Father Punguenty
Użytkownicy-
Postów
977 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Father Punguenty
-
Patorap*
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
...zarapuj , to się przekonasz - tylko musisz mieć dobry bit i muzę 😂 Pozdro.... -
Kiedy ziomem byłem małym, propagandą już śmierdziałem. Dziś skończyła się udręka i nie śmierdzi nawet ręka, jednak mimo, ciągle czuję, jak przez okno zalatuje, wali z rana do wieczora, rzeczywistość z dyfuzora. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Blond sąsiadka ma już gacha, przecież niezła w sumie lacha. Coś do niego ją przyciąga - i nie mówię, że do drąga. Rudy spiker znów coś gdera, a mnie bierze wciąż cholera. Ktoś porzucił w kuchni skręta, może dla mnie to zachęta ? Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Ktoś lokuje swe uczucia, by się lała rzeka szczucia. Kiedy szczucia nam nie stręczy, to się kutas z nudów męczy. Ktoś się przecież w końcu wkurwi, będzie z wami szlus i kwita, bo po władzę żeście poszli, nie dla Polski, lecz koryta. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Więc od Lisa do Rachonia, wszystko z nienawiści kona, lecz gdy tęczę mi ktoś stręczy, to mnie każdy kolor męczy. Jak mi mówią ciemne typy, lubią te stereotypy, w których - taka ich podnieta - jak na chłopie jest kobieta. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Już Robespierre ziomek klawy pewną skłonność miał do kawy. Kiedy wypił odrobinę, kazał stawiać gilotynę. Dzisiaj, jeśli mam być szczery, nowe, kurwa, Robespierry. Kują, wiozą na hot-doga, potem wrzucą coś na vloga. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. A w Olsztynie, na Kortowie wszyscy mieli ostrą jazdę - łysa 'szarża' plus posłowie - cztery kreski, osiem gwiazdek. Mają świat swój zafajdany, wyciągają wciąż kasztany. Polak - szarak i nie truteń - zawsze od nich bierze w dupę. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Błyszczy łeb pod Trybunałem, na włam pójdzie zgraja karków, By oderwać wierną Julię, od pierogów oraz skwarków. Może nawet sejfy puszczą, wpadnie paru mocnych panów, wezmą fotel wraz z Adamem i powiozą na Arłamów. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. A wódz Prezes tam - z powrotem, lata z kijem gdzieś za kotem. Spał do grudnia na zapiecku, teraz miauczy po niemiecku. Lecz gdy nawet zbankrutuje, bo się kamrat mu rozpruje, każdy inny namawiany, kupi świnkę z porcelany. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Gwiżdżę też na Mateusza, kiedy bredził coś darach - ty wpierdalasz kartoflaną, małże on na Balearach. Bo gdy każdy się rozsiędzie, mocno siedzi na swej grzędzie, by na koniec układanki, wyrwać dwie okrągłe bańki. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Wciąż kochanki, konkubiny i tipsiary oraz żony, siedzą przecież w spółkach-córkach, zawijają tam miliony. Jak się wkurwię, to na rympał pójdę razem z bratem gitem i bankomat wyrwiem wspólnie, i już życie będzie w pytę. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Przyszły do mnie przyjaciółki, lecz do dupy takie spółki. Do niczego to się nada, kiedy z babą razem baba. Zaraz skończą się te kłótnie i lamenty oraz spory, gdy ryczące pięćdziesiątki wezmą, wrócą na traktory. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Jakiś kolo, choć inżynier, pod płot przyszedł aż z Ugandy. Lecz na krzywy ryj przekroczył i skamracił się do bandy. Potem gdzieś na mieście krzycząc , że w zasadzie jest kobietą, szarpał z ziomem się radośnie, wywijając tam maczetą. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Niechaj Unia da mi kaskę, bym w Madrycie wyrwał laskę. A jak nie, to na zagrychę oraz piwo kopsnie dychę ! Chuj do dupy, tysiąc śledzi i śmierdzących jajek kopy - Vivat cesarz Heliogabal - nowy patron Europy ! Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Żaden Tuwim, Staff, poeta, nie rapował do kotleta. I nie szukaj tu Asnyka - tylko piwo, sex, kobita - i Szekspira, i Hamleta, gdy rymuję jak atleta. Tam do chuja, z wielkim hukiem, wypełniłem właśnie lukę. I nie będę chodził struty, chociaż duże wyszły gluty. Ale chyba przeciążyłem, kurwa budyń przypaliłem,.... przypaliłem,....przypaliłem. Ale chyba przeciążyłem, kurwa budyń przypaliłem,.... przypaliłem,....przypaliłem. ....jooooł ! * - dwa ostatnie wersy każdej zwrotki to refren YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/WlDQGQ6Dz9k
-
Straszny sen Antoniego – poemat formistyczny
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie próżnuje. Fakt. Od dziesięciu z górą lat 😂 -
Straszny sen Antoniego – poemat formistyczny
Father Punguenty opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jakby grom z jasnego nieba, jakby kamień w cichą toń - Przepotężna jakaś siła, zaciągnęła go do MON. Ledwo kurz ze schodów opadł, szczęknął sejf, za sejfem broń, kiedy cień na ścianie dostrzegł - Podszedł, patrzy - Toż to szpion ! Zagnieździli się agenci, najprawdziwsze bolszewiki ! Tak zawołał - wybiegając - I przez klomby, przez trawniki gnał - ciskając gromy boże - lecz tak szybko, że nieszczęsny biegnąc walnął się o brzozę. A że chłop dość krzepki był, - bo fikołki z wieży fikał - To się wyrżnął z całych sił. Po czym - jakby tur zaryczał, albo w kniejach ranne zwierzę - w bardzo jasnej pomroczności ujrzał przed się Betelgezę, co w czerwieni się nadyma. Zaklął szpetnie - Ach nie wierzę, że nie wyszło od Putina, żem na brzozę, ot tak, wpadł. Ktoś zdradziecko ją posadził. Ktoś się na mnie tu zasadził. Rączki macał ruski dziad ! Leżąc, popadł w odrętwienie, gdzie miał pierwsze objawienie, w którym głos z samiuśkiej góry, śpiewał, jak anielskie chóry – Niech cię nie gryzie sumienie i dusza niech się nie martwi. Na brzozie twoje zbawienie - twoje zawisło i partii. Gdy ponieśli go na noszach, przy mężczyznach, dzieciach, damach, pianę tocząc, wciąż powtarzał - To był zamach...to był zamach ! Już posłano po doktorów. Już konsylium się zebrało. Pośród nieistotnych sporów, prześwietliło, popukało. Coś tam, zda się, wymacało, skoro bandaż przewiązało, lecz nie tracąc ani chwili po eksperta zadzwonili. Juści ekspert, pełną gębą - primo voto : z domu Rzepka - Rzekł - Wielebny mój Antoni, naderwała ci się klepka. Gdy chwalebne toczysz spory, dajesz gazu, gdy ci mało, w głowie dzwonią ci zawory. Jak walnęło - to urwało. A nawiasem, jeszcze dodał, kreśląc epikryzę z wolna, absolutnie żaden zamach, lecz zasada to Newtona. Musisz przyjąć, w tym sposobie, proste to rozumowanie - Jak ty w brzozę - brzoza tobie. Deo gratias, mocium panie ! Zaś Antoni zwartą siłę, którą wziął wykrzesał z siebie - aż mu 'elektryczność z oczu biła' - wykorzystał ją w potrzebie. Stąd zakrzyknął napełniony - Odnalazłem cel i misję, radzić się nie będę żony. Wiem ! Powołam podkomisję. I aparat przysposobię, który całą rzecz wybada. Dziś papiery zaraz zrobię, tylko pieczęć mi się nada. I tak pognał nasz Antoni, jak don Kichot, choć bez Pansy, walczyć z prawem tak powszechnym, iż go złamać – nie ma szansy. Tylko czasem w noc kwietniową, kiedy wiosny pierwsze tchnienia i gdy mgły wilgotne spadną, wciąż doznaje objawienia – Kiedy zegar północ bije, brzoza, którą wiatr kołyszy, gdy wysunie białą szyję, cicho śpiewa tak, że słyszy - Niech cię nie gryzie sumienie i dusza niech się nie martwi. Na brzozie twoje zbawienie - twoje zawisło i partii. YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/2_Sn9_6R-sM -
Proszę natychmiast przestać rżnąć
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Adaś Marek przy okazji zdaje się, że trafiłem na pilota. Czyżbyś gnał po chmurach, na 'rurze ognistej' ? 😃 @jan_komułzykant tylko czemu to szczęście tak często mnie spotyka...😂 -
Proszę natychmiast przestać rżnąć
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
..nie bój, nie bój, najdzie i Ciebie..😂 Pzdr. -
Proszę natychmiast przestać rżnąć
Father Punguenty opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Potworne jakieś ptaszysko, Walnęło 'placek' z wysoka - Kompletnie nie towarzysko. Ach, co za rozpacz dla oka ! A wiedzieć wam jeszcze trzeba - Zrzuciło go z lotu ptaka. Widać go cisła potrzeba - Przyznaję, nie byle jaka. Pewnie się w locie złożył, By ulżyć i poczuć się bosko. Lecz czemuż w łebku założył, Że gruchnie na maskę prosto ? I chociaż rękami machałem, To uciekł w zwrot Immelmanna. Maseczkę założyć musiałem, Przeciwnie do posła Brauna. Czy bym zajechał na pralnię, Na stację, a na ‘karłosza’ zwłaszcza - Bestia dostrzeże i palnie, I pożre mnie fatum paszcza. Ach, gdybym tak miał gwintówkę, Tobym cię draniu strącił, Bym przyoszczędził stówkę, I co byś mi życia nie mącił ! YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/j0IfW74K2-c -
Absurdalny wierszyk w kowbojskim stylu
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz 😂😂 -
Absurdalny wierszyk w kowbojskim stylu
Father Punguenty opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wszedł do baru gruby Hoss, Co nikomu nie odpuścił. Walił równo wszystkich w nos, Kubły krwi upuścił. Do barmana wrzasnął, co Cały stał struchlały - Ktoś mi ukradł krowy, kto - Co na łące stały ? Mam nabite Colty dwa, Ożeż twoja mać ! Ten drań moje stado ma, Musi głowę dać. Kątem oka łypnął gdzie, Drętwiał Długi Joe - Trafiał w dupę muchę tse, Tak na metrów sto. Mu postawił szklanki dwie, W które whisky wlał, Że gdy duszkiem chlapnie je, Wiedział - wpadnie w szał. By przekonać dał mu się - Wściekle cedząc Hoss - Można wyrwać kasę, Rzekł - Dużo dolców...Kloss. Tej powiastki dobiegł kres. Kamień z serca ! Uch ! Choć to wierszyk pointy bez, Trzymaj się za brzuch. YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/h0n89XausWY -
Coś z Wyspiańskiego
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
..nic nie poradzę. Pozdrawiam -
Coś z Wyspiańskiego jeszcze zostało. Czy dużo, nie wiem, nie wiem, czy mało. Lecz gdy się w pustce bez celu plątam, wciąż jakieś strofy bezdomne zbłąkam... Wśród nich wtedy stąpam. I pośród ludzi. Ich bogactw się błąkam i sutych stołów. Marzenia trącam, by kogoś zbudzić, lecz mijam kukły i pary oczodołów. Widziałem takich wielu. Tych, co kochali sławę. Widziałem błaznów stado, topiących się w zabawie. Pokłony sobie bijąc, w objęciach ducha nędzy, goniących za rozkoszą, za garścią władzy i pieniędzy. Przeklęte srebro, złoto, które w zwierciadłach płonie. Widziałem ja tytanów. Ich rozpalone dłonie. I stopy wydeptane od wciąż tych samych ścieżek, i karki wciąż zginane , przed bożkiem marnych wierzeń. Którzy na ustach nieśli, zwycięstwo, czyn i sławę, lecz którzy w mig czmychnęli na wystrzał pierwszy z prawej. Nad nimi plamy czerwień, rozlaną na tle bieli, jak krew tych, co pomarli, za sprawę gdzieś zginęli. Tak i umilkł już na zawsze, przed bitwą okrzyk gniewny. Gdzieś uwiązł w gardłach, przepadł - Nie został jeden wierny. Na dzikich polach Krymu, na stepach Akermanu, zastępy rozwiał wicher, nie szczędził też kurhanu. Na Sicz rozproszył ławę - hetmany i rycerze - pokruszył twarde lance, pokruszył i pancerze. Rozpostarł nad duchami baldachim srebrnopióry, wywyższył duchy mężów w Olimpu święte góry, skąd choćby i husarię bogowie posłać chcieli, za szable nikt nie chwyci, dobędzie karabeli. Nikt konia nie dosiędzie - niezłomny, czy przeklęty - gdyż ślepy lud i próżny, przy ziemi żyje zgięty. Precz miecze już odrzucił, przekuwszy na lemiesze. W tej pustce przeraźliwej, jak bez gwiazd, noc na ziemi - Naprawdę my Twojemi ? Bezkształtne ludu rzesze ? Niekiedy nocą sen kruchy zaśnię. Nad głową unoszą się strofy jasne. Przychodzą same świetne lub marne, kołyszą się dotąd, aż iskra zgaśnie... YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) https://youtu.be/UgkpjUmtgTI
-
No, taka myśl...
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
..No prawie pierwsze 😊 -
Dzień po zamachu, poeci do piachu ? A pośród burzy : słowaccy, broniewscy, Którzy ? ps. A w odwetu zapale, Zamknąć portale ?
-
Albatros
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@poezja.tanczy ja też 😊 -
Czasem albatros, płetwak białoskrzydły, Co tnie zimne chmury niby goniec rączy, Żeglując szczęśnie, gdy mu skały zbrzydły, Szybuje nad morzem, gdzie okręt się plączy. Samotny porzuci swe krzykliwe fratry. Patrzy jak marynarz marny, chybotliwy, Prując łupiną, przez słone pchaną wiatry, Pełznie pokładem jak nielot spolegliwy. Dziwiąc się w duchu z człowieczej niezdary, Drwi z dwunogiego, gdy kotwicę wciąga. Marynarz go widząc, wielebne wzywa lary I śledząc z zazdrością, mu w duchu urąga, Bo jakże on chciałby zaczerpnąć swobody, Gdyby mu Eol wszechmocnie pozwolił. I gdyby lęk przyrodzony wzlecieć nad wody, Przy ziemi go ciągle nie więził, niewolił. Ptak, więc bez strachu na burcie usiędzie, By skrzydeł wysiłek spoczynkiem ukoić. Wszak wie, że człowiek zawsze spętan będzie, Gdyż miast w górę patrzeć, śnić umie i roić. ...po przeczytaniu wiersza Charles Baudelaire-a pod tym samym tytułem. YouTube - https://youtu.be/i3jDWelOFao
-
Niech ta masa szara będzie ! A jak oni mieszać będą namolnie, Odwinie się ona i im pierdolnie. Lub przypierdoli - jak kto woli. (Tom napisał, znad piwa, kiełbasy - Ja, wierszokleta drugiej klasy...)
-
Pieśń dnia powszedniego
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andreas A jak ! -
Pieśń dnia powszedniego
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marek.zak1 zmiana marki niczego nie zmieni w refleksji ogólnej. A Orlen 'nasz' nie jest, bowiem naszość jest przez osiem ostatnich lat definiowana w zupełnie nowy sposób 😃 -
Pieśń dnia powszedniego
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marek.zak1 ech, słabe to pocieszenie. Poza tym Orlen juz nie "nasz" ! Może za wyjątkiem hot-dogów 😂 -
Pieśń dnia powszedniego
Father Punguenty opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) -
Co pozostanie ?
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marek.zak1 jest nadzieja więc warto żyć P zdr. -
Co pozostanie ?
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym Dzięki. P zdr. -
Co pozostanie ?
Father Punguenty odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz postaram się . Dzięki.. -
Już wszystko skończone, tego już nie ma. Mrok cię pochłonie - płomień lub ziemia. I choćby słowa stawiać przeciw powodzi, Żadna myśl szczerozłota już się nie zrodzi. Niechby ktoś ciało w łuk skalny wyprężał, Pęk pięknych myśli w stos ksiąg natężał, Bogów cudzych, gdyby błagał na kolanie, Ktoś `dust to dust` powie i tak pozostanie. A przecież niedawno z własnej próżności Wielkością lśniłeś, wśród świata szarości. Talentem się czasem dzieliłeś - na scenie, Lecz spadła kurtyna, za progiem zbawienie. Więc ujmą ci z karku twardy rzemień uzdy I złożą cię w kopczyk ziemi suchej bruzdy, By zgłoski martwe w mosiądz przekuwać, Byś mógł na wieki pod krzyżem spoczywać. Czasem ktoś przyjdzie, by ci świec zapalić, By rozgrzać modlitwą, lecz szybko oddalić. Deszcz skropi cię z góry zimnym oddechem, Zmiesza garść kurzu razem z twym grzechem. A może coś zostanie ? Może coś uchronisz ? Jeśli zatrzymasz chwilę, słów nie uronisz. Myśl jasną jak kryształ wlejesz w złoty kielich, Myśl w górę wystrzeli, by zajaśnieć w bieli. I ta myśl zapłonie jak krzew, co goreje, Co niesie szczyptę prawdy, radości, nadzieje - I rozleje się światło, które kryłeś w sobie. Więc może nie wszystek złożą cię w grobie ? YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
-
na początku był chłop i baba
Father Punguenty odpowiedział(a) na iwonaroma utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Choćby nie wiem jaka bzdura, choćby nie wiem jakie racje - Na numerek będą czekać, aktywiszczy owulacje !