Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czarek Płatak

Użytkownicy
  • Postów

    5 759
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Treść opublikowana przez Czarek Płatak

  1. @miauczenie owies dzięki
  2. dożynki zbliża się rzężeniem gitar w miodowych refleksach strun. nie ma nic na celu, wybieganie z zasiedzenia - nim ogarną cienie smutne w przeżuwaniu liści niczym pogrzeb brnący po czubki głów w deszczu, po kolana w nagrobkach. panowanie pikseli o odcieniach czerwieni, rdzą równoleżników skapujące w żyły. może poza morzem, morze ma to flow. może poza formą oswajania bytu z fakturą niebytu jak zeszkielecenie oswoiłaś się już? pani soki wyczuwa jak plujka padlinę, pani się przysiądzie, rusza mi się ząb. mam kieszenie pełne kawałków na takie okazje
  3. byle tylko nie żyć samymi marzeniami ;)
  4. dokładnie Niestety miałem okazję widzieć to wciąganie
  5. @Ewelina, @Leszczym, @Rafael Marius dziękuję
  6. Cieszę się, że zaciekawiłem. Pozdrowienia Dzięki. Wzajemnie serdeczne
  7. rupiecie lecę we wszystkich kierunkach nigdzie lecę jednak co oznacza pustka czarne kreski ptaków nie pokazuj palcem uderzaj w klawisze to słyszenie kostne bo ślepe są kiszki ale idźmy dalej tu się chowa głowy w mechanizmów piasek wers wyryj pilnikiem
  8. madmaxieje nam świat. Te pożogi to już codzienność. Strach się bać co dalej. Podejmujesz ważny temat w nienaganej rytmicznie i muzycznie formie. Jest gites majonez
  9. @iwonaroma, @Leszczym @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję i pozdrawiam
  10. @kwintesencja czasami tą trumną są nałogi
  11. @poranki Dzięki
  12. cholernie trafnie to ubrał albo czują głód czego innego
  13. Syllepsy o odwracaniu wzroku Zawsze powtarzała - zdechnę sama jak pies pod płotem, jadła pety. Z dnia na dzień coraz bardziej tonąc w fotelu i w sobie. Miała porządek jedynie na półce z nie ruszonymi od lat książkami i snami; rynsztok pod oknem i krew z nosa płynęły tak samo, wybroczyny można było rozbijać tłuczkiem do mięsa, żeby było jak kiedyś, w niedzielę. Pajęcze nici zwisające z sufitu, pod ścianą worki z hodowlą uszkodzeń. Złamany promień słońca przez pękniętą szybę. - kiedy jeszcze tego pieska miała, wychodziła częściej. Znaleźli ją jak parę dni nie wyszła. Lato mokre w tym roku, na burzę łamie w kościach.
  14. @poezja.tanczy, @Rafael Marius, @Dobry, Zły i Brzydki dzięki
  15. wiem, że nie każdy lubi Ja lubię z kolei różnorakość. Fajnie, że tu gmerasz. Pozdrowienia @Starzec, @poezja.tanczy, @Rafael Marius dziękuję panom serdecznie
  16. ground war dzisiaj jestem wymyśloną kobietą kucam za załomem wymyślonego garażu z wymyślonym karabinem w rękach trę oczy od wymyślonego dymu tam też wymyślili wojnę tam gdzie jestem kobietą i właśnie umieram zabita strzałem w głowę umieram rozerwana granatem gdzie umieram zadźgana nożem _respawn respawn_ biały kosmos na gruzach
  17. @Dobry, Zły i Brzydki dzięki. Wzajem
  18. Unikaj rymów gramatycznych ;)
  19. @Rafael Marius, @Dobry, Zły i Brzydki @poezja.tanczy Dzięki Pozdrowienia
  20. senkju Tak, przyznaję z pokorą, że też do końca mnie nie uszczęśliwia, ale, hmm, szukam, kątów (obawiam się, że może mi tak zostać :)) Dzięki Też tak widzisz kiedy kot leży gdzieś wygrzewając się na słońcu i dosłownie świeci? Czy mi się coś w oczach ten teges 😅
  21. wiersz audiologiczny nie wytrzymam (przekleństwo) i nie wiem czy to będzie poezja czy wiersz czy może jakiś (przekleństwo) stand up czy opis syndromu - gdzie nie spojrzę widzę jak [cyk] (przekleństwo) [cyk] ziarnko do (przekleństwo) ziarnka wahadło w lewo wahadło w prawo się waha a z każdym wahnięciem głów tysiące spada [cyk] (przekleństwo) może tu jest tajemnica jak ci ludzie kupujący psy z ras którym trzeba co i raz grzebać w dupie i czyścić gruczoły [cyk] zdążyć [cyk] znaleźć [cyk] resztę [cyk] siebie moje rany łzawią moje oczy krwawią trzeba wchłonąć stwórców najlepiej przez błonę śluzową opcji jest kilka można pod powiekę pod język czy napletek do pochwy albo do odbytu i tam zaś znajdziecie ślad palca jego! (prze- kleń-stwo) wy (przekleństwo) (przekleństwo) zakrzyknął święty z wysokości słupa obrzucając oburzeniem i fekaliami dziewice nadobne które mu koszyk z jadłem przyniosły głowy w blasku ascezy pragnąc pochylić to ten co zmiażdżył lewiatana wyrywał łby morskim potworom wgapiając życie w zagadkę wychodzę do środka po prostu wychodzę w to lato to dla mnie cienie operujące na murze podwórka szpila światła od kociego grzbietu ale zawsze można zmienić perspektywę poszerzyć kadr do ramion rozpiętych na belce i słuchać włosków głosu jak zwierzątka wysuwających się spomiędzy warg aż do uścisku odkształcającego zarys zdań gdzie kształt twoich słów to miękki strumień w którym mogę zanurzyć głowę i już tylko otwierać i zamykać usta bezgłośnie zaledwie słuchać poprzez fale chrobotu kamieni turbin i silników jak cichnie twój szept wyją karetki osypuje się piach
  22. Fajnie, że próbujesz. Wiesz, ja ostatnio jakoś bardziej bawię się taką formą. Pełną niedomówień i skojarzeń, która mam nadzieję nie podaje czytelnikowi gotowego obrazu - o, masz, czytaj, to o tym i o tym. Oczywiście,jest to o czyś konkretnym z odgałęzieniami, w ktre spycha mnie podświadomiść, ale nie chcę dawać gotowego obrazka, a coś co każdy zlepi sobie jakoś, po swojemu. Tym sposobem, by ten sam wiersz satwał się rózny w zależności kto czyta i jak kojaży. Pozdrowienia @huzarc @poezja.tanczy dzięki
  23. Dziękuję, że czytas i próbujesz nadążyć ;))
  24. czarcie koło tymczasem to mogło być mniej więcej oniryczne wejście w stylu po prostu płonie ognisko po polsku szumią knieje jest odmęt trans- kolej rzeczy emanacja w ciemności zapomniawszy w mowy gębie ludzkiej pod dębem wielkiem przedwiecznem warkot jęzorów wchodzą w wąwóz i toną wychodzą w światło księżyca o oddech traw się potykać żarząc jaskrawo żarem skrzydeł zmoczonych w płomieniach śpiewać z lasem zstępując jak maria z obrazu to takie pyk że zawsze znajdzie się co najmniej jedna feerycza ścieżka do przejścia i wyjścia lecz tymczasem to owijając się nim szczelnie od chłodu przedświtu to przykładając ćmami obsiadłe czoła było tyle drzwi za jednymi ty każde z inną klamką chłopcy rozbijają je w drzazgi którymi nakarmią stos nie widać nas tutaj to skończy się kiedy wstanie dzień kiedy zgasną jak skręty fraktale pośród gwiazd powrócimy z łona taki obraz: powierzchnia morza jest złota złotem rozkuwanej klingi faluje w zgodzie z rytmem twoich ramion połyskujecie miriadami trichomicznych błysków być morze to właściwe słowa mają smak przecinki u której wylotu łypie rybie okno w nim za oknem w oknie okno światła zgaszone topniejemy
  25. @Leszczym @Rafael Marius @iwonaroma Dzięki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...