Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tommy Angelo

Użytkownicy
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tommy Angelo

  1. @Landryn W końcu hipertrofia. Występuję ona także w samym tekście jako nadmiar treści. Chcę opisać dane zjawisko dobrze. Określić historię, która byłaby kompletna. Kiedy piszę wiersze to kończę w momencie kiedy uznam go za właściwy. Kiedy wiem, że mogę postawić puentę, która jest opisana historią wiersza. Sam wiersz jest troszkę osobliwym, ponieważ chciałem go umieścić w uniwersum nowoczesności, futuryzmu biologicznego i zostawić go niezrozumiałym. Według mnie dodaje to pewnego smaku. Też nie lubię schematów, dlatego nie oczekiwałbym od mojej twórczości, że będzie ona iść wzdłuż książkowych teorii pt. "Jak poprawnie napisać wiersz". Chciałbym aby wybijały się moje teksty ponad innych niekonwencjonalnością bez widocznego ogólnego stylu pisania itd. Może dlatego ciężko strawny? Moja hipertrofia także jest taką. Hipertrofia uczuć, które trzeba przelać na papier, wylać cały ten nieład i zagmatwanie przedstawiając go w pierwotnej formie. Czyli w nieładzie. Dziękuję za opinię i poświęcony czas, który cenię. Pozdrawiam. @Paweł Artomiuk Dzięki za trafną uwagę lecz bez tego myślę, że byłby jeszcze większy bałagan niż jest. Kiedy miałbym wszystko wprowadzać do rozwiniętych zdań. Masz tutaj rację aczkolwiek mnie osobiście to nie razi, lecz mówię o swojej twórczości, którą nieraz gloryfikujemy. Niemniej dzięki za zwrócenie uwagi.
  2. @jan_komułzykant Nie spojrzałem, dzięki za zwrócenie uwagi :)
  3. Brakuje mi szyku. Ciężko nazwać utwór wierszem. Za dużo niepotrzebnych słów według mnie. Utwór jest jasny, przejrzysty i tym samym mało zaskakujący merytorycznie. Za duże przesycenie treści. Okroiłbym go i dodał kilka metafor, puentę bardziej wyszukaną. Utwór mi się nie podoba w mojej opinii.
  4. Do tych, których opuszczono przy akompaniamencie gromkich braw. Kiedy szepty przewlekły małżowiny. Gdy rezonans amplitudy fal. Rozszedł się w przestrzeni pokoju. Odbił od ścian i wrócił Do ucha rozwarł usta spierzchnięte. I powiedział co miał w zwyczaju. Gdy ślad samotności widocznym pozostaje. W termowizji horyzontalnego wzroku. W zakrzywionej subiektywnej perspektywie. Najdzie czas na obserwację. Termowizyjnych fragmentów śladów obecności. Ułamku pary gruntu spod stóp twoich. Na którym okazję mieliśmy stąpać. Synapsy krążącym bodźcem w nerwie. Na tacy przyniosą informację transcendentalną. Wyniesioną ze wspomnień ryżych. Kodu genetycznego 21 pary chromosomów. 12 godzin ślepej piechoty całunów ocznych. Żywych przejawów uczuć sześciogodzinnych. Triol harmonii oderwanych intronów od kodu. 3 godzin spoczynku od dogmatycznych problemów. W linii antytezy antyspołecznych aksonów. Antyżyciowych stosów nawarstwionych komórek. Katastroficznych mejotycznych podziałów. Na tych gorszych i nieco lepszych bardziej przystojnych bardziej brzydszych. Hipertroficznych pogłosów narządu świadomości. Prysznicowych szoków termicznych. 1 godzina i dwadzieścia trzy w skali tęsknoty. 60 minut płaczu w objęciach wymownych. Pluszowych trosk wacianej bliskości. Mojego miśka, małej dziecięcej Wandy. Na końcu zaś jedna szósta godzinnego wymiaru. 10 minut poczucia samotności. W jednej z dwunastu w jednym z klastrów W ramach lokalnego czasu. Minut pięć poświęcić zuchwale. Cytoplazmatycznym komórkowym ruchem. By odnaleźć niegdyś blond teraz pożółkłe włosy ukochanej.
  5. @Paweł Artomiuk Dziękuję za wkład. Bardzo to doceniam, twój czas i twoją pracę. Co do wiersza i zastosowanych zmian. Właśnie na tym polega paradoks mojego stylu. Próbuję się od niego uwolnić. Nie chcę mieć schematu przy pomocy, którego będą tworzyć monotonię. Pomimo tego, iż względem innych, którzy przeczytają wiersz przelotem i pofruną dalej za innym kąskiem tak naprawdę nie dostrzegając tej cykliczności i pętli, ja ją zauważę. I zauważam w swojej twórczości od pewnego czasu. Przez to się także wypalam poniekąd. Większość najlepiej usunęłaby powtórzenie, które zastosowałem. Tak dla stylistyki ponieważ psuje ogólny obraz i schludny wygląd tekstu. Ja natomiast nie. Poza stylistyką stawiam zarazem na treść, która jest ważna. Nie chcę niczego nie dopowiedzieć. Dla mnie wiersz musi być pełny, a samo powtórzenie jest pewnym akcentem, który uwypukla daną rzecz. W zmienionej formie nie ma tego co uważam subiektywnie za coś dobrego. Czyli stawianie odpowiednich akcentów poprzez rymy. Nie wiem czy rozumiesz ale tak to nazywam :). Jest to moją pisaną zasadą od, której próbuję nieraz uciekać by nie stać w miejscu non stop. Jeszcze małe sprostowanie. Czasami mój sposób pisania jest dość osobliwym i zarazem niezrozumiałym. Wynika to ze sposobu wysławiania się i stawiania niekiedy przerw przy słowie, które chcę wykorzystać dla uwypuklenia danej rzeczy. Przekłada się to na wiersze i nie tylko, lecz nie zawsze. Bardzo dziękuję za poświęcony czas i opinię! Jest cenna dla mnie. Pozdrawiam.
  6. @Paweł Artomiuk A to racja jeśli chodzi o cytat. Sam też próbuję unikać takich prostych patetyzmów.
  7. @iwonaroma Zależy. Oj naprawdę zależy od osobowości. Niektórzy będą rozpamiętywać sytuacje cierpienia nie szukając odpowiedzi. A drudzy będą chcieć znaleźć prawdę. Nie każdy potrafi odróżniać dobro od zła umiejętnie. W tym nam pomaga cierpienie, które doświadczamy. Na własnej skórze przeżyte wzmacnia końcowe zdanie, które okraszone jest uczuciami, stając się silniejszym. Niestety większość ludzi nie myśli o rozwiązaniu. Tylko non stop wskrzeszają wspomnienia.
  8. Kto przeżył wielkie cierpienie temu głowa puchnie. W nadmiarze myśli głupieje. Kiedy potrzeba znaleźć sens. Wybrać z miliona rozwiązań. Kto przeżył wielkie cierpienie. Winien zostać zbawcą. Poszukać nadzieję. Gdy pustka ślepym wejrzeniem spogląda.
  9. @Landryn Dziękuję bardzo za opinię.
  10. Lubię taką twórczość... w sensie depresyjną i nostalgiczną. Możemy podać sobie ręce. Wskazówek nie będę dawać, sam wieszczem nie jestem, natomiast napiszę, że bardzo ładny wiersz. Życzę równie ładnego dnia.
  11. @Alicja Prusak Dziękuję bardzo. Stworzony w 15 min. Aż sam jestem zdziwiony rezultatem. Pozdrawiam.
  12. Jestem murowany. Niepowodzeniem dni ostatnich. Jestem bezimienny. Jakby wyrwanym z kontekstu. Każdy mój dzień jest wodospadem. Wodogrzmotem. Ochłapem. Zintensyfikowanym uczuć przejawem Jestem białą ścianą. Bezdomnym. Bezwonnym. Beznadziejnym. Romansem przelotnym. Jednodniową igraszką. Napadem. Latawcem. Noszonym przez wiatr. Jestem wyalienowanym tchnieniem. Dni poprzednich. Jestem ocalonym starym dziadem. Białą farbą na ścianie. Pustym przejawem pożądań. Pragnień. Martwą literą. Marzeń. Piątym kołem u wozu. Dążeń. Jestem brudną pościelą. Niegdyś perłowo białą. Embrionem ściśniętym w zarodku. Pustą stronicą. Martwą literą znowuż. Jestem brakiem rozsądku. Tańcem w sztuce cieni. Śmieszną infantylną powagą. Nemezis największym. Zżółkłym odcieniem bieli. Przez papierosy. Kubłem śmierdzących pomyj. Przez strachy. I bojaźnie. Także dreszcze. Oraz obawę. Wszystko wylałem dla ochłody. Na siebie. Przez strachy. I bojaźnie. Także dreszcze. Oraz obawę. Myślałem iż czystym będę. Jak słona łza. Jak górski wodospad. Strumień. Rzeka. Fałszywą prawdę w usta wkładałem. Jezioro. Jestem paradoksalnym życiem. Ostatnim agonalnym krzykiem. Zamiast śmiać płakałem. Płakałem zamiast śmiać. Jednodniowym jesiennym listkiem. Gnijącym. Opadam. Wiatr cichnie nagle. I nie tylko. Ja też.
  13. @Deonix_Nie ma za co, jest tego wart :)
  14. Sięgam po kopię. Walczę z kopią kopią. Przygasłe światło w oknie. Dołki pod sobą kopię. Uliczne latarnie. Graffiti na murze. W objęciach śmierci wymownie. W wannie twarzą ku górze. Złymi kartami przez życie. W głowie się kręci. Leki wziąć muszę. Wady w sercu. A róże na grobie. Szlocham między wierszami. Pętla na szyi zaś tablicą na sobie. Trąby w anielskim chórze posługą. Nocą gwiazdy pogodną prawdą. Na balkonie podczas burzy. Atakujące kłęby chmur czarną warstwą. Los nienawistny znów uraczył. Moje światła gasną.
  15. Człowiek z blizną w sercu. Wraz z przymierzem krocząc. Za pacierz zła chwytam. Drogą mglistą w skraj prowadzącą. Linią usianą z mas. W zwartych szeregach, iluzją snu z powiek. Szary las mgłą przykryty. Obdzierani z woli czy praw. Na twarzach wymalowana śmierć. Dotykamy życia, wyzbyci uczuć poprzedniego dnia. Płomienie nadziei, a muzyka gra wciąż. Przykryci wciąż osłoną pośrodku traw. Ku pokusie dusza czeka. Na twarzach powłoka ze zbroją przy ciele. Jak biblijny wąż, czar przykryje koroną Kulawy człowiek ludziom umyka. To my, takich wielu. Grzesznie zaś solą rany posypie, natomiast w oczy piach. Komukolwiek Szmatą w usta, wraz ze zbroją na twarz. Orla grań, czy wilczy szaniec pokryje? Nie mój ten świat, wasz. Moralne? To nie różnica, lecz jej brak. Tworzący zamieć ludzie, taniec głuchy i fałsz. Istota sieje niepokój. Nie chcę pozostać sam. -Mamo! Nie jestem zły. -Wystaw rękę. Proszę! -Pozwól mi wstać. -Ja już nie widzę, nic. -Nic prócz pustych ścian. -Mamo? Czy ja jestem coś wart? ... -Mamo? […]
  16. Wiersz mi się spodobał. Oczywiście jest kilka, nazwałbym to uchybień, lecz nie będę uczyć, skoro sam jeszcze niedoświadczony. Powodzenia :-) Tak na marginesie. Też masz tak, że łatwiej tobie docenić wiersz smutny, od radosnego?
  17. @le_mal Rozumiem, w tym kontekście powiedziałeś, wybacz lecz nie zrozumiałem podłoża. Tutaj bardziej postawiłem na prostotę oraz uderzającą moc słów. Wiersz miał być jak najbardziej zrozumiały, i prosty do bólu. Żadnej filozofii.
  18. @le_mal Ale czy zawsze musi być to złe? Fajnie jest interpretować taki wiersz, chociaż jakieś wyzwanie.
  19. A mogę spytać z jakiej to racji? Ciekawi mnie twój komentarz :)
  20. @Vivix A dziękuję bardzo za pochlebną opinię. Już się bałem, że nikt go nie odkryje, a jednak :). Wiersz owszem osobisty owszem.
  21. Dziury i kamienie, to droga obrana przeze mnie. Spójrz na te kałuże, to klątwa moja, mnie nadana. Spójrz na te góry, to moje cele. Jestem obcym we własnym ciele. A Spójrz na chmury! Nieprawdaż, że wielkie? Toczą walkę, buduję mury wokół siebie. Pójście w góry to za wiele, wolę podziemie. Zrzuciłaś na mnie brzemię. Dostęp do oddechu płachtą przykryłaś. Chmury grodzą powietrzę. Na drodze postęp, swe czoło od potu zetrę. Założę jeden ze swetrów wielu. Z napisem "Spero Te Intellegere".
  22. @Dawid Rzeszutek Dziękuję za miłe słowa. W wierszu ująłem myśl, którą tłamsiłem w sobie od wielu miesięcy. Niedawno wypłynęło ze mnie, wręcz potokiem słów. Chciałem zadbać o to, aby wiersz był dosadny i uderzający, skłaniając tym samym do przemyśleń. Taka jest moja wizja, zarazem misja. Co do poprzednich wierszy, nie uważam je za dobre. Możesz się zawiesć i to bardzo mocno. W zasadzie jest jeden, który opublikowałem na stronie jako pierwszy. Może się spodobać. Co do twojej twojego zdania, myślę, że w złą stronę poszedłeś. Może wydawać się prostą rzeczą poznanie oraz zrozumienie istoty wiersza, natomiast myślę, iż tak nie musi być. Wiersz porusza ogromne spektrum rzeczy, które dotknęły mnie, które dręczyły mnie nocami. Jeśli dobrze wstawiłem się w twoją interpretację, mogę obawiać się, że wiersz jest odwróceniem twoich wniosków na jego temat.
  23. Jak owce prowadzone na rzeź. Rozkopane doły wokół. Wilki wpatrujące się w błagający wzrok niewinnych. Dwudziestu i więcej okupantów, poległych tylekroć więcej. Odór panujący zgarnie wszystek światła. Być pochowanym za winy niegodnych. Czara przelana. Ujmujący czystek skowyt. Krzyk! Jak owce prowadzone na rzeź, w kamaszach. Na manowce przybyli, smutek wybielił ich ciała. Zgodni, wrak. Niegodni, współczucia nie mieli. Oddając życia za twór szlochających wad. Pytanie, brodząc w dołach śmierci. Na pohybel potwór skazał. Największą wartość kładąc na szali. Wiedzieli? Oddając żywoty za twór, w kamasze patrioty przyodziany. W koronach, w gałęziach skrycie wisieli, zmienili bieg historii. Prawda to Eden od wieków zapomniany. Jak owce prowadzone na rzeź, rozkopane doły wokół. Ukazują na naszych nosach okulary. Przyodziani w odzienie wolności. Hufce iluzji jeno sadzy. Niby ubrani w szaty, a stojący na ulicach nadzy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...