Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Leszczym fajny. Trzeba docenić, że dociera do zwykłych ludzi, i myślę tak sobie, że lepsze szczere oceny z serca niż jak to nazwałeś Awangardy, ale mogę się mylić
  3. @Sylvia miłość na wieczność, tak dziś o nią trudno
  4. Pewnego wieczoru, który zakrawał na noc, albowiem moje usiłowania pisarskie trwały do piątej nad ranem z minutami postanowiłem trafić w awangardę. Chciałem i ja dołączyć do jej zacnego, wielmożnego grona. Pełne minut i sekund długie godziny poświęciłem napisaniu pewnego wiersza, który w zamyśle miał spełnić bardzo wysokie i wyśrubowane oczekiwania. Potem to wielkie moje dzieło wykwintnej poezji, literatury niemalże najprzepiękniejszej wysłałem im. Cóż, jak łatwo się domyślić, wcale nie przekonałem awangardy. Uznali i to relatywnie szybko, choć często lubią zwlekać, że nie przemyślałem i nie rozumiałem, oraz że wiersz jest absolutnie zbyt bezgustowny. Zresztą – myślę sobie – że awangardowym generalnie bardzo mało się podoba zatem i mój utwór nie przypadł im do gustu. I na tym mógłbym zakończyć tę wielce pouczającą historię, ale to wcale nie był jej koniec. Otóż, okazało się, że mój sąsiad z kilku dalszych przecznic domostw dowiedział się skądś o mojej próbie, która zowie się nieudolna. Typ to trochę dziwny, taki osobliwy pół dresiarz, pół autsajder, pół nie wiadomo kto i za co. I gdy tak szedłem zafrasowany którąś z ulic nazwanych imieniem i nazwiskiem kogoś o kim nigdy nie słyszałem, typ uśmiechnął się do mnie, podszedł i zbił jak nigdy dotychczas ze mną piątkę. Ten dziwny człowiek uznał całkiem szczerze mój wiersz za zupełnie zajebisty, a nieprzychylne stanowisko wygórowanej awangardy tylko go umocniło w tym przekonaniu. Nie jesteśmy jeszcze może przyjaciółmi, ale od tamtej pamiętnej chwili mój sąsiad spogląda na mnie dużo łaskawszym wzrokiem. Chce czasem mnie nawet pocieszyć. Zapewne gdzieś w zakamarkach komputera ma zapisany ten mój wiersz ogromny wysiłek, który w trudnych chwilach potrafi mu nieco pomóc. Awangarda natomiast – jak to zwykle bywa – dalej jest całkiem niepocieszona, dalej szuka i dalej kona z braku wystarczających ich wygórowanym wymaganiom górnolotnych zachwytów. Ja – niedoceniony tutejszy autor – mam z kolei już swoich sojuszników, co oznacza, że kołowrotek chęci i dążeń jeszcze się kręci. To z kolei spowodowało, że właśnie niniejszym padły te słowa, zresztą zdaniem awangardy zupełnie za krótkiej i zupełnie niewyczerpującej tematu, prozy. Warszawa – Stegny, 12.08.2025r.
  5. @TylkoJestemOna Rozczula mnie Twoja wrażliwość…też chwilami mnie przeszkadza…że łatwiej byłowy mie widzieć.Tylko życie nie jest proste a piękne a piękno to wrażliwość i świadomość że „ Nieba starczy dla wszystkich”. …dziękuję.
  6. myśląc o tobie w koronie - zadzwonił telefon na łańcuchu to jakiś pies próbował mi wcisnąć nowy abonament z widokiem na przyszły rok gdzie wtedy byłeś... gdy się wahałam o wieczność rzucając kość
  7. Rzeczywiście ładna, ale w bajkach wszyscy żyją długo i szczęśliwie i nie trzeba wiedzieć więcej. Pzdr 🌼
  8. @MIROSŁAW C. dziękuję.
  9. Trochę jakby jakiś szkocki druid czy inny Merlin wyszedł z kniei i zadziwił się nad porzuconą tu naraz mielonką, w której przyszło żyć. Na dzień dobry na dzień ledwo :) ładnie o ruchu :) Pozdrawiam 🌼
  10. @Czarek Płatak dziecko jest szczere aż do bólu, nie umie udawać, jeszcze nie umie nabierać mięsa nakłada skórę, obrastać drzewami. Czarek, wiersz mądry
  11. Dzisiaj
  12. nosiła zawsze szeroką bluzę i ciemne okulary nikt nawet nie zapytał - wystarczyło im logo, postrzępiony materiał poczuli, że mogą wyszydzać a jednak ona szła : stopień po stopniu choć każde z rzucanych ciężarem krępowało nie pozwoliła się zatrzymać aż w końcu dotarła tam, odwróciła się tylko raz gwałtownie uniosła głowę, sponad oprawy poraziło ich złoto, błękit i zieleń spojrzenia zdjęła obszerne ubranie z kieszeni wypadł nóż co uchwyciła _ odeszła jak przyszła na skrzydłach poruszył mnie Twój wiersz... cholera mnie bierze na takie sytuacje..rozszarpałabym każdego za zabawę drugim człowiekiem... ♥️✌️
  13. @Annna2 To jest prawdziwy obrazek i zapis myśli „ zranionego Szkła”.Ja tylko połączyłam kropki.
  14. wiersz-o-dystans wschód kwitnie dzień się osadza i z brył kondensuje miasto nabiera mięsa nakłada skórę obrasta drzewami obrastają betonem kondesacja tężenie drgania ponad czarną arterią odejść mlaszcząc w chodnikach niech gołębie wschodu krążą nad kamienicami na dzień dobry na dzień ledwo ozłota kształtów i ruchu stoję dziecko w brzasku dziecko niebytu piszę go raz i zmileczę przemilczę a na zawsze zniknie a zniknie na zawsze
  15. ten rodzaj energii mogę ci przekazać wyłącznie językiem. z ust – prosto w serce. niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, by imitowały marsjańskie głazidła? chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, upodabniając się do skalnego odłamka. ta wiara kierowana wzwyż. aż pewnej nocy całe jego obejście zakwitło, z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli rozścieliła się na dachach budynków, rudym piasku, na studni. ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, znaleziono w zagonie petunii. pochowano w pudełku po zapałkach na kocim cmentarzu. jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. ...widzisz, jaka ładna historia? powiem w sekrecie: to nie wymysły. choć też – bajka!
  16. @Simon Tracy Czasem wystarczy przetrzeć szybę - tam naprawdę jest słońce i zieleń. Możesz nie nazywać tego narzekaniem, ale Twoje wiersze niosą bardzo dużo bólu, bezsilności, samotności. I to właśnie one mówią najwięcej jak Ci jest teraz. Nie warto oszukiwać siebie - siebie najlepiej słuchać uważnie.
  17. @Czarek Płatak dziękuję
  18. @Bożena De-Tre Bożenko wracam jeszcze Lalki nie latają. Nie, bo ktoś pozbawił ich skrzydeł. Tyle bólu w tym. Wzruszasz.
  19. @Czarek Płatak dziękuję pięknie za wszystko
  20. @Migrena zacytuję końcówkę Twoją. Wiersz samo piękno po prostu piękno. Starość jest łagodna, gdy dzieli ją ktoś. Nie trzeba przyszłości, wystarcza noc i ta dłoń, która wciąż głaszcze powoli, i ten pysk, co się wtula - jak głos.
  21. piąteprzezdziesiąte

    h9

    🌟 ciepła letnia noc gwiazdy spadają z nieba pomyśl życzenie 🌟
  22. @Migrena napisałem to po to abyś nie osiadł na laurach tylko parł do przodu jak czołg bo masz potencjał. Ogólnie jestem twoją twórczością zachwycony.
  23. @Czarek Płatak dzięki
  24. @Czarek Płatak, @[email protected] dzięki
  25. @Alicja_Wysocka Niektórych zachowań i uczuć nie można przekazać inaczej niż tylko przez pryzmat człowieka. Ja nie narzekam na swoje samotnicze życie. Tego własnie co mam teraz zawsze chciałem i nie wyobrażam sobie innego siebie
  26. @Czarek Płatak dziękuję
  27. Już nie chodzą daleko, kolana bolą, a łapy nie te. Ale wciąż wychodzą, krok w krok, powoli - on z laską, pies z cieniem na grzbiecie. Nie trzeba już słów - wszystko było mówione. W spojrzeniu jest spokój, jest zgoda, jest dom. Gdzie jeden - tam drugi. Tak już ustalone. Od tylu lat - i jeszcze wciąż są. Zimą - przy piecu. Latem - w ogrodzie. Jedno westchnienie, drugi już wie. Zasypiają razem, na jednej poduszce cisza się kładzie, a na kazdej z nich łza się osadza Rano - śniadanie. On dzieli chleb, pies czeka cierpliwie - nie łasi się. Wie, że kawa się musi zaparzyć i że pan najpierw sprawdzi pogodę w oknie. Potem kawałek sera i coś jeszcze „dla ciebie, stary druhu” - od zawsze to samo. I codziennie jak święto. Czasem pan wychodzi - lekarz, apteka, może list do skrzynki. Pies zostaje. Nie jęczy, nie szczeka. Lecz siada pod drzwiami, tak, jak trzeba, i patrzy. Nie w drzwi, tylko przez nie. Na ten świat, w którym pan gdzieś właśnie jest. I w oczach psa wtedy jest coś z modlitwy, coś z wiary, coś z czekania, którego się nie uczy. Tak czekają tylko starzy przyjaciele, którzy wiedzą, że nie czeka się dla siebie. Tylko dla niego. A gdy zgrzytnie klamka - nie ma skakania. Tylko powolne wstanie, uścisk spojrzeń i to jedno: „Już jesteś, dobrze.” I znów są. On i pies. Dwa stare cienie na jednej podłodze które znów są. Starość jest łagodna, gdy dzieli ją ktoś. Nie trzeba przyszłości, wystarcza noc i ta dłoń, która wciąż głaszcze powoli, i ten pysk, co się wtula - jak głos.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...