Karina, dzięki raz jeszcze za docenienie, właśnie wzbudzanie refleksji to moje "zadanie " :) estetyka, forma - na tym mniej się znam, co nie znaczy że nie jestem wrażliwa w odbiorze na takie wartości.
Co do Twoich refleksji odnośnie cienia, czerni - samo sedno. Wszyscy rodzimy się z cieniem, choć nie każdy z jednakowo wielkim :) Trzeba to w ciągu życia minimalizować, choć zdarza się, że w chwilach słabości właśnie powiększamy jego obszary i potem ogrom roboty przed nami...bywa, że mały, blado szary cień przeobraża się w wielką czarną dziurę ;).
Bardzo podoba mi się sformułowanie, którego użyłaś tj. trzymanie czerni na smyczy. Dokładnie, tak się postępuje z groźnym psem (nie każdy pies jest tylko milusińskim...). Naszą własną i cudzą czerń tak należy traktować, by nie pogryzła nikogo. No i oczywiście nie dać sobą manipulować, wejść na głowę :) ale to już raczej dotyczy kotków :)
Również gorąco pozdrawiam
Natusko, zaakceptować np. to, że ma się skłonności do agresji, albo do uzależnień lub tzw.lepkie ręce? Itd. Rozumiem, że może chodzi Ci o sprawy typu soft, drobne przywary, które niespecjalnie szkodzą i dodają naszym osobom kolorytu :) jeden dzień lenistwa, drugi, trzeci - fajnie, ale tak przebąblować całe życie? No nie wiem. Wg mnie trzeba być czujnym i rozróżniać, żeby drobiazgi nie urosły do skali problemu :)
Dzięki za serce i również pozdrawiam :)
@klucznik dzięki