Polman
Użytkownicy-
Postów
1 372 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Polman
-
To miłe, dziękuję.
-
Cześć KKS. :-) O czym byś nie pisał/pisała :-) i jakkolwiek to napiszesz, będziesz się z tym męczył/męczyła. Taki już mają ci, którzy gdzieś w sobie znajdą port, pod który można podłączyć klawiaturę. Podczas studiów na Politechnice Śląskiej miałem wykłady z prof. Skalmierskim. Twierdził on, że rozwiązał tajemnice brzmienia skrzypiec Stradivariusa. Tajemnica ich wspaniałego brzmienia miała polegać na zabiegu ich twórcy polegającym na takim wprowadzeniu naprężenia wstępnego do konstrukcji pudla rezonansowego, aby siły powstałe po założeniu i naprężeniu strun zniosły się z tym wstępnym naprężeniem w ich konstrukcji. Gdy tak stanie się, przednia pokrywa pudła rezonansowego skrzypiec drży swobodnie, bo nie ma żadnych naprężeń. I to jest tajemnica wspaniałego ich brzmienia. Tak samo jest z tym kto pisze. Te naprężenia, które powstają w gorszych skrzypcach i psują ich dźwięk, u tych którzy piszą to struna forum, struna serduszka i wiele innych. Trzeba być od tego wolnym, co jednak nie jest wcale łatwe :-) Pozdrawiam
-
Zgrabne :-) Stopy ... Ten temat mi nieobcy ... Aby lepiej zobaczyć - kliknij strzałkę w prawym górnym rogu w ramce poniżej.
-
(Przypomnę, że w apelu piszę o leczenia w Polsce boreliozy). To jest przykład na zjawisko blokowania badań nad biorezonansem w leczeniu boreliozy. Obejrzyj ten film, zwróć szczególną uwagę na wypowiedź w filmie od 5:40, a szczególnie na słowa w przedziale 9:10 – 10:30 Teraz zobacz na zakres badań opisany w tym dokumencie: https://biotronika.pl/sites/default/files/2017-02/Zapper in vitro praca naukowa 2.pdf To badania na poziomie elementarnym dla dzisiejszego stanu wiedzy. I one są blokowane ! Jeśli nie weźmiemy kosy na sztorc w swoje ręce, to nasza wolność ograniczy się do wyboru płota pod którym zdechniemy! Gdy jesteś sam - nie znaczysz nic! Tylko RAZEM możemy NIE WYRAZIĆ ZGODY ! Na tej stronie znalazłem test online, który pozwala w formie ankiety sprawdzić siebie, czy masz objawy boleriozy. (To jest jedyna strona w języku polskim, która na dziś w sposób najprostszy pozwala online na samokontrolę, temu tylko ją pokazuję). SPRAWDŹ SIĘ SAM, CZY NIE MASZ OBJAWÓW BOLERIOZY: http://biorife.pl/borelioza-test-objawow-wg-Dr-Horowitza.php
-
Te informacje odszukałem w Słowniku języka polskiego PWN w części poświęconej poradom językowym: polska norma, aprobata techniczna Szanowni Państwo, w pewnym tekście natknęłam się na zdanie: „Ze względu na brak Polskiej Normy na wkłady i kasety kominkowe obowiązkowe jest posiadanie w Polsce Aprobaty Technicznej”. Czy pisownia wyrażeń Polska Norma, Aprobata Techniczna dużymi literami jest uzasadnione i poprawne, jeśli nie chodzi o konkretne dokumenty? Dziękuję Katarzyna, Warszawa Zapis wielkimi literami miałby uzasadnienie, gdybyśmy w danym tekście przywoływali jakąś konkretną polską normę albo aprobatę techniczną, która została wymieniona wcześniej. Z cytatów, które Pani podaje, nic takiego nie wynika. Wnioskuję stąd, że pisownia taka jest nieuzasadniona i niepoprawna, wyrażenia te należy pisać małymi literami. Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski homo sapiens Szanowni Państwo, słowniki: ortograficzny pod red. Polańskiego i języka polskiego pod red. Dubisza podają jedną pisownię homo sapiens, natomiast Leksykon PWN rozróżnia Homo sapiens jako łac. nazwa gatunku i homo sapiens jako 'człowiek rozumny'. Czy dopuszczalna jest pisownia wyrażenia małą literą, czy też należy stosować semantyczne rozróżnienie w pisowni? Serdecznie dziękuję. Pisownia Homo sapiens jest zgodna z konwencją pisania łacińskich nazw systematycznych, np. Canis familiaris 'pies (domowy)'. Spotyka się ją w książkach z zakresu zoologii i botaniki oraz w encyklopediach. W innych tekstach piszemy homo sapiens – małymi literami. A teraz moje wyjaśnienie. Używając słów: „Polską Normą homo pawłowicz” nawiązałem do konkretnej Polskiej Normy, która zaistniała w polskim życiu publicznym z chwilą, kiedy bezkarnie i przy pełnej akceptacji zwierzchników funkcjonuje w tym obszarze Krystyna Pawłowicz. Natomiast termin „homo pawlowicz” nie odnosi się konkretnie do Krystyny Pawlowicz, ale jest ogólną nazwą pewnego typu człowieka. Słowo „pawlowicz” jest tu odpowiednikiem słowa „sapiens” z określenia „homo sapiens”. Temu użyłem malej litery. Krystyna Pawlowicz jest pierwszym egzemplarzem, prototypem osoby powstałym według tej normy. A pisownia słowa Pan. W całym wierszu używam tej pisowni. To jest mój wyraz najwyższego szacunku dla tego Pana, który sprząta u nas ulicę. A czy pisać „lekcje tą”, czy „lekcje tę”, sam miałem poważne wątpliwości. Serdecznie proszę o Wasza opinię. Pozdrawiam Pani Justyno i dziękuję ze Pani uwagi :-)
-
KAPETAN MIŠIN BREG - widziany z powierza. Cudne widoki. Film tuż pod wierszem. Poniżej gospodarz na Brzegu bosonogi Zika, który chodzi boso od wiosny do jesieni.
-
Wiersz klasa. Jestem pod wrażeniem. Ujmuje mnie w Twoich wierszach prostota. Prostota słownictwa i prostota myśli, które niosą jednak głęboki przekaz. To jest super. Pozdrawiam :-)
-
Witaj :-) Nasze oczy widzą to samo i czujemy podobnie. Pozdrawiam.
-
Dziękuję, poprawiłem. :-) Pozdrawiam.
-
wiara dnia pewnego wracając z działki do domu swojego, byłem bardzo umęczony żarem dnia letniego spotkałem wtenczas Pana, ledwo kroków kilka od celu, sprzątającego, jak dnia każdego, ulicę na słupskim osiedlu w tejże samej minucie, w drzwiach naszego bloku, zobaczyłem z góry sąsiadkę, trzymała ona worek w ręku gdy szła tuż obok niego, on do niej to powiedział: „Pani położy śmieci w wózku, ja odwiozę je do kontenera” sąsiadka owych słów, ja myślę, nie dosłyszała, bo dalej swoją drogą z workiem maszerowała Pan zaskoczony nieco, ręką ku niej machnął a potem zrobił ku niej pół kroku, nim pomocy zaniechał stanąłem wtedy osłupiały, ja Polak, który dnia każdego Polską Normą homo pawłowicz jestem introdukowany ale już jutro, już z rana, gdy minie moje osłupienie, odnajdę Pana na mojej ulicy by podziękować mu za ocalenie bo powróciła do mnie wiara, że ktoś spojrzy na mnie jak na brata, że prawdy mogą być jednakie, że nas nie dzieli nienawiści krata te moje prośby też przekażę, by Pan lekcję tą powtórzył panom marszałkom i dla prezydenta a wózka swego kiedyś nam użyczył byśmy na nim tych powieźli, tam gdzie dla nich słuszne miejsce tych wszystkich , którzy kiedyś nam wiarę tą okrutnie odbierali Nasz Pan dziś i jak dnia każdego. Miłego dnia :-)
-
nastolatek w "słusznym wieku", czyli z życiem za bary
Polman odpowiedział(a) na bronmus45 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Nie wierzę, że wyroki na nasz dzień codzienny to wyroki niebios. To raczej wyroki ślepego losu albo kogoś kto jest obok nas. Wiersz z głęboką myślą i bliski chyba każdemu. Jeśli ten nasz wewnętrzny sędzia przed snem jest obiektywny, to jego wyroki będą dla nas drogowskazem. To najlepszy przykład na konieczność niezależności sądownictwa :-) Pozdrawiam. -
1972 Są chwile, które układają nasze myśli, są chwile, które wybierają nam drogi, do mnie przyszła ona tak niespodziana, wtedy byłem na nią jeszcze za młody. Nie miałem potrzebnej dla niej mądrości, nie mogłem pomóc jej doświadczeniem, zabrakło mi wreszcie tej prostej odwagi, gdy stawała się niemym wspomnieniem. Wiódł mnie los różnymi życia drogami bym mężniał, tak jak kiedyś naród wybrany, tak czterdzieści lat minęło po tamtej chwili, nim tu wróciłem, by uklęknąć przed Panem. Przez lata dane mi było wreszcie zrozumieć, że na szczególny sposób byłem wybranym, jeśli to, czego tu wtedy byłem świadkiem, znakiem było od Niego nam przekazanym. I tamta chwila stała mi się wtedy brzemieniem, brzmiącym w we mnie w cichym zapytaniu: „powiedziałeś o tym?”, zawsze kiedy niemym mijałem szukającego zgubionej drogi ku niebu. Jeśli jesteś tym wędrowcem pytającym o drogę, może pomocą będą Ci przeczytane moje słowa a ja mógł będę utrudzony zrzucić moje brzemię słowem „powiedziałem” darowanym przez Ciebie.
-
POMNIK SERCA - Pamięci Marka Dziakowicza
Polman opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pamięci Marka Dziakowicza „Gdy widzisz ptaka w locie jak wolny jest Jak płynie sobie, aż po nieba kres Wiedz - niebo bywa pełne wichrów i burz A z lotu ptaka już nie widać róż.” (*) Z radiowych głośników dobiegały słowa ulubionej piosenki dziadka. Słuchali jej dziadek i jego najstarsza wnuczka Emilka. Odpoczywali na leżakach rozłożonych na trawniku ich działki. Dziadek oddychał głęboko. Coraz trudniej jest mu dotrzymać jej kroku, gdy biegnie obok a ona mknie na rolkach pobliską ścieżką rowerową. Minęło właśnie południe. Patrzyli na pogodne letnie niebo. W ich oczach odbijały się leniwie płynące chmury. Podziwiali jak pięknie i z lekkością szybują ptaki. Dłuższą chwilę milczeli. Emilka niedawno ukończyła naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Przynosi dziadkowi wiele radości, jest dziewczynką rezolutną i wzorową uczennicą. Dziadek spoglądał na nią ukradkiem i cieszył się na myśl, że teraz w wakacje będą mieli więcej czasu na to by być razem. Dziadek znów skierował wzrok na szybujące ptaki. - Kilka ruchów skrzydłami i mają widoki, jakie my wczoraj podziwialiśmy z wieży widokowej na Rowokole – przypomniał dziadek ich wczorajszą wyprawę na nadmorskie wzgórze. - Czy ptaki mają jakieś kłopoty? – zapytała Emilka. - Pamiętasz kota, którego mijaliśmy jadąc na działkę, co szedł ciągnąc swój wielki brzuch po ziemi? - odpowiedział pytaniem na pytanie dziadek. - Tak. - A wiesz, co jest ulubionym daniem tego tłuściocha? – pytał dalej dziadek. - Nie – odpowiedziała po chwili namysłu Emilka. - Pisklęta tych szybujących po niebie ptaków albo one same – odpowiedział dziadek. Znów zapadło milczenie. - Ptaki też mają kłopoty – odrzekła po dłuższej chwili Emilka. - Też tak myślę – zgodził się z nią dziadek. Znowu chwilę milczeli. - Podobno nasi praprzodkowie mieszkali w rajskim ogrodzie – powiedział dziadek. - Gdybyśmy tam pozostali do dzisiejszych czasów, to jak myślisz, jak wyglądałaby twoja lekcja w szkole? - Pewnie szkolne ławki stałyby wśród drzew i kwiatów – podjęła temat Emilka. - Domyślam się, że bardzo byś chciała, aby twoja szkolna ławka stała najpierw tu pod naszą czereśnią, potem wśród malin, potem pod śliwą a na koniec pod gruszą. - Dziadku, zapomniałeś o tej małej jabłoni, której jabłka uwielbiam. - A rzeczywiście – przytaknął dziadek. - Nauczyciele w takiej niezwykłej szkole mogliby stosować ciekawe sposoby nagradzania uczniów za dobre wyniki w nauce – pomyślał głośno dziadek. - Mam pomysł – powiedział tajemniczym głosem. - Uczeń, który otrzymałby dobrą ocenę, miałby w nagrodę prawo uczynić szkolny ogród piękniejszym. Gdyby była to szóstka, mógłby urządzić tu nową rabatkę i oznaczyć ją tabliczką ze swoim imieniem, za piątkę posadzić pięknie zdobiony kwiatami krzew, za czwórkę jakąś pięknie kwitnącą o ozdobnych liściach bylinę, a za trójkę jakieś kwiaty cebulowe. - A co z uczniem, który się gorzej uczy? – zafrasował się dziadek. - A ja mam pomysł - zawołała Emilka. - Pamiętaj o tym, że gdy uczeń otrzymuje nawet rajską jedynkę, to oznacza, że uczeń ma się wziąć do nauki – przypomniał dziadek. - Jak ktoś dostanie jedynkę, to musi nauczyć się tego, czego nie umiał i oplewić jedną rabatkę w ogrodzie – szybko odpowiedziała Emilka. - A co z dwójką. To pozytywna ocena, ale w tak pięknym ogrodzie dostawać dwójek po prostu nie wypada. Dwójka powinna być także sygnałem do lepszej nauki – podpowiadał dziadek. - Jak ktoś dostanie dwójkę, to musi nauczyć się tego jeszcze dokładniej i podlać jedną rabatkę. - Ciekawe, kto będzie plewił i podlewał ogród jak będą sami wzorowi uczniowie – zażartował dziadek. - Myślę, że nawet w rajskim ogrodzie to niemożliwe – powiedział uśmiechając się do Emilki. - A co z dorosłymi? Czy im też pozwolimy nasz ogród czynić jeszcze piękniejszym, czy tylko mają odprowadzać dzieci do szkoły i pilnować czy dzieci odrobiły lekcje? – zapytał dziadek. - Myślę, że możemy na próbę im na to pozwolić – powiedziała uszczypliwie Emilka, pamiętając uwagę dziadka, że w rajskiej szkole byliby nie tylko pilni uczniowie. - Więc dobrze. Niech dorośli też mogą posadzić w rajskim ogrodzie kwiaty, krzewy a nawet drzewa, jeśli dokonają czegoś szczególnego – zaproponował dziadek. - Moja zgoda – odrzekła Emilka. - Emilko, widziałaś gdzieś drzewo z przybitą na nim niewielką zieloną prostokątną tabliczką, na której był biały orzeł i biały napis „pomnik przyrody” – zapytał dziadek. - Tak dziadku. - Pamiętasz, gdzie jest takie drzewo – pytał dalej dziadek. - Widziałam takie drzewo w parku nad rzeką, niedaleko naszego domu. - Co możesz powiedzieć o tym drzewie – pytał ją dalej. - To drzewo jest olbrzymie i bardzo piękne. Chyba jest też bardzo stare. - Też je pamiętam, jest na niewielkim pagórku, co czyni je jeszcze potężniejszym, ma bardzo rozłożyste konary, pod którymi są małe ławeczki i stoliki z planszami do gry w szachy, a wokół na dole dużo ławek, na których odpoczywa wielu ludzi. Jest to najpiękniejsze miejsce w parku. Wiesz Emilko, za kilka lat, gdy będziesz nieco starsza poznasz na lekcji wiersz sławnego polskiego poety, który patrząc na takie drzewo, napisał: „O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa”. (**) Pomnik serca - rysunek Emilki, lat 10 - Niech w naszym rajskim ogrodzie też będą takie wspaniałe drzewa – zaproponował dziadek. - Ale tabliczka na nich niech będzie troszkę inna. Niech na niej będzie narysowane serce i napis „pomnik serca”. - Co oznaczałby dziadku taki napis? – zapytała. - To znaczyłoby, że to drzewo posadzono, abyśmy wszyscy pamiętali o wspaniałym czynie jakiegoś człowieka, któremu wszyscy jesteśmy za ten czyn bardzo wdzięczni, chcemy o nim pamiętać i w ten sposób mu podziękować. - Czy znasz dziadku takiego człowieka? – zapytała Emilka. Dziadek nie odpowiedział na jej pytanie, odwrócił od niej twarz i popatrzył w niebo. Emilka spostrzegła jednak, że dziadek bardzo posmutniał. - Dziadku, co się stało? - Wczoraj, gdy wróciliśmy z Rowokołu, słuchałeś radia i też tak posmutniałeś. Potem poszedłeś do swojego pokoju. - Dziadku, co się stało? - Wczoraj w radiu usłyszałem wiadomość o Panu Marku. Pan Marek przyjechał z żoną i córeczką na urlop nad morze. Szli razem plażą. W morzu zaczął tonąć chłopiec. Pan Marek pobiegł na ratunek. Chłopca uratowano, ale Pan Marek utonął. - Kim był Pan Marek? – zapytała. - Był policjantem z Wałbrzycha. - To dla jego pamięci posadzono drzewo z napisem „pomnik serca” w naszym rajskim ogrodzie – powiedział cicho dziadek. - Takie drzewo ma magiczną moc – mówił dalej. - Zawsze rośnie w najpiękniejszej części ogrodu, tam gdzie bywa najwięcej ludzi. Przychodzą oni tutaj, siadają na pobliskich ławeczkach, spacerują wokół niego, rozmawiają albo milczą spoglądając na siebie i uśmiechając się do siebie życzliwie. Czują, że są ze sobą razem. Czują się tu bezpiecznie. I z takim poczuciem bezpieczeństwa stąd odchodzą. Wiedzą, że jeśli spotka w ich życiu coś złego, to ci ludzie, których tu spotkali podadzą im pomocną dłoń. Łatwiej im wtedy wędrować przez życie. To dar, który my wszyscy otrzymujemy tu od Pana Marka. - Dziadku, czy trudno być policjantem? - Tak, to trudny zawód, czasem niebezpieczny. Ale jednocześnie jest piękny. Daje policjantowi szansę niemal po każdej służbie przyjść do rajskiego ogrodu, aby w nagrodę za pomoc udzieloną drugiemu człowiekowi posadzić kwiaty, krzewy czy drzewa. Emika spojrzała na główną alejkę dziadka działki. Dziadek pozwolił jej tej wiosny wybrać krzewy, które razem wzdłuż niej posadzili. Wybrała budleję Dawida. Właśnie pięknie kwitła. - Wiem dziadku jaki krzew będzie ulubionym dla policjantów! – zawołała. - Budleja Dawida. - Nasz ma kwiaty w kolorze policyjnego munduru! I nazywają go motylim krzewem. Popatrz ile motyli go obsiadło! Teraz Emilka posmutniała i zamilkła na chwilę. - Dziadku. - Czy słyszałeś jeszcze jakieś historie o dzielnych policjantach takich jak Pan Marek? Chciałabym abyś mi o nich opowiedział. - Kochana Emilko. Dzielni są nie tylko ludzie w policyjnych mundurach. Czasami są to zwykli ludzie. Obiecuje, że jak o nich usłyszę to opowiem ci o nich sam, albo poproszę, aby ktoś inny ci o nich opowiedział. - A czy mogą to być historie nie tylko o tym, kto był dzielny i odważny, ale też historie po prostu zabawne lub ciekawe? - Tak dziadku. (*) - Marek Grechuta „Wolność”; (**) - Leopold Staff „Wysokie drzewa”. MAREK DZIAKOWICZ - policjant z Wałbrzycha, który zginął ratując 16-latka. Tragedia rozegrała się w poniedziałek 20 lipca 2015 roku około godz. 14. na niestrzeżonej plaży w miejscowości Gąski koło Koszalina. 39-letni policjant z Komisariatu I Policji w Wałbrzychu spędzał tam urlop z żoną i 9-letnią córką. -
poranna kawa z losem
Polman odpowiedział(a) na Polman utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tak naprawdę to niewiele rzeczy, które nas spotyka jest zaplanowanych. W większości przypadków to rzut kostki. Ale myślę, że gdy trzymamy się zasad, to mamy szansę, że kogoś spotkamy, kto ceni zasady i to może być ta pomocna dłoń. Gdy nie trzymamy się zasad, to te szanse są zdecydowanie mniejsze. Taką myśl starałem się przekazać, nie wiem czy udanie. Pozdrawiam. -
poranna kawa z losem
Polman odpowiedział(a) na Polman utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wyciągam następną filiżankę. Pozdrawiam :-) -
poranna kawa z losem
Polman odpowiedział(a) na Polman utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Sięgnąłem do Słownika języka polskiego PWN. Słowo "odpustowy" oznacza «tandetny, w złym guście» Czy pisząc komentarz, chciałeś napisać, że mój tekst jest tandetny i w złym guście? -
poranna kawa z losem
Polman odpowiedział(a) na Polman utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Znajdzie się i trzecia filiżanka ... Ale ja wstaję o 6 rano ... Zapraszam i pozdrawiam :-) -
dziś porannym zwyczajem postawiłem na stole dwie filiżanki czarnej kawy, dla losu mojego i dla mnie dziś gdy już stary jestem, przed nowym dniem stojąc, moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie: milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, nasze poranne spotkanie wiarę w jego łaski niesie dnia każdego wędrówka gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, słowa te proste pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego …
-
INFORMACJA: W dniu 8 lipca Polskie Radio Literatura zakończyło emisję. BARDZO, BARDZO szkoda. To był bardzo piękny pomysł. W dniu 25.06.2018 roku rozpoczęła nadawanie stacja radiowa Polskie Radio Literatura. Jak jej słuchać? W Internecie. Trzeba otworzyć stronę Polskiego Radia: https://www.polskieradio.pl/ Na samej górze jest przycisk SŁUCHAJ. Po jego aktywacji otwiera się Player Polskiego Radia a w nim można już wybrać Polskie Radio Literatura. Jestem w szoku. W takich durnych czasach ktoś miał genialny pomysł !!! Super słuchowiska, książki czytają wybitni aktorzy. Super, polecam gorąco. Pozdrawiam PS Znalazłem ramówkę do 2 lipca: https://www.polskieradio.pl/353/6846/Artykul/2157780,Polskie-Radio-Literatura-Ramowka A to ramówka 03-08 lipca: https://www.polskieradio.pl/353/6846/Artykul/2161390
-
Seks w porze obiadowej
Polman odpowiedział(a) na W.M.Gordon utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oto próba mojego zrozumienia wiersza: wiersz jest poetycka wersją protokołu czynności z zabezpieczenia śladów osmologicznych na miejscu zdarzenia w związku z faktem zniszczeniem mienia (stanika). A to bogactwo zapachów nieodparcie kojarzy mi się z barem mlecznym, i wakacjami, bo dziś ich początek … A swoją drogą to byłby niezły wyczyn, gdyby to o czym piszesz w wierszu zdarzyło się z piękną kuchareczką z baru mlecznego, w porze obiadowej, kiedy ona z powodu sali pełnej głodnych klientów, nie wie w co ręce włożyć … A tak ogólnie to więcej luzu. I uśmiechniętych i pogodnych wakacji :-) -
Seks w porze obiadowej
Polman odpowiedział(a) na W.M.Gordon utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A dawniej w tym temacie były np. takie wiersze: Jan Lechoń Apokryf Twych ust przeciągła słodycz, smak nie do nazwania, Twych oczu głąb bezdenną, smutek przeraźliwy, I głos twój monotonny, głęboki a tkliwy, To wszystko mnie ku tobie, zwątpiałego skłania. I kiedy twoje usta ustami otwieram, Czuję jakbym mej duszy znów otwierał blizny, I piję z nich te słodkie, duszące trucizny, Z których moc mam do życia, od których umieram. Lecz czego chcę najwięcej, umykasz mi zdradnie I kiedy jestem z tobą o szarym wieczorze, Całuję twoje oczy i widzę w nich morze. Serce twe jak perła. Leży w morzu na dnie. Ale to stare piękne czasy ... I to się niestety nie wróci ... Mam propozycję bardziej intrygującego tytułu: "Seks w barze mlecznym". :-) -
Jest nas dużo więcej. Godzina prawdy nadchodzi.
-
Przeprowadź się na Białoruś. Tam ciebie przyjmą z otwartymi ramionami.
-
To jest taka sama sytuacja, jak gdyby złodzieje i włamywacze chcieli chcieli założyć firmę instalującą alarmy w bankach. Niczym się to od tej sytuacji nie różni.