wszystko jest do końca dla mnie jasne, ale i tak lubię ten wiersz. :)
  6. Nie wynurzaj się spod moich powiek, najcudowniejszy śnie. Nie opuszczaj równie grzesznie, jak przyszedłeś. Pragnę delektować się Tobą, gdy mojej codzienności zabraknie ciepła, nie wystarczy zielonego westchnienia. Chcę rozkoszować się skórą, niegrzecznym zmartwychwstaniem w moich objęciach. Przykrywam się miękkim, przytulnym ciałem, aż po serce, otulam pięknem rzeźbionym niby w marmurze, niby w oddechu snu. Scałowujesz zachłannie łzy z mojego sumienia, przygarniasz szept, w którym wciąż lęgnie się mój krzyk. I wiem… Pewnego dnia zabraknie snów, zabraknie żalu i łez po tym, co mogło łączyć, a co nagle podzieliło.
  7. wyglądam przez brudne okno widzę przemijające chmury burzliwych pogoni za losem szukam cienia by dał ciepło i przywidzenie twoja obecność znów kojarzy się z ciszą nie przełamie spazmatyczny krzyk utkany z zaginionej miłości zaklęta w muszlę pogrążona w przyszłości pochylam się nad niebem sączę niespokojne modlitwy ofiarowywane przez skazanych toczą się echem poprzez wyznania tych którzy zasłużyli na życie
  8. szukam w tobie drogi do czyśćca pragnę cienia który otworzy na zawsze moje oniemiałe oczy kocham się ze snami najserdeczniejszego wroga ubóstwiam wolność od początku mi zabroniono nie udawaj pierwsza gwiazda zgasła z ostatnim tchnieniem strach wątpi w twoją winę nie boi się grzechu tak trudno zobaczyć przez palce nie chowaj za ścianą swojego piękna nie wstydź się fantazji przynoszącej tylko anielskie sny zamiast bólu podaruj mi łyk poranka blask księżyca który znów cierpi na bezsenność
  9. Koziorowska

    Mój blog

    Witam! :) Chciałabym zaprosić Was do odwiedzin bloga, na którym umieszczam moje najnowsze wiersze. Adres: https://wiersze-katarzyny-koziorowskiej.blogspot.com/. Pozdrawiam serdecznie!
  10. Pragnę modlić się na różańcu do Twojego malinowego śmiechu. Pragnę błagać o jeden ciepły letni dreszcz. Odzyskałam krynicę namiętności, żyznego pragnienia, które przyniosłoby kilka wyżebranych wspomnień. Znów podglądasz mój sen, przyglądasz się łzom, co ranią zbyt cienką, zbyt białą skórę. Przynoszę Ci w zamian kilka burz, kilka huraganów – tak na zachętę. Zanim obudzisz się na brzegu własnego serca, porwiesz na kawałki odbicie w moim lustrze, daj na pamiątkę jedną zaginioną balladę, piosenkę bez zbędnych słów.
  11. czuję słodki blask słońca wywęszyłam nadzieję kocham ten zielony zapach chciałabym zasnąć w zgodzie z ostatnim drogowskazem w pokoju z tymi którzy pozbyli się dusz dokuczają mi niestworzone języki prawdy wiszące na krawędzi światła i upojenia na piedestale czają się czarno-białe obłoki zmazy na prostolinijnym czole horyzontu chciałam porozmawiać sam na sam ze śmiercią ale życie wyważyło mgliste drzwi u szczytu jutra rozpleni się bezkształt marzeń dusza przysiądzie na ramieniu cień zachłyśnie światłem
  12. @Bronisław Dziękuję Ci serdecznie. Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.
  13. ukryta między murami utkanymi z nadaremnych racji schowana po wierzchołek góry lodowej w kołysce świtu kocham się z wydzierżawionym snem z ciszą bez powikłań tkwi we mnie strzała z twoich myśli tkwi miłość która spóźniła się na rozwiązanie ckliwe zmierzchy bezpodstawne jutra moje sny nie pasują do tego krajobrazu do uśmiechu któremu do twarzy z obojętnością zanim serce zabije na pożegnanie kotara snu pokryje czoło zanim powrócimy w lustrzane odbicie schwytam dla ciebie najjaśniejsze gwiazdy słowa wydarte wieszczom tragiczne w skutkach objawy nowomowy są przesłaniem
  14. na powitanie znalazłam słowo zbliżone do innych słów takie co może dać życie a nawet dwa nazywane też wiarą w to na co czekałam od końca brak mi westchnień wiem mógłbyś pokolorować moje czarno-białe życie tę dziecięcą kolorowankę jutrzenka pragnie obłaskawić sny odkryć że twoja skaza to nagroda za naiwność za lata pożegnań odpoczywam kołyska była niegdyś twoja zamykam oczy by lepiej widzieć wystarczy jedyna bojaźliwa łza aby odszukać klucz zobaczyć cię w moim lustrze
  15. w sumieniu zgasło światło poddaję się myślom przynoszącym twój zapach przekrzywiony pocałunek pragnę znów usłyszeć twój strach niedokończoną spowiedź znalazłam wczoraj taki zegar który od czasu do czasu zapomina pójść do pracy miękkie są słowa szczególnie gdy pada zakazany deszcz naiwność to również przepustka do piekła wciąż marzę o ciszy jaka obudziłaby poczucie winy utracona wiosna nie jest tym na co czekamy czego się spodziewamy otrułam najpiękniejsze chwile nienawistne spojrzenia bombardują pustkę w moim ciele nie udawaj życie zasłużyło na bezkres jeszcze jedna sekunda i możemy wybrać cel tej przechadzki
  16. nie przynoś pozłacanych gwiazd poranków z pocałunkiem na śniadanie nie przynoś światła które nie daje już ciepła odkąd zamknęłam za sobą życie pozbyłam się przyszłości pogubiły mi się sny utraciłam najpiękniejszą łzę wiem wrócisz ale świat nie będzie taki sam nie będzie tego samego Boga podsycam ogień łzami dokarmiam milczenie myślami zamarza gorzka krew pozostał kęs powietrza teraz gdy szkoda czasu na śmierć dajmy się unieść ponad niebo odkąd pękła we mnie noc splatasz korale z powstrzymanych łez
  17. marzenia mają inny smak niż życie przyśniłeś mi się zbyt późno aby można było uratować samotność znów bawisz się w dzieciństwo ale musisz wracać do zbierania gwiazd w zalążkach łez zalągł się smutek który nigdy nie przekwitnie nie przegra walki z naiwnością ciepły letni wiatr rozwiewa twój cień wplata się między myśli jakie trudno przekonać do ucieczki namówić do nadziei śmierć od wieków jest przeterminowana nie płacz gdy Bóg próbuje doprawić ci uśmiech
  18. nie dziękuj marzeniom póki dzieciństwo nie dobiegnie końca nie ufaj snom o wolności o miłości która nigdy nie będzie twoją winą podejdź blisko przytul się do moich słów do bezimiennych fantazji łzy są dowodem siły nadziei bez słów nie budźmy nocy niech odpocznie przed powrotem poranka schowaj w sercu ostatni oddech kęs powietrza który da ci ból będzie płynąć z prądem krwi pragnęłam nauczyć się twojego języka jestem zbyt łatwowierna zbyt senna
  19. w głowie rozpętała się wiosna wszyscy stają w dwuszeregu i ściągają czapki wszystko doczeka się zakończenia mniej lub bardziej prawdziwego lecz bez chwili wytchnienia bez złamanych stalówek bez kartek pośród znajomych twarzy widzę tę która tutaj nie pasuje czy to ty ojcze wróciłeś do nas z raju czy tęsknota wywiodła cię z piekła do uchylonych drzwi zapukała nadzieja chciała tylko przypomnieć o swojej obecności prostolinijność urojeń wpędza cię w kłamstwo w szaleństwo bez bocznego wejścia
  20. Coś pięknego! Chylę czoła bardzo, bardzo nisko. I pozdrawiam.
  21. Tak oto powinien wyglądasz prawdziwy Wiersz. Się podoba bardzo. Pozdrawiam serdecznie!
  22. krew zamiast dawać życie szuka cienia na dnie twojego wzroku sumienie ocieka krzykiem tych którzy szepczą najciszej czy miłość jest substytutem na który każdy zasłużył wierzę w Boga lecz Bóg prawdopodobnie nie wierzy w człowieka twoje myśli w mojej głowie umierają na kolanach nucą preludium do apokalipsy stopy podróżnika zostawiają jeszcze ciepłe ślady na promenadzie wolności na poboczu wiodącym bez drogowskazów do piekła samotność wciąż zerka przez dziurkę od klucza chce oszukać miłość co grzeje moje sumienie pozwól zrozumieć skąd w człowieku tyle zamiłowania do nienawiści
  23. pora zacząć żyć wedle tabliczki mnożenia najwyższy czas odpisać Bogu na list pożegnalny wieczność znów wytrąciła mi pióro pozbawiła kartki czy to co bezpowrotnie utracone stanie się kiedyś wspomnieniem? czy w sercu Lucyfera zagaśnie ostatni podryg światła? po twoim życiu pozostała tylko burza z czarno-białą tęczą u czoła jaką zapomniałeś pokolorować pośród łez znalazłam tę której mogę powierzyć wszystkie kłamstwa noc co osierociła pierworodną gwiazdę stała się pożywką dla zawiści dla życia które spóźniło się na własne narodziny
  24. Zgasło światło. Cisza. Kurtyna opada. Boję się, jakie owoce wyda dzisiejsza płodna noc. Obawiam, że śmierć jest zbyt krótka, aby oszukać niewinnych. Nakarm mnie swoim ciałem, swoją krwią; wiem, że od wieków czekałeś na wolność, że od tysiącleci usiłowałeś odzyskać światło. Choć twoje słowo, niby cierń róży, okłamuje moje sny, oszukuje los, który miał powrócić wraz z przedwiośniem, z pierwszym długim cieniem. Od pierwszego dnia dziecięctwa pamiętam, jak powinno się wierzyć, aby oswoić ufność, ujarzmić nadzieję. Nie chcę cię przekonywać do zbyt prostych słów, do najłatwiejszych marzeń; wiem, że polegną, zanim wstąpisz do piekieł. Nauczmy się żyć: pomalutku, bez skargi; wierzę, że nadejdą godziny, które nie skończą się, zanim nie obiecam ci tego, co między niebem a ziemią. Nie wiem, jak stare jest niebo, nie wiem, jaki był początek milczenia; wszystko to skończyło się ze wspomnieniem, z pamięcią, która płacze skamieniałymi łzami.
  25. Bezgwiezdna noc powoli rozbiera z ciała moją duszę. Twoje serce przypomina słońce, któremu ktoś odebrał niebo, wydarł ostatni świt. Boję się obietnic, które wypowiedziałeś w ramach pokuty. Niedopasowana jest twoja dzisiejsza maska, najwyższy czas odnaleźć świeżą. Księżyc zasnął w moich objęciach, czuję słodki ciężar twojego ciała. Nie okłamuj więcej tego światła, nie wypowiadaj się w imieniu niedokończonej prawdy. Słodka jest ta godzina, kiedy w końcu odnalazłeś siebie. Dotknij moich słów, poczuj ulgę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...