Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. A Meli Bur śrub ile ma?
  3. hehehehe

    As pomaca mopsa

    Ada bieżnia. Kogo Kain, że i bada?
  4. Witaj - dzięki za przeczytanie - Pzdr. Witam - tak bywa z miłością - nie zawsze jest prosta - Pzdr.serdecznie.
  5. hehehehe

    A obawa - boa.

    Oktet, Senegal. Uhm, hula gen, estetko
  6. Jadzia da jad. Daj, Ada i zdaj
  7. hehehehe

    Jak ufa, fukaj

    Elf ukradł dar - kufle
  8. Ino gigant nagi goni
  9. hehehehe

    Albo nad organ.

    Ja tę. I ma psy, spamiętaj
  10. Isi kogut - stu go kisi
  11. Imał to imam u kuma miotłami
  12. Ile jut na kozie, Izo, kantuj Eli
  13. Oba: Baw ich, chciwa babo
  14. Ot, ten, Aga, weź. E, waga netto
  15. Mała, sap, omam opasałam
  16. hehehehe

    Ulu, wanna w ulu.

    Ululani w ulu - wina Lulu
  17. Gosława

    haiku o poranku

    Chyba u Ciebie U mnie jest zakaz jedzenia picia i w ogóle nawet dotykania czegokolwiek do świąt Wczoraj skończyłam wszystko sprzątać Jest błysk i muszę się tym stanem rzeczy nacieszyć chociaż przez kilka godzin 🙂 Żartuję oczywiście Pewnie jak wrócę z pracy to się wścieknę Jednak przez te kilka godzin chcę się łudzić że przynajmniej kuchnia jest w takim stanie jaką ją zostawiłam 🙂
  18. Mokła sura rusałkom
  19. hehehehe

    Do czego to doszło?

    I, ot, syty rwie i wryty stoi
  20. hehehehe

    Berbeć się rodzi 3/3

    A tymczasem w rzeczonym Betlejem od gospody zawarte wierzeje. Blada Maria się słania, idzie czas rozwiązania. Mocniej siąpi i zimny wiatr wieje. Blask komety rozświetla przez chmury skryte w mroku dotychczas kontury. Szopa! Wrota pchnąć te i próg przechodzą nadziei. Trzeszczą deski od parcia wichury. Mocne skurcze i Maria zaczyna rodzić – na świat przychodzi dziecina. -Zdrowy syn, Mario, patrz! Pod strop wznosi się płacz. Józef sam pępowinę przecina. Milknie wiatr, deszcz nie bije o ściany, bobas do piersi jest przytulany. Wtem ktoś puka we wrota. Józef woła: A kto tam? -Trzej magowie! Skąd wschód przybywamy. Wchodzą czujnie, cichutko jak trusie. Słychać szept: O najsłodszy Jezusie! Jednocześnie klękają, hołd głęboki składają. -Józek, wiesz, co wyprawia nam tu się? -Oto dary dla Ciebie, nasz Boże: mirra, złoto, kadzidło. I może przyda się Ci maskotka, plastikowa grzechotka? Tu buciki na rzepy położę. Z niebios płynie huk trąb, śpiew aniołów. "Niebo, Ziemia się cieszą pospołu!" A pastuszków już hordy biją w bębny, drą mordy. Osłów ryk im wtóruje i wołów. W szopie tumult i wciąż nowi goście, Józef mówi, jak umie, najprościej: -Jest noc, późna godzina i chce zasnąć dziecina, więc, tentego, no, pa, się wynoście. Nim komety ostatni blask zgaśnie, Jezus jeszcze zakwili i zaśnie. Niech się przyśni mu świat kolorowy, bez wad. I w tym miejscu baśń kończy się właśnie. * Podziękowania dla tych, którzy całość przeczytali. A podziękowania razy dwa tym, którzy podczas lektury się uśmiechnęli. :)
  21. hehehehe

    Jeno z suszonej

    Mokro tam amatorkom
  22. hollow man

    haiku o poranku

    zlew pełen naczyń w kuchni zapach espresso zaczyna się dzień
  23. hehehehe

    Cała moc.

    Zuli mam i luz Mam, Zulu, tu luz. Mam
  24. Dzisiaj
  25. hehehehe

    Ano, turkuciu,

    Ada blada nici nadal bada
  26. Aparat. Się i Sara (tss!) stara się, i stara, pa
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...