Kokardę zawiążę we włosach,
jasną wstążkę wplotę w warkocze,
tylko przedtem wyjrzę przez okno
nim wiatr nasze plany poplącze.
Biała suknia w zielone grochy,
na guziczki z masy perłowej,
jeszcze tylko buty leciutkie
i już nogi na spacer gotowe.
Stoję w progu, zerkam na zegar,
miałeś być za kwadrans dziewiąta,
oczy płoną, bo machasz na schodach,
uśmiech niesiesz, radość, i żonkil.
08.08.2018r.