znaczki
słoneczny zegar odliczał chwile
przed startem kiedy niebo wparło
stopę o ziemię trawy przybrały jego
barwę i roztańczyły się drzewa
kupiliśmy znaczki by wysłać się w podróż
wpadł na mnie tunel ciemności
skrzydłami bił oczy nadawał obroty
jak pociskowi w lufie kiedy rozbity
na pniu pojąłem trwanie dźwięku
kupiliśmy znaczki by wysłać się w podróż
wszystko stało się jasne z nocą
na czele pokręć rusztem szkła
opowiem ci historię o tym jak
galowie wybili żyjące tu smoki
żeby nie chciał
zdrowaśki klepali śpiewali trzy noce
ciszę odpędzali aż przyszły cheruby
czarne wiekiem nakryły na barki uniosły
wyniosły wróciły po chwili poodwracać
stoły nogami do góry - żeby z powrotem
nie przyszedł żeby nie chciał się kłaść
już cicho
nad ranem z letniej kuchni usłyszeli
miarowy łomot to starzec stukał nogami
krzesła w podłogę napad kaszlu skutecznie
dławił wołanie kiedy przybiegli zdołał
wykrztusić że to będzie teraz żeby dawali
świąteczne ubranie że pomoże dopóki jest
w stanie się ruszać posadziwszy go sobie
tyłem na kolanach najmłodszy syn
zapinał guziki jego koszuli kiedy bez słowa
cichutko niczym dziecko w sen odszedł