Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz_Biela

Użytkownicy
  • Postów

    4 300
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Tomasz_Biela

  1. mogę być nikim dla ciebie co zechcesz możesz ze mnie mieć rzeczy niewdzięczne mówić jedynie uwierz w soczysty owoc mojego serca wieź ile możesz jak będzie gorzkie nie jedz pod przymusem nie kłam //////////////////////////////////////// przemyśl... wieczności.
  2. pisane emocją nad emocjami trzeba panować zwłaszcza jak chce się pisać dwa światy jeden wzrok jeden dylemat wolę spoglądać przez witraż wolę żyć składając wszystko razem z wielu róznie bywa wieczności.
  3. nigdy nie byłaś prosta moja drogo jak kłębek nici nie przemijam miarowo w zlepku czasu wyrwałeś mnie wietrzykiem widzę zdumione postacie pochylone nad mierzeniem zdarzeń triumfujące cienie zwiną się w miejsce koniecznego rozwoju obierałem Cię ze złudzeń gotowych na życie poza tętnicami i papilarnego przeznaczenia wyrytego przed zawiązkiem słowa przyprowadziłem deszcze którymi nasycę (jeśli nie zwątpisz zbyt szybko) poskręcane korytarze liczenie szczegółów o bolesnych imionach przed Tobą szklana i bardzo krucha granica jesteś wolny tyle mojego bezwstydnego kurczenia tekstu niemojego tak w ogóle to czego nie ma u mnie wydaje mi się zbędne u Ciebie oczywiście ale oczywiście jak napisałaś to osobisty twór więc przepraszam. wieczności.
  4. jak na moją chorą wyobraźnię przeczytałem i nie zniechęcił ani nie zachwycił taka lekka opowieść bywaj
  5. wtrąceń brak ciekawie ubrałeś ten pochód bywaj
  6. jednak jest pan jednym z tych którzy chcą denerwować innych przykro mi powitać ale pożegnać miło bardzo kro pa.
  7. podziękowań nie odmawiam sobie dla innych ;) dzięki
  8. wiersz zamyka się w tym w ogóle zminiaturyzowałbym na maxymalnym stopniu bo teraz nie ma co czytać Stuletnia kobieta ktoś otworzył drzwi na oścież przeciąg jeszcze nie nadszedł bywaj
  9. szacunek z pochyloną głową w kawie ;) dzięki
  10. postanowiłem przenieść się w miejsce z którego pochodzi refleksja i wędrując tak postanowiłem pozmieniać wiele rzeczy być może zmobilizuję do jakichkolwiek zmian być może nie ale przepraszam za wtargnięcie na teren w tak mocny sposób nie chciałem niczego wyławiać po prostu zmieniłem bo widziałem wiele inaczej wszystko powiekami aparatu spięta rzeczywistość przeszłych kadrów potargane neurony hipnotyzują górskie jaskinie wypełnia historia przepaści utrzymują skazańców na zawieszenie w rozwartej myśli zapadnięta w skałach twarz o wydętych wargach przywołuje włóczęgów lunatykując szeptem do próżni któregoś dnia most nie pojawi się na ściągniętym czole wiatr zasklepi dolinę dzięki za wędrówkę
  11. wracam do konika na biegunach czystego uśmiechu i do ciebie niewiele już zostało miałeś być i czuwać przeoczyłam delikatnie zlizujesz puste frazy napełniając po brzegi to nie ty to ja toczę te chwile syzyfowym ruchem pod niebo zawsze bliżej początku niż końca
  12. odważny który rzucił komentarz dzięki ;)
  13. znów ktoś zapamiętale przelicza Twoje kości nazywa skalpelem duszę mechaniczną proteiną układa klatkę kruchą jak farbowany włos martwy nie będziesz śpiewał pamiętasz zwykły chleb w dłoniach babci znaczony krzyżem przeszywany w ustach gorzki a sycący łkaniem ziaren można poczuć ten smak raz jeszcze / tylko odpoczynek między znów a kolejnymi wersami wolę zwyczajnie niż tak z boku bardziej widoczne i w głosie dźwięczne tak poza tym nie mam nic do tekstu
  14. próżność to nie ktokolwiek rozstrzelany pod murem ani ten kto szuka poluzowanych form próżnością jest zwrócenie się do muru z otwartymi oczami w cegłach nie wiemy co robić nic nie wiemy a chcieliśmy dosięgnąć celu czegoś
  15. rzucono mnie jak wyczekanego konika trojańskiego wnykiem na nogi bossów karuzela nóg osiem twarzy pięć (żadna moja) przyśniła mi się postać stańczyka zbiegła schodami w zielone wino postać kretyna jak piaskownica łopatka jedna i trzy kucharki (wszystkie za mądre) słodyczą osła co chroni shreka a okalecza jak trzcina postać źle obliczony lot bumeranga w poszycie leśne marchewka spadła złamany kijek zerwana nitka genialny pomysł drobnego igliwia postać freewolna bezprzewodowa pochodna w efekcie moim rzucono mnie jak wyczekanego konika trojańskiego wnykiem pod nogi bossów karuzela nóg osiem twarzy pięć (żadna moja) we śnie postać stańczyka zbiegła schodami w zielone wino postać kretyna źle obliczony lot bumeranga w poszycie leśne wpadł złamany kijek odprężył nitkę freewolna na dobre i na złe dalekich wypraw
  16. za bardzo zmyślone za fantazyjne ja bym to widział w przybliżeniu tak w uszach skrzepy Twojej muzyki porwanej ambulansem wrzeszczącego miasta na szczytach cyprysów zachomikowałam obraz porannego ciała dogoni Cię tylko miejski pył w źrenicach dziecka zostawiłeś kolory niezapowiedzianej wędrówki
  17. no właśnie. tak jest że jak coś jest podobne to już nie może być ciekawe ale każdy oplata powielany temat w swoje słowa i przekaz a wychodzi jak wychodzi ciekawie mniej ciekawie albo nieciekawie tematów jest pełno dzięki bywaj
×
×
  • Dodaj nową pozycję...