Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Aromat co został po "obiekcie/istocie". Tak przypuszczałem, teraz wszystko rozumiem. Zagadka zmieniła się w całość. Można było prościej i szybciej.
  3. @Migrena Wiesz, jak mnie dopadnie głupawka, to liczę kafelki na chodniku, albo wagony, albo samochody - np. same białe albo, czerwone, liczę schody. Bywa też, że układam nowe wyrazy przestawiając litery. Nie mam pojęcia dlaczego i skąd mi się to wzięło. A wiersz jest trochę o tym, że liczenie, to nie to samo co czekanie. Dzięki, że byłeś :)
  4. @wierszyki jest, tylko trzeba poszukać. Dzięki piękne za wejście w wiersz :) @Migrena jest dobrze, bo rozumiesz. Dziękuję :) nawet nie wiesz jak bardzo...
  5. @MIROSŁAW C. Bardzo ciekawa poezja. Świetnie się czyta.
  6. Kwiaty tak pachną niesamowicie, Życie! To życie me - w pełnym rozkwicie. Hulaj, duszo! Hulaj i tańcz, soki życia w swój kielich zawłaszcz. Tańczmy do rana, włóż wieniec na głowę, zamknij dziś usta i porzuć rozmowę. Otwórz je tylko, by dać gromki krzyk - tchnienie, warknięcie, zgrzytanie i ryk! Wieniec kwiatowy opływa nektarem - Dionizy! Ty zechciej nas porwać w szale! Pozwól zatańczyć jak płomień na świecy - zobacz, my dzisiaj nie mali, a wielcy! Ekstazą kwiaty zabarw w róż i żółcienie, tylko dziś smak mego życia docenię. Zamknąć chcę oczy i oddać się tańcu, tańczyć bez końca - jak wstążki w latawcu.
  7. @Waldemar_Talar_Talar Święta prawda Waldemarze.
  8. @Annna2 Dziękuję Aniu. A po tym " jestem pod wrażeniem" zaszumiało w mojej biednej głowie :) @Bożena De-Tre Bo ja tak myślę nad Twoimi słowami.... Super, że jesteś. Wiesz ?
  9. @Alicja_Wysocka Alicjo. Napisałaś wiersz- pytanie, które pozostawia z poczuciem paradoksu: liczymy wszystko, a najtrudniej zliczyć to, na co naprawdę czekamy. Głębokie to celne. Świetnie napisane. Miłego Alicjo :)
  10. leśna noc to nie tylko trudne cienie lęk i obawa leśna noc to prawda ozdobiona ciszą zapachem mchu leśna noc to nie tylko ciemność która boli - ma w sobie moc jest jak dobra poezja potrafi cieszyć
  11. @Roma Roma. Twoje wiersze są piękne tym, że są trudne. Ja zrozumiałem go w ten sposób, że przedstawiłaś czytelnikom gorzki traktat o rozpadzie złudzeń - od iluzorycznej słodyczy „kiedyś” po skażony posmak teraźniejszości "dzisiaj". Zderzenie materii i transcendencji w stanie rozkładu. „zbełtane mleko i krew. trochę manny. nieba.” To połączenie cielesności z duchem. Wszystko zepsute. Egzystencja z poziomu "ekstra mocne". Jest dobrze czy w swej niedoskonałości ugrzęzłem gdzieś w labiryncie słów ?
  12. Na trzeźwo wylącznie. Pzdr 🌼
  13. Dzisiaj
  14. Ja się na od w znam za bardzo na tych klasykach. Co z czym. Kiedyś jedną na pewno tak zatytułowałam. To było, gdy można było wprost oszaleć, gdy choroba mojego taty nabierała tempa i jeszcze nie wiedzieliśmy, co się dzieje. A to były spadki insulinowe Wtedy pisanie tego w kółko, sprawdzanie czy dobrze, było jakimś sposobem na ucieczkę dla umysłu. W ten sposób interpretuję sens pisania tego typu utworów. Tutaj u Ciebie nic nie zapowiada takiej skali neurotyczności. Ale. Nigdy człowieka nie znasz :) Wiersz jest bardzo energetyczny. Musiało to sporo kosztować i oby było taką pastylką na gorsze dni. Pzdr 🌼 8 wróć. Chwile zawahania. Dla wszystkich czytających również :))) Szczególnie i miłosników (czek) vilanelli.
  15. @wierszyki To napiszę do Wierszyków jak będę na cyku?
  16. @wierszyki Twoje imię znam i jest nią Agata. I wiem też, choć nie bardzo mi wierzą w tę teorię, że to ogólnie jest świat Agat :)))) @TylkoJestemOna Tak to rodzaj wypowiedzi jest niestety. Może i prawdziwej, ale tylko wypowiedzi.
  17. @Konrad Koper Życiowy. Dziękuję.
  18. @Nata_Kruk Rumcajsa wszyscy lubią, bo to fajny facet jest :) Dziękuję!
  19. Po burzy zawsze wychodzi słońce, budzą się kwiaty i rozkwitają, serduszka grzeją, bo są gorące, a wcześniej zimne były, gasnące. Spokojne drzewa pieśni śpiewają, że burz się boją i wolą słońce. Gwarno jest w lesie, głośno na łące, motyle tańczą energię mają skwarne pejzaże, a wręcz gorące. Słychać w oddali śmiechy kojące rodzin, co razem czas swój spędzają. Sprzyja im bardzo życzliwe słońce. Świerszcze już grają wyborny koncert. Można na trawie przysiąść: pan z panią – wtulone ciała już są gorące i płyną słowa miłością brzmiące, a wszystko wokół uznajmy baśnią. Burza minęła, rozbłysło słońce. Pogoda (ducha) niech będzie ciągle. __ [Natchniona villanellą Annny2 napisałam spontanicznie. Na pewno ma wiele mankamentów, które z czasem poprawię.]
  20. Stuk końskich kopyt po kamiennej drodze i dźwięk butów żołnierzy zakłóca spokój i jest nie do zniesienia. Pomarańczowy zachód słońca miesza się z kolorem rzeki zabarwionej po zakończonej bitwie. Padający deszcz zakrył ślady i zmoczył Twoje ubranie zostałeś sam i masz teraz spokój. padający deszcz stuka o taflę wody i jest coraz mocniejszy wyzwalając unoszącą się falę. Kobieta Cię szuka wołając po imieniu. Wyszedłeś rankiem żeby nigdy nie wrócić. Wyzwolona dusza krąży nad jej głową i liczy ostatnie włosy które straciła przez Ciebie. Kto Cię zaprowadził do doliny gdzie słońce jest czerwone i zawsze pada deszcz. Potok ludzkich serc co dzień wzbiera i nie zmienia barwy. Ci co tutaj byli ich ciała zakryła woda. Oddalający się stuk kopyt które chcą wyjść z doliny mgieł, tylko strach ich ratuje tonących.
  21. Marek.zak1

    Winni inni

    @TylkoJestemOna Dzięki, samo życie niestety. Pozdrawiam
  22. JWF

    *** (pustka peronu)

    @M_arianna_ Dziękuję.
  23. Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
  24. Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)
  25. Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy. Wiesz… Jesteś tu jeszcze? Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy... Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza… Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy… Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze… Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem. Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas… Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca. I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków… Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz? Nic nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie. Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie. Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi. I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze… Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone… Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść… Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tymi swoimi oczami. Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa… Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze… Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł. Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie. Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko… Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący... Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci. Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)
  26. Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
  27. Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...